0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

"Mnie jednej wolno mówić, co pomyślał i powiedziałby mój tata. Byłby wzruszony i zaszczycony" - powiedziała 3 czerwca 2019 wieczorem Natalia Osiatynska, córka Wiktora Osiatyńskiego, patrona Archiwum Osiatyńskiego.

Gościem specjalnym dorocznego wykładu im. Wiktora Osiatyńskiego, w przeddzień 30. rocznicy wyborów 4 czerwca, był prof. Timothy Garton Ash - europeista z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Swoje wystąpienie zatytułował „Polska, Europa: od »chwalebnej rewolucji« 1989 do kryzysu Unii 2019″.

Zdaniem Asha brytyjska "chwalebna rewolucja" (ang. glorious revolution) z lat 1688-1689 i polskie przemiany ustrojowe z 1989 mają ze sobą wiele wspólnego. Jednak choć transformacja Okrągłego Stołu jest bliska "chwalebności", a wydarzenia na Wyspach z końca XVIII w. nie zasługują tak naprawdę na tę nazwę, to Polakom nie udało się uczynić z niej mitu założycielskiego.

Dzisiejsi politycy, zwłaszcza w rządzie PiS, beznamiętnie podważają wagę wydarzeń z czerwca 1989 roku. Prof. Ash rozwinął kilka hipotez, dlaczego tak się stało - zarówno z perspektywy socjologicznej, jak i geopolitycznej (patrz - dalej).

"Rzeczywistość zawsze jest mniej kolorowa od naszych marzeń" - podsumował powszechne w krajach postkomunistycznych poczucie dezorientacji i rozczarowania towarzyszące transformacji. Ale zarazem odniósł się do problemów trawiących dzisiejszą Unię Europejską.

Uwagi wstępne przed wykładem wygłosił prof. Mirosław Wyrzykowski - konstytucjonalista i były sędzia Trybunału Konstytucyjnego. W drugiej części spotkania do tez profesora Asha odnieśli się prof. Danuta Hübner, europosłanka, była minister i pierwsza polska komisarz w Komisji Europejskiej, Aleksander Smolar, prezes Fundacji im. Stefana Batorego oraz dr Katarzyna Kasia, filozofka związana z „Kulturą Liberalną”.

Głos zabrali również aktywiści zaangażowani w ochronę praworządności, politykę klimatyczną oraz przestrzegania praw pracowniczych: Maria Ejchart-Dubois (Komitet Obrony Sprawiedliwości KOS, "Wolne Sądy"), Katarzyna Jagiełło (Greenpeace Polska) oraz Piotr Szumlewicz (publicysta i działacz związkowy).

fot. RiTA

Nieistniejący mit polski

"Pierwsza książka Wiktora Osiatyńskiego nosi tytuł »W kręgu mitu amerykańskiego«. Mój wykład mógłbym nazwać, parafrazując ten tytuł, »W kręgu nieistniejącego mitu polskiego«" - rozpoczął prof. Ash.

Polskie przemiany roku 1989 porównał do brytyjskiej "chwalebnej rewolucji" z lat 1688-1689.

"Ta rewolucja w Wielkiej Brytanii w rzeczywistości wcale nie była chwalebna, ale uczyniono z niej piękny mit założycielski dla brytyjskiej demokracji. Moja teza jest taka, że w Polsce jest dziś prawie dokładnie odwrotnie" - stwierdził.

W opinii profesora Polacy stworzyli w 1989 coś zupełnie nowego - nowy model pokojowej rewolucji.

Jednak chociaż te zmiany były szczególnie istotne dla historii Europy i Świata, mało kto wspomina dziś o Polsce w kontekście 1989 roku. Bo Polska sama nie potrafi opowiadać tej historii.

Kompromis to słaby mit

Prof. Ash odniósł się do wypowiedzi, w których politycy, publicyści i eksperci bliscy obecnej władzy odcinają się od przemian zapoczątkowanych przez wybory 4 czerwca.

Zacytował np. głośną wypowiedź prof. Andrzeja Zybertowicza, który stwierdził, że podczas obrad Okrągłego Stołu komuniści podzielili się władzą z agentami.

Przypomniał też twitterowy wpis premiera Mateusza Morawieckiego sprzed roku.

Premier napisał wtedy o "zbojkotowanych przez wielu Polaków wyborach", które były "tylko częściowo wolne", z zasadami zmienionymi w trakcie. "Tego samego dnia okrutna zbrodnia chińskich komunistów na placu Tiananmen" - dodał Morawiecki, jak gdyby porównując oba wydarzenia.

Profesor zwrócił uwagę na fakt, że w nowej podstawie programowej dla liceów nie ma już informacji o 4 czerwca. Jest co nieco o papieżu. Ale nie ma Wałęsy, Kuronia, Mazowieckiego czy Balcerowicza.

"To tak jakby w angielskich podręcznikach nie było Churchilla. Dlaczego tak się stało? Odpowiedzi na to pytanie udzielił Aleksander Smolar w wywiadzie dla Kultury Liberalnej. Kompromis nie nadaje się na mit" - stwierdził prof. Ash.

Kultura czy brak katharsis?

Uczynienie mitu z kompromisu trudne jest zwłaszcza w polskiej kulturze. Polska, według słów wiersza Adama Zagajewskiego przytoczonych przez prof. Asha miałaby "naprawdę umieć żyć dopiero w klęsce". Zwycięstwo 1989 roku mogło zaskoczyć samych zainteresowanych.

"U nas w Anglii jest odwrotnie - chętnie żyjemy w zwycięstwie, ale nie umiemy żyć z klęską. Tak jest właśnie z brexitem" -powiedział profesor.

"W Anglii mit kompromisu budowany był na czymś, co nie było kompromisem. Mity zawsze są uproszczeniem i w tym sensie historycy, naukowcy są zagrożeniem dla mitów i narodów, które się na nich opierają. Bo je demontują. Ale mit 1989 w Polsce, gdyby istniał, byłby w 90 proc. zgodny z prawdą historyczną" - podkreślił.

Historia potoczyła się jednak inaczej i zamiast mitu konsekwencje transformacji po 30 latach budzą mieszane uczucia. Że "można było lepiej", że "nie rozliczono komuchów". Profesor Ash wysuwa hipotezę, że to przez brak zbiorowego katharsis, którego kompromis nie był w stanie dostarczyć polskim obywatelom.

"Należało może zrobić coś w kierunku publicznego przepracowania wspólnej historii, niekoniecznie powiązanego z lustracją czy dekomunizacją" - sugerował Ash.

"Specyfika polska polega na tym, że spory skoncentrowały się na polityce historycznej. Nie znam kraju, gdzie muzea byłyby w samym centrum dyskusji politycznej" - dodał.

Brak konkurencji ideologicznej

"Źródła sukcesu często znajdują się w momentach kryzysu i klęski. A źródła kryzysu często w momentach sukcesu, triumfu. Tak jest z 1989 rokiem. Dziś mamy do czynienia z nieprzewidzianymi i niechcianymi konsekwencjami triumfu lat 1989-1991" - mówił prof. Ash.

Zwrócił uwagę na konsekwencje natury psychologicznej tj. zniknięcie wspólnego wroga dla Unii Europejskiej po upadku Związku Radzieckiego.

"Stany Zjednoczone były dla Unii integratorem pozytywnym, ale po upadku Związku Radzieckiego brakuje nam negatywnego. Przez ostatnie dwie dekady nie mamy konkurencji ideologicznej dla europejskiego projektu, a to było dla nas ważne" - powiedział profesor.

"Jest też problem sukcesu. Mamy w Europie całe pokolenia ludzi, którzy nie znają nic innego poza UE, demokracją liberalną. To samo w sobie jest problemem" - stwierdził.

Źródła nacjonalistycznego populizmu

Ash podkreślił, że w czasach, gdy demokracja liberalna wydaje się obejmować cały świat, trzeba pamiętać o aspiracjach, które prowadziły do nacjonalizmu i socjalizmu. Czyli z jednej strony o wspólnocie i tożsamości, a z drugiej o solidarności i równości.

"U nas Nigel Farage, we Włoszech Matteo Salvini, w Holandii Geert Wilders, we Francji Marine Le Pen. Ich nacjonalistyczny populizm można w dużej mierze analizować w tych dwóch kategoriach. Ale są jego różne warianty. W Wielkiej Brytanii i USA opiera się przede wszystkim na nierównościach ekonomicznych, które wzrosły skokowo w ciągu ostatnich 30 lat" - mówił profesor.

"W Polsce to czynnik nieco mniej istotny, nierówności są mniejsze, na co wskazuje współczynnik Giniego. Ważniejsza wydaje się nierówność uwagi, szacunku. Stąd hasło »redystrybucja godności« jest skuteczne" - dodał.

Europa w kryzysie

Profesor Ash wymienił też problemy, które sukces 1989 roku przyniósł dzisiejszej Europie. Jego zdaniem

  • dzisiejszy, dysfunkcjonalny ekonomicznie kształt strefy euro jest produktem upadku muru berlińskiego.

"Projekt jest wadliwy, niepełny. Bo jest projektem politycznym, nie można odmówić w nim członkostwa. Takie euro jest źródłem kłopotów w UE, podziału Północ-Południe. Najbardziej wyraźny kryzys ten jest w dzisiejszych Włoszech, gdzie 26 maja wygrał znowu Matteo Salvini" - przypomniał profesor.

Inny problem paneuropejski to

  • emigracja i imigracja. Emigracja na masową skalę z Polski, krajów bałtyckich, Rumunii i Bułgarii i imigracja do krajów Europy Zachodniej.

"Wasza emigracja to nasza imigracja" - podkreślił prof. Ash, mówiąc, że do Wielkiej Brytanii przyjechało już 2 mln obywateli Europy Wschodniej. "Ta imigracja jest jednym z głównych powodów, dla których Brytyjczycy głosowali w referendum za brexitem. Jeżeli brexit się wydarzy, będzie to ogromny szok dla całej UE. Konsekwencje są trudne do przewidzenia" - podkreślił.

Świat jest inny

Rok 1989 przyniósł też szersze konsekwencje geopolityczne.

  • Rewizjonistyczną Rosję, która pracuje na rzecz dezintegracji Unii

"Ta nowa Rosja to także konsekwencja roku 1989, upadku komunizmu. Putin już w 1994 roku mówił, że 25 mln Rosjan mieszka poza granicami kraju i że Rosja ma wobec nich obowiązki. W 1994 roku! Na długo przed rozszerzeniem NATO" - tłumaczył profesor.

  • Arogancką pychę Stanów Zjednoczonych i liberalnego kapitalizmu

"Ta pycha, która wyraziła się w inwazji na Irak, również ma swoje źródła w 1989 roku. Bo Amerykanom wydawało się, że wystarczy obalić dyktatorów i będziemy mieli liberalną demokrację. Że to naturalny kierunek historii. Ale okazało się inaczej. Bez tej aroganckiej pychy nie byłoby dziś Trumpa" - analizował Ash.

  • Nowe Chiny - globalne mocarstwo budowane na kapitalizmie leninowskim

"4 czerwca 1989 roku rozeszły się drogi Chin i bloku sowieckiego. Gorbaczow był chwilę wcześniej w Pekinie, możliwe były różne scenariusze. 5 czerwca już nie" - przypomniał profesor.

"Chiny dziś są potężne, bogate, ale autorytarne, leninowskie. Xi Jinping jest jeszcze bardziej leninowski niż 5-10 lat temu. Komunistyczna Partia Chin systematycznie uczy się na błędach popełnionych przez towarzyszy w Europie Wschodniej. Ich dzisiejsza aktywność, także w Europie to nieprzewidziana konsekwencja 1989 roku" - mówił Ash.

30 lat to krótki czas

Profesor Ash, kończąc wykład podkreślił, że 30 lat to najdłuższy okres wolności politycznej w Polsce od XVIII wieku. Ale zarazem okres dość krótki, zbyt krótki, by móc jednoznacznie ocenić jego konsekwencje.

Ash dodał, że z wydarzeń chwalebnej rewolucji lat 1688-1689 udało się stworzyć mit założycielski, ale dopiero po upływie 160 lat. Wtedy, gdy było jasne, że w Wielkiej Brytanii jest stabilna i kwitnąca demokracja.

"Dla Polski lekcja jest prosta. Musicie tylko zadbać o to, żeby utrzymać liberalną demokrację przez kolejnie 130 lat, a będziecie mieli piękny mit założycielski. Mit 4 czerwca" - zakończył.

Hübner: "Kryzys UE to przejściowa depresja"

Pierwszy komentarz do wykładu wygłosiła prof. Danuta Hübner, europosłanka. Zwróciła uwagę na fakt, że dzisiejsza aktywność obywatelska Polaków ma źródło w wydarzeniach 1989 roku. Nie zgodziła się z tezą, że Europa przechodzi fundamentalny kryzys.

"To co się dzieje w UE to przejściowa depresja. Ostatnie wybory pokazały, że antyeuropejskie siły udało się zatrzymać. Nie chciałabym, żebyśmy myśleli o tych problemach jako o czymś nieodwracalnym" - podkreśliła.

Zdaniem Hübner w Polsce nastąpiło oderwanie opowieści o zrywie wolnościowym z 1989 od tego, dlaczego ta rewolucja w ogóle miała miejsce.

"Wejście do Unii było jednym z celów. Dziś patrzymy na te wydarzenia - rok 1989 i 2004 oddzielnie. To błąd" - mówiła.

Smolar: "Sojusz rozbieżnych interesów"

"Po przemianach ideały »Solidarności« z 1980 i 1981 roku nie były w Polsce realizowane. Karol Modzelewski mówił, że za kapitalizm nie szedłby do więzienia" - podkreślił Aleksander Smolar, prezes Fundacji im. Stefana Batorego.

Dodał, że "Solidarność" była sojuszem różnych grup społecznych mimo rozbieżnych interesów. Te interesy po wywalczeniu wolności musiały się rozejść.

Smolar przypomniał też opinię Czesława Miłosza, według której marksizm był rewoltą przeciwko europejskiemu nihilizmowi.

"Komunizm dał europejskiej kulturze wizję człowieka, który przezwycięża swoją naturę, ograniczenia. Miłosz w 1989 roku pytał, co przyjdzie po nim. Zastanawiał się, czy ludzie znajdą coś, co pozwoli wypełnić im pustkę" - podsumował.

Katarzyna Kasia: "W narracji o 1989 zabrakło kobiet"

"W Polsce obserwujemy charakterystyczną dwutorowość myślenia. Jesteśmy zawieszeni pomiędzy byciem Chrystusem narodów, a potrzebą umniejszania własnych osiągnięć" - mówiła dr Katarzyna Kasia, filozofka.

"Wydarzenia 4 czerwca 1989 roku są na to dobrym przykładem. Nie potrafimy patrzeć na siebie trzeźwo - albo wpadamy w samozachwyt, albo w depresję" - podkreśliła.

Dr Kasia zgodziła się z tezą, że kompromis jest słabym pomysłem na mit założycielski, jest mało porywający. Zwłaszcza w polskiej kulturze. Podała przykład wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, że polska transformacja nie udała się, bo zabrakło ofiary krwi.

"Ten brak krwawej ofiary może mieć związek z brakiem kobiet w narracjach o 1989. Może teraz jest moment, by do czegoś w tej historii wrócić. Przestańmy żyć w klęsce, ale naprawmy to, co jest do naprawienia. Włączmy tych, którzy z transformacji byli wykluczeni - zacznijmy od kobiet" - zasugerowała.

Garton Ash: "Warszawa to stolica optymizmu"

Zdaniem prof. Asha Polakom łatwiej jest opowiadać o II wojnie światowej, niż o ostatnich latach komunizmu. Bo jest w nich za mało heroizmu, za dużo kompromisu. Profesor nie zgodził się jednak ze stwierdzeniem, że przyszłość Polski maluje się w czarnych barwach.

"Budapeszt to dziś stolica pesymizmu. Warszawa - optymizmu! Ja sam reprezentuję pesymizm intelektu, ale optymizm woli" - mówił.

Danuta Hübner dodała, że polska narracja o 1989 roku nie przebiła się na Zachód nie tylko z powodu upadku muru berlińskiego, który przyciągnął uwagę świata. Ludzie lepiej pamiętają też aksamitną rewolucję w Czechosłowacji i Václava Havla.

"W Czechosłowacji mieli piękne hasło »siła bezsilnych«, u nas go zabrakło" - dodała dr Kasia.

"Osoby po drugiej stronie szczerze w to wierzą"

W dyskusji po panelu głos zabrała Maria Ejchart-Dubois z Komitetu Obrony Sprawiedliwości KOS. Mówiła o kryzysie praworządności w Polsce pod rządami PiS.

"W Polsce dokonała się rewolucja prawna. Osłabiono instytucjonalne bezpieczniki. Instytucje, które miały nas chronić stały się fasadowe. To Trybunał Konstytucyjny, Krajowa Rada Sądownictwa, prokuratura, ale też postępowania dyscyplinarne" - mówiła.

"Polaryzacja społeczeństwa sprawiła, że straciliśmy instrumenty do obiektywnej oceny rzeczywistości. Osoby po drugiej stronie szczerze wierzą, że są po tej właściwej" - ubolewała.

Wykład skomentował też Konstanty Gebert:

"W każdej rewolucji jest trzecia strona: rozsądni, niezainteresowani ludzie. Ta trzecia strona potrzebowała swojej opowieści - i ją dostała. Że te wybory nie były takie, jak trzeba. Dlatego to oni wygrali. Ci, którzy nie byli ani w PZPR, ani w Solidarności".

Jarosław Kuisz, z Kultury Liberalnej zwrócił uwagę na fakt, że młodzi ludzie są pozbawieni są edukacji o 1989 roku.

"Jak nie wyniesie się tego jako kapitału kulturowego z domu, albo nie trafili na dobrego nauczyciela - edukacja kończy się na powstaniu warszawskim" - ubolewał. "Nauczyciele uciekają od tych tematów, bo są zbyt uwikłane w bieżącą politykę" - dodał.

"Trzeba poszerzyć kontekst"

O konsekwencjach ignorowania tematu zmian klimatu mówiła aktywistka Greenpeace Katarzyna Jagiełło.

"Mamy 11 lat na to, by tak przeorganizować nasze życie - na poziomie indywidualnym i najbliższej wspólnoty. By uniknąć największej katastrofy klimatycznej. Bo jest już pewne, że zmian klimatu nie unikniemy. Musimy o tym mówić, jak nie wy to kto?" - pytała.

Piotr Szmulewicz przypomniał, że demokratyczne zmiany miały wiele złych konsekwencji społecznych, które sprawiły, że wielu ludzi nadal z nostalgią wspomina epokę Gierka.

"Mity dla ludzi nie są już aż tak ważne - ani ten o spadających kajdanach, ani o tym, że zabrakło krwi. Gdyby w 1989 nie było kryzysu, Solidarność przegrałaby wybory. Dziś, w czasach gospodarczej hossy triumfuje PiS. Koalicja Europejska nie ma alternatywy dla jego programu. Mówienie, że zostawimy to, co PiS dał i przywrócimy to, co zabrał to za mało" - podkreślił.

"Trzeba znaleźć zupełnie nowe tematy, które będą mobilizujące dla nowych pokoleń. To np. klimat, prawa osób LGBT, sztuczna inteligencja. To nowe argumenty dla Unii Europejskiej" - dodał prof. Ash.

;
Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Komentarze