Do laski marszałkowskiej wpłynął poselski projekt ustawy, która ma ułatwić dostęp do broni prawie milionowi obywateli. Posłowie Kukiz'15 chcą ułatwień dostępu dla osób z historią alkoholizmu, zniesienia wymagania zaświadczeń psychologicznych oraz rezygnacji z cyklicznych kontroli osób posiadających prawo do posiadania broni.
Grupa posłów z Kukiz’15 złożyła w Sejmie osobliwy projekt nowelizacji ustawy o zasadach przyznawania pozwolenia na broń. Obecnie taką licencję ma w Polsce ok 190 tys. osób. Według szacunków posłów Kukiz’15 poprawka sprawi, że uzyska je dodatkowy milion Polek i Polaków.
Najistotniejsza zmiana będzie dotyczyć osób uzależnionych od substancji psychoaktywnych. Do tej pory alkoholicy byli zaliczani do tej grupy i mieli utrudniony dostęp do broni. Posłowie chcą to zmienić. Nawet osoby z historią długoletniej choroby alkoholowej będą mogły zdobyć pozwolenie, jeśli tylko wykażą, że alkohol nie wpływa na ich stan obecnie.
W praktyce prawdopodobnie wystarczy, że wnioskując nie będzie spożywała alkoholu przez kilka miesięcy.
Posłowie argumentują, że historia alkoholizmu nie powinien dyskryminować człowieka do końca życia, jeśli wyszedł na prostą. Z tym oczywiście trudno się nie zgodzić, ale nowelizacja nie uznaje żadnego moratorium dla osób wychodzących z alkoholizmu (między okresem leczenia i uzyskaniem pozwolenia na broń). Na pewno wskazane byłyby regularne kontrole stanu zdrowia psychicznego i fizycznego osoby, która wcześnie zmagała się z chorobą. Na to jednak nie będzie można liczyć.
Obecnie każdy posiadacz pozwolenia ma obowiązek co pięć lat odbywać badania lekarskie i psychologiczne. Z tego zapisu posłowie Ruchu Kukiza również chcą zrezygnować. Mają pomysł, by zlikwidować regularne kontrole – pozwolenia będzie wymagać jedynie pozytywnej opinii od lekarza przy składaniu wniosku. Na tym się nie zatrzymali.
Dziś starając się o licencję na broń trzeba mieć pozytywne orzeczenie lekarskie i psychologiczne. Posłowie chcą by wystarczyła opinia lekarza pierwszego kontaktu.
W myśl nowelizacji, by dostać pozwolenie na broń wystarczy nam zatem jedna krótka wizyta w przychodni. Jak powiedział Wyborczej poseł Bartosz Jóźwiak, przedstawiciel grupy składającej projekt, kontrole co 5 lat to „spełnianie interesów lobby lekarskiemu”.
Posłowie Kukiz'15 chcą także wprowadzenia gradacji dostępu do broni według umiejętności w posługiwaniu się nią. Na najwyższym poziomie osoba będzie mogła posiadać kilka sztuk broni, ale także nosić je w ukryciu nawet w miejscach publicznych. Dla polityków istotniejsze przy posiadaniu broni będzie więc to, jak celnie umie strzelać właściciel, a nie, czy jest zdrowy psychicznie.
Ustawa zakłada, że pozwolenia będą wydawać starostwa, których w Polsce jest 380. Obecnie przyznają je komendanci wojewódzcy policji. Jest ich osiemnastu. (17 komend wojewódzkich i Komenda Stołeczna). Jeśli przepisy wejdą w życie, sprawę przejmie 314 powiatów oraz 66 miast na prawach powiatu.
Najdziwniejsze rzeczy są w uzasadnieniu nowelizacji: „Historyczne uwarunkowania pozwalają na odpowiedzialne i kategoryczne twierdzenie, że dostęp Polaków do broni jest wprost wpisany w pojęcie polskiego patriotyzmu. Zawsze gdy w Polsce odradzał się patriotyzm, powodowało to wzrost zainteresowania bronią – sytuację taką obserwujemy także obecnie” – piszą autorzy projektu.
Z uzasadnienia wynika, że patriota bez karabinu to nie patriota. Pozostaje oczywiście pytanie, czy w Polsce faktycznie rośnie patriotyzm i czy posłowie Pawła Kukiza nie mylą go z niewątpliwym rozwojem nacjonalizmu oraz liczbą napaści na obcokrajowców na terenie Polski.
Skoro takie rzeczy dzieją się w Polsce coraz częściej, może lepiej by nie działy się z udziałem broni palnej.
Posłowie piszą, że broń jest potrzebna Polakom, aby mogli realizować swoje hobby – na przykład przez uczestnictwo w ruchach rekonstrukcyjnych odtwarzających wydarzenia historyczne.
Żaden z posłów Kukiz’15 podpisanych pod ustawą chyba w żadnej rekonstrukcji nie uczestniczył - ale mogliby wpaść na to, że w rekonstrukcjach historycznych nie strzela się z prawdziwej broni.
Inne powody to "budowanie kapitału społecznego" w klubach strzeleckich oraz cele obronne - posłowie przekonują, że armia zawodowa nie jest w stanie obronić kraju przed agresją zewnętrzną. Ale uzbrojeni obywatele - już tak.
Brak jakichkolwiek dowodów, by twierdzić, że bardziej uzbrojony naród oznacza skuteczniejszą obronę w razie wojny z innym państwem. Szczególnie, jeśli posiadacze nie obiorą nawet podstawowego szkolenia wojskowego.
Wiadomo natomiast, że większe zagęszczenie broni może doprowadzić do większej ilości zabójstw.
Polska ma jeden z najniższych wskaźników zabójstw na 100 tys. mieszkańców (0,7). Tak bezpiecznie, jak w Polsce, jest tylko w kilku krajach: Czechach, Luksemburgu, Holandii, Słowenii, i Hiszpanii. Tam, gdzie obywatele mają kilkadziesiąt razy więcej broni (Niemcy, Finlandia czy Francja), ofiarami zabójstw pada więcej osób niż w Polsce.
W Stanach Zjednoczonych jest prawie 80 razy więcej broni (na osobę) niż w Polsce. Na 1000 mieszkańców przypada tam 1010 sztuk i wskaźnik zabójstw jest znacznie wyższy niż w niemal wszystkich krajach Unii Europejskiej (z wyjątkiem Litwy). Wynosi aż 4,9 na 100 tys. obywateli.
Porównania między stanami USA pokazują, że im więcej broni, tym więcej ofiar, w szczególności dotyczy to morderstw dokonanych na kobietach. Według badaczy z Uniwersytetu Bostońskiego 88 proc. zamordowanych znało wcześniej swojego zabójcę.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Komentarze