Jego ofiarami byli licealiści, seminarzyści, księża, podlegli mu mnisi. To „dorobek” czterech dekad - od lat 50. do 90. A jednak kariera kardynała Hansa Hermanna Groëra przyśpieszyła w latach 80. ubiegłego stulecia. Watykan go promował, nie wszczął postępowania w sprawie kardynała - mimo apelu duchownych i wiernych. O sprawie wiedział Jan Paweł II
"Przyszły kardynał prosił, by podwładni przychodzili do niego na spowiedź, kazał się im rozbierać, a potem używał ich sobie do woli. Według dziennikarzy śledczych Groër mógł nadużyć zależności wobec ponad 2000 chłopców i młodych mężczyzn" - pisze Artur Nowak.
Opinia publiczna domagała się jego ustąpienia, a przeciwko kardynałowi wypowiadali się duchowni. Papież Jan Paweł II wysłał wówczas trzystronicowy list do biskupów Austrii, w treści którego skrytykował "brutalne ataki na honor" kardynała.
Artur Nowak — prawnik związany z fundacją „Nie lękajcie się”, publicysta; współautor (z Małgorzatą Szewczyk-Nowak) książki o pedofilii w Kościele „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos”; nakładem Krytyki Politycznej ukazała się kolejna – „Dzieci, które gorszą” – zawierająca historie ofiar i dzieci księży katolickich.
Według dostępnych biogramów, po przyjęciu święceń kapłańskich w 1942 roku Hans Hermann Groër przez kilka lat pełnił posługę kapelana wojskowego. Po wojnie był wykładowcą w seminarium w Hollabrunn, a w latach 1969–1976 roku pracował jako rektor w świątyni maryjnej Roggendorf, do której wcześniej organizował pielgrzymki. W 1974 wstąpił do zakonu benedyktynów. W wieku 61 lat, w dniu 8 września 1980 złożył śluby zakonne. To wtedy przyjął imię Hermann.
Dość niespodziewanie w lipcu 1986 roku ten ultrakonserwatywny mnich został mianowany arcybiskupem Wiednia. Niespełna dwa lata później otrzymał od Jana Pawła II godność kardynalską. Jak to się stało, że ten mało zanany duchowny zastąpił wielkiego kardynała Franza Königa [arcybiskup Wiednia, współautor Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich]? Główną jego aktywnością było organizowanie pielgrzymek a znakiem rozpoznawczym maryjna pobożność. Porównanie go z Königiem, który był bardzo aktywny w trakcie soboru Vaticanum II, wypadało blado. Jan Paweł II promował jednak konserwatystów.
Według dziennikarza Josefa Votzi, który w 1995 roku ujawnił w austriackim czasopiśmie "Profil" ciemną stronę Groëra, w opinii pracowników archidiecezji wiedeńskiej przeszłość hierarchy, zanim jeszcze objął urząd biskupi, była „tajemnicą jawną”.
Krótko przed upublicznieniem afery Gröer w liście pasterskim piętnował moralność seksualną Austriaków. Okazało się, że jest totalnym hipokrytą. Ofiar kardynała mogło być tysiące.
W 1995 roku Josef Hartmann opowiedział dziennikarzom, o czasach kiedy był studentem w seminarium w Hollabrunn. Groër, który był jednym z wykładowców, w latach 1972-1976 roku wielokrotnie nadużywał nad Hartmannem zależności. Świadectwo Hartmanna wsparł ks. Udo Fischer, który uczęszczał do tej samej uczelni na przełomie lat 60. i 70. Fischer też był jedną z ofiar. Doskonale widział, że kardynał otaczał się młodymi chłopcami.
Ale jeszcze zanim Groër wszedł na szczyty władzy kościelnej, w 1985 roku, Fischer opowiedział o jego skłonnościach opatowi ks. Clemensowi Lashoferowi. Lashofer od 1982 roku przewodniczył Austriackiej Kongregacji Benedyktynów. Lashofer jednak zignorował to świadectwo. Rok później, kiedy Watykan ogłosił nominację Groëra na arcybiskupa Wiednia, Fischer ponownie skontaktował się z opatem Lashoferem. Miał usłyszeć, że nuncjusz papieski nigdy nie kwestionował kandydatury Groëra na urząd arcybiskupa. Zresztą nikt z przedstawicieli Watykanu i nuncjusza nie pytał go o mnicha. Fischer usłyszał od opata , że: "Jeśli nie pytali, to znaczy, że nie chcieli wiedzieć".
Michael Tfirst, inna ofiara przyszłego kardynała, już w latach 70. alarmował o sprawie wyższe władze Kościoła. W 2004 roku Kościół katolicki miał mu wypłacić równowartość 3,3 tysięcy funtów za to, by milczał na temat wykorzystywania seksualnego.
„Nie ma wątpliwości, iż [Joseph] Ratzinger znał szczegóły raportów o przypadkach molestowania. Nie ma też wątpliwości, iż jego bezpośredni przełożony Jan Paweł II brał udział w systematycznym i zakrojonym na szeroką skalę procesie ich ukrywania” - oświadczył Tfirst.
Według wielu ofiar Groëra ten niepozorny duchowny cieszył się nadzwyczajnym autorytetem. Twierdził, że miał prywatne objawienie. Nawiedzała go ponoć Matka Boska, wielu traktowało go jak świętego.
Przyszły kardynał prosił, by podwładni przychodzili do niego na spowiedź, kazał się im rozbierać, a potem używał ich sobie do woli. Według dziennikarzy śledczych Groër mógł nadużyć zależności wobec ponad 2000 chłopców i młodych mężczyzn. Jego ofiarami byli licealiści, seminarzyści, księża, podlegli mu mnisi. To „dorobek” czterech dekad, poczynając od lat 50., a kończąc w latach 90.
Zaraz potem, gdy w marcu 1995 roku austriacki "Profil" opublikował wywiad Josefem Hartmannem, Groër został ponownie wybrany na przewodniczącego Austriackiej Konferencji Biskupów. Opinia publiczna domagała się jego ustąpienia. Przeciwko kardynałowi wypowiadali się również duchowni.
23 maja 1995 roku Jan Paweł II i Groër spotkali się prywatnie w Watykanie. Nie wydano żadnego oświadczenia. 14 września, w dziewiątą rocznicę wyboru Groëra na arcybiskupa Wiednia, Jan Paweł II ogłosił, że przyjął rezygnację Groëra. Papież wysłał trzy stronicowy list do biskupów Austrii, w treści którego skrytykował "brutalne ataki na honor" kardynała.
Watykan nie wszczął żadnego postępowania w tej sprawie - mimo apelu duchownych i ofiar oraz mimo ujawnienia kolejnych nadużyć.
Pod wpływem nacisku opinii publicznej Groër został wysłany do klasztoru benedyktynów w Maria Roggendorf. Otrzymał urząd przeora. Przez jakiś czas przebywał w Niemczech, jednak wrócił do Roggendorf, do którego miał sentyment. Wiódł tam wygodne życie do ostatnich dni.
Dopiero trzy lata po wybuchu skandalu, pod naciskiem opinii publicznej Jan Paweł II został zmuszony do wszczęcia oficjalnego śledztwa w sprawie kardynała. Latem 1998 roku papież miał odwiedzić Austrię, w Watykanie bano się bojkotu. Z kościoła austriackiego odeszło dziesiątki tysięcy katolików. 12 lutego 1998 roku papież polecił amerykańskiemu opatowi Marcelowi Rooneyowi przeprowadzenie śledztwa. Rooney rozmawiał na osobności z każdym, kto miał coś wspólnego ze śledztwem, w tym z księżmi, mnichami, nowicjuszami, seminarzystami oraz kardynałem.
Jeszcze tego samego miesiąca kościół katolicki w Austrii wydał oświadczenie w którym przyznał, że oskarżenia wobec kardynała są „w gruncie rzeczy prawdziwe”. Na takie wyznanie nigdy nie zdobył się Watykan.
17 kwietnia 1998 kard. Christoph Schönborn, następca Groëra w Archidiecezji Wiedeńskiej, poprosił Jana Pawła II, aby położył kres dekadencji austriackiego kościoła w związku ze skandalem. Schönborn publicznie przeprosił wszystkich pokrzywdzonych.
Co ciekawe ani kardynał, ani Watykan nigdy nie przyznali się do winy, a raport Rooneya nie został zresztą nigdy upubliczniony.
Latem 1998 roku w trakcie pielgrzymki do Austrii Jan Paweł II próbował powstrzymać wiernych, którzy masowo odchodzili z kościoła. To był czas, kiedy setki tysięcy austriackich katolików podpisało petycję sprzeciwiającą się podejściu kościoła do moralności seksualnej. Papież nie wspomniał nawet o skompromitowanym kardynale. W miejscu, gdzie Hitler ogłosił wcielenie Austrii do Niemiec, na historycznym Wiedeńskim Heldenplatz, ganił wiernych przed „niedojrzałym i niewłaściwym zaangażowaniem opinii publicznej” w kwestii moralności. O kardynale słowem się nie zająknął.
Kardynał Groër zmarł 24 marca 2003 roku na zapalenie płuc w szpitalu St. Pölten pod Wiedniem. W depeszy kondolencyjnej do Archidiecezji Wiedeńskiej Jan Paweł II napisał, że Groër służył "z wielką miłością Chrystusowi i jego Kościołowi" . Zapewnił, że modli się, aby kardynał otrzymał "wieczną nagrodę, którą sam Pan obiecał swym wiernym sługom".
Kilka lat później, już po śmierci papieża Polaka, w katedrze św. Szczepana w Wiedniu następca Groëra, kardynał Christoph Shönborn potępił Watykan, który okazał się indolentny w związku ze zbrodniami swojego poprzednika oraz innych sprawców.
Mówił o "grzesznych strukturach", "wyciszaniu" ofiar i "odwracania wzroku" od przypadków nadużyć.
Co ciekawe, Schönborn twierdził, że Ratzinger, który dzierżył stery w watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, dążył do wyjaśnienia nadużyć, jednak jego wysiłki blokował Watykan, a więc sam Jan Paweł II. W rozmowie z "The Sunday Times" na pytanie, czy powinno się wszcząć dochodzenie w sprawie roli polskiego papieża w ukrywaniu tego typu przypadków, Schönborn powołując się na swoją znajomość z Benedyktem XVI, odpowiedział wymijająco: „Mogę stwierdzić z pewnością... iż podejmował on wysiłki, by nie ukrywać tych spraw, lecz by się nimi zajmować i prowadzić dochodzenia. Rzecz jednak nie zawsze spotykała się z aprobatą w Watykanie”.
Adwokat, publicysta i pisarz. Współautor książki „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” o ofiarach księży pedofilów, autor „Kroniki opętanej” – historii egzorcyzmowanej nastolatki oraz „Dzieci, które gorszą”, w której oddaje głos dzieciom i partnerkom kapłanów. W swojej praktyce adwokackiej wielokrotnie reprezentował pokrzywdzonych w sprawach, dotyczących pedofilii.
Adwokat, publicysta i pisarz. Współautor książki „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” o ofiarach księży pedofilów, autor „Kroniki opętanej” – historii egzorcyzmowanej nastolatki oraz „Dzieci, które gorszą”, w której oddaje głos dzieciom i partnerkom kapłanów. W swojej praktyce adwokackiej wielokrotnie reprezentował pokrzywdzonych w sprawach, dotyczących pedofilii.
Komentarze