0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jacek Marczewski / Agencja GazetaJacek Marczewski / A...

W polityce wobec UE "trzeba mieć ostre zęby, umieć oddziaływać negatywnie" - zapowiadał minister Witold Waszczykowski 11 marca 2017 po brukselskim blamażu PiS z wyborem Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. Oświadczenie MSZ z 29 maja - w odpowiedzi na konferencję prasową rzecznika KE Margaritisa Schinasa - stanowi spektakularny wyraz takiego podejścia.

MSZ "wyraża zdziwienie, że bezstronny urzędnik, jakim powinien być rzecznik KE, publicznie komentuje i recenzuje wypowiedzi polityka państwa członkowskiego UE". Dalsza część oświadczenia występuje jednak w dwóch wersjach. Opublikowana w PAP 29 maja o 19:53 jest bardziej agresywna:

Reakcja rzecznika Schinasa potwierdza zarzuty o upolitycznieniu Komisji Europejskiej oraz trafność opinii min. Waszczykowskiego, że "nie możemy zgodzić się na to, że grupa urzędników kontroluje, wydaje polecenia i zarządza państwami członkowskimi"
KE i jej wiceszef Timmermans działają zgodnie ze swym mandatem
Oświadczenie MSZ (wersja oryginalna),29 maja 2017

W związku z komentarzem rzecznika KE odnośnie do wywiadu udzielonego przez ministra Witolda Waszczykowskiego dla Politico pragniemy zauważyć, że rzecznik Margaritis Schinas w żadnym momencie swojej wypowiedzi nie stwierdził, że "szef polskiego MSZ "zakłamuje" istotę sporu o praworządność między Warszawą a Brukselą". Sformułowanie opublikowane przez redaktora Michała Wilgockiego z "Gazety Wyborczej" jako rzekomy cytat z wypowiedzi rzecznika Schinasa nigdy nie padło z jego ust. "Gazeta Wyborcza" oparła nieprawdziwe sformułowanie na depeszy agencji Reuters, której tekst odzwierciedlał z kolei osobistą interpretację słów rzecznika KE, poczynioną przez redaktorów agencji. Redaktorzy użyli sformułowania "misrepresenting", które nie pojawiło się w faktycznej wypowiedzi rzecznika Schinasa. Jednocześnie wyrażamy zdziwienie, że bezstronny urzędnik, jakim powinien być rzecznik KE, publicznie komentuje i recenzuje wypowiedzi polityka państwa członkowskiego Unii Europejskiej. Dzisiejsza reakcja rzecznika Schinasa potwierdza zarzuty o upolitycznieniu działań Komisji Europejskiej oraz trafność opinii ministra Witolda Waszczykowskiego, który mówił Politico, że "nie możemy zgodzić się na to, że grupa urzędników kontroluje, wydaje polecenia i zarządza państwami członkowskimi".

UWAGA: komunikaty publikowane są w serwisie PAP bez wprowadzania przez PAP SA jakichkolwiek zmian w ich treści, w formie dostarczonej przez nadawcę. Nadawca komunikatu ponosi odpowiedzialność za jego treść – z zastrzeżeniem postanowień art. 42 ust. 2 ustawy prawo prasowe.(PAP)

W wersji, która wisi na stronie MSZ ostatni akapit został złagodzony:

Taka reakcja Komisji Europejskiej potwierdza ‎jedynie opinie o politycznych przesłankach jej działań. Zgodnie z traktatami, rolą Komisji jest zachowanie bezstronnego podejścia w relacjach z państwami członkowskimi.
"Polityczne przesłanki" to naruszenie Traktatu o UE, którego KE ma pilnować
Oświadczenie MSZ (wersja zlagodzona),30 maja 2017

Wyjaśnienie MSZ w sprawie wypowiedzi rzecznika Komisji Europejskiej W związku z komentarzem rzecznika KE odnośnie do wywiadu udzielonego przez ministra Witolda Waszczykowskiego dla Politico pragniemy zauważyć, że rzecznik Margaritis Schinas w żadnym momencie swojej wypowiedzi nie stwierdził, że „szef polskiego MSZ "zakłamuje" istotę sporu o praworządność między Warszawą a Brukselą”. Sformułowanie opublikowane przez redaktora Michała Wilgockiego z Gazety Wyborczej jako rzekomy cytat z wypowiedzi rzecznika Schinasa nigdy nie padło z jego ust.

"Gazeta Wyborcza" oparła nieprawdziwe sformułowanie na depeszy agencji Reuters, której tekst odzwierciedlał z kolei osobistą interpretację słów rzecznika KE, poczynioną przez redaktorów agencji. Redaktorzy użyli sformułowania „misrepresenting”, które nie pojawiło się w faktycznej wypowiedzi rzecznika Schinasa.

Jednocześnie wyrażamy zdziwienie, że bezstronny urzędnik, jakim powinien być rzecznik KE, publicznie komentuje i recenzuje wypowiedzi polityka państwa członkowskiego Unii Europejskiej. Taka reakcja Komisji Europejskiej potwierdza ‎jedynie opinie o politycznych przesłankach jej działań. Zgodnie z traktatami, rolą Komisji jest zachowanie bezstronnego podejścia w relacjach z państwami członkowskimi. Biuro Rzecznika Prasowego MSZ

Najwyraźniej ktoś doszedł do wniosku, że pierwsza wersja oświadczenia to nadmierna jazda po unijnej bandzie.

Co powiedział rzecznik KE i dlaczego?

29 maja rzecznik KE Margaritis Schinas ostro zareagował na kolejny atak Waszczykowskiego na wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa. W wywiadzie dla Politico (28 maja) Waszczykowski mówił o procedurze kontroli praworządności uruchomionej wobec Polski przez KE w styczniu 2016:

W Polsce istnieje poczucie, że to jest osobista krucjata Timmermansa,

ponieważ sprawy, o które on nas oskarża, zostały dawno temu naprawione przez Sejm. Naprawdę się martwię, ponieważ to jest niesprawiedliwe twierdzenie Timmermansa. Ono stygmatyzuje Polskę”.

Waszczykowski podkreślił, że nie ma napięcia między Polską a komisją, jest napięcie tylko "z jednym z komisarzy". Nie dbając o konsekwencję dodał, że komisja w działaniach wobec Polski przekracza swój mandat, czym "naraża swą wiarygodność w krajach regionu".

Nie ma naszej zgody na to, że „nie pochodząca z wyboru grupa biurokratów kontroluje, wydaje polecenia i zarządza państwami członkowskimi” - prawił Waszczykowski.

Schinas "wyraził żal, że minister nie rozumie roli, struktury i kompetencji Komisji Europejskiej". Wytłumaczył, że postępowanie wyjaśniające wobec Polski z powodu naruszeń prawa zostało podjęte decyzją wszystkich 28 komisarzy i zostało zaakceptowane przez parlament UE i kraje członkowskie.

Pytany, dlaczego odstąpił od zasady, że "nie komentuje komentarzy", grecki polityk i rzecznik KE odparł, że „prawda wymagała, by odpowiedzieć na takie rzeczy".

Timmermans: Polska narusza fundamenty państwa prawa. Nie odpuścimy

Ostry komentarz Waszczykowskiego był z kolei reakcją na wywiad Timmermansa w „Die Zeit” (3 maja 2017).

"W Polsce demokracja używana jest obecnie do osłabiania państwa prawa. Sędziowie mają robić to, czego chce polityczna większość". Ostrzegał, że zasada, iż "ten, kto ma większość, decyduje o wszystkim", oznaczałaby koniec Unii.

"To, co dzieje się w Polsce, stanowi fundamentalne zagrożenie dla państwa prawa.

Jeżeli wymiar sprawiedliwości przestaje być niezależny, jeżeli musi stosować się do poleceń rządu, to jest to problem nie tylko dla praw człowieka w Polsce. Obowiązuje zasada, że prawo unijne stosowane jest w krajach Unii w ten sam sposób. Nigdy, nigdy nie zrezygnuję z naszych postulatów. Sposób, w jaki w Polsce traktowani są sędziowie, jest absolutnie niedopuszczalny".

Dodatkowym powodem irytacji ministra Waszczykowskiego mogło być wręczenie Timmermansowi tytułu "Człowieka roku Gazety Wyborczej". Podczas uroczystości 19 maja w warszawskiej siedzibie "Wyborczej" mówił on m.in. "Nie da się użyć rządów prawa przeciw demokracji, ale można użyć demokracji przeciw rządom prawa. Nie chodzi tylko o to, że rządy prawa to część Traktatu o UE, ale o to, że rządy prawa są fundamentem naszych społeczeństw".

Przeczytaj także:

Jakie zadania ma Komisja Europejska

Waszczykowski - nawet w złagodzonej wersji - trzyma się tezy PiS, że Komisja Europejska - a także inne instytucje międzynarodowe, jak Rada Europy, Komisja Wenecka, komisje ONZ itp. - nie mają prawa zwracać Polsce uwagi. Rząd PiS "wstając z kolan" nie może zgodzić się na takie "ograniczenie suwerenności”. Tymczasem KE uruchomiła po prostu - choć po raz pierwszy w swej historii - tzw. procedurę kontroli praworządności (The Rule of Law Framework). 13 stycznia 2016 roku KE oficjalnie rozpoczęła "monitoring i dialog z polskim rządem". W lipcu 2016 przekazała pierwszą listę rekomendacji, głównie - wycofania się ze sprzecznych z Konstytucją działań wobec Trybunału Konstytucyjnego. Bez rezultatu.

21 grudnia 2016 roku Komisja Europejska uznała, że istnieje „systemowe zagrożenie dla demokracji”, ale poprzestała na wydaniu kolejnych zaleceń.

Unijny mechanizm kontroli praworządności - który wciela w życie KE - dotyczy przestrzegania podstawowych wartości europejskiej wspólnoty, w tym demokracji, ochrony praw człowieka i państwa prawa. Wbrew słowom Waszczykowskiego tę zasadę opisuje Traktat o UE (art. 2).

Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.

Gdy unijne wartości są naruszane, UE może skorzystać z art. 7 i tak się dzieje w przypadku Polski.

1. Na uzasadniony wniosek jednej trzeciej Państw Członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada - stanowiąc większością 4/5 swych członków po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego - może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Państwo Członkowskie wartości, o których mowa w artykule.

2. Przed dokonaniem takiego stwierdzenia Rada wysłuchuje dane Państwo Członkowskie i, stanowiąc zgodnie z tą samą procedurą, może skierować do niego zalecenia. Rada regularnie bada czy powody dokonania takiego stwierdzenia pozostają aktualne.

3. Rada Europejska, stanowiąc jednomyślnie na wniosek jednej trzeciej Państw Członkowskich lub Komisji Europejskiej i po uzyskaniu zgody Parlamentu Europejskiego, może stwierdzić, po wezwaniu Państwa Członkowskiego do przedstawienia swoich uwag, poważne i stałe naruszenie przez to Państwo Członkowskie wartości, o których mowa w artykule 2.

4. Po dokonaniu stwierdzenia na mocy ustępu 2, Rada, stanowiąc większością kwalifikowaną, może zdecydować o zawieszeniu niektórych praw wynikających ze stosowania Traktatów dla tego Państwa Członkowskiego, łącznie z prawem do głosowania przedstawiciela rządu tego Państwa Członkowskiego w Radzie. Rada uwzględnia przy tym możliwe skutki takiego zawieszenia dla praw i obowiązków osób fizycznych i prawnych.

Obowiązki, które ciążą na tym Państwie Członkowskim na mocy Traktatów, pozostają w każdym przypadku wiążące dla tego Państwa.

5. Rada może następnie, stanowiąc większością kwalifikowaną, zdecydować o zmianie lub uchyleniu środków podjętych na podstawie ustępu 3, w przypadku zmiany sytuacji, która doprowadziła do ich ustanowienia.

6. Zasady głosowania, które do celów niniejszego artykułu stosuje się do Parlamentu Europejskiego, Rady Europejskiej, określone są w artykule 354 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej.

Rada Europejska, czyli wszystkie państwa członkowskie, musiałaby uznać, że w Polsce dochodzi do „poważnego i stałego” naruszenia podstawowych wartości UE. To jednak mało prawdopodobne, bo wymaga jednomyślności. A Węgry zadeklarowały, że za takim stanowiskiem nie zagłosują. Gdyby jednak tak się stało, a Polska się "nie poprawiła", Rada Europejska mogłaby - tym razem większością kwalifikowaną - doprowadzić do zawieszenia nas w prawach członkowskich, a nawet zawieszenia polskiego głosu w Radzie Europy.

Jakie uprawnienia ma Timmermans

Atakując i obrażając Timmermansa politycy PiS jakby nie brali pod uwagę, że jest on wiceprzewodniczącym KE (czyli numerem 2 w "europejskim rządzie") i to "ds. lepszej regulacji, rządów prawa i Karty Praw Podstawowych".

To oznacza, że zakres zadań Timmermansa obejmuje dokładnie to, co stara się zrobić wobec Polski naruszającej zasady rządów prawa.

W listopadzie 2014 roku nowy przewodniczący KE (i były premier Luksemburga) Jean-Claude Juncker w liście do Fransa Timmermansa powierzył mu wskazane wyżej zadania podkreślając też, że ma "koordynować prace KE związane z zasadą rządów prawa", w tym budować partnerstwo z parlamentami narodowymi, poprawiając komunikację między państwami członkowskimi a Brukselą.

Kolegialność zasadą KE

Innym zadaniem Timmermansa z listu Junckera jest przezwyciężenie w KE "mentalności silosowej" (silo mentalities), czyli dbałość o koordynację działań i kolegialność decyzji.

Odpowiadając na próbę rozgrywania Timmermansa jako "jedynego złego komisarza", rzecznik Schinas wyjaśnił że "Komisja jest ciałem kolegialnym i wszystkie decyzje są podejmowane przez kolegium komisarzy. Bylibyśmy wdzięczni, gdyby wszyscy przedstawiciele rządów krajowych, wychodząc z komentarzami na temat naszej roli, brali pod uwagę te fakty”.

Faktycznie, dokumenty KE jasno stanowią, że decyzje podejmowane są zbiorowo, każdy z 28 komisarzy ma taką samą siłę głosu i jest tak samo odpowiedzialny za podjętą decyzję, nawet jeżeli należał do mniejszości, która była jej przeciwna.

Zasada kolegialności - której minister Waszczykowski nie bierze pod uwagę - oznacza, że nie może być mowy o "krucjacie Timmermansa".

Jeżeli już, to krucjatę w obronie wartości europejskich przeciwko rządom PiS prowadzi cała Komisja Europejska.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze