0:000:00

0:00

Takiego posiedzenia Sejmu jeszcze nie było. W piątek 27 marca 2020 na sali plenarnej zasiądą tylko delegacje klubów parlamentarnych. Pozostali posłowie będą pracować zdalnie.

Sejm musi się zebrać, żeby przyjąć m.in. pakiet ustaw antykryzysowych zwanych przez rząd Morawieckiego „tarczą antykryzysową".

„Samo w sobie zdalne posiedzenie nie jest złe. Nie marzę o tym, żeby te 460 osób obejrzeć w jednym pomieszczeniu. Zły jest sposób, w jaki to zostało przeprowadzone” - mówi OKO.press Krzysztof Izdebski.

Sms-y i posłowie na telebimach

Posłowie dostaną filmik instruktażowy. W czwartek odbędzie się próba generalna. Jak to będzie wyglądać w praktyce?

Opowiadała o tym marszałek Elżbieta Witek na konferencji prasowej: posłowie muszą dzień wcześniej zgłosić swoją obecność, ich tożsamość zostanie zweryfikowana za pomocą smsa na numer, który jest w bazie Sejmu.

W trakcie posiedzenia posłanki i posłowie będą mogli zadawać pytania i zgłaszać wnioski formalne.

„Będzie specjalny komunikator, będzie specjalny link przesłany przez Biuro Informatyki Sejmu, tak, byśmy wiedzieli na pewno, że dany poseł to na pewno „ten” poseł” - mówiła Elżbieta Witek.

Przekonywała, że informatycy i prawnicy pracowali od prawie dwóch tygodni nad przygotowaniem rozwiązań umożliwiających posiedzenie. Sejm ma w ten sposób pracować nie tylko w piątek, ale przez cały czas trwania epidemii.

PiS: Wszystko jest zgodne z Konstytucją

Sejm będzie mógł pracować zdalnie dzięki zmianom w regulaminie. Zostały one wprowadzone na wniosek marszałek Witek i zatwierdzone przez prezydium Sejmu, czyli marszałek i wicemarszałkowie: Małgorzata Gosiewska (PiS), Ryszard Terlecki (PiS), Małgorzata Kidawa-Błońska (KO), Włodzimierz Czarzasty (Lewica), Piotr Zgorzelski (PSL). Pięć osób głosowało za zmianami w regulaminie, jedna się wstrzymała.

Czy zmiany są zgodne z Konstytucją? Elżbieta Witek twierdzi, że tak: „Nie mamy żadnych przepisów, które by określały, jak należy pracować w takiej sytuacji. Przestrzegamy Konstytucji, to nie jest sprzeczne z Konstytucją, bo każdy poseł może wziąć udział w obradach Sejmu, nigdzie nie jest napisane, że ten Sejm musi się odbyć tutaj”.

Opozycja podzielona

Na opozycji nie ma zgody co do rozwiązań wprowadzonych przez marszałek Witek. Podczas prezydium Sejmu nikt nie był za odrzuceniem propozycji uchwały, co znaczy, że również Małgorzata Kidawa-Błońska z KO nie była przeciwko.

Jednak Borys Budka, szef Platformy Obywatelskiej i klubu Koalicji Obywatelskiej, mówił na konferencji prasowej: „Nie pozwolimy na łamanie regulaminu. Nie ma możliwości, by bez zmiany regulaminu Sejmu, procedować w sposób zdalny. Dlatego wymagamy od marszałek Elżbiety Witek, by Sejm został zwołany w sposób odpowiedni, ale z zachowaniem wszystkich środków ostrożności. Jeśli naruszymy regulamin i konstytucję, może się okazać, że za rok czy dwa, ten rząd nakaże zwrot uchwalonych środków, bo ktoś wymyśli, że ta ustawa jest niezgodna z konstytucją”.

W podobnym tonie wypowiedziała się m.in. Katarzyna Lubnauer (KO/Nowoczesna): „Inne Parlamenty mogą się spotkać z zachowaniem zasad, żeby sprawnie uchwalić prawo pomagające obywatelom wobec pandemii #koronawirus, a u nas mimo, że przypadków choroby jest mniej, łamie się regulamin i konstytucję".

Zmian w regulaminie i zdalnego sposobu procedowania bronią Lewica i PSL.

Krzysztof Gawkowski, szef klubu parlamentarnego Lewicy napisał na Twitterze: „W obliczu rozszerzającej się epidemii, czas aby spory polityczne odłożyć na bok! Sejm musi się zebrać i wspólnie musimy zabezpieczyć zarówno pracowników jak i pracodawców! Lewica stanie na wysokości zadania!”

Piotr Zgorzelski z PSL tłumaczył w Wirtualnej Polsce, że chodzi o to, aby zgromadzeni w jednym pomieszczeniu posłowie nie przekazywali sobie koronawirusa: „To była przesłanka, aby iść zgodnie z duchem czasu, by przeprowadzić obrady bezzwłocznie i nie narażać posłów na chorobę".

Działania marszałek Witek krytykuje też Konfederacja. Jakub Kulesza mówił na konferencji prasowej: „Prezydium Sejmu, niestety, zdecydowało się na złamanie prawa - złamanie Regulaminu Sejmu, 5 na 6 członków Prezydium się na to zgodziło. My jesteśmy legalistami - sytuacja wymaga nadzwyczajnych środków, aby je wprowadzić trzeba zmienić prawo, ale bez jego łamania! (...)".

Kulesza zwracał też uwagę na aspekt praktyczny: „Podczas licznych łączeń, w których brałem udział, czy to z KPRM, czy z RBN, czy dzisiaj z gabinetem Marszałek Sejmu, ani razu nie udało się połączyć bez problemów technicznych. To były spotkania na kilkanaście osób! A co to będzie z posiedzeniem Sejmu!”

Zmieniony regulamin ma - na wniosek Lewicy - obowiązywać tylko w przypadku stanu epidemii, stanu zagrożenia epidemicznego oraz trzech stanów nadzwyczajnych opisanych w konstytucji: stanu wyjątkowego, stanu wojennego oraz stanu klęski żywiołowej.

Ekspert: państwo nie jest przygotowane na wydarzenia tej rangi

O ocenę tych rozwiązań poprosiliśmy Krzysztofa Izdebskiego, prawnika, dyrektora programowego Fundacji ePaństwo:

„Dla prawnika i dla osoby, dla której rządy prawa są ważne, sposób wprowadzenia zmian w regulaminie Sejmu jest niedopuszczalny. Ten regulamin faktycznie został już zmieniony. W piątek posiedzenie odbędzie się w formie zdalnej, a to znaczy, że zmiany w regulaminie zostaną przyjęte tak, jakby ten nowy regulamin już obowiązywał. Art. 7 Konstytucji mówi, że „organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. A tutaj władza wychodzi się te granice, czyli poza regulamin.

Ale jest to niedopuszczalne również z punktu widzenia obywatela. Po tych wszystkich wydarzeniach jak 10 kwietnia 2010, 11 września 2001 nie wypracowano żadnego scenariusza na taką sytuację. Obywatelom ogranicza się dostęp do statystyk i informacji na temat działania państwa, a jednocześnie państwo nie jest przygotowane, żeby działać w sytuacji nadzwyczajnej. To widać po opisie tego, co mają robić posłowie i jak to posiedzenie ma wyglądać. Państwo nie jest przygotowane na wydarzenia tej rangi.

Tym razem chodzi o epidemię, ale mogłoby chodzić o wojnę, atak terrorystyczny czy katastrofę klimatyczną. O cokolwiek, co może wpłynąć na to, że posłowie nie mogą się zbierać, a państwo nie może funkcjonować. To kolejny przykład na to, że polskie państwo nie ma wdrożonych procedur. 10 kwietnia był katastrofą, fakt, że wszyscy wysocy przedstawiciele państwa siedzieli w jednym samolocie, to był skandal.

Samo w sobie zdalne posiedzenie nie jest złe. Nie marzę o tym, żeby te 460 osób obejrzeć w jednym pomieszczeniu. Zły jest sposób, w jaki to zostało przeprowadzone.

Mamy coraz większą rolę służb specjalnych. Służby próbowały nawet informować o zagrożeniu, ale to zostało zignorowane. Służby mają coraz więcej uprawnień, jest nad nimi coraz mniej kontroli, a państwo i tak nie jest przygotowana na nadzwyczajne wydarzenia.

Nagina się przepisy Konstytucji, pokazuje się, że państwo nie jest przygotowane do przeprowadzenia posiedzenia Sejmu, a jednocześnie państwo twierdzi, że jest gotowe przygotować się do wyborów 10 maja. Jeśli ktoś twierdzi, że kampania odbywa się normalnie, ten jest kłamcą".

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze