Po tym, jak tęczowe flagi zawisły na pomnikach Warszawy, wiceminister sprawiedliwości złożył zawiadomienie do prokuratury. Margot zatrzymano wczoraj na ulicy i wsadzono do nieoznakowanego samochodu, po Łanię policja przyszła dzisiaj i przeszukała mieszkanie jej znajomych
Policja zatrzymała dwie aktywistki z Kolektywu Stop Bzdurom: Margot i Łanię. Przeszukano też mieszkanie jednej z członkiń kolektywu antyrepresyjnego SZPIL(A). Kolektyw poinformował, że sprawa dotyczy tęczowych flag wieszanych na pomnikach.
Łanię zatrzymano we wtorek 4 sierpnia. "Była akurat u znajomych, więc policja przeszukała też ich mieszkanie" - mówi OKO.press Marta Puczyńska z Kolektywu SZPIL(A). Margot zatrzymano dzień wcześniej. Noc spędziła w areszcie. "Zgarnęli ją z ulicy Wilczej, wsadzili do nieoznakowanego samochodu. Tym razem policja od razu powiedziała, że działa na zlecenie prokuratury".
Tym razem, bo Margot zatrzymano już miesiąc wcześniej w związku z czerwcowym atakiem na furgonetkę. Znajomi, którzy byli przy zatrzymaniu nie wiedzieli wtedy kto, ani gdzie ją zabrał. Prokuratura wnioskowała wtedy o 3 miesiące aresztu, ale sąd wniosek odrzucił. Margot wyszła na wolność za kaucją i poręczeniem, była pod dozorem policji.
"Nie mamy wątpliwości, że nagłe zatrzymania aktywistek mają charakter represyjny i są motywowane politycznie" - pisze na swoim facebooku Kampania Przeciw Homofobii.
"Policja mogła zareagować inaczej, np. wezwać na przesłuchanie na komendę. Zastosowane wobec aktywistek środki są nieproporcjonalne! Władza chce nas zastraszyć i dać sygnał innym działaczom/kom aby siedzieli cicho. Ale my nie damy się zastraszyć! Nie będziemy milczeć - będziemy głośno domagać się swoich praw".
Przesłuchania przeniesiono na jutro, więc aktywistki spędzą kolejną noc w areszcie. O 16:00 na Wilczej odbędzie się akcja solidarnościowa w obronie zatrzymanych aktywistek.
W nocy z wtorku 28 lipca na środę, tęczowe flagi pojawiły się na kilku najważniejszych warszawskich pomnikach, między innymi: na figurze Chrystusa przed Bazyliką św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu.
Przy monumentach aktywistki podpisane jako Gang Samzamęt, Stop Bzdurom i Poetka, zostawiły manifest, z którego wynika, że celem akcji była walka z homofobią:
„Gdy zabierane są nam kolejne prawa, los waży się na szalach władzy. Niepokoi milczenie polityków – przerażają ich słowa.
Nie będziemy prosić o litość, błagać o szacunek i zrozumienie. Jesteśmy głosem za małych na to, by ich słuchano, za małych, by coś powiedzieć. Uciszanych przez rodziców. Zmęczonych codzienną batalią ze światem. Oduczyliśmy się grzeczności i narzuconej gry w normalność”. Listo zakończono: „Jebcie się ignoranci”.
Premierowi akcja skojarzyła się z "hitlerowskim barbarzyństwem". Zawiadomienie do prokuratury złożył wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, który uznał, że „grupa bojówkarzy LGBT sprofanowała szereg pomników” i że „środowiska LGBT prezentują pewną ideologię, która za cel obrała sobie wartości patriotyczne i chrześcijańskie”.
"Te pomniki i postaci są dla nas ważne, ponieważ jesteśmy Polkami. Akcja miała charakter prowokacji. Nie miała na celu nikogo obrazić. Jeśli tęcza kogoś obraża, to cóż? Poczuł się obrażony” - mówiła OKO.press jedna z aktywistek. Rozmowę z autorkami protestu przeczytacie tutaj:
Posłanka Lewicy Anna Maria- Żukowska była na komisariacie na Wilczej z interwencją poselską. Pytała m.in. dlaczego aktywistki zatrzymano z użyciem środków przymusu bezpośredniego, zamiast zwyczajnie wezwać je na przesłuchanie, skoro sprawa dotyczy występku i dlaczego wszystkim zajmuje się prokuratura okręgowa, a nie rejonowa.
"Otrzymałam odpowiedź, że nie ma wprawdzie jakiejś zasady, ale »w sprawach, które szczególnie rozgrzewają emocje opinii publicznej, zamiast rejonowej obejmuje okręgowa«. Na resztę pytań odpowiedzą mi na piśmie" - napisała na Twitterze.
Chociaż pani prokurator zapowiedziała, że "postarają się" wypuścić aktywistki do domu jeszcze dzisiaj, przesłuchania przełożono na następny dzień.
Warszawska policja opublikowała triumfalny wpis na Twitterze, w którym ogłasza, że "zatrzymanie pozostałych to jedynie kwestia czasu".
W dniu drugiego zatrzymania do Marty Puczyńskiej zadzwoniła wiceprezydentka Warszawy, Aldona Machnowska-Góra. "Zaoferowała, że jeśli dojdzie do sytuacji, w której potrzebna będzie pomoc miasta, to miasto pomoże". Możliwe, że ratusz wyśle obserwatora prawnego, który będzie pilnował przestrzegania procedur.
Rafał Trzaskowski jeszcze 5 dni temu potępiał "wszelkie akty wandalizmu", ale wczoraj w internetowej transmisji live deklarował już, że "tęczowa flaga nie powinna nikogo obrażać".
"Niestety czasami ta władza, która dzisiaj w Polsce rządzi ma tendencję do tego, żeby prawa nadużywać, żeby gnębić ludzi, którzy na pewno mają dobre intencje i którzy powinni być chronieni" - mówił Trzaskowski odnosząc się do policyjnej interwencji w mieszkaniu mężczyzny, który podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego wystąpił na balustradzie obok tęczowej flagi.
Zadeklarował, że będzie "stał na straży wszystkich tych, którzy są w tej chwili atakowani, poniżani, którzy są po prostu słabsi - niezależnie od tego czy dlatego, że są osobami niepełnosprawnymi, czy dlatego że walczą o prawa mniejszości seksualnych, czy dlatego że potrzebują wsparcia z jakiegokolwiek innego powodu".
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze