22-letni mężczyzna z Syrii trafił do szpitala w Hajnówce z raną postrzałową w plecach. „Siedem-dziewięć kilometrów od granicy usłyszał krzyk – a zaraz potem padł strzał”. Okoliczności wyjaśnia Żandarmeria Wojskowa
Do zdarzenia doszło w piątek, 3 listopada. Informację w sobotę 4 listopada podał aktywista i dziennikarz Piotr Czaban na swoim profilu na Facebooku.
Według relacji Grupy Granica, która jest z poszkodowanym w kontakcie, mężczyzna przekroczył granicę razem z innymi Syryjczykami. „Wraz z grupą szedł spokojnym tempem, gdy ok. siedmiu-dziewięciu kilometrów od granicy [po stronie polskiej – przyp. red.] usłyszał krzyk – a zaraz potem padł strzał” – relacjonuje Grupa.
Mężczyzna miał usłyszeć „jeden, pojedynczy i niezrozumiały dla niego krzyk, dobiegający do niego z tyłu”, a zaraz potem został postrzelony w plecy i padł na ziemię. Przekonuje, że po tym nastąpiły jeszcze trzy strzały, a grupa, z którą szedł, natychmiast się rozbiegła.
Dotarliśmy do Jakuba Ławniczaka, prawnika, który reprezentuje postrzelonego mężczyznę. Potwierdza informację Czabana i relację przekazaną przez Grupę Granica: "Grupa mężczyzn szła przez las jeden za drugim. Osoba pokrzywdzona szła na końcu, więc jeśli celowano w tę grupę, to tym samym trafiono właśnie w niego” – mówi Ławniczak. Dodaje, że była to pierwsza próba przekroczenia granicy przez Syryjczyka, a mężczyźni w grupie nie znali się wcześniej.
Grupa Granica: „Mężczyzna podkreśla, że od przekroczenia granicy nie natknęli się na żadnych mundurowych oraz że nikt ich nie gonił. Twierdzi też, że w chwili zdarzenia było widno, długo przez zachodem słońca, więc żołnierze musieli ich wyraźnie widzieć. Mężczyzna nie wie, co stało się z innymi osobami, z którymi przekraczał granicę. Nie wie, czy ktoś jeszcze został postrzelony, nie wie też, czy ktokolwiek z jego grupy został zatrzymany”.
Syryjczyk złożył deklarację o chęci udzielenia mu ochrony międzynarodowej na terenie Polski. Straż Graniczna tę deklarację przyjęła, dzięki czemu najprawdopodobniej nie zostanie odesłany z powrotem do Białorusi.
Według relacji, chwilę później do postrzelonego mężczyzny podbiegli żołnierze, którzy „po pewnym czasie” wezwali karetkę. Syryjczyk został przewieziony do szpitala w Hajnówce, ok. 15 kilometrów od gminy Dubicze Cerkiewne, gdzie doszło do postrzału.
„Osoba z raną postrzałową trafiła do nas w godzinach popołudniowych w stanie niezagrażającym życiu” – przekazał OKO.press dyrektor szpitala w Hajnówce, dr Tomasz Musiuk. Dodał, że po diagnostyce oraz specjalistycznej konsultacji neurochirurgicznej, mężczyzna został przewieziony w niedzielę rano, 5 listopada, do innego szpitala na terenie Podlasia w celu dalszego leczenia.
Dr Musiuk nie mógł przekazać nam informacji o stanie zdrowia pacjenta. Grupa Granica poinformowała jednak, że mężczyzna oczekuje na operację. „Cały czas istnieje ryzyko paraliżu, kula bowiem trafiła w kręgosłup” – czytamy w komunikacie – „Lekarze twierdzą, że mężczyzna miał dużo szczęścia, choć podkreślają, że może wymagać wsparcia lekarzy wojskowych, którzy maja doświadczenie przy leczeniu ran postrzałowych”.
Radca prawny Jakub Ławniczak stwierdził, że „na szczęście sprawność jest zachowana„. ”Osoba rusza kończynami i nie odczuwa bólu. Operacja będzie polegała na usunięciu fragmentów uszkodzonego kręgu i wzmocnieniu części kręgosłupa, które będą miały ten deficyt” – relacjonuje Ławniczak.
Okoliczności postrzelenia mężczyzny wyjaśnia Żandarmeria Wojskowa. Do zdarzenia miało dojść w skutek nieszczęśliwego wypadku, „potknięcia się przez żołnierza” – poinformował w niedzielę zastępca ds. wojskowych Prokuratora Rejonowego Białystok-Północ płk Radosław Wiszenko, cytowany przez PAP.
Zdaniem Ławniczaka, takiego toku wydarzeń nie można wykluczyć, jednak pojawiają się w takim razie pytania o odbezpieczenie broni i kolejne trzy strzały, które miały paść już po tym, jak pokrzywdzony leżał na ziemi.
Wiszenko dodał, że Żandarmeria wykonuje czynności w tej sprawie w trybie art. 308 Kodeksu postępowania karnego. Przepisy te umożliwiają przeprowadzenie czynności procesowych, m.in. zabezpieczenia śladów i dowodów przestępstwa przed ich utratą jeszcze przed wszczęciem śledztwa lub dochodzenia.
Dziś, w poniedziałek 6 listopada, dokumenty i dowody zabezpieczone przez Żandarmerię mają trafić do prokuratury. W zależności od skutków postrzału, żołnierzowi grozi od trzech do ośmiu lat więzienia.
Dzień po postrzale mężczyzny, 4 listopada, aktywiści Podlaskiego Ochotniczego Pogotowania Humanitarnego (POPH) poinformowali o 55. ofierze śmiertelnej, odnalezionej na polsko-białoruskiej granicy. Ciało odnaleźli badacze przyrody. Sprawę opisaliśmy w OKO.press:
„Syryjczyk był w grupie zatrzymanej przez polskie służby” – wyjaśniał na swoim profilu Piotr Czaban. – „Jeden z jego towarzyszy odnalazł się na Białorusi. To oznacza, że został wyrzucony z Polski. Inni członkowie grupy, chcąc uniknąć wywózki, rozpierzchli się po lesie”.
Młody mężczyzna z Syrii prawdopodobnie podczas ucieczki wszedł do rezerwatu ścisłego w Puszczy Białowieskiej i nie był w stanie stamtąd wyjść. Jego ciało znaleziono niedaleko rzeki Narewka.
Dwie poprzednie zmarłe osoby odnaleziono 23 października. Aktywiści z POPH są w kontakcie z ich rodzinami. Ich krewni mają za kilka dni przyjechać do Polski, aby zidentyfikować zwłoki. Wtedy też zapadaną decyzje o pogrzebach. Jak mówi Piotr Czaban z POPH, rodzina znalezionego w sobotę Syryjczyka także przyjedzie na Podlasie, prawdopodobnie około 10 listopada.
Kryzys humanitarny na granicy polsko-białoruskiej trwa od 2021 r. W podlaskich lasach działają aktywiści i aktywistki Fundacji Ocalenie, Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego, Grupy Granica, Klubu Inteligencji Katolickiej oraz mieszkańcy i mieszkanki Podlasia.
Jak przekazała nam Grupa Granica, w lipcu i sierpniu tego roku członkowie i członkinie grupy nieśli pomoc ludziom w drodze średnio 25 razy w tygodniu, docierając do ponad 700 osób.
„Od początku roku udzieliliśmy pomocy humanitarnej, medycznej oraz prawnej 3270 osobom. Dla porównania, w całym 2022 roku pomogliśmy łącznie 3674 osobom. To wyraźnie pokazuje, że mimo brutalnych, niezgodnych z prawem międzynarodowym oraz krajowym a także śmiertelnie niebezpiecznych metod, po które sięga polska władza – ludzie cały czas granicę polsko-białoruską przekraczają” – mówi OKO.press Grupa Granica.
W tym roku najwięcej osób proszących o pomoc pochodziło z Syrii, krajów tzw. Rogu Afryki (Erytrea, Etiopia, Somalia) oraz Sudanu.
Dziennikarka i badaczka. Zajmuje się tematami wokół praw człowieka, głównie migracjami i uchodźstwem. Publikowała reportaże m.in. z Lampedusy, irackiego Kurdystanu czy Hiszpanii. Przez rok monitorowała sytuację uchodźców z Ukrainy w Polsce w ramach projektu badawczego w Amnesty International. Laureatka w konkursie Festiwalu Wrażliwego. Współtworzy projekt reporterski „Historie o Człowieku".
Dziennikarka i badaczka. Zajmuje się tematami wokół praw człowieka, głównie migracjami i uchodźstwem. Publikowała reportaże m.in. z Lampedusy, irackiego Kurdystanu czy Hiszpanii. Przez rok monitorowała sytuację uchodźców z Ukrainy w Polsce w ramach projektu badawczego w Amnesty International. Laureatka w konkursie Festiwalu Wrażliwego. Współtworzy projekt reporterski „Historie o Człowieku".
Komentarze