0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja GazetaDawid Zuchowicz / Ag...

Kto widział nagranie prezydenta Andrzeja Dudy tańczącego podczas XXII Spotkania Młodych Lednica 2000, temu trudno je wyrzucić z pamięci. W zalewie komentarzy dotyczących umiejętności tanecznych Andrzeja Dudy utonęły jednak sprawy ważniejsze:

prezydent RP wziął udział w dwóch dużych wydarzeniach kościelnych – w sobotę w Lednicy i w niedzielę w Warszawie – podczas których nie tylko mówił jednym głosem z biskupami, ale stawiał znak równości pomiędzy polskością i katolicyzmem.

Biskupi rewanżowali mu się komplementami i symbolicznie odcinali od III RP budowanej po 1989 roku. W praktyce było to oficjalne przypieczętowanie sojuszu ołtarza z tronem – a dokładniej, prezydenta z Episkopatem.

Tegoroczne spotkania na Polach Lednickich – największy, odbywający się co roku zlot młodzieży katolickiej w Polsce – rozpoczęły się w sobotę 2 czerwca 2018 procesją z udziałem prezydenta, prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, oraz metropolity poznańskiego abp. Stanisława Gądeckiego. Pod Bramę-Rybę – wielką rzeźbę w kształcie chrześcijańskiego symbolu – wniesiono również relikwie świętych, obraz Matki Boskiej Częstochowskiej i krzyż lednicki od Jana Pawła II. PAP informował:

"Wcześniej pod Bramę-Rybę przeszła tzw. procesja orłów. W roku jubileuszu 100-lecia odzyskania niepodległości jej uczestnicy, a także wszyscy pielgrzymi trzymali biało-czerwone flagi - dar od prezydenta".

Prezydent powitał zgromadzonych. W przemówieniu więcej niż raz zrównał modlitwę z manifestacją polskości:

"Patrzę na was z wielkim wzruszeniem w tym szczególnym roku 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Polska młodzież jest, jest razem, śpiewa pieśni, modli się, tworzy, buduje wspólnotę, a nad nimi powiewają biało-czerwone sztandary. Jakże bardzo wam za to dziękuję (…) Ale proszę też byście ich używali.

Byście te nasze biało-czerwone barwy, tak drogie, eksponowali wtedy, kiedy są ważne momenty - dla was, dla naszej ojczyzny, dla naszej historii i tożsamości - także w tych chwilach, kiedy się modlimy".

Dziękował później jeszcze młodym katolikom za to, że „przybywają i modlą się” w miejscu, w którym „bije historyczne serce naszej ojczyzny” (istnieją spekulacje, że w miejscu dzisiejszej Lednicy chrzest przyjął w 966 roku pierwszy historyczny władca Polski, książę Mieszko): "Pan Bóg z nieba patrzy na was i uśmiecha się. I cieszy się, że jesteście razem. I chcę was zapewnić: cieszy się także Rzeczpospolita".

Bóg i Rzeczpospolita cieszą się więc, według prezydenta, dokładnie z tego samego. Przypomnijmy, że według konstytucji III RP jest państwem świeckim. Art. 25 stanowi:

  • Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.
  • Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego.

Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości, co prezydent RP myśli o konstytucyjnej zasadzie bezstronności oraz „wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie”, powinien przeczytać sprawozdanie KAI z obchodów XI Święta Dziękczynienia, kościelnej uroczystości, która odbyła się w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie 3 czerwca. W tym roku Kościół dziękował za odzyskaną w 1918 roku niepodległość Polski. Była to ogromna uroczystość. „Koncelebrze z udziałem ok. 100 biskupów z Polski i zagranicy przewodniczył Prymas Polski abp Wojciech Polak” - informowała KAI. Był także prezydent Duda.

W kazaniu abp Grzegorz Ryś powiedział, że „Kościół ma swoje tytuły do dziękowania Bogu za niepodległą Polskę”. Arcybiskup mówił:

"Kościół dziękuje Bogu za niepodległą Polskę i za każdego człowieka, który w niej jest niepodległy, bo każdy człowiek, który w tym kraju przeżywa swoją wolność jest nie tylko obywatelem Polski, ale jest także obywatelem Królestwa Bożego".

Kulminacyjnym momentem uroczystości było zapalenie przez prezydenta Dudę Świecy Niepodległości. Otrzymali ją w 1867 roku od papieża Piusa IX otrzymali duchowni z Polski; mieli ją zapalić, kiedy Polska będzie wolna. Papież Pius IX był przeciwnikiem powstania styczniowego – o czym taktownie nie wspomniano – ale po jego upadku wysłał podlegającym brutalnym carskim represjom wiernym z Polski świecę.

Świeca do tej pory została zapalona tylko raz. Mówił o tym – dziękując za zaszczyt – prezydent Duda:

"Długo trzeba było czekać na ten moment, ale doczekało się polskie duchowieństwo, doczekali się Polacy odrodzonej, wolnej, znów niepodległej ojczyzny. I w tej właśnie wolnej, suwerennej, niepodległej, odrodzonej ojczyźnie w 1920 roku marszałek Wojciech Wojciech Trąmpczyński tę świecę zapalił po raz pierwszy.

Dziś spotkał mnie ten zaszczyt, że mogłem ją zapalić po raz drugi – znów w wolnej, suwerennej, niepodległej Polsce".

Przesłanie jest jasne: wolna Polska po 1989 roku nie była wystarczająco wolna, aby zapalić w niej Świecę Niepodległości. Dopiero zwycięstwo PiS sprawiło, że Polska stała się naprawdę wolna.

Podsumujmy więc: prezydent RP spędził dwa dni na udziale w uroczystościach kościelnych (albo, jak może wypadałoby już napisać, kościelno-państwowych). Nawet jak na PiS to dużo – prezes Kaczyński brał udział, naturalnie, w uroczystościach kościelnych, ale nigdy, o ile nas pamięć nie myli, równie często i w tak eksponowanej roli. Można oczywiście spekulować, czy prezydent Duda próbuje zapewnić sobie w ten sposób poparcie Kościoła w zbliżającej się batalii o polityczny spadek po Kaczyńskim. Pewne jest na razie tyle, że w ten sposób strażnik konstytucji jednoznacznie pokazuje, co myśli o rozdziale państwa i Kościoła.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze