0:000:00

0:00

Strefa stanu wyjątkowego – bo tym de facto jest strefa objęta zakazem przebywania na Podlasiu – zamieniła się na święta w strefę empatii i człowieczeństwa. Przynajmniej symbolicznie, bo taki wymiar ma wymiana tablic, których obecność od zeszłego roku uniemożliwia niesienie pomocy humanitarnej oraz dokumentowanie przebiegu kryzysu wywołanego przez reżim Łukaszenki oraz polski rząd.

„Art. 38 Konstytucji RP zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”, „Warto być uczciwym, choć nie zawsze to się opłaca”, czy „Co uczyniliście jednemu z braci moich, mnieście uczynili” - to tylko kilka przykładów nowych tablic, które zawisły przed miejscowościami objętymi zakazem przebywania.

Dotarliśmy do autorek i autorów tablic, którzy tłumaczą nam, że „po prostu tak trzeba było zrobić”.

Tablice na Wielkanoc

„Tablice powiesiliśmy w nocy, z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę we wsiach, gdzie obowiązywał stan wyjątkowy, a gdzie teraz jest strefa objęta zakazem przebywania. Uważamy, że to kuriozum, aby w XXI wieku, w Polsce, gdzie obowiązuje Konstytucja, wyznaczano zakaz przebywania dla kogokolwiek. Jednocześnie mamy wrażenie, że w Polsce, już nikt nie pamięta o tym, że wiszą tu jakieś tablice, które zabraniają wstępu” – słyszymy w gronie wieszających nowe tablice, które zostały naklejone na stare, informujące o zakazie przebywania.

STAN WYJĄTKOWY: Podlasie to miejsce, gdzie codziennie prawo łamane jest przez tych, którzy powinni stać na jego straży....

Osoby zaangażowane tłumaczą swoją akcję niezgodą na to, co dzieje się na Podlasiu, jeśli chodzi zarówno o kryzys humanitarny, jak i o odcięcie części podlaskich wsi od reszty świata.

„W Polsce z religii często nie zostaje nic, poza pustymi frazesami. A przecież Jezus, w którego wierzy – jak deklaruje – tak wielu Polaków, sam był uchodźcą, nakazywał miłość bliźniego i nauczał o równości”

– tłumaczą nawiązanie także do słów z Ewangelii i dodają, że są wśród nich zarówno wierzący, jak i niewierzący.

Ewangelia dla Straży Granicznej

To nie pierwszy raz, gdy na to, co dzieje się na granicy usiłowano zwracać uwagę odwołując się do wartości chrześcijańskich. Na samym początku kryzysu humanitarnego, we wsiach na Podlasiu rozklejano plakaty z cytatem z Ewangelii: "Co uczyniliście jednemu z braci moich, mnieście uczynili", w zimie z kolei pojawiły się obrazki z wizerunkiem bł. księdza Jerzego Popiełuszki, które chciano rozdawać funkcjonariuszom Straży Granicznej oraz policji. Jak słyszmy jednak, mundurowi nie chcieli ich przyjmować.

Jak na razie, do osób organizujących akcję z wymianą wymiany tablic nie dotarło wiele głosów od pozostałych mieszkańców podlaskich wsi, choć jedna z osób mówiła, że to „bardzo dobra sprawa”. Inna, że „może wreszcie sąsiedzi sobie przypomną, jakie bezprawie zapanowało w naszych wsiach, bo ludzie już zobojętnieli na stan wyjątkowy, zakazy, represje ze strony służb i los ludzi, umierających w lasach”.

„W sobotę rano tablice jeszcze wisiały, ale gdy pojawiły się o nich informacje w internecie, zaczęły znikać. Możemy się tylko domyślać, że słowa na nich umieszczone ludzi zabolały, jak np. te z tablicy, która już zniknęła z wjazdu do Krynek z cytatem z prof. Bartoszewskiego, który mawiał, że warto być uczciwym” – dodają wieszający tablice.

Mówią nam też, że w sobotę rano wielu mieszkańców wsi mijało tablice idąc ze święconką. Z kolei dziś, w drodze z palmami do cerkwi tablice mijali prawosławni, którzy obchodzili Niedzielę Palmową.

Wielkanocne push-backi?

Świąteczny czas nie przeszkadza służbom w stosowaniu kolejnych push-backów, jak informują media. „Kilkunastoosobowa grupa Kurdów, zatrzymana w Wielką Sobotę pod Białowieżą, przed godz. 4 nad ranem została wywieziona na granicę. Są w niej dzieci w wieku 4, 5 i 6 lat, nastolatkowie w wieku 13 i 17 lat oraz osoba 61-letnia. Wszyscy prosili o azyl w Polsce i błagali, żeby ich nie wyrzucać na Białoruś, bo tam są bici. Nie pomogły nawet wytyczne komendanta głównego Straży Granicznej, że takich cudzoziemców poddawać push-backowi nie można” – informuje dziś lokalna „Gazeta Wyborcza”.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że w marcu polski sąd po raz pierwszy orzekł, że push-back, czyli – jak nazywają to aktywistki i aktywiści – wywożenie do lasu i na druty, jest nielegalne. Chodzi o trzech Afgańczyków, którzy wyraźnie prosili o ochronę międzynarodową, a zostali wywiezieni i porzuceni w Puszczy Białowieskiej, tuż przy granicy z Białorusią. Pisaliśmy o sprawie 31 marca.

Przeczytaj także:

Co więcej, sama Straż Graniczna przyznaje, że w przypadku wyrażania chęci ubiegania się o ochronę międzynarodową jej funkcjonariusze nie mogą wypychać ludzi z kraju. O tym – w świetle podlaskiej praktyki – kuriozalnym stanowisku SG pisał w mediach społecznościowych aktywista Kamil Syller:

„Mam w ręku postanowienie Komendanta Głównego Straży Granicznej w sprawie utrzymania w mocy postanowienia Komendanta Placówki SG w Czeremsze o opuszczeniu terytorium RP (czyli o push-backu), które zaskarżyłem (…) Postanowienie o push-backu zostało wprawdzie utrzymane w mocy (czy kogoś to dziwi?), ale Komendant Główny SG przedstawił w jego treści następujące zaskakujące tezy:

  1. "Funkcjonariusze Straży Granicznej nie doprowadzają cudzoziemca do linii granicy państwowej w przypadku, gdy zakomunikuje on chęć ubiegania się w Polsce o ochronę międzynarodową. W takiej sytuacji funkcjonariusze Straży Granicznej odbierają od cudzoziemca przedmiotowy wniosek".
  2. "Trzeba ponownie podkreślić, że tryb określony art. 303b ust. 1 uoc [czyli wyrzucenie za druty] nie ma zastosowania do osób poszukujących ochrony międzynarodowej w RP. Dotyczy on wyłącznie migrantów, którzy nie poszukują ochrony międzynarodowej (...)".
  3. "Organy Straży Granicznej nie realizują działań o charakterze powrotowym wobec osób, które wyartykułują chęć ubiegania się w Polsce o ochronę międzynarodową lub nawet zakomunikują to w sposób dorozumiany, pozawerbalny”.
Komenda Główna Straży Granicznej przeciwna push-backom

Żart? Nie. Mam w ręku postanowienie Komendanta Głównego Straży...

Bomby w Ukrainie, na Podlasiu strefa

Warto w tym miejscu przywołać też apel organizacji ukraińskich, które upominają się o równe traktowanie ludzi na obu granicach polski.

„Jako organizacje działające na rzecz równego i sprawiedliwego traktowania migrantek i migrantów z Ukrainy sprzeciwiamy się przemocy motywowanej uprzedzeniami i dyskryminacji. Dlatego też czujemy się w obowiązku zabrać głos w sprawie osób przybywających do Polski szlakiem białoruskim. Polityka wywózek oraz kryminalizacja i uniemożliwianie niesienia pomocy humanitarnej to skazywanie tych osób na co najmniej utratę zdrowia lub wręcz na śmierć. Z całego serca dziękujemy za wspieranie uchodźców z Ukrainy, ale nie zgadzamy się na segregację rasową uchodźców na granicy” – czytamy w apelu.

Brak równego traktowania uchodźców razi w szczególności zaangażowanych w niesienie pomocy na Podlasiu.

„Teraz wszyscy jadą z pomocą na Ukrainę, gdzie spadają bomby, redakcje wysyłają swoich dziennikarzy, choć ci mogą tam zginąć, a gdy za wjazd w strefę groził i nadal grozi mandat w wysokości 500 złotych i ewentualnie chwilowy areszt, to wszyscy się bali. I nadal się boją” – mówi nam jedna z mieszkanek strefy objętej zakazem przebywania.

;

Komentarze