„To obrzydliwa insynuacja, fałsz, kłamstwo” – mówił Grzegorz Braun (Konfederacja) o „Księgach Jakubowych” Olgi Tokarczuk na sejmowej komisji kultury. „To jest literatura, proszę pana, powieść. Nie wiem, czy pan słyszał o tym gatunku” – odpowiadał Krzysztof Mieszkowski (.N). Marek Suski uznał, że wypowiedzi Tokarczuk są "głupie i szkalujące nas jako naród"
Nieczęsto posłanki i posłowie dyskutują w trakcie posiedzeń polskiego parlamentu o literaturze. A to się właśnie wydarzyło w Sejmie w środę i czwartek, 18 i 19 grudnia 2019: sejmowa komisja kultury zajmowała się uchwałami, które miały uczcić noblistkę Olgę Tokarczuk.
Już 3 grudnia projekt uchwały złożył klub Koalicji Obywatelskiej, a 12 grudnia - klub Lewicy. Oba projekty zostały skierowane do prac w komisji kultury. Opozycja chciała też uczcić Olgę Tokarczuk 10 grudnia - w dniu, gdy odbierała Nobla, ale PiS się na to nie zgodził.
Ostatecznie w czwartek 19 grudnia - dokładnie wtedy, gdy na sali plenarnej zaczynała się debata w sprawie ustawy dyscyplinującej sędziów - komisja kultury i środków przekazu przyjęła uchwałę w sprawie Tokarczuk. Jej tekst powstał z połączenia projektów KO i Lewicy (publikujemy je poniżej). Za było 25 osób, tylko jedna się wstrzymała, nikt nie był przeciw. Uchwała ma być głosowana na posiedzeniu plenarnym w piątek 20 grudnia, przedstawi ją poseł KO Tomasz Zimoch.
Zanim doszło do przyjęcia uchwały na komisji kultury odbyła się dyskusja, której głównym bohaterem był Grzegorz Braun - poseł Konfederacji.
Grzegorz Braun twierdził, że ani Sejm, ani komisja kultury w ogóle nie powinny przyjmować uchwały dotyczącej Tokarczuk. Żeby to powstrzymać, w drugim dniu obrad komisji, tuż przed ostatecznym głosowaniem, wytoczył argument-armatę: Tokarczuk nie jest polską pisarką, więc czemu miałby ją honorować polski Sejm? Mówił:
„Czy zabierając się za dzieło takiej uchwały i pochwały pisarki i rozpoznając jej tożsamość narodową i literacką jako przynależną polskości, nie popełniacie państwo nadużycia i uzurpacji - co mogłoby wynikać z laudacji wygłoszonej przez członka wysokiej kapituły Komitetu Noblowskiego, który przypisał pani Oldze Tokarczuk afiliację raczej do kultury judaizmu niż do polskiego kręgu kulturowego. A zatem
zastanówcie się, czy nie popełniacie nadużycia, czy nie wychodzicie przed szereg, czy nie spieszycie się troszkę z fetowaniem Olgi Tokarczuk jako polskiej pisarki sławiącej imię Rzeczypospolitej, skoro inni ludzie, dla was autorytatywni (!) przedstawiciele Komitetu Noblowskiego, traktują ją jako wyrazicielkę etosu raczej żydowskiego niż polskiego”.
Posłanki i posłowie nie odnieśli się do tych słów.
Braun wytykał również błędy interpunkcyjne i ortograficzne w cytatach z Olgi Tokarczuk.
„To jeszcze nie jest Sejm pana Brauna. Panie przewodniczący Marku Suski, nie tylko noblistka nie ma immunitetu na głupotę, nie ma także i poseł. Żenujące słowa tutaj padają” - mówił Tomasz Zimoch, współautor projektu uchwały KO.
„Jak ktoś wygra konkurs chopinowski albo wygra medal olimpijski, to pan też będzie się zastanawiał?" - pytał Brauna.
Posłanka Joanna Scheuring-Wielgus:
"Medal olimpijski, Nobel, sukces naszych artystów czy artystek nie ma barw politycznych".
Przypomniała, że polskie czytelnictwo „jest chyba najgorsze w Europie” — mówiła, że Nobla trzeba wykorzystać, żeby coś z tym zrobić.
Głos zabrał również wiceprzewodniczący komisji z PiS - Marek Suski. Chociaż najpierw wyraził radość z gorącej dyskusji i zauważył, że sztuka powinna budzić emocje, później powiało grozą. Poseł przestrzegał przed Tokarczuk jako pisarką niebezpieczną:
„Można pisać różne rzeczy, fikcję literacką, można korzystając z wolności słowa mówić głupstwa, nawet szkalować kraj swojego pochodzenia, opowiadając rzeczy nieprawdziwe, oskarżając o rasizm, antysemityzm i kolonializm. Jednocześnie można być sprawnym pisarzem. Jedno drugiemu nie przeczy. Ale źrenicą demokracji jest również to, że można dyskutować i krytykować nawet noblistów.
Nagroda Nobla nie jest immunitetem na głupotę, na dziwne, a czasem szkalujące nas jako naród wypowiedzi”.
Groźne jest zdaniem Suskiego to, że wiele osób może traktować książki Tokarczuk jako źródło historyczne: „Fikcja też może być używana jako propaganda i utrwalać fałszywy obraz nierzeczywisty jako prawdę historyczną”. Przykłady? Suski podał dwa: „Czterej pancerni i pies” i „Stawka większa niż życie” — jego zdaniem pokazywały „wypaczony obraz PRL-u i stosunków polsko-sowieckich”.
Tokarczuk szerzy uprzedzenia i przekazuje światu fałszywy obraz Polski - stwierdził poseł PiS. „Tym bardziej jest to niebezpieczne, bo laureaci Nagrody Nobla są osobami, których świat słucha i bierze poważnie wypowiedzi, które padają z ich ust”.
W środę wnioskował za przygotowaniem nowej uchwały, ale w czwartek zagłosował za.
„Szczęść Boże” — zaczął swoje wystąpienie Grzegorz Braun dzień wcześniej, w środę 18 grudnia. Poseł Konfederacji tak się przejął pomysłem uhonorowania Tokarczuk przez Sejm, że przyszedł na posiedzenie komisji, choć nie jest jej członkiem. Dlaczego postanowił proponowane uchwały zrecenzować? „Będąc patentowanym polonistą, czuję się kompetentny wypowiadać się na temat zarówno wartości literackich, jak i wartości państwowych, patriotycznych, a sprawa się tutaj zbiega”.
W sprawie wartości literackich Braun miał do powiedzenia tyle, że
pisarstwo Tokarczuk jest „monumentalnie pretensjonalne”.
Pretensjonalne i grafomańskie były też zdaniem Brauna obie poselskie uchwały. Tak wiele razy Braun zarzucał Tokarczuk pretensjonalność, że wyglądało, jakby to był największy zarzut. A jednak nie. Braun znalazł też inne.
Tokarczuk dystansuje się od Polski i Polsce szkodzi: „Pani Olga Tokarczuk wielokroć dawała wyraz swojego dystansu względem narodowości polskiej i państwa polskiego w jego wymiarze historycznym i współczesnym politycznym”. Oraz jest „szerzycielką współczesnego kultu multikulturalizmu” - ogłosił Grzegorz Braun.
„Kto przeczytał od deski do deski »Księgi Jakubowe«?” — pytał poseł Konfederacji i poprosił o zaprotokołowanie, że w odpowiedzi „ręce podniosło nie więcej niż pół tuzina posłów”. Sam zapewniał, że 900-stronicowe „Księgi Jakubowe” przeczytał i dzięki temu wie, że
„Pani Olga Tokarczuk kłamie na temat polskiej historii”,
co zdaniem Brauna jest obrzydliwe. Tokarczuk rzekomo nie pisze prawdy na temat „bliskiego pamięci każdego polskiego patrioty świętej pamięci biskupa Kajetana Sołtyka”. Pisarka przypisała mu bowiem „zimne wyrachowanie i sprawstwo mordu [na Żydach w Żytomierzu] z najniższych możliwych pobudek”. „To jest obrzydliwa insynuacja, to jest fałsz, to jest kłamstwo, brudna fantasmagoria pani Olgi Tokarczuk” - grzmiał Braun.
W "Księgach Jakubowych" zdaniem Brauna Tokarczuk kontynuuje „linię propagandową Żydów i masonów” i robi Polsce „czarny PR”. Przypomnijmy, że zdaniem Pera Waestberga z Akademii Szwedzkiej jest to „niesamowita powieść, powiadająca o różnych kwestiach zła, które są zszywane i tworzą opis dawnych czasów”.
Brauna nazwał Tokarczuk „surferką wytrawną na fali poprawności politycznej” i „kieszonkową noblistką Gazety Wyborczej i innych mediów gadzinowych”, która prowadzi agitację polityczną.
Ale Tokarczuk szkodzi nie tylko żyjącym obywatelkom i obywatelom RP, ale również zmarłym! Braun wywodził, że przyjęcie uchwał honorujących pisarkę byłoby „obrazą pamięci istotnie wielkich Polaków, bohaterów naszej historii, niekoniecznie ludzi świętych, ale ludzi dzielnych, którzy w odróżnieniu od Olgi Tokarczuk nie występowali w chórze, przemawiali na swój własny rachunek”.
Na cały ten wywód wiceprzewodnicząca komisji, Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica), odpowiedziała, że nie będzie się odnosiła do epitetów, „które nie powinny się pojawić w parlamencie”. I zaleciła Braunowi, żeby przygotował własny projekt uchwały.
Obszernie odniósł się za to do wypowiedzi Brauna poseł Nowoczesnej (klub KO) Krzysztof Mieszkowski. Wytknął mu przede wszystkim ignorancję: „To jest literatura, proszę pana, powieść. Nie wiem, czy pan słyszał o takim gatunku”.
To, co powiedział Braun, Mieszkowski nazwał kwintesencją „ideologicznej pretensjonalnej frazy”:
uwagi Brauna „ubarwiają posiedzenie [komisji], a może nawet je degradują”.
Mieszkowski zacytował też obszernie słowa samej Tokarczuk, która tłumaczyła, że polska kultura jest kulturą pogranicza i kształtują ją różne wpływy.
„Czy twórczość Mickiewicza była istotna z punktu widzenia polskiej państwowości czy nie była? Czy twórczość Słowackiego była, czy nie była?” - pytał poseł Mieszkowski. Mówił, że polska świadomość narodowa jest różnorodna: „Ona nie jest ubogacona wyłącznie narodowym nacjonalizmem, skrajnie prawicowym uczuciem, wrażliwością, która tak naprawdę zawsze degradowała naszą rzeczywistość”.
"Refleksja, którą proponuje Grzegorz Braun, jest refleksją antypolską, antynarodową, antyeuropejską" - podsumował Mieszkowski.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze