0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.plFot. Sławomir Kamińs...

„To jest niesłychana historia” – powiedział OKO.press po przesłuchaniu Jarosława Gowina przewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. wyborów kopertowych Dariusz Joński (Koalicja Obywatelska). „Ten model decyzyjny w państwie PiS: politycy, którzy nie mieli żadnych funkcji, podejmowali najważniejsze decyzje. To pokazuje w pigułce cały obraz tamtej władzy” – twierdzi Joński.

W rozmowie z OKO.press Joński zapowiada, że właśnie ten aspekt będzie drążył podczas kolejnego dnia przesłuchania Gowina. „Mnie interesuje wątek podejmowania decyzji poza Radą Ministrów.

Decyzje w sprawie organizacji wyborów powinny być podejmowane przez premiera, a nie przez pana Kaczyńskiego na Nowogrodzkiej”.

W środę 10 stycznia 2024 o godz. 10:00 Jarosław Gowin, były wicepremier w rządzie PiS, wróci przed sejmową komisję śledczą do zbadania tzw. wyborów kopertowych.

A co działo się we wtorek?

Spokój Gowina przed komisją

W podziemiach Sejmu, w niewielkiej i dusznej sali im. Jacka Kuronia, przesłuchiwano Gowina przez trzy i pół godziny. Wydawał się spokojny, dobrze przygotowany. Nie dawał się wyprowadzić z równowagi byłym kolegom z PiS-u: natarczywemu Przemysławowi Czarnkowi czy (słusznie) dociekliwemu Pawłowi Jabłońskiemu. Raz nawet się zaśmiał (o czym niżej).

Można było odnieść wrażenie, że Gowin nie stara się dostarczyć opinii publicznej widowiska. Patrzenia w kamery unikał. Jego wypowiedzi były suche, pozbawione jakichkolwiek anegdotycznego kolorytu. Mówił rzeczowo, nie uciekał od odpowiedzi. Czasem powoływał się na dokumenty, na przykład na mejla Artura Sobonia do Michała Dworczyka. Soboń, będący jak stwierdził Gowin, prawą ręką Jacka Sasina, wypunktował argumenty przeciwko organizacji wyborów kopertowych.

Jeśli ktoś spodziewał się zobaczyć ociekającego żądzą zemsty byłego polityka Zjednoczonej Prawicy, to srodze się zawiódł. Jeśli to zemsta, to podawana na chłodno.

„Spowiedź” – można było usłyszeć w sejmowych kulisach. Albo: „świadek koronny”.

Jarosław Gowin opowiadał, jak polskie państwo i klasa polityczna przygotowywali katastrofę.

Najpierw najważniejsi politycy w państwie – premier, minister zdrowia – byli przekonani, że wyborów w maju 2020 nie należy przeprowadzać. Mieli dobre i liczne argumenty. Z czasem (krótkim, liczonym w dniach, może nawet godzinach) zaczęli to zdanie zmieniać. Co zdecydowało? Kalkulacje prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Kiedy Gowin nie chciał się podporządkować, zaczęto używać przeciwko niemu środków nieretorycznych – gróźb, politycznego „odstrzelania” jego ludzi. Tak twierdzi.

We wtorek komisja przesłuchała nie tylko Gowina, ale również prezesa Polskiego Towarzystwa Epidemiologów, prof. Roberta Flisiaka. Przed przesłuchaniem świadkowie składają przyrzeczenie, w którym zobowiązują się mówić szczerą prawdę i nie ukrywać niczego, co jest im wiadome.

Europarlamentarzysta Bielan i poseł Kaczyński zmieniają decyzje rządu

Co było najważniejsze podczas pierwszego dnia przesłuchań? Zapytaliśmy o to przewodniczącego komisji, Dariusza Jońskiego z Koalicji Obywatelskiej.

„Prof. Flisiak przedstawił pełną informację, że wybory w tamtym terminie 10 maja w żadnej formie nie były bezpieczne dla obywateli, zagrażały życiu i zdrowiu obywateli” – powiedział OKO.press Dariusz Joński.

„Jeśli chodzi o przesłuchanie Jarosława Gowina, to po pierwsze, kwestia tego, kto stał za pomysłem wyborów kopertowych. Usłyszeliśmy, że Adam Bielan – poseł do europarlamentu”.

Podczas przesłuchania Gowin powiedział, że o pomyśle przeprowadzenia wyborów kopertowych w rozmowie telefonicznej opowiedział mu właśnie Bielan.

„W normalnym kraju rząd decyduje w takich sprawach. A nie europarlamentarzysta, który następnie przekonuje do tego pomysłu Kaczyńskiego, a ten zmienia decyzje premiera i ministra zdrowia. Mateusz Morawiecki i Łukasz Szumowski byli początkowo krytycznie nastawieni” – mówił Joński.

Faktycznie, Gowin opowiedział o spotkaniu z Morawieckim i Szumowskim, na którym wszyscy trzej byli przeciwko organizacji wyborów prezydenckich w maju 2020. Później jednak Gowin miał usłyszeć, że „Jarosław nalega na przeprowadzenie tych wyborów”.

Co jeszcze było ważne?

Naciski na Gowina i jego ludzi

„Po drugie dochodziło do nacisków na Jarosława Gowina i inne osoby, żeby zmieniali zdanie w sprawie wyborów kopertowych” – odpowiedział OKO.press Dariusz Joński.

Podkreślił, że kolejni świadkowie zostali zaproszeni właśnie po to, by opowiedzieć o naciskach.

Według relacji Gowina w całym kraju miały być sprawdzane akta prokuratorskie w poszukiwaniu „haków” na niego.

Poszukiwania dotyczyły też prywatnych biznesów jego syna i działań Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które nadzorował Gowin. O tym, że szukano materiałów, które miały go skompromitować, Gowin miał się dowiedzieć od anonimowej osoby, które przedstawiła mu się jako funkcjonariusz jednej ze służb. Jednocześnie podkreślił, że on sam nie czuł się szantażowany. Ale szantaż stosowano wobec jego współpracowników. Wymienił Iwonę Machałek, Michała Wypija i Jana Strzeżka. Wypij będzie kolejnym świadkiem.

View post on Twitter

„To są rzeczy, które świadczą o tym, jaka była atmosfera” – mówi OKO.press Dariusz Joński.

„Mogę uwierzyć, że były używane różne służby”

Właśnie to, że PiS próbował szantażować samego Gowina i jego współpracowników przy użyciu służb i prokuratury, najmocniej wybrzmiało podczas pierwszego przesłuchania. A świadczy o tym również to, że posłowie PiS – członkowie komisji – właśnie tej części opowieści Gowina uczepili się najmocniej. Za pomocą szczegółowych, prokuratorskich pytań poseł Jabłoński próbował rozbić opowieść Gowina. Przemysław Czarnek starał się zrobić to samo przy pomocy żartów. Te starania szczegółowo opisałam tutaj:

Przeczytaj także:

Posłowie PiS wypytywali między innymi, czy są jakiekolwiek dowody, że Gowin faktycznie spotkał się z osobą ze służb, która go ostrzegała. Chcieli wiedzieć, dlaczego nie ustalił tożsamości tej osoby i czemu nie poinformował o tym spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego.

Czy ta opowieść Gowina nie wydała się wątpliwa przewodniczącemu komisji. Dariusz Joński powiedział OKO.press:

„To Jarosław Gowin razem z posłami PiS byli w rządzie. Posłowie PiS chcą powiedzieć, że był niewiarygodny, kiedy te funkcje pełnił? Po tym, jak te wybory się nie odbyły, Jarosław Gowin wrócił na funkcję wicepremiera. Opowieść podważająca to wszystko, co mówił Gowin, się nie klei.

Mogę sobie wyobrazić w państwie PiS takie formy nacisku. To nie jest pierwsza opowieść, którą słyszymy, że w czasach PiS ktoś na kogoś naciskał, żeby głosował tak, a nie inaczej, że ktoś był szantażowany. To układa się w całość. Jarosław Kaczyński dopychał kolanem.

Samo to, że Porozumienie się rozbiło, Adam Bielan wyprowadził z partii część polityków, część z nich straciła stanowiska – świadczy o tym, że napięcie na poziomie Kaczyński-Gowin było ogromne. Mogę uwierzyć, że były używane różne służby i instytucje, żeby zastraszać posłów, którzy w tej sprawie mieli decydować” – powiedział OKO.press Dariusz Joński.

Kaczyński bał się Hołowni?

Po co Kaczyńskiemu było to wszystko?

„Dlaczego w czasie, kiedy w kwietniu były zamknięte szkoły, przedszkola, kiedy były zamknięte granice, PiS na rympał szedł w wybory kopertowe? Dlaczego życie i zdrowie się nie liczyło? Usłyszeliśmy od byłego wicepremiera, że według jego opinii Jarosław Kaczyński się obawiał, że spadną sondaże dla Andrzeja Dudy i z każdym miesiącem będą niższe. Dlatego tak bardzo parł do tych wyborów” – powiedział OKO.press Dariusz Joński.

Posłowie PiS wielokrotnie dopytywali, czy chodziło o wymianę kandydata na prezydenta. Gowin zaś wielokrotnie odpowiadał, że nie kierował się interesem Platformy Obywatelskiej.

„W obozie Zjednoczonej Prawicy nie obawiano się Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Obawiano się, że w drugiej turze zwycięzcą może być Szymon Hołownia” – powiedział Jarosław Gowin.
View post on Twitter

Wtorkowe przesłuchanie z pewnością nie było widowiskiem, które miałoby szansę konkurować z „Sejmfliksem”.

„Chodzi o to, żeby wyjaśniać, co się wtedy stało. To nie musi być przedstawienie, show” – powiedziała OKO.press po przesłuchaniu Gowina Róża Rzeplińska z portalu Mam Prawo Wiedzieć. „Posłowie mają dawać gwarancję, że przeprowadzą ten proces do końca. Obywatele mają usłyszeć to, czego świadkowie nie chcą powiedzieć, ale powiedzą, bo zostaną przesłuchani. Państwo ma być trochę nudne, bo jak ktoś robi rewolucję, to kończy się tak, jak obserwujemy w przypadku Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika”.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze