0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Photo by Handout / UKRAINIAN PRESIDENTIAL PRESS SERVICE / AFP) / RESTRICTED TO EDITORIAL USE - MANDATORY CREDIT "AFP PHOTO / UKRAINIAN PRESIDENTIAL PRESS SERVICE" - NO MARKETING NO ADVERTISING CAMPAIGNS - DISTRIBUTED AS A SERVICE TO CLIENTS - RESTRICTED TO EDITORIAL USE - MANDATORY CREDIT "AFP PHOTO / UKRAINIAN PRESIDENTIAL PRESS SERVICE" - NO MARKETING NO ADVERTISING CAMPAIGNS - DISTRIBUTED AS A SERVICE TO CLIENTS /Photo by Handout / U...

Walerij Załużny jest uwielbiany przez Ukraińców i wojskowych. Dla wielu jest twarzą ukraińskiego oporu wobec rosyjskiej agresji na pełną skalę: obrony Kijowa, czy wyzwolenia Chersonia. „Żelazny generał” uznawany jest za nieskalanego korupcją, uczciwego i szanującego życie wojskowych. Jako osoba, która nigdy nie służyła w armii radzieckiej, nie miał sowieckiego nawyku traktowania podwładnych jak ludzi co najmniej drugiej, jak nie trzeciej kategorii. Od 2014 roku brał udział w wojnie w Donbasie, gdzie zdobył odpowiednie doświadczenie. Wzorcem dla niego były armie państw NATO, w których poszczególne jednostki wojskowe mogą podejmować samodzielne działania, nie zawsze konsultując to z kierownictwem. Zupełnie odwrotnie niż w rosyjskiej armii, której doktrynę wojskową Załużny dokładnie przestudiował, czym otwarcie się chwalił.

Już dawno na Ukrainie nie było postaci, która przez tak długi okres cieszyła się szacunkiem przytłaczającej większości Ukraińców. Według badań z grudnia przeprowadzonych przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii 96 procent Ukraińców ufa armii, a 88 procent Załużnemu (4 procent nie ufa). Te wyniki są o wiele lepsze niż ocena Wołodymyra Zełenskiego, któremu ufało w grudniu 62 procent Ukraińców, a 18 procent nie ufało.

Zazdrość o popularność jest wskazywana, jako jeden z czynników, który sprawił, że prezydent zdecydował się na zmianę na stanowisku głównodowodzącego. Nie wiadomo, na jakiej podstawie, ponieważ generał nie wygłaszał oświadczeń politycznych, Zełenski doszedł do wniosku, że chce on budować karierę w polityce, czyli będzie stanowił dla niego bezpośrednie zagrożenie.

Zazwyczaj, gdy pojawiają się sugestie, że na scenie pojawi się ktoś nowy, od razu umieszczany jest w sondażach. Portal Ukraińska Prawda opublikował w grudniu fragment badania grupy Rating, które pokazywało, że gdyby do drugiej tury wyborów prezydenckich przeszli Zełenski i Załużny, to dostaliby niemal tyle samo głosów, odpowiednio 42 i 40 procent.

Obecnie były już głównodowodzący na pewno będzie miał więcej czasu na prowadzenie działalności politycznej niż dotąd. Jeśli w ogóle będzie tym zainteresowany, ponieważ cała jego kariera związana jest z wojskiem. Także w przypadku ewentualnej porażki w wojnie, Załużny będzie na wygranej pozycji. A dziś sytuacja Ukrainy jest bardzo trudna – więcej o tym niżej.

Spór o mobilizację

Wśród innych nieoficjalnych przyczyn zwolnienia miały być też rozbieżności, co do wizji prowadzonych działań zbrojnych i osławionej zeszłorocznej kontrofensywy, która nie spełniła wyjątkowo napompowanych wcześniej oczekiwań. Sukcesy były, ale w operacjach morskich, które były najczęściej realizowane przez wywiad wojskowy HUR, często we współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy.

Z punktu widzenia Zełenskiego sytuacja była, delikatnie mówiąc, niekorzystna – także z punktu widzenia rankingów. Za porażki był obwiniany prezydent i kierownictwo kraju, dla którego poparcie spadało. Zaufanie do armii pozostawało, jak zaznaczyłem wcześniej, na wysokim poziomie.

Warto na marginesie przypomnieć, że generał Załużny zajmował się przygotowaniem do wojny na pełną skalę w czasie, gdy Zełenski zaprzeczał możliwości takiego ataku. W tym czasie głównodowodzący ukrywał jednostki i broń tak, aby Rosjanie nie zniszczyli ich w pierwszej fali ataku. Był to jeden z sekretów udanej obrony.

W ostatnim czasie generał Załużny miał się domagać przeprowadzenia dużej mobilizacji na szeroką skalę, na którą nie chciał się zgodzić Zełenski, obawiając się kosztów politycznych tej decyzji.

Chodzi o to, że konieczna jest rotacja przebywających na froncie, co przyznał sam Zełenski uzasadniając decyzję o zwolnieniu Załuznego. Zapewne sporna była forma i skala mobilizacji. Odpowiednią ustawę i to dopiero w pierwszym czytaniu uchwalono dopiero w tym tygodniu.

Inne przyczyny dymisji, które wymienił prezydent to konieczność odchudzenia sztabów i nabycia doświadczenia bojowego na froncie przez generałów.

– Jeśli nie zna frontu, nie służy Ukrainie – mówił Zełenski w wieczornym orędziu.

Wskazał także na problemy z logistyką i zaleganiem w magazynach sprzętu wojskowego.

– Awdijiwka nie powinna czekać, aż generałowie ustalą, w których magazynach utknęły drony – zaznaczył.

Jeszcze w grudniu Zełenski mówił na konferencji prasowej, że w jednym z magazynów leży 26 tysięcy aparatów bezzałogowych, które nie dojechały do frontu.

We wczorajszym orędziu wyraźnie widać, że krytyce podlega wyłącznie kierownictwo armii, a dla żołnierzy ma być rotacja i lepsze szkolenie. Być może wynika to z tego, że szef państwa boi się, że dymisja Załużnego zakończy się buntem zwykłych wojskowych. Jego decyzja spotkała się z oburzeniem w portalach społecznościowych, przede wszystkim na Facebooku, który jest dla Ukraińców główną platformą dyskusji społeczno-politycznych i wojskowych. Większość wyrażała żal i dziękowała mu za dobrą służbę. Pojawiło się przy tym wiele głosów krytycznych pod adresem nowego głównodowodzącego, generała Ołeksandra Syrskiego. Ma on bowiem opinię wojskowego, który nie liczy się z ofiarami wśród wojskowych, co miał pokazać broniąc do ostatniej kropli krwi Bachmutu.

Przeczytaj także:

Rzeźnik, czy geniusz?

Były już dowódca wojsk lądowych jest starszy od generała Załużnego. Urodził się w 1965 roku w obwodzie włodzimierskim w ówczesnej rosyjskiej części ZSRR. Od razu po objęciu przez niego stanowiska głównodowodzącego, moskiewskie media zaczęły rozpowszechniać informacje, że dotąd ma on rodzinę w Rosji, w tym brata, który nie rozmawia ze swoim ukraińskim krewnym. Dotąd te wiadomości nie znalazły potwierdzenia.

Ołeksandr Syrski studiował, między innymi, w Moskwie oraz w Narodowej Akademii Obrony Ukrainy. Służy od 1986 roku. Początkowo w armii sowieckiej, co prawda na terenie Ukrainy, w obwodzie połtawskim, a później ukraińskiej. To zupełnie inaczej niż Załużny, który ani roku nie służył w radzieckim wojsku, co było uznawane za jego wielki plus, i ukończył tylko ukraińskie uczelnie wojskowe.

Generał Syrski oprócz moskiewskiej, także Narodową Akademię Obrony Ukrainy. W 2013 roku zajmował się współpracą z NATO, jako wiceszef Głównego Centrum Dowodzenia Sił Zbrojnych Ukrainy. Gdy zaczęła się wojna w Donbasie, w 2014 roku, stanął na czele sztabu operacji antyterrorystycznej – tak wówczas nazywano wojskową odpowiedź na działania wspieranych przez Moskwę militarnie separatystów. Później Syrski zajmował inne kierownicze posady związane z wojną na Wschodzie. Od 2019 roku kierował wojskami lądowymi.

Po 24 lutego 2022 roku dowodził udaną obroną Kijowa, a latem tego samego roku był jednym z dowódców zaangażowanych w zakończone sukcesem działania w obwodzie charkowskim.

Jednak brał także udział w zakończonej porażką obronie Bachmutu – tutaj jego działania są krytykowane, jako takie, które przyniosły zbyt wiele ofiar. Czasem określany jest mianem „rzeźnika”. To miało być powodem sporów z generałem Załużnym.

Ma się też wtrącać w działania nawet najmniejszych oddziałów. To też całkowicie odmienna linia od poprzednika.

Nie potwierdza tego jednak sposób zarządzania obroną Kijowa, o którym w 2022 roku pisał Washington Post. Stolica, za którą odpowiadał Syrski, została podzielona na sektory, w których każdy dowodzący mógł podejmować natychmiast samodzielne decyzje. Wielu wojskowych ocenia nowego głównodowodzącego bardzo pozytywnie, jako osobę umiejącą organizować działania zbrojne, zdecydowaną i umiejącą przechytrzyć wroga. Śpi po 4-5 godzin dziennie, a jedyna rozrywka to trening na siłowni.

Co tydzień odwiedza też wojska walczące na pierwszej linii, aby bezpośrednio zapoznać się z sytuacją i podziękować żołnierzom. Sprawia przy tym wrażenie dość chłodnej osoby i skrajnie niepublicznej, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, a zatem wątpliwe jest, aby zdobył tak dużą popularność, co akurat dla Zełenskiego jest dobrą wiadomością.

Zła jest taka, że Syrski jest często oceniany, jako jeden z najbardziej „radzieckich” generałów, a jak się mówi na Ukrainie „mała sowiecka armia nie jest w stanie pokonać dużej sowieckiej armii”. Stąd potrzeba modernizacji i innego zarządzania. Zresztą mówił o tym wczoraj prezydent, gdy zapowiedział powstanie nowego rodzaju wojsk, Sił Systemów Bezzałogowych.

Zmiana głównodowodzącego jest jednym z ważniejszych wydarzeń trwającej już niemal 2 lata wojny na pełną skalę. Można spodziewać się także zmiany filozofii prowadzenia działań zbrojnych. Do tego jednak potrzebna jest jasność, jakiej pomocy wojskowej może Ukraina oczekiwać od Zachodu, przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. A tu pojawia się wiele znaków zapytania – nie tylko w Kijowie, ale także przede wszystkim wśród żołnierzy w okopach.

;

Udostępnij:

Piotr Pogorzelski

Dziennikarz Biełsatu, autor podcastu „Po prostu Wschód" (anchor.fm/pogorzelski) i współpracownik Radia 357. Do 2015 roku przez niemal 10 lat pracował w Kijowie jako korespondent Polskiego Radia. 

Komentarze