Czy PRL był okupacją, a wolność po 1989 r. zawdzięczamy „Ince” i „Zagończykowi”? Tego wszystkiego można było się dowiedzieć podczas pogrzebu od polityków PiS
70 lat temu, 28 sierpnia 1946 r. władze Polski Ludowej wykonały wyroki śmierci na sanitariuszce 5 Wileńskiej Brygady AK „Inka” oraz na ppłk. Feliksie Selmanowiczu „Zagończyku” z brygady „Łupaszki”. Pogrzeb obojga żołnierzy powojennego podziemia 28 sierpnia 2016 r. stał się świętem państwowym, w którym uczestniczyli m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło i minister obrony Antoni Macierewicz. O zasługach „Inki” i „Zagończyka” mówił także prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS wypowiedział się m.in. o sensie oddawania czci żołnierzom antykomunistycznego podziemia:
Chodzi o to, żeby świadomość tego, że jedna straszliwa okupacja została zastąpiona przez inną, była powszechną świadomością. Bo dopiero wtedy będziemy tak naprawdę skonsolidowani i silni.
Kaczyński oczywiście ma rację, nazywając okupację niemiecką w czasie II wojny światowej „straszliwą”. Kosztowała ona życie kilku milionów polskich obywateli. Prawie cała społeczność żydowska w Polsce została wymordowana. Zamknięto polskie szkoły (powyżej szczebla zawodowego) i uniwersytety, a także większość placówek kulturalnych. Niemcy świadomie i celowo mordowali polskie elity. W planach Niemiec Polacy mieli być zredukowani do roli niewykształconej siły roboczej, a państwo miało zniknąć z mapy Europy.
Nadużyciem jest jednak zrównywanie okupacji niemieckiej z PRL. Wprowadzanie ustroju komunistycznego w Polsce kosztowało kilkadziesiąt tysięcy ofiar (a nie miliony). PRL była krajem niedemokratycznym i rządzonym przez jedną partię. Funkcjonowała cenzura, a życie umysłowe poddane było stałej kontroli władz. Polska była jednak niepodległym (nawet jeśli niesuwerennym) państwem, a rząd PRL uznawany był za legalny i prawowity przez przytłaczającą większość wspólnoty międzynarodowej. Działały polskie wydawnictwa i szkoły wyższe. Funkcjonowała polska administracja. Rządy w PRL sprawowali także Polacy (a nie np. Niemcy czy Rosjanie). Porównywanie PRL z okupacją niemiecką jest więc absurdalne - i wypowiedzenie tego na głos nie oznacza wcale rehabilitacji PRL.
Podobnie grubo przesadziła premier Szydło, która stwierdziła, że dzięki „Ince” i „Zagończykowi” „żyjemy dzisiaj w wolnej Polsce”.
“Inko” i “Zagończyku”, jesteśmy waszymi dłużnikami, bo dzięki wam żyjemy dzisiaj w wolnej Polsce, dzięki waszym ideałom jesteśmy Polakami i naszym obowiązkiem jest strzec tych ideałów.
Nie ujmując niczego heroizmowi „żołnierzy wyklętych”, warto przypomnieć, że z politycznego punktu widzenia ich walka zakończyła się klęską. W wywiadzie dla „Wyborczej” z 2011 r. prof. Rafał Wnuk, historyk, jeden z najlepszych specjalistów od historii partyzantki antykomunistycznej, szacował, że przez „las” w latach 1944–1948 przeszło ok. 20 tys. osób. W sumie tyle samo było ofiar (po obu stronach) walk partyzanckich w latach 1944–1947, z czego duża część przypada też na starcia z Ukraińcami.
„Niezłomni” nie zostali też wymordowani, ale w ogromnej większości wyszli z lasu. Po sfałszowanych wyborach w styczniu 1947 r. władze ogłosiły amnestię. Ujawniło się wtedy 53 tys. osób. W lasach został tysiąc. „Ci ludzie nie stanowili już realnego zagrożenia dla rządzących krajem komunistów. Starają się przetrwać, a funkcjonariusze bezpieczeństwa ich systematycznie «dostrzeliwują»” – mówił prof. Wnuk.
Wolność Polska odzyskała po 1989 r. dzięki „Solidarności” i rozmowom przy „Okrągłym Stole”, a nie walce zbrojnej. W sensie faktograficznym wypowiedź Szydło na pewno jest więc fałszywa. Może być prawdziwa tylko w sensie metaforycznym: wolność została odzyskana, bo przetrwała pamięć o walkach antykomunistycznej partyzantki. Takiej tezy nie sposób jednak zweryfikować.
Nie jest też jasne, o jakie ideały chodziło siedemnastoletniej wówczas „Ince” i „Zagończykowi”. Antykomunistyczne podziemie nie miało ani jednego dowództwa, ani jednej ideologii, o programie politycznym nie wspominając.
Prof. Wnuk mówił w 2011 r.: „«Żołnierze wyklęci» byli bardzo różni. Niektórych nie można stawiać za wzór współczesnego obywatelskiego patriotyzmu, bo pod dzisiejszą Polską by się nie podpisali i nie o taką walczyli. Zrzeszenie «Wolność i Niezawisłość» chciało budować demokratyczne państwo prawa, ale nie wszystkie organizacje podziemne popierały ten projekt”.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze