0:00
0:00

0:00

W całym kraju od kilku tygodni trwa masowa wycinka drzew i krzewów na prywatnych posesjach. Jarosław Kaczyński kazał ustawę naprawić by powstrzymać narastające społeczne oburzenie. Ale poprawki pisane na kolanie wycinki nie zatrzymają.

Jest natomiast społeczny projekt nowelizacji lex Szyszko, czyli zmienionej w grudniu ustawy o ochronie przyrody. Stworzyła go grupa dolnośląskich społeczników i ekspertów skupionych wokół stowarzyszenia "miastoDrzew" i Instytutu Drzewa. Inicjatywę poparł Kongres Ruchów Miejskich, w tym również stowarzyszenie "Miasto Jest Nasze".

"Projekt jest realistyczny, pozapartyjny i ma na celu uzupełnienie luk w obowiązujących obecnie przepisach zgodnie z wyrażaną ostatnio intencją PiS" - mówi OKO.press dr Piotr Tyszko-Chmielowiec, jeden z jego autorów, dyrektor Instytutu Drzewa.

Został przedstawiony we wtorek 7 marca na sejmowej komisji środowiska.

Trzeba zgłaszać, ale nie wszystko

PiS chce zatrzymać masową wycinkę przez wprowadzenie do ustawy obowiązku zgłaszania do gminy każdego drzewa i krzewu, które właściciel działki zamierza wyciąć. To bez sensu, bo trzeba by zgłaszać każdą roślinę bez względu na wielkość.

Propozycja społeczna jest bardziej realistyczna, z obowiązku zawiadomienia wyłącza:

  • krzewy i skupiska krzewów nie przekraczające 15 m kw
  • drzewa, których obwód pnia na wysokości 5 cm nie przekracza: 80 cm (topola, wierzba, klon jesionolistny, klon srebrzysty), 60cm (kasztanowiec zwyczajny, robinia akacjowa, platan klonolistny) lub 40 cm (pozostałe gatunki drzew).

Jeśli wymiary roślin są większe, to zamiar wycinki trzeba już zgłosić. Projekt społeczny nakazuje dołączenie fotodokumentacji drzew i krzewów przed wycinką. Stosowne organy mogą również zażądać uzupełnienia dokumentacji, co automatycznie wydłuża czas wydania zgody.

Nie trzeba czekać 5 lat

Kolejna zmiana, którą PiS chce załatać lex Szyszko, to zakaz sprzedaży przez 5 lat działki, z której właściciel wyciął drzewa i krzewy. Ma to zabezpieczać przed ogałacaniem działek "pod deweloperów", jak to już się stało m.in. w Warszawie na działce przed urzędem dzielnicy Śródmieście, czy w Łebie, gdzie wycięto cztery hektary lasu pod hotel.

"Myślę, że ta propozycja jest niezgodna z intencją ustawodawcy", mówi dr Tyszko-Chmielowiec. "Chciał przecież dać większe możliwości właścicielom drzew i raczej nie zależało mu na ograniczaniu ich możliwości obrotu nieruchomościami".

Z tego względu propozycja społeczników i ekspertów nie zawiera tego ograniczenia.

Samorząd ma głos

Projekt posłów PiS sprowadzał samorząd do roli biernego obserwatora poczynań obywateli, którzy mają wolną rękę w zakresie usuwania roślinności z prywatnych posesji.

Projekt teoretycznie zobowiązywał do zgłoszenia wycinki, ale nie przewidywał również żadnych sankcji za niezgłoszenie. Byłby to zatem martwy przepis.

Propozycja organizacji pozarządowych daje dużo większe uprawnienia samorządom. Mają 21 dni na wniesieniu sprzeciwu wobec zgłoszonej wycinki. Jeśli w tym czasie tego nie zrobią, to można wycinać bez groźby poniesienia konsekwencji.

"Ten mechanizm daje też właścicielowi drzewa czas na refleksję. Może się zastanowić, czy naprawdę chce je usunąć" - mówi dr Tyszko-Chmielowiec.

Koniec samowoli

Projekt obywatelski zakłada, że właściwy organ wnosi sprzeciw, jeżeli zgłoszenie dotyczy drzew lub krzewów objętych obowiązkiem uzyskania zezwolenia na usunięcie. Organ także może zgłosić sprzeciw biorąc pod uwagę takie cechy roślinności, jak:

  • wartość przyrodniczą i kulturową oraz rolę, jaka pełni ona w ekosystemie,
  • walory krajobrazowe,
  • lokalizację (czy np. nie znajduje się na obszarze Natura 2000, bądź innych terenach chronionych).

Nie ma natomiast w tym projekcie opłat za usuwanie roślinności, o ile wycinka jest realizowana z powodów niezwiązanych z prowadzeniem działalności gospodarczej.

Groźba sankcji

Społeczny projekt przewiduje również kary za wycięcie roślin bez uprzedniego zgłoszenia. Brak zgłoszenia uniemożliwia władzom samorządowym wyrażenie ewentualnej niezgody na wycinkę. Karani mają być również ci, którzy wycięli roślinność pomimo wniesienia przez samorząd sprzeciwu.

Projekt przewiduje kary w wysokości dwukrotności opłaty za usunięcie drzewa lub krzewu przewidzianej w art. 89 ustawy o ochronie przyrody.

Co na to PiS?

Losy projektu społecznego leżą teraz w rękach polityków PiS. "Po prezentacji na komisji otrzymaliśmy zachęcające komentarze strony posłów PiS" - mówi dr Tyszko-Chmielowiec. "Mamy nadzieję, że ten projekt stanie się podstawą do dalszych prac zmierzających w kierunku powstrzymania niekontrolowanej wycinki drzew i krzewów w Polsce".

W chwili obecnej nie wiadomo jednak, jakie będą losy społecznego projektu nowelizacji.

Jest już natomiast jasne, że podczas tego posiedzenia Sejm nie zajmie się propozycją polityków PiS, ponieważ posłowie nie zdążyli z jej dopracowaniem.

Najbliższe posiedzenie Sejmu zacznie się dopiero 22 marca. To kolejnych kilkanaście dni, podczas których w Polsce będzie dokonywała się rzeź drzew.

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze