0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Grzegorz Celejewski / Agencja GazetaGrzegorz Celejewski ...

Awantura zaczęła się od konferencji prasowej szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka, który ogłosił 2 lutego, że pierwsze dawki szczepionki opracowanej przez Uniwersytet Oksfordzki i koncern AstraZeneca trafią do Polski już w przyszłym tygodniu i że Rada Medyczna wydała zalecenie, by szczepić nią osoby poniżej 60. roku życia. W związku z tym, że zgodnie z harmonogramem trwają teraz szczepienia osób powyżej 70. roku życia, preparat AstryZeneki zostanie przeznaczony na szczepienia nauczycieli – w pierwszej kolejności tych, którzy już uczą, czyli przedszkolnych i nauczania początkowego.

Ten pomysł ma sens, bo:

  • mimo, że szczepionka AstryZeneki została w Unii Europejskiej dopuszczona do użytku dla wszystkich powyżej 18. roku życia, w badaniach klinicznych nie wzięło udziału wystarczająco dużo seniorów, żeby można było powiedzieć, że jest w tej grupie skuteczna. Dlatego podobne do polskich ograniczenia wiekowe wprowadziły również m.in. Niemcy i Francja.
  • nauczyciele są pierwszą grupą w kolejce (po osobach 60 plus i przewlekle chorych), którą można zaszczepić grupowo, a nie indywidualnie. W odróżnieniu od seniorów, którzy muszą się rejestrować na szczepienie indywidualnie, nauczycieli mogą zgłaszać szkoły i przedszkola – tak jak np. szpitale czy przychodnie zgłaszały się do szczepień w grupie „0", medyków.
  • Związek Nauczycielstwa Polskiego i sami nauczyciele domagali się jak najszybszego zaszczepienia jako osoby szczególnie narażone na zakażenie (przebywające dłuższy czas z grupą osób w zamkniętych pomieszczeniach).

Tymczasem okazało się, że zamiast aprobaty rządowy pomysł spotkał się z gromami ze strony ZNP. Szef związku Sławomir Broniarz zaatakował na Twitterze, pisząc, że nauczyciele żądają skutecznej szczepionki, a nie eksperymentu.

View post on Twitter

Potem odezwał się również oficjalny profil ZNP, domagając się szczepionki najwyższej skuteczności.

View post on Twitter

Najgorsza szczepionka?

Ta „niechęć" do szczepionek AstryZeneki i Uniwersytetu Oksfordzkiego wzięła się najprawdopodobniej z doniesień, że jej skuteczność jest niższa niż używanych już w Polsce szczepionek Pfizera/BioNTech i Moderny. Te dwa preparaty w badaniach klinicznych wykazały odpowiednio 95 i 94 proc. skuteczności (redukuje o tyle ryzyko zakażenia w stosunku do grupy przyjmującej placebo). Tymczasem w przypadku AZ ta skuteczność wyniosła 59,5 proc. przy dwóch dawkach podawanych w odstępie trzech tygodni (tak, jak ma być stosowana w Polsce). Są też obiecujące badania, które pokazują większą skuteczność przy innym dawkowaniu.

Przeczytaj także:

Najważniejsze, że wszyscy uczestnicy badania, którzy dostali szczepionkę, jeśli nawet zachorowali, to lekko. Nikt nie trafił do szpitala, nikt nie umarł. Z punktu widzenia walki z epidemią to już bardzo dobry rezultat – bo nie tylko ratuje się ludzkie życia, ale odciąża szpitale. Dlatego większość regulatorów, którzy dopuszczają szczepionki do użytku, jest gotowa zaakceptować każdy preparat o skuteczności powyżej 50 proc.

W Wielkiej Brytanii szczepionka AstryZeneki i Oksfordu jest główną, którą się stosuje i nie ma tam żadnych ograniczeń wiekowych. Jak tłumaczył szef AZ Pascal Soriol, mniejszy udział seniorów w III fazie badań klinicznych wynikał z... etyczności badaczy z Uniwersytetu Oksfordzkiego, którzy najpierw chcieli przebadać preparat na młodszych grupach. W Wielkiej Brytanii zaszczepiono już 14,4 mln osób. A badania skuteczności w grupie seniorów właśnie trwają.

Komunikacyjny kiks rządu, nieodpowiedzialność ZNP

Wygląda na to, że minister Dworczyk ogłaszając „newsa" nie zdawał sobie sprawy, jaką reakcję on wywoła. Na forach nauczycielskich zawrzało, że rząd chce szczepić nauczycieli najgorszą szczepionką, i w dodatku niedobrą dla seniorów. Sam Broniarz spotkał się jednak z falą krytyki, zwłaszcza ze strony środowiska medycznego. Na przykład Matylda Kłudkowska, wiceprezeska Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych napisała na Twitterze, że podważanie autorytetu Europejskiej Agencji Leków to najgorsze, co można w tej chwili zrobić.

View post on Twitter

„Chciałbym się zwrócić z apelem do osób publicznych, a do takich należy również pan przewodniczący, o to, aby w sposób odpowiedzialny komunikowali swoje przemyślenia i uwagi. Przede wszystkim proponuję, żebyśmy oddali głos lekarzom. Wypowiedzi, które mogłyby podważać zaufanie obywateli do Narodowego Programu Szczepień są po prostu nieodpowiedzialne" – stwierdził w odpowiedzi na atak Broniarza minister Dworczyk.

Sam przewodniczący po kilku godzinach złagodził stanowisko. "Niepokój środowiska jest spowodowany fatalną komunikacją strony rządowej, bo przekaz po konferencji był taki: »szczepionka jest nieodpowiednia dla seniorów, to dajmy ją nauczycielom«” – oświadczył.

Szczepionki to bardzo zaawansowane produkty biotechnologii – te Pfizera i Moderny używają syntetycznego matrycowego RNA, które wydaje naszym komórkom rozkaz wyprodukowania białka szczytowego koronawirusa, co wywołuje odpowiedź układu immunologicznego. Szczepionka AstraZeneki jest wektorowa – instrukcja budowy białka szczytowego koronawirusa jest „doczepiona" do dezaktywowanego wirusa... szympansa. Samo ich działanie nie jest proste do zrozumienia dla przeciętnego odbiorcy, a do tego dochodzi jeszcze również wymagająca wiedzy interpretacja badań klinicznych. Do opinii publicznej bardziej przebiły się na razie procenty „skuteczności" niż informacja, że wszystkie dopuszczone do użytku w Unii Europejskiej szczepionki chronią przed tym, co najważniejsze: ciężkim przebiegiem choroby, hospitalizacją i zgonem. Stąd rządowy kiks komunikacyjny, który może mieć poważne konsekwencje – trudniej będzie teraz przekonać nauczycieli, że to też jest pełnowartościowa szczepionka.

Minister Dworczyk zapowiedział, do końca lutego trafi do Polski ponad pół miliona szczepionek AstryZeneki. O tym, jak zostaną zorganizowane szczepienia nauczycieli poinformuje na konferencji prasowej w czwartek 4 lutego. Gdyby od tego zaczął, przestawiając szczegółowy plan i tłumacząc, jakie są właściwości szczepionki AstryZeneki, prawdopodobnie nie byłoby całego tego zamieszania, a zaufanie nauczycieli do programu szczepień nie zostałoby aż tak nadwątlone.

;
Na zdjęciu Miłada Jędrysik
Miłada Jędrysik

Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".

Komentarze