0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Rafal SlifkaRafal Slifka

Było to [przyjęcie F-16 na wyposażenie polskiego lotnictwa] także wielkie marzenie i element wielkiego planu, o jakim myślał wówczas prezydent prof. Lech Kaczyński.
Fałsz. Kaczyński nie miał zupełnie nic wspólnego ze sprowadzeniem F-16.
Krzesiny, obchody Święta Lotnictwa Polskiego,27 sierpnia 2016
Decyzję o rozpisaniu przetargu na zakup 60 samolotów wielozadaniowych dla polskiego lotnictwa podjął rząd Jerzego Buzka. W maju 2001 roku skierowano do Sejmu RP odpowiedni projekt ustawy, który został uchwalony w czerwcu 2001 roku. Podpis pod ustawą złożył Aleksander Kwaśniewski.

Lech Kaczyński nie był wówczas posłem, więc nie brał udziału w głosowaniu. Był co prawda ministrem sprawiedliwości w rządzie Buzka, ale nie miał żadnego wpływu na decyzje dotyczące F-16. MON kierowane było wówczas przez Bronisława Komorowskiego. To Komorowski, Buzek i Kwaśniewski mogą przypisać sobie zasługę rozpoczęcia rzeczywistych prac nad zakupem samolotu wielozadaniowego dla Polski.

Poseł opozycji, prezydent Warszawy

Natomiast realizacja tego projektu to zasługa Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W wyborach parlamentarnych na jesieni 2001 roku AWS została kompletnie rozbita, jednak rząd Leszka Millera kontynuował pracę nad zakupem myśliwców. W 2002 r. znowelizowano ustawę - przejęcie ponad dwudziestu demobilizowanych MiG-ów od armii niemieckiej pozwoliło ograniczyć zamówienie do 48 samolotów. Również pod tą ustawą podpis składał prezydent Kwaśniewski.

Lech Kaczyński był wówczas posłem. Głosował - wraz z całym klubem PiS - za przyjęciem ustawy, ale do tego ograniczyła się jego aktywność. Nie zabierał w Sejmie głosu w sprawie samolotów wielozadaniowych, nie był też członkiem sejmowej Komisji Obrony Narodowej, która pracowała nad projektem.

Jego aktywność w Sejmie była niewielka, ponieważ prowadził intensywną kampanię wyborczą. W listopadzie 2002 roku został wybrany na prezydenta Warszawy, a to stanowisko nie ma z lotnictwem wojskowym zupełnie nic wspólnego.

Przetarg na 48 samolotów wielozadaniowych Ministerstwo Obrony Narodowej kierowane przez Jerzego Szmajdzińskiego rozstrzygnęło w grudniu 2002 roku. Kaczyński zatem urzędował już w warszawskim Ratuszu, gdy zdecydowano, że Polska kupi - za 3,5 miliarda dolarów - 48 samolotów F-16 od Amerykanów.

Przeczytaj także:

Prezydent RP

W 2005 roku Lech Kaczyński pokonał Donalda Tuska w wyborach prezydenckich i po raz pierwszy rzeczywiście wziął udział w wydarzeniach związanych z F-16. Latem 2006 roku, jako głowa państwa, prowadzi uroczystość przekazania Polsce pierwszych myśliwców. Maria Kaczyńska zostaje matką chrzestną pierwszego zakupionego przez Polskę F-16.

Wówczas, przez nieco ponad rok, gdy Lech Kaczyński był zwierzchnikiem sił zbrojnych, a rządził PiS, prezydent rzeczywiście miał wpływ na politykę obronną polski. Jednak samoloty wielozadaniowe już wtedy były w Polsce.

Instalacja nowoczesnych myśliwców w polskiej armii i dostosowanie jej sił powietrznych do wymagań współpracy z lotnictwem innych państw NATO wymagało pracy, ale przede wszystkim od wojska oraz ministerstwa obrony narodowej. A szefem MON był wówczas Radosław Sikorski - tajemnicą poliszynela było, że kwestie wpływu na armię powodowały, że stosunki były raczej chłodne. W 2007 roku, gdy Sikorski odszedł z rządu, zastąpił go prezydencki minister Aleksander Szczygło.

W 2007 roku PiS przegrało wcześniejsze wybory i Lech Kaczyński stracił wpływ na armię - mimo iż prezydent jest z urzędu zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, to za nadzór i reformy wojska odpowiada MON. Po przegranych przez PiS ministrami zostali kolejno Bogdan Klich i Tomasz Siemoniak.

Lech Kaczyński zginął 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku. Ocena jego prezydentury jest elementem polskiego sporu politycznego - jednak próby wmontowania w jego projekty polityczne samolotu wielozadaniowego są ewidentnym naciąganiem historii.

Udostępnij:

Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze