Podczas gdy demokratyczny świat witał prezydenta-elekta Bidena, Duda pogratulował mu jedynie "udanej kampanii". Tym samym podtrzymał wersję Trumpa o nierozstrzygniętych wciąż wyborach. Tak samo zrobił Orban. Nie gratulowała Rosja, Turcja, Chiny, Brazylia i Meksyk
Przez cztery dni świat wstrzymywał oddech w oczekiwaniu na wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. 7 listopada pewne się stało, że próg 270 głosów elektorskich niezbędnych do objęcia urzędu, przekroczy kandydat Partii Demokratycznej Joe Biden. O wygranej przesądził wynik w Pensylwanii, w której jeszcze w środę 4 listopada rano ze zdecydowaną przewagą prowadził Donald Trump. Jednak spływające (powoli!) głosy z wyborów pocztowych, w których znacznie częściej brali udział zwolennicy Demokratów, pozwoliły odbić nie tylko Pensylwanię, ale - co symboliczne - cały "Pas rdzy" (Michigan, Wisconsin, Pensylwania), który cztery lata temu dał zwycięstwo Trumpowi.
Tuż po ogłoszeniu przez amerykańskie media (Associated Press, CNN, NBC i Fox News), że przewaga jest na tyle duża, by stwierdzić, że Amerykanie wybrali 46. prezydenta, na ulicach Stanów Zjednoczonych rozpoczęła się celebracja, a światowi przywódcy spieszyli z gratulacjami.
Niezwykle ciepłymi słowami prezydenta Bidena i wiceprezydentkę Harris powitali m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, premier Kanady Justin Trudeau, prezydent Francji Emanuel Macron, premier Hiszpanii Pedro Sanchez, prezydent Włoch Sergio Matarella i premier Giuseppe Conte czy prezydent Ukrainy Wołodymir Zełenski. Głos zabrali też przedstawiciele Unii Europejskiej: przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Sassoli i przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel.
Nawet sprzyjający administracji Trumpa premier Izraela Benjamin Netanyahu napisał w niedzielę rano na twitterze: "Gratulacje Joe Biden i Kamala Harris. Joe, łączą nas długotrwałe i ciepłe relacje trwające od 40 lat. Wiem, że jesteś wielkim przyjacielem Izraela. Z nadzieją oczekuję współpracy z wami obojgiem na rzecz umocnienia specjalnego sojuszu, jaki łączy Izrael ze Stanami Zjednoczonymi".
Osobliwe miejsce wśród tych wpisów zajmuje twitt prezydenta Andrzeja Dudy. Dlaczego? Bo zamiast pogratulować zwycięstwa i zdobycia demokratycznego mandatu, Duda docenił udaną kampanię wyborczą Bidena. Dodał też, że "w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów, Polska jest zdeterminowana, aby utrzymać wysoki poziom i wysoką jakość polsko-amerykańskiego partnerstwa strategicznego dla jeszcze silniejszego sojuszu".
8 listopada na antenie TVP Info wpis prezydenta tłumaczył jeden z jego ministrów Andrzej Dera. "Na tym etapie za wcześnie jest mówić o zwycięstwie. Proszę zwrócić uwagę, że nawet w Stanach Zjednoczonych na razie to media ogłosiły zwycięstwo Joe Bidena. Natomiast nie ma jeszcze oficjalnych wyników, nie zakończono jeszcze liczenia głosów. Oficjalne gratulacje byłyby przedwczesne" - mówił.
Czyżby więc inny przywódcy dali się nabrać na manipulacje medialne? A może to Andrzej Duda uległ narracji o fałszerstwach wyborczych, której kurczowo trzyma się Donald Trump i jego sztab?
Rzecznik Andrzeja Dudy Błażej Spychalski na antenie "Polsat News" inaczej niż Andrzej Dera tłumaczył, że gratulacje udanej kampanii "są jednoznaczne, z tym że gratulujemy także wyboru".
To sugerowałoby, że albo prezydent źle sformułował wpis, albo nie do końca rozumie, na czym polega system wyborczy w Stanach Zjednoczonych.
Pewne jest, że w swojej powściągliwości Andrzej Duda nie jest całkiem osamotniony. Podobny gest wykonał premier Węgier Victor Orbán. Do prezydenta elekta wysłał list, w którym pisze: „Pozwolę sobie pogratulować udanej kampanii prezydenckiej.
Życzę Panu dobrego zdrowia i dalszych sukcesów w wykonywaniu niezwykle odpowiedzialnych obowiązków”.
Amerykański portal Axios umieścił wpis Andrzeja Dudy wśród reakcji, które nie były pozytywne. Przywódca Iranu Ajatollah Khameini wykorzystał wybory w USA do krytyki "liberalnej demokracji", za to premier Słowenii Janes Janza najpierw gratulował wygranej Donaldowi Trumpowi, a potem wspierał narrację wciąż urzędującego prezydenta, który twierdzi, że do czasu rozstrzygnięcia przed sądami wybory się nie skończyły. Także prezydent Meksyku w rozmowie z mediami przyznał, że nie zamierza gratulować Bidenowi, dopóki wszystkie kwestie prawne nie zostaną rozwiązane.
W stosunkach dyplomatycznych ważne są nie tylko słowa, ale też ich brak. Do tej pory głosu w sprawie wyboru Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych nie zabrali m.in.:
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze