0:000:00

0:00

W pierwszym kwartale 2019 roku państwo wypłacało pieniądze 241 tys. dzieci, których rodzice - w 96 proc. ojcowie - nie wywiązują się obowiązku alimentacyjnego.

To najgorszy wynik w 11-letniej historii Funduszu Alimentacyjnego.

W pierwszym - 2008 - roku świadczenia trafiły do 288 tys. osób i sukcesywnie rosły aż do 2012 roku, gdy pobierało je rekordowe 339,5 tys. rodzin. W 2013 zaczęły spadać. W 2016 roku świadczenia pobierało 307 tys. osób, a w 2018 - już tylko 260 tys.

Liczba dzieci, które pozostają bez wsparcia rodzica, nie zmienia się. Rok do roku dane Krajowego Rejestru Długów mówią średnio o ponad 310 tys. dłużnikach alimentacyjnych, którzy bez wsparcia zostawiają ponad 1 mln dzieci.

Rekordowo niską liczbę wypłaconych świadczeń można wytłumaczyć tylko w jeden sposób. To efekt 11 letniego zamrożenia progów uprawniających do pobierania świadczenia.

Płace rosną próg zostaje

W 2007 roku, gdy powstał Fundusz Alimentacyjny, ówczesny rząd PiS-LPR-Samoobrona z premierem Jarosławem Kaczyńskim zawiesił nieprzekraczalny próg dochodowy w Funduszu na poziomie 725 zł na osobę w rodzinie.

Pensja minimalna wynosiła wtedy 936 zł brutto. To oznacza, że samodzielny rodzic z jednym dzieckiem mógł pobierać świadczenie, nawet gdy zarabiał 1,5 pensji minimalnej.

Z każdym rokiem płace rosły a wraz z nimi - pensja minimalna. Dziś wynosi 2 250 zł. W tym czasie próg ani drgnął.

Ostatni raz samodzielny rodzic z jednym dzieckiem zarabiający minimalne wynagrodzenie mógł dostać pieniądze w Funduszu Alimentacyjnego w 2012 roku. To wyjaśnia, dlaczego od 2013 roku liczba osób uprawnionych do pobierania świadczenia zaczęła topnieć.

W styczniu 2019 roku doszliśmy do ściany - pod progiem znaleźli się nawet samodzielni rodzice wychowujący dwójkę dzieci. Zarabiają o 75 zł za dużo.

Tak niskie zawieszenie progu de facto oznacza, że państwo stawia większość rodziców przed alternatywą: albo pracujesz, albo pobierasz świadczenie.

Płaca minimalna wzrost 2007 - 2018 a próg dochodowy w Funduszu Alimentacyjnym
Płaca minimalna wzrost 2007 - 2018 a próg dochodowy w Funduszu Alimentacyjnym

Co zmieni mikrowaloryzacja?

W 2019 roku pieniądze od państwa otrzymuje co czwarte dziecko, które nie dostaje alimentów od rodzica. W maju 2018 minister rodziny Elżbieta Rafalska ogłosiła, że podniesie próg o 75 zł - z 725 do 800 zł. Waloryzacja, na którą rodzice poczekają jeszcze do 1 października 2019, nie zmieni znacząco ich sytuacji.

Nad próg znów wskoczą samodzielni rodzice zarabiający minimalne wynagrodzenie i wychowujący dwójkę dzieci. Ci sami, którzy stracili uprawnienia w styczniu 2019 roku. Według ministerstwa będzie to w sumie 60 tys. rodzin.

Ale to rozwiązanie ma krótkie nogi, bo widząc tempo wzrostu pensji minimalnej można zakładać, że już od stycznia 2020 rodziny znów zostaną bez wsparcia państwa.

"To skandal. Działania rządu są pozorowane i obliczone na czas kampanii wyborczej. Gdy przyjrzymy się bliżej konstrukcji prawa, zobaczymy, że na dzieciach się oszczędza" - mówi OKO.press mecenas Danuta Wawrowska pomysłodawczyni i inicjatorka ogólnopolskiej akcji "Alimenty to nie prezenty".

Rząd oszczędza na dzieciach

Fundusz Alimentacyjny nie jest bowiem świadczeniem socjalnym, ale pomocą zwrotną – pożyczką udzielaną zaocznie rodzicowi, który nie płaci alimentów. Wypłacając świadczenie rodzinie, której należą się alimenty, państwo bierze na siebie odpowiedzialność ścigania dłużników i egzekucji długu.

A ściągalność długów rośnie. Z rządowych sprawozdań z realizacji ustawy alimentacyjnej wynika, że w 2015 roku państwo ściągnęło od dłużników alimentacyjnych zaledwie 12,9 proc. kwoty wypłaconych z Funduszu świadczeń. Do kasy półtoramiliardowego Funduszu państwo dokładało więc 1,195 mld zł.

W grudniu 2017 roku - po zmianach m.in. w kodeksie karnym - ściągalność wzrosła dwukrotnie - z 13 do 26 proc. A w 2018 - jak podał minister Zbigniew Ziobro - wynosiła już 33,8 proc.

Wpływ na wzrost egzekucji alimentów z pewnością mają spadek bezrobocia i lepsza sytuacja na rynku pracy, ale także zmiany w kodeksie karnym wprowadzone w maju 2017 roku. Najważniejsza dotyczy art. 209 kk. Zamiast niejasnego określania o „uporczywym uchylaniu się” od płacenia wprowadzono konkretną „miarę”: zaległości co najmniej trzech świadczeń okresowych lub trzech miesięcy.

Dodatkowo:

  • Alimenciarz może uniknąć kary jeśli dobrowolnie pokryje zaległości w ciągu 30 dni od pierwszego przesłuchania w charakterze podejrzanego;
  • Wprowadzono dozór elektroniczny, umożliwiający pracę, zarabianie i płacenie alimentów, zamiast wsadzania alimenciarza do więzienia;
  • Podwyższono karę, gdy niepłacący alimentów narażają osobę najbliższą lub inną osobę na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych.

O wszystkie te zmiany od lat postulowały organizacje działające na rzecz dzieci i samodzielnych opiekunów, a także Zespół Ekspertów ds. Alimentów przy RPO.

Zgodnie z art. 14 ustawy alimentacyjnej do podniesienia wysokości progu i świadczeń (dziś średnia to 374 zł, maksymalnie - 500) w Funduszu Alimentacyjnym nie potrzebna jest ustawa. Może to zrobić szef MRPiPS w drodze rozporządzenia „kierując się wysokością wyegzekwowanych świadczeń alimentacyjnych”. Dlaczego tego nie robi?

"Obywatele drugiej kategorii"

Brak waloryzacji to zwyczajna oszczędność. Biorąc pod uwagę, że średnia wysokość wypłaconych świadczeń to 374 zł, można założyć, że tylko w 2019 r. przez dziewięć miesięcy (do październikowej waloryzacji) rząd zaoszczędzi prawie 64 mln zł.

"To przygnębiające, że rząd zarabia na samodzielnych rodzicach i ich dzieciach. W ten sposób traktuje ich jak obywateli drugiej kategorii. I wie, że może sobie na to pozwolić, bo samodzielny rodzic nie ma czasu wyjść na ulice i protestować. Musi zarabiać" - mówi mec. Danuta Wawrowska.

Jeszcze w 2017 roku minister Elżbieta Rafalska zarzekała się, że nie podniesie progu, bo rząd ma wydatki na program "500 plus". I to on, w filozofii rządu, ma łatać wszystkie dziury w polityce społecznej PiS.

"W praktyce zasada albo-albo jest dyskryminacją dzieci, które nie dostają alimentów" - mówi mec. Wawrowska. "Gdy rząd uchwalił ustawę o 500 plus, dłużnicy alimentacyjni zaczęli przed sądami dochodzić, że pieniądze od państwa powinny być uznawane jako dochód rodziny. Wtedy prezydent Andrzej Duda po zasięgnięciu opinii ekspertów prawnych wydał stanowcze oświadczenie, w którym stwierdził, że wsparcia rodzin od państwa nie należy brać pod uwagę analizując sytuację alimentacyjną. Potwierdziły to też orzeczenia sądów.

Dlatego samo funkcjonowanie programu "500 plus" nie może być usprawiedliwieniem dla niepodnoszenia progu uprawniającego do pobierania świadczeń" - dodaje.

Próg znieść albo znacząco podwyższyć

Co mógłby zrobić rząd dla ponad 750 tys. dzieci, które dziś nie dostają pieniędzy ani od rodzica, ani od państwa?

Fundacja „Dla naszych dzieci” w piśmie do minister Elżbiety Rafalskiej z maja 2018 roku postulowała całkowite zniesienie progu lub jego dwukrotne podwyższenie.

„Zwiększa się ściągalność długu, ale dla większości rodzin, które prowadzą samodzielne gospodarstwo domowe równocześnie pracując, nie ma to przełożenia na stan budżetu domowego.

Pracujący uczciwie rodzice pozostawieni są nadal samym sobie.

Wsparcie należy się coraz mniejszej grupie rodzin. (…) Warto podkreślić, że próg kryterium jest niezgodny z Konstytucją (art. 32), bo dzieli dzieci na lepsze i gorsze, na te, którym pomoc się należy i na te, którym nie należy się nic” – czytamy w piśmie.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze