15 minut - tyle będzie trwało zadawanie pytań kandydatom do Sądu Najwyższego - wynika z nieoficjalnych informacji OKO.press. W poniedziałek KRS zacznie procedurę opiniowania kandydatów na nowych sędziów SN. Przesłuchanie nie będzie jawne, będzie za to ekspresowe
W poniedziałek 20 sierpnia 2018 nowa Krajowa Rada Sądownictwa zacznie wysłuchania kandydatów, którzy zgłosili się na 44 miejsca w Sądzie Najwyższym. To kolejny etap przejmowania przez obecną władzę kontroli nad wymiarem sprawiedliwości. Kandydatów do SN jest 195. Najwięcej do nowej Izby Dyscyplinarnej (88 kandydatów), na której najbardziej zależy PiS. Izba ta ma pomóc wyrzucać z zawodu niepokornych sędziów, prokuratorów i prawników. Dlatego zarobki w niej będą najwyższe.
Dużym zainteresowaniem cieszy się kolejna nowa izba - Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (67 kandydatów), na której też zależy PiS. Bo będzie ona wzruszać stare wyroki i orzekać o legalności wyborów. Kandydatów było więcej, ale 18 osób wycofało swoje kandydatury.
Nowa KRS zanim podejmie decyzję, kogo rekomenduje prezydentowi do powołania do SN, wysłucha kandydatów. Wysłuchanie nie będzie jednak jawne. Obywatele nie dowiedzą się więc o dotychczasowej karierze kandydatów, ich motywacji, doświadczeniu zawodowym czy różnych problemach, które w normalnych okolicznościach zdyskwalifikowałyby ich jako kandydatów do SN.
Kandydatów przesłuchiwać będą cztery robocze zespoły KRS.
OKO.press zapytało KRS, czy na wysłuchaniu kandydatów będą mogli być obecni dziennikarze. Biuro prasowe KRS odpisało w imieniu sędziego Dariusza Drajewicza, wiceprzewodniczącego KRS. Odpowiedź jest zdawkowa i wymijająca. „Od 20 sierpnia 2018 r. rozpoczną prace zespoły zajmujące się oceną kandydatów do Sądu Najwyższego. Wszystkim kandydatom umożliwiono wypowiedzenie się przed członkami zespołów. Obrady plenarne Krajowej Rady Sądownictwa są transmitowane w internecie. Pozostałe kwestie w tym zakresie reguluje art. 20 ust.1 ustawy o KRS” – odpowiedział zespół ds. medialnych i wydawniczych KRS.
Dopytaliśmy więc KRS, czy dziennikarze będą mogli być na obradach zespołów, poprosiliśmy też, by KRS podał podstawę prawną wyłączenia jawności obrad zespołów. Zespół ds. medialnych odpowiedział: „Ustawodawca nie przewidział transmisji obrad zespołów [nie ma też jednak przepisu, który by to zabraniał – red.]. W art. 20 ust. 1 ustawy o KRS jest mowa o transmisji obrad plenarnych za pośrednictwem internetu”.
Wiesław Johann wiceprzewodniczący KRS i przedstawiciel prezydenta w Radzie publicznie mówił, że wysłuchania kandydatów to „część wewnętrznej procedury KRS”.
Rzecznik prasowy największego stowarzyszenia sędziów Iustitia Bartłomiej Przymusiński uważa jednak, że wysłuchania kandydatów powinny być jawne, tym bardziej, że wysłuchania kandydatów na ławników w Sądzie Najwyższym były transmitowane:
„Wszyscy powinni obserwować proces, gdyż jest to niezwykle ważne dla przyszłości najważniejszego sądu w Polsce. Decyzja zespołów będzie potem podstawą decyzji całej KRS” – mówi OKO.press Przymusiński.
Podkreśla, że ustawa o KRS nie zabrania jawności wysłuchania kandydatów na sędziów SN.
Podobnie uważa były rzecznik KRS Waldemar Żurek: "Wysłuchania kandydatów powinny być transmitowane na żywo. To skandal, że tak ważne obrady nie są jawne, bo procedura wyboru do SN jest dla obywateli bardzo ważna i powinna być transparentna. W siedzibie KRS jest kilka sal, w których można robić transmisję. Ponadto wysłuchanie kandydatów powinno być przed całą radą, a nie w zespołach" – mówi sędzia Żurek.
Jawność wysłuchania jest tym ważniejsza, że do SN kandydują osoby bliskie obecnej władzy i kontrowersyjne np. wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Mariusz Muszyński, czy prof. Kamil Zaradkiewicz, były pracownik TK, który krytykował Trybunał za czasów gdy prezesem był Andrzej Rzepliński. Teraz Zaradkiewicz pracuje w ministerstwie sprawiedliwości.
Obywatele mogli by zobaczyć, czy sędziowie, członkowie nowej KRS wybrani w niekonstytucyjny sposób przez PiS i Kukiz 15, zadają im trudne pytania.
Zwłaszcza Muszyńskiemu. A można by go zapytać o to, czy był oficerem wywiadu UOP w latach 90. i dlaczego zataił to, kandydując do TK , co zarzuca mu „Gazeta Wyborcza”.
Trudnych pytań może jednak nie być, bo cała procedura wysłuchania ma trwać trzy dni. Czyli jeden zespół średnio w tym czasie ma przesłuchać 49 kandydatów – średnio 16 w ciągu jednego dnia.
Z nieoficjalnych i niepotwierdzonych informacji OKO.press wynika, że kandydaci są wzywani na wysłuchanie co 15 minut, czyli tyle czasu miałaby trwać ich autoprezentacja i zadawanie pytań.
A trudne pytania powinny paść wobec sporej grupy kandydatów, bo jak pisaliśmy w OKO.press oprócz Muszyńskiego i Zaradkiewicza, kandyduje cała grupa prokuratorów, związanych z obecnym kierownictwem prokuratury i Zbigniewem Ziobrą. Ponadto kandydują prezesi sądów, z nominacji ministra Ziobro oraz osoby pracujące na delegacji w ministerstwie sprawiedliwości. Sędziami Sądu Najwyższego chcą też zostać m.in.:
OKO.press ustaliło, że do Sądu Najwyższego kandydują nawet sędziowie z dyscyplinarkami. To sędzia Renata Darłak z Sądu Rejonowego w Rzeszowie.
W 2017 roku sąd dyscyplinarny prawomocnie ukarał ją upomnieniem za przewinienie służbowe dotyczące uchybienia godności urzędu sędziego. „Chodziło o pomówienie części sędziów sądu okręgowego i sądu apelacyjnego w Rzeszowie” – informuje OKO.press rzecznik Sądu Okręgowego w Rzeszowie Tomasz Mucha. Wobec sędzi toczy się obecnie kolejne postępowanie dyscyplinarne. Rzecznik rzeszowskiego sądu informuje, że dotyczy ono zarzutów o „próby wpływania na zeznania świadków w pierwszym postępowaniu dyscyplinarnym przy wykorzystaniu pozycji zawodowej sędziego i zależności służbowej”. Od września 2017 roku sędzia nie pojawiała się w sądzie. Była na zwolnieniu lekarskim, a obecnie jest na urlopie.
Obywatele mają prawo dowiedzieć się o zastrzeżeniach do kandydatów, zwłaszcza jeśli KRS rekomenduje ich prezydentowi.
Ale brak jawności wysłuchania może wynikać jeszcze z jednego powodu. Wśród kandydatów są też niezależni sędziowie i prawnicy, którzy kandydują, bo chcą bronić w SN resztek praworządności. Chcą też pokazać jak naprawdę wygląda procedura naboru i jeśli odpadną w niej, a przejdą gorsi kandydaci - bliscy PiS - to będzie dowód na to, że do SN mieli trafić tylko „swoi”. To, co by mówili o praworządności i Konstytucji w jawnych wysłuchaniach, mogłoby się nie spodobać PiS i nowej KRS.
Były rzecznik KRS Waldemar Żurek uważa, że cała procedura wyboru kandydatów do SN jest nieważna, bo obwieszczenie prezydenta o naborze jest bez kontrasygnaty premiera. Mówili o tym też sędziowie z Iustitii. Decyzje KRS będzie można też w przyszłości podważyć, bo sędziów do KRS w niekonstytucyjny sposób wybrali politycy.
O wycofanie kandydatur apelowała lubelska okręgowa rada adwokacka i Krajowa Rada Radców Prawnych. Właśnie z uwagi na niekonstytucyjność ustaw dotyczących wymiaru sprawiedliwości, uchwalonych przez PiS.
Lista kandydatów do SN zaakceptowanych przez nową KRS ma być znana we wrześniu, wtedy też spodziewana jest decyzja prezydenta. Andrzej Duda niedawno ogłosił już drugi nabór do SN na kolejnych 11 stanowisk.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze