Święto 11 listopada zostało wykorzystane przez grupy skrajnej prawicy w Polsce do demonstracji rasizmu i szowinizmu podczas Marszu Niepodległości. Jego organizatorzy nie próbowali zapobiec głoszeniu sprzecznych z prawem haseł i transparentów. Policja zajęta była ochroną marszu przed Obywatelami RP
Spośród polityków obozu rządzącego tylko prezydent Duda jednoznacznie potępił warszawską manifestację nacjonalizmu.
Obóz PiS jednym głosem uznał natomiast za niegodnych reprezentowania Polski eurodeputowanych PO, z których część głosowała za krytyczną wobec rządu polskiego rezolucją Parlamentu Europejskiego. Według Ryszarda Legutki z PiS debata w PE stanowiła „antypolską orgię” i „Niagarę kłamstw”.
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński uznał, że projekt zmian w prawie wyborczym złożony przez PiS może zdestabilizować proces wyborczy. Zapisy projektu nowelizacji wyglądają, według niego, „tak, jakby układał je mały Kazio”.
Prezydent Andrzej Duda skrytykował rezolucję Parlamentu Europejskiego i postawę tych europosłów z Polski, którzy głosowali za nią. „Sześciu europosłów teoretycznie polskich, a przynajmniej z Polski, głosowało przeciwko Polsce. Ja jestem zaszokowany. Dla mnie ktoś, kto głosuje przeciwko Polsce nie ma prawa się nazywać polskim deputowanym. Taka jest prawda” - stwierdził prezydent w TVP Info. Debatę w PE uznał za „nagonkę polityczną na Polskę. Polityczny atak na nasz kraj.” „[…] Można mieć poglądy krytyczne wobec rządu, ale to nie była krytyka rządu. To była krytyka naszego kraju, to była krytyka w odniesieniu do Polaków, w odniesieniu do społeczeństwa, do jego postawy” – ocenił Duda.
„Po prostu powiedziałem co myślę” – oświadczył Andrzej Duda, pytany w TVP Info o wypowiedź z 11 listopada na temat Antoniego Macierewicza. Prezydent przyznał, że chodzi mu o odebranie generałowi Jarosławowi Kraszewskiemu z BBN dostępu do informacji niejawnych, z powodu postępowania wszczętego przez podległą szefowi MON Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. „Mnie po prostu w ten sposób, to jest jednoznaczne, próbuje się utrudnić wykonywanie mojej konstytucyjnej funkcji, jaką jest sprawowanie zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi, które jest jedną z najważniejszych funkcji prezydenta. […] Pan minister może mieć swoje zdanie, ja mogę mieć swoje zdanie. […] Natomiast to, że mojego ważnego współpracownika pozbawia się możliwości de facto współpracy ze mną, to jest coś, z czym ja się pogodzić nie mogę. […] Ta sytuacja jest dla mnie niezwykle smutna. Ja się nigdy nie spodziewałem, przystępując do współpracy z ministrem Macierewiczem jako ministrem obrony narodowej, że taka sytuacja w ogóle w relacjach między pałacem prezydenckim a MON zaistnieje, że współpracownicy prezydenta będą w taki sposób traktowani. To jest coś, w co ja do tej pory, no naprawdę, nie mogę uwierzyć, że można w ten sposób traktować moich współpracowników. Dla mnie to jest sytuacja naprawdę dramatyczna. Ale nie pogodzę się z tym i tutaj nie ustąpię jako prezydent, bo uważam, że zastosowano metody, z którymi uczciwy człowiek nie może się absolutnie pogodzić” – podkreślił prezydent.
Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński krytycznie ocenił złożony w Sejmie przez posłów PiS projekt zmian w prawie wyborczym. „Nagłość wprowadzenia tych instytucji i taka jakościowa zmiana, może w naszym mniemaniu, w naszym przypuszczeniu, zakłócić, czy wręcz zdestabilizować prawidłowy proces wyborczy" – powiedział. „Te przepisy przygotowane zostały przez osoby, które w ogóle nie mają pojęcia, jak w praktyce wyglądają wybory, jak w praktyce wygląda praca w PKW” - ocenił Hermeliński. Według niego, część zapisów projektu nowelizacji wygląda „tak, jakby układał je mały Kazio”.
Projekt PiS zakłada, jak informuje PAP, wprowadzenie dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin, zmniejszenie liczebności mandatów w okręgach wyborczych do rad powiatów i sejmików województw. Przewiduje reformę Państwowej Komisji Wyborczej tak, by 7 na 9 jej członków wybierał Sejm – obecnie po 3 sędziów deleguje do niej Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny. Projekt zakłada, że dopiski na karcie do głosowania, w tym zamazanie kratki, przekreślenie znaku w kratce itp., nie wpływają na ważność oddanego głosu.„Zaproponowana regulacja stwarza ryzyko rozbieżności interpretacyjnych w zakresie ważności głosu, co jest niedopuszczalne” - uważa PKW.
Na Twitterze zostało opublikowane nagranie rozmowy prezydenta z przechodniami na ulicach Warszawy 11 listopada. Jeden z nich zadał Andrzejowi Dudzie pytanie: „Panie prezydencie, co z panem Antonim, dogadacie się jakoś panowie?”. „Pan minister musi sobie parę rzeczy przemyśleć. Jak będzie wobec uczciwych oficerów stosował takie ubeckie metody, jak Platforma stosowała wobec niego, to będzie kiepsko” - odpowiedział prezydent. „O sporze pomiędzy prezydentem a szefem MON piszą niektóre media od jakiegoś czasu” – napisała PAP. Rzecznik PiS Beata Mazurek skomentowała na portalu wPolityce.pl: „W mojej prywatnej ocenie wypowiedź pana prezydenta była bardzo niefortunna, emocjonalna. Napięcie między nim a szefem MON jest powszechnie znane i my nie będziemy go zaostrzać”.
Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki ocenił głosowanie niektórych europosłów PO za rezolucją wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych, zapisanych w traktatach UE, jako „przekroczenie wszelkich granic”. Jego zdaniem, to „skandal, że są tacy, którzy tak bardzo nie lubią, nie chcą własnej ojczyzny, że potrafią głosować przeciwko niej”. W ocenie Terleckiego, europosłowie, którzy zagłosowali za przyjęciem rezolucji „nie są patriotami”. „Zachowali się obrzydliwie wobec własnej ojczyzny i myślę, że to powinno mieć jakieś konsekwencje” – powiedział w TVN 24. Nie powinni, według polityka PiS, ponownie kandydować do europarlamentu. „[…] Ta szóstka nie zasługuje na to, żeby w ogóle myśleć o nich, jako o przyszłych parlamentarzystach, niech sobie kandydują z Niemiec czy z Belgii czy skąd chcą” – oświadczył Terlecki.
Rzecznik rządu Rafał Bochenek w Programie 1 Polskiego Radia ocenił, że przyjęta przez PE rezolucja w sprawie Polski jest oparta na „kłamstwie, nieprawdziwych informacjach, insynuacjach”. „Wręcz próbuje się w tym dokumencie przemycać lewackie treści, typu liberalizacja aborcji, zawarto tam chociażby postanowienia dotyczące pigułki poronnej” – uznał rzecznik rządu. Bochenek powiedział, że postępowanie opozycji ma na celu „poniżenie i upokorzenie” Polski na arenie międzynarodowej.
Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski poinformował, że w ciągu ostatnich dwóch lat została zdymisjonowana ponad połowa polskich ambasadorów (65 na ok. 100 ambasad i stałych przedstawicielstw), połowa konsulów generalnych (19 na 37 konsulatów generalnych) oraz większość dyrektorów Instytutów Polskich (18 na 24 Instytuty). Jak informuje PAP, odwołanych zostało 618 osób spośród 1285 pracowników polskich placówek. Na placówki zostało w tym samym czasie wysłanych 36 ambasadorów, 13 konsulów i 13 dyrektorów Instytutów Polskich.
"Zachowanie i język posłów PO i ich koalicjantów w PE jest nie do zaakceptowania. To mowa kłamstwa, która uderza w PL, Polaków i nasze prawo wyboru. Gdzie szacunek dla demokracji?" - napisał na Twitterze prezydent.
„Politycy, szkalujący swój kraj na forum międzynarodowym nie są godni jego reprezentowania” – stwierdziła na Twitterze premier Beata Szydło, komentując debatę w Parlamencie Europejskim o Polsce, w której padły krytyczne głosy o polityce rządu PiS.
„Nie jest to debata o Polsce. Nie jest to, tym bardziej debata przeciw Polsce. To jest debata o nadużyciach obecnej władzy, które niosą poważne zagrożenia dla demokracji, dla państwa prawa i ostatecznie obracają się przeciw własnemu społeczeństwu” – mówił Janusz Lewandowski z PO podczas debaty w Parlamencie Europejskim na temat stanu praworządności w Polsce. Polemizował z nim Ryszard Legutko z PiS. „,Jako człowiek trochę doświadczony w polityce sądziłem, że jest jakaś granica bezwstydu – powiedział. – Ale po tym, co usłyszałem od kolegi Lewandowskiego, zmieniam zdanie, nie ma granicy bezwstydu. jeszcze niżej można upaść, niż pan dzisiaj upadł, opowiadając te niebywałe rzeczy po prostu. Do tej pory nie mogę dojść do siebie, że naprawdę nie ma jakiejś wewnętrznej moralnej kontroli, można tak gadać obrzydliwe, nieprawdziwe rzeczy. Oburzające! […] Tutaj na tej sali naprawdę nie chodzi o żaden dialog, to nie jest żadna debata. No, nie oszukujmy się. To jest kolejny orwellowski seans, to jest pokaz siły w stosunku do Polaków i polskiego rządu. Tu nie chodzi o praworządność, nie chodzi o wartości, tu chodzi o władzę, prawda. Kto ma władzę”.
„Państwo macie jakąś obsesję, jakieś uporczywe, jeśli chodzi o polski rząd – mówił Legutko do zachodnioeuropejskich parlamentarzystów. – Ciągle do tego wracacie, no ludzie, zmiłujcie się. To jest też przykład niebywałej arogancji, która jest rozpowszechniona wśród elity politycznej w Europie zachodniej. Niemieckie media, nie wiem, jak mam to nazwać co tam się wypisuje na temat Polski. To jest jakaś antypolska orgia. A mówiąc po prostu dyrdymały. No to są kompletne dyrdymały. To jest taka Niagara kłamstwa […]”. Po swoim wystąpieniu Legutko wraz z innymi europosłami PiS opuścili salę Parlamentu.
Minister środowiska Jan Szyszko odwołał dyrektorkę Białowieskiego Parku Narodowego Olimpię Pabian. Minister nie podał żadnego uzasadnienia swej decyzji. Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, dyrektorka sprzeciwiała się komercyjnemu odstrzałowi żubrów przez myśliwych, który planuje ministerstwo środowiska.
Jarosław Kaczyński wypowiedział się w TVP Info o Marszu Niepodległości. „Doszło do incydentów skrajnie niefortunnych, […] skrajnie złych, takich zupełnie niedopuszczalnych. Polska tradycja, ta do której my się odwołujemy, nie ma nic wspólnego z antysemityzmem, jesteśmy od tego jak najdalsi, i nic wspólnego z rasizmem, nic wspólnego z ksenofobią. […] Natomiast chciałbym jedną rzecz powiedzieć […]. Po pierwsze to był taki margines marginesu […]. A po drugie, tu bardzo prawdopodobna jest prowokacja. No bo w końcu ci, którzy chcą Polsce zaszkodzić dziś, to wiedzą, w jaki sposób to zrobić. No właśnie tego rodzaju napisy, tego rodzaju bzdury, haniebne bzdury bardzo nam szkodzą. […] I to może być nawet nie jeden promil tego, co było w trakcie tego marszu, a już to wystarczy, żeby rozpętać wielką ofensywę i żeby mówić o dziesiątkach tysięcy ludzi, którzy po prostu chcieli wyrazić swoje przywiązanie do Polski, że są nazistami. To jest smutne. Ale trzeba się z tym liczyć i w związku z tym trzeba bardzo, bardzo uważać”.
Jarosław Kaczyński powiedział także, iż to on wymyślił program 500 plus.
Prezydent Andrzej Duda powiedział w Krapkowicach, że jest mu „niezmiernie przykro, że ostatnio w Warszawie na Marszu Niepodległości ci, którzy przyszli świętować wspaniałe polskie święto – ta ich radość została zakłócona poprzez transparenty przyniesione przez osoby nieodpowiedzialne. Transparenty, z których treścią nikt uczciwy w Polsce nigdy się nie zgodzi. Bo nie można postawić znaku równości pomiędzy patriotyzmem a nacjonalizmem. To są dwa zupełnie przeciwne zjawiska i dwie zupełnie przeciwne postawy. […] Nacjonalizm to spojrzenie negatywne, to spojrzenie, że nasz kraj jest tylko dla nas. To nieprawda. Nasz kraj jest dla wszystkich tych, którzy chcą żyć uczciwie i chcą go budować. […] Nie ma w naszym kraju miejsca ani zgody na ksenofobię. Nie ma w naszym kraju miejsca na chorobliwy nacjonalizm. Nie ma w naszym kraju miejsca na antysemityzm. Taka postawa oznacza wykluczenie z naszego społeczeństwa. Ludzie, którzy tak się zachowują, są wykluczeni. Mają postawę, której nie da się inaczej nazwać, niż jako postawę niegodną”. Prezydent stwierdził też, że jego wewnętrzny protest wzbudza, gdy w wielu mediach zagranicznych „z 60 czy 40 tys. uczestników Marszu Niepodległości próbuje się robić nazistów”.
Przyjazd Donalda Tuska do Warszawy na Święto Niepodległości posłanka PiS Krystyna Pawłowicz skomentowała na Facebooku: „Cwaniacki numer fałszywego patrioty przy Grobie Grobów Polski Tuskowi nie wyszedł. Głośno go wygwizdano i wybuczano. »Nie z nami te numery, Brunner«. A teraz popatrz jeszcze na odjezdnym niemiecko-maltański panie Tusk na rzesze młodych Polaków idących właśnie w Marszu Niepodległości. Nie udało się wam przez lata swego gubernatorstwa zabić polskiej niepodległości i patriotyzmu. Nie uda się też teraz, szkoda pana czasu na inspekcje w wolnej wreszcie Polsce”.
„Proszę nie ulegać takim skojarzeniom jednoznacznym” – odpowiedział minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak zapytany o to, jak ocenia rasistowskie hasła, które pojawiły się na Marszu Niepodległości. „Święto Niepodległości przebiegało w bardzo dobrej atmosferze, było bezpiecznie, mogliśmy zobaczyć biało-czerwoną na ulicach Warszawy. To był piękny widok. […] Było bezpiecznie, było spokojnie; policja zapewniła bezpieczeństwo” – ocenił szef MSW. „Również ci, którzy występowali pod innymi sztandarami – było widać sztandar czerwony – mogli swoje poglądy manifestować. To dowód na to, że Polska jest krajem demokratycznym, wolnym”.
Na Marszu Niepodległości w Warszawie, zorganizowanym przez ugrupowania nacjonalistyczne i skrajnie prawicowe, pojawiły się hasła: „Czysta krew, trzeźwy umysł”, „Biała Europa braterskich narodów”, „Europa będzie biała albo bezludna”, „Naszą drogą nacjonalizm”, „Wszyscy różni, wszyscy biali”, „Śmierć wrogom ojczyzny”, „Sieg heil”, „Biała siła”, „Ku Klux Klan”. Policja nie interweniowała.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Komentarze