0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

„Uważam, że polityka powinna być transparentna. Ja uważam, że obywatele mają prawo dostępu do informacji o tym, w jaki sposób działa głowa państwa, na podstawie jakich ekspertyz odbywa się to, co się dzieje w kancelarii, jakie decyzje są podejmowane przez prezydenta RP. (…) Szanowni Państwo, dostęp do informacji publicznej jest jedną ze spraw podstawowych. (…) Tu, tak jak w wielu innych dziedzinach, Polska wymaga dzisiaj zmiany. Polska wymaga naprawy. I ja jestem do takiej naprawy gotowy ” – zapewniał Andrzej Duda w maju 2015 r., podczas debaty prezydenckiej w TVP.

Krytykował Bronisława Komorowskiego i jego urzędników, za to, że mimo licznych próśb obywateli, nie chcieli ujawnić nazwisk autorów ekspertyz dotyczących Otwartych Funduszy Emerytalnych i treści tych ekspertyz. I że - jak mówił - przeszli "przez wszystkie instancje sądowe, broniąc się rękami i nogami przed tym, żeby ujawnić te dane".

„Chcę powiedzieć jedno: akurat pod względem dostępu do informacji publicznej to pan prezydent i jego kancelaria wzbudzili jedne z największych kontrowersji w ostatnich latach, odmawiając obywatelom, na wielokrotne prośby o dostęp do informacji publicznej, choćby o to kto i jakie przygotował dla pana ekspertyzy w sprawie OFE. Panie prezydencie, pan przeszedł z obywatelami przez wszystkie instancje sądowe, broniąc się rękami i nogami przed tym, żeby ujawnić te dane do wiadomości opinii publicznej. Ja uważam, że polityka powinna być transparentna. Ja uważam, że obywatele mają prawo dostępu do informacji o tym, w jaki sposób działa głowa państwa, na podstawie jakich ekspertyz odbywa się to, co się dzieje w kancelarii, jakie decyzje są podejmowane przez prezydenta RP. Nie ma żadnego problemu, jeśli jest ekspertyza, jeśli nie jest utajniana, można porównać decyzje prezydenta z ekspertyzami. Ja tutaj problemu nie widzę. Szanowni Państwo, dostęp do informacji publicznej jest jedną ze spraw podstawowych. To właśnie, panie prezydencie, ten opór pana przed ujawnieniem obywatelom informacji także pokazywał to, jak bardzo obywatelska jest pana partia i pan jako prezydent, który był jej kandydatem i dzisiaj też jest jej kandydatem. Tu, tak jak w wielu innych dziedzinach, Polska wymaga dzisiaj zmiany. Polska wymaga naprawy. I ja jestem do takiej naprawy gotowy.”

Andrzej Duda 17 maja 2015 roku, podczas debaty prezydenckiej w TVP.

W internecie wciąż można też znaleźć film z jednego z przedwyborczych spotkań Dudy. Uczestniczka spotkania pyta go, czy jeśli zostanie prezydentem, jego kancelaria będzie publikowała rejestry zawieranych umów.

„Wszelkie umowy jakie są zawierane, na wszelkie usługi? (…) Nie widzę problemu. Dla mnie to jest podstawa jeżeli chodzi o transparentność funkcjonowania urzędu, wydatków finansowych. Nie widzę w tym żadnego problemu” – zapewnia Duda.

A jednak jakiś problem jest.

Czas oczekiwania: cztery miesiące

Od czterech miesięcy redakcja OKO.press nie może poznać nazwisk osób, które przygotowywały dla prezydenta Dudy ekspertyzy prawne i inne, które doradzały mu w kontaktach z mediami i analizowały dla niego sprawy ułaskawień.

By dowiedzieć się, kto świadczył dla prezydenta takie usługi, wystąpiliśmy do Kancelarii Prezydenta RP o udostępnienie rejestru umów. Wniosek w tej sprawie złożyliśmy 21 listopada 2016 roku.

Prosiliśmy o listę umów zawartych przez Kancelarię z firmami i osobami fizycznymi od początku kadencji Andrzeja Dudy. Powoływaliśmy się na ustawę o dostępie do informacji publicznej, zgodnie z którą instytucje publiczne mają obowiązek informowania o swojej działalności i ponoszonych wydatkach. Na udzielenie informacji mają 14 dni (w szczególnych przypadkach, gdy konieczne jest np. zgromadzenie szczegółowych danych, termin może być przedłużony do dwóch miesięcy, ale wówczas urzędnicy muszą wyjaśnić przyczyny zwłoki). Prosiliśmy, by Kancelaria, zgodnie z orzecznictwem sądów, nie usuwała z rejestru nazwisk osób, z którymi podpisywano umowy.

Przez dwa tygodnie nie doczekaliśmy się żadnej reakcji. Gdy przypomnieliśmy Kancelarii o upływie ustawowego terminu i poinformowaliśmy, że w przypadku braku odpowiedzi skierujemy sprawę do sądu, biuro prasowe prezydenta odpisało nam, że „z uwagi na zakres wniosku i konieczny do jego rozpoznania nakład pracy” termin na odpowiedź został przedłużony do 20 stycznia 2017 roku.

Faktycznie, 20 stycznia, Kancelaria przesłała nam rejestr. Jednak w znacznej części bezużyteczny. Na jego podstawie moglibyśmy wyliczyć dostawców spinek do mankietów i innych gadżetów promocyjnych albo sprzętów do siłowni prezydenta. A także dane firm świadczących usługi cateringowe czy wykonujących dla prezydenta tłumaczenia. Ale już nie nazwiska osób, które doradzały Andrzejowi Dudzie w ważnych kwestiach prawnych, ekonomicznych czy wizerunkowych - bo te zostały z rejestru usunięte.

Przeczytaj także:

24 stycznia skierowaliśmy więc do Kancelarii pytania dotyczące rejestru. Chcieliśmy by podała nam nazwiska osób, z którymi podpisano konkretne, wymienione w rejestrze umowy dotyczące m.in.:

  • opracowania ekspertyz i analiz prawnych (m.in. w sprawie Trybunału Konstytucyjnego i zgodności ustaw z Konstytucją),
  • opracowania innych ekspertyz (m.in. w sprawach obrony terytorialnej, bezpieczeństwa państwa, systemu ochrony zdrowia i umów pożyczkowych),
  • opracowania opinii i uwag do projektu "Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju",
  • analizy akt sądowych dotyczących ułaskawień,
  • przygotowywania tez do wystąpień lub spotkań wielostronnych z udziałem prezydenta,
  • monitorowania mediów,
  • i doradztwa medialnego.

Prosiliśmy by Kancelaria odpowiedziała nam do 27 stycznia. Ale biuro prasowe pouczyło nas, że na odpowiedź ma dwa tygodnie – do 7 lutego 2017 roku.

7 lutego Kancelaria poinformowała OKO.press, że termin zostaje przedłużony do 15 marca. Bo, w związku z tym, iż część naszych pytań „obejmuje żądanie udostępnienia informacji w postaci danych osobowych”, i że dotyczy to osób, które nie prowadzą działalności gospodarczej - konieczne jest przeprowadzenie analizy, czy dane te nie są chronione. A na wypadek gdyby okazało się że Kancelaria będzie "zmuszona odmówić udostępnienia informacji publicznej" - musimy złożyć pisemny wniosek z odręcznym podpisem i adresem korespondencyjnym, by urzędnicy mogli przesłać nam decyzję administracyjną w tej sprawie.

8 lutego wysłaliśmy pismo, którego żądali urzędnicy prezydenta. A 15 marca Kancelaria odmówiła nam podania nazwisk "z uwagi na brak podstaw do udostępnienia żądanych informacji".

Co ważniejsze: prawo do prywatności, czy do informacji?

W pismach, które dostaliśmy z Kancelarii, urzędnicy tłumaczyli, że

"prawo do informacji publicznej nie ma charakteru bezwzględnego, a jego wykonywanie nie może wkraczać w inne dobra chronione Konstytucją".

I że "dane osobowe, w tym m.in. imię i nazwisko w połączeniu z informacją o wynagrodzeniu (która również jest udostępniana w rejestrach umów), podlegają ochronie ze względu na prawo do prywatności".

Odmiennego zdania był Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. W czerwcu 2016 roku rozpatrywał on skargę Karola Breguły, działacza watchdogowego, zabiegającego o szeroki dostęp do informacji publicznej, na decyzję urzędników Kancelarii Prezydenta.

W 2015 r. Breguła wystąpił do Kancelarii o udostępnienie rejestru umów zawartych w latach 2013- 15, zaznaczając, że chce poznać również nazwiska osób fizycznych, które świadczyły usługi na rzecz prezydenta. Kancelaria nie rzekazała mu jednak rejestru. Breguła wniósł wówczas skargę do WSA na bezczynność urzędników, a sąd uznał, że rejestr umów prowadzony w Kancelarii Prezydenta RP jest informacją publiczną, bo "zawiera dane w zakresie wydatkowania środków publicznych".

Po tym orzeczeniu Kancelaria przesłała społecznikowi rejestr, ale bez imion i nazwisk części wykonawców - osób fizycznych. Uzasadniała, że osoby świadczące usługi na umowy cywilnoprawne nie pełną funkcji publicznych i przysługuje im pełna ochrony prywatności.

Breguła ponownie skierował wówczas sprawę do WSA w Warszawie. Orzekł on, że

zasada transparentności gospodarowania środkami publicznymi pozwala na udostępnienie rejestru zawierającego imiona i nazwiska kontrahentów organów władzy publicznej.

Gdyby - jak twierdzi Kancelaria - podanie nazwisk osób świadczących usługi na rzecz urzędów, było niezgodne z prawem, do odpowiedzialności trzeba byłoby pociągnąć urzędników większości instytucji, które takie dane udostępniają, wśród nich np. urzędników kancelarii premier Beaty Szydło czy ministerstwa środowiska.

Redakcja OKO.press także zaskarży decyzję Kancelarii do sądu.

;

Udostępnij:

Bianka Mikołajewska

Od wiosny 2016 do wiosny 2022 roku wicenaczelna i szefowa zespołu śledczego OKO.press. Wcześniej dziennikarka „Polityki” (2000-13) i krótko „GW”. W konkursie Grand Press 2016 wybrana Dziennikarzem Roku. W 2019 otrzymała Nagrodę Specjalną Radia Zet - Dziennikarz Dekady. Laureatka kilkunastu innych nagród dziennikarskich. Z łódzkich Bałut.

Komentarze