Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski chce dyscyplinarki dla adwokata Romana Giertycha za krytykę prokuratury. To precedensowa sprawa. Od decyzji Izby Dyscyplinarnej SN obsadzonej głównie przez współpracowników Zbigniewa Ziobry zależy, czy prokuratura będzie mogła nękać dyscyplinarkami niepokornych adwokatów
To pierwsza głośna sprawa dyscyplinarna dla niezależnego adwokata, którą zajęła się powołana przez PiS Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Do tej pory Izba rozpoznała kilkadziesiąt spraw dotyczących innych prawników, ale po raz pierwszy na wokandę trafiła sprawa, w której jest wielka polityka i niepokorny adwokat.
W czwartek w tej sprawie odbyła się rozprawa, ale orzeczenie nie zapadło, bo trójosobowy skład sądzący zadał pytanie prawne do siedmioosobowego składu Izby Dyscyplinarnej (szczegóły niżej). Odpowiedź na to pytanie będzie miała duże znaczenie dla niezależności adwokatury.
Skład siedmioosobowy zdecyduje czy dać Zbigniewowi Ziobrze narzędzie w postaci większego wpływu na dyscyplinarki adwokatów. Jeśli je dostanie, to prokuratura poprzez obsadzoną przez PiS Izbę Dyscyplinarną będzie miała większy wpływ na ściganie adwokatów oraz ich wyrzucanie z zawodu.
Jak to będzie wyglądać, widać już na przykładzie niezależnych sędziów i prokuratorów, którzy są nękani dyscyplinarkami za obronę wolnych sądów, niezależne wyroki i krytykę „dobrej zmiany w sądach”.
Roman Giertych naraził się prokuraturze wypowiedziami w mediach.
W grudniu 2016 roku Bogdan Święczkowski, który jest też pierwszym zastępcą Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry oraz jego zaufanym współpracownikiem, wystąpił do rzecznika dyscyplinarnego Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego za trzy wypowiedzi w TVN24 oraz dla portalu naTemat.
Giertych wypowiadał się jako pełnomocnik Donalda Tuska w związku ze sprawą katastrofy smoleńskiej, w której prokuratura sprawdzała, czy Tusk dopuścił się zdrady dyplomatycznej. Giertych reprezentuje też część rodzin ofiar tej katastrofy.
W TVN24 na pytanie czy boi się Ziobry, odpowiedział: „Nie boję się. Ja bym na miejscu Zbigniewa Ziobry bał się jednej rzeczy – gdy zostaną przedstawione zarzuty Donaldowi Tuskowi, to ktoś będzie musiał ponieść odpowiedzialność. Na pewno poniesie ten prokurator, który będzie miał to czelność zrobić, ale może i również on”.
Z kolei w naTemat mówił o „żałosnych kłamcach”, co wzięła do siebie prokuratura.
W zawiadomieniu do rzecznika dyscyplinarnego zarzucała, że Giertych przekroczył granice wolności wypowiedzi i naruszył kodeks etyki adwokackiej. Rzecznik dyscyplinarny stołecznej adwokatury umorzył sprawę. Wypowiedzi Giertycha uznał za dopuszczalne.
A adwokacki sąd dyscyplinarny (pierwszej instancji) nie uznał odwołania ministra sprawiedliwości oraz prokuratora generalnego od umorzenia.
Dlatego Bogdan Święczkowski złożył kasację do Sądu Najwyższego. I po zmianach wprowadzonych przez PiS sprawa trafiła do Izby Dyscyplinarnej. W czwartek Giertych na rozprawie dostał wsparcie od prof. Andrzeja Rzeplińskiego, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, który do końca bronił przed PiS niezależności TK.
Roman Giertych i Andrzej Rzepliński. Fot. Mariusz Jałoszewski
Giertych był w bojowym nastroju. Nie bał się. A Izba Dyscyplinarna pogubiła się w procedurach. Giertych na początku złożył wniosek o wyłączenie z rozpoznania kasacji wszystkich trzech sędziów - Tomasza Przesławskiego (przewodniczącego składu), Adama Rocha (referenta sprawy) i Konrada Wytrykowskiego.
Sędziowie Izby Dyscyplinarnej. Fot. Mariusz Jałoszewski
Giertych uzasadniał, że są wątpliwości konstytucyjne dotyczące wyboru sędziów do tej Izby (wybrała ich niekonstytucyjna nowa KRS). Podkreślał, że ta sprawa dotyczy granic obrony klientów przez adwokatów. Mówił, że jego klient Donald Tusk był często oskarżany o doprowadzenie do katastrofy smoleńskiej. Ale do dziś nie postawiono mu żadnych zarzutów.
Dlatego kasację Święczkowskiego odbiera jako próbę zastraszenia.
„Adwokat ma bronić klienta. Ja się nie bałem i nie boję konsekwencji mówienia prawdy” – podkreślał w SN Giertych.
Mówił, że z powodu wątpliwości konstytucyjnych dotyczących legalności Izby Dyscyplinarnej, sposobu funkcjonowania tej Izby, istnieje przeświadczenie co do braku jej bezstronności. A ta sprawa dotyka istoty i niezależności zawodu adwokata.
Tłumaczył również, że słowa o „żałosnych kłamcach” nie odnosiły się do prokuratorów, ale zwolenników spiskowych teorii o zamachu w Smoleńsku. Kończył słowami „nie dam się zastraszyć”.
Wniosek Giertycha o wyłączenie składu trafił do innego sędziego tej Izby, a ten pozostawił go bez rozpoznania. Bo uznał, że Roman Giertych nie jest stroną sprawy kasacji. Nie ma bowiem postawionych zarzutów dyscyplinarnych. Jest tylko osobą zainteresowaną orzeczeniem.
Izba Dyscyplinarna sama tego nie wyłapała. Wezwała Giertycha na rozprawę jako stronę. I tak był traktowany na rozprawie. Nawet po orzeczeniu siedział w ławie przeznaczonej dla stron, nadal mógł przedstawiać stanowisko.
Sprawa Giertycha w Izbie Dyscyplinarnej nie dotyczy na tym etapie tego, czy mógł tak się wypowiadać jako adwokat, tylko kwestii prawnych i proceduralnych. To spór o to, czy prokuratura może składać kasacje od decyzji adwokatury o odmowie stawiania zarzutów dyscyplinarnych.
Jak dotąd adwokatura broni adwokatów przed próbami wpływania na ich niezależność. Izba Dyscyplinarna SN powstała po to, by pomóc wyrzucać z zawodu niepokornych prawników, prokuratorów i sędziów.
Izba pokazała już też, że będzie dla nich surowa. Izba jest również ważnym ogniwem w procesie dyscyplinarnym, który może – po odwołaniach Ziobry jako ministra sprawiedliwości, czy jako Prokuratora Generalnego – zmieniać „łagodne” lub nie podobające się władzy orzeczenia. I to się już dzieje.
Dlatego sprawa Giertycha jest ważna dla wszystkich adwokatów.
Prokuratura uważa jednak, że może składać kasacje od umorzeń spraw przez sąd dyscyplinarny adwokacki. Ale to pogląd, który idzie pod prąd dotychczasowej linii orzeczniczej Sądu Najwyższego.
Święczkowski przekonuje, że prawo do kasacji w tych sprawach daje mu artykuł 521 kodeksu postępowania karnego, który mówi, że minister sprawiedliwości – Prokurator Generalny może wnieść kasację od każdego prawomocnego orzeczenia kończącego postępowanie.
Rzecznik dyscyplinarny adwokatury wnosi jednak, by Izba kasację Święczkowskiego pozostawiła bez rozpoznania. Bo z jednolitej linii orzeczniczej SN wynika, że w sprawach, w których nie zapadło merytoryczne orzeczenie (tu sąd dyscyplinarny nie badał tego czy Giertych jest winny, czy nie), kasacja jest niedopuszczalna.
W czwartek Izba Dyscyplinarna zdecydowała, że zada pytanie prawne do składu 7-osobowego, bo „przepisy nie są jednoznaczne” i brak jest przepisów wyłączających artykuł 521 kpk z postępowań dyscyplinarnych adwokatów.
Co ciekawe, w tej sprawie zdanie odrębne, na korzyść adwokatów złożył Adam Roch, referent tej sprawy. W jego ocenie interpretacja prawa jest jasna i nie ma przesłanek do zadania pytania prawnego.
Podkreślał, że artykuł 91a ustawy o adwokaturze jest jasny. Daje on prawo do kasacji ministrowi sprawiedliwości, ale tylko od orzeczeń adwokackiego Wyższego Sądu Dyscyplinarnego, który rozpoznaje sprawy jako druga instancja.
A orzeczenie, które skarży Święczkowski, wydał sąd dyscyplinarny I instancji. Roch uważa też, że minister może składać kasacje tylko od orzeczeń merytorycznych, które rozstrzygają o winie lub jej braku. Podkreśla, że jego stanowisko jest zgodne z dotychczasową linią orzeczniczą SN i uchwałą 7 sędziów SN, z którą się zgadza.
Przypomniał, że art. 17 Konstytucji daje prawo adwokaturze do ustanowienia swojego samorządu zawodowego w celu m.in. zagwarantowania ochrony adwokatom. W związku z tym adwokatura ma też prawo do odrębności postępowań dyscyplinarnych. A sąd ma prawo je kontrolować dopiero jeśli adwokat dostanie zarzuty.
Adam Roch, to były prokurator z Katowic.
Giertych, występując przed Izbą, tak oceniał kasację Święczkowskiego: „Jest niedopuszczalna. Może uznał, że na moim przykładzie należy zrobić precedens, by podnieść rangę Prokuratora Generalnego nad adwokaturą. Prokurator Generalny chce mi zamknąć mi usta. Żyjemy w wolnym kraju i wolność zwycięży”.
Za krytykę prokuratury ścigany jest też mec. Jacek Dubois, którego sprawę wkrótce rozpozna Izba Dyscyplinarna.
Dubois i Giertych są pełnomocnikami Austriaka Geralda Birgfellnera, który domaga się zapłaty za swoje usługi związane z przygotowaniem budowy wieżowca. Prace te zlecił zlecił mu Jarosław Kaczyński.
Zaskakujący szczegół tej sprawy ujawnił się dzień po rozprawie. Okazało się, że rzecznik dyscyplinarny adwokatury nie został w ogóle powiadomiony o posiedzeniu, na którym rozpatrywana była sprawa, którą rozpatrywał i umorzył.
Rzecznik Ewa Krasowska wysłała oficjalne pismo domagające się podania podstawy prawnej niezaproszenia jej na posiedzenie Izby Dyscyplinarnej.
Sądownictwo
Władza
Roman Giertych
Konrad Wytrykowski
Zbigniew Ziobro
Prokuratura Krajowa
Sąd Najwyższy
Bogdan Święczkowski
Izba Dyscyplinarna
Jacek Dubois
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze