0:000:00

0:00

Po śmierci sędziego-dublera prof. Lecha Morawskiego w 15-osobowym składzie Trybunału Konstytucyjnego jest wakat. W ubiegłym tygodniu rzeczniczka klubu parlamentarnego PiS ogłosiła, że jego kandydatem na to miejsce będzie prof. Justyn Piskorski z UAM.

Tymczasem nie potrzeba wybierać nowego sędziego, bo obowiązkiem prezydenta jest zaprzysiężenie jednego z trzech sędziów, których do Trybunału Konstytucyjnego wybrał parlament poprzedniej kadencji. "To jedyne rozwiązanie zgodne z konstytucją" - uważa konstytucjonalista prof. UW Marcin Matczak i apeluje: powinniśmy żądać od prezydenta, by tak postąpił.

Prof. Matczak w wykładzie nagranym dla Wolnych Sądów, inicjatywy prawników-aktywistów, przypomina jak doszło do złamania konstytucji przez prezydenta Dudę i zastąpienia tamtych sędziów dublerami oraz tłumaczy, dlaczego nieaktualne są już argumenty, którymi Andrzej Duda uzasadniał odmowę zaprzysiężenia legalnie wybranych sędziów.

OKO.press przypomina, że zawetowanie przez prezydenta Dudę przyjętych przez PiS ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i o Sądzie Najwyższym wstrzymało destrukcję systemu sądownictwa w Polsce. Wcześniej prezydent zawetował także ustawę o Regionalnych Izbach Obrachunkowych, która dawała rządowi narzędzie do odwołania dowolnego organu samorządowego w Polsce. Te działania prezydenta wzbudziły nadzieje, że Andrzej Duda powróci po dwóch latach żyrowania wszystkiego co PiS uchwali do roli gwaranta nienaruszalności konstytucji.

Prezydent podpisał jednak ustawę o sądach powszechnych, która poddaje je bezpośredniej kontroli przez rząd. I ma niedługo przedstawić swoje projekty ustaw o KRS i SN. Ich kształt pokaże, czy weta to tylko walka wewnątrz obozu PiS o wpływy polityczne, a prezydent nie ma nic przeciwko łamaniu konstytucji, byle tylko jego rola w tym procesie została zaznaczona, czy też to nowe otwarcie i szansa na obronę trójpodziału władzy w Polsce.

Test, który proponuje prof. Matczak, będzie papierkiem lakmusowym stosunku prezydenta do konstytucji i pokaże, w którą stronę Andrzej Duda zmierza.

Za zgodą Wolnych Sądów oraz prof. Matczaka publikujemy film z wystąpieniem oraz jego transkrypcję.

Czy miejsce w TK jest wolne?

Spotykamy się dzisiaj, by porozmawiać o rzeczy, od której tak naprawdę rozpoczął się cały kryzys konstytucyjny w Polsce, a więc o kwestii wyboru sędziów i obsadzenia Trybunału Konstytucyjnego. Jak wiemy, pojawił się wakat w Trybunale Konstytucyjnym. Czy naprawdę jest to wakat? Odpowiedź zależy od oceny prawnej, którą postaram się dzisiaj państwu przedstawić.

Ten wakat związany jest ze śmiercią prof. Lecha Morawskiego, który był jednym z tzw. antysędziów czy dublerów. Nazywamy tak osoby, które zostały wprowadzone do Trybunału Konstytucyjnego w grudniu 2015 roku niezgodnie z konstytucją, niezgodnie z wyrokiem samego Trybunału z 3 grudnia 2015 roku. Obecnie rządząca większość sejmowa zaproponowała jako następcę prof. Morawskiego prof. Justyna Piskorskiego z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Pytanie, przed którym dziś stajemy, jest takie: czy rzeczywiście istnieje potrzeba, ażeby desygnować kogokolwiek innego na miejsce prof. Morawskiego? To pytanie jest o tyle istotne, że cały czas mamy w Polsce trzech sędziów, którzy zostali wybrani przez poprzedni parlament i którzy nie zostali zaprzysiężeni przez prezydenta, i nie trafili do Trybunału Konstytucyjnego. Powstaje w związku z tym wątpliwość, czy rzeczywiście w Trybunale istnieje wakat. Dlaczego?

Nieważne, kto zaczął

Żeby to zrozumieć, musimy cofnąć się do grudnia 2015 r. i przypomnieć sobie, jaka była dynamika wydarzeń, z którymi mieliśmy wtedy do czynienia. Jeszcze przed grudniem 2015 r., w poprzedniej kadencji Sejmu, Platforma Obywatelska i PSL wybrały pięciu sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. Było to działanie niezgodne z konstytucją, nie ma co do tego wątpliwości, co zresztą później Trybunał Konstytucyjny potwierdził w swoim wyroku – dwóch z tych pięciu sędziów wybrano bezprawnie. Często przedstawia się to działanie PO i PSL jako usprawiedliwiające wszystko, co zdarzyło się później. Otóż bezprawie dokonywane przez jednych nie może uzasadniać bezprawia, które jest dokonywane przez drugich. Tak jednak się stało.

Po wyborze tych pięciu sędziów, w tym dwóch nadprogramowych, Prawo i Sprawiedliwość uznało, że może anulować ten wybór w całości (a nie tylko w zakresie dwóch nadprogramowych sędziów), co zresztą zrobiło specjalnymi uchwałami sejmowymi. Następnie wybrało swoich pięciu sędziów.

Ten wybór był bardzo dramatyczny, bo jeśli państwo pamiętają, nie czekano na wyrok TK, ale dzień przed tym wyrokiem, czyli 2 grudnia, późnym wieczorem dokonano wyboru tych pięciu sędziów, m. in. pana prof. Lecha Morawskiego, a prezydent Duda zaprzysiągł ich w środku nocy. Ten pośpiech był celowy – chodziło o to, aby nie czekać na wyrok TK, który miał zostać wydany następnego dnia, a który mógł wskazać (co zrobił), że nowy parlament nie może wybrać aż pięcioro sędziów. Mimo to wyboru 2 grudnia dokonano i to wbrew wcześniejszemu postanowieniu tego Trybunału, ażeby tego wyboru nie dokonywać przed wydaniem wyroku.

Mieliśmy w związku z tym sytuację następująca: poprzedni parlament wybiera pięciu sędziów Trybunału, następny parlament anuluje tamten wybór, wybiera swoich pięciu sędziów Trybunału, którzy zostają zaprzysiężeni przez prezydenta, ale jednocześnie dzień po tym wyborze Trybunał Konstytucyjny mówi: poprzedni parlament mógł wybrać trzech, obecny parlament mógł wybrać dwóch. Wydawałoby się, że taki wyrok Trybunału powinien wszystko rozstrzygnąć, ale, jak wiemy, nie rozstrzygnął.

Tych trzech legalnie wybranych sędziów przez poprzedni parlament nigdy nie trafiło do Trybunału Konstytucyjnego i wciąż czekają na zaprzysiężenie jak i to, by w tym Trybunale zasiąść. Pan prezydent, gdy już zaprzysiągł tych pięciu sędziów wybranych przez kolejny parlament, był pytany, dlaczego już po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, nie zaprzysięgnie tych wcześniej wybranych, mówił, że w Trybunale nie ma już wolnego miejsca. Otóż teraz to miejsce jest. Jak wiemy, ze względu na śmierć prof. Morawskiego to miejsce się zwolniło.

Oznacza to, że nie ma potrzeby wybierania żadnego nowego sędziego.

Nie ma potrzeby desygnowania prof. Piskorskiego na to stanowisko, ponieważ jest trzech doskonałych kandydatów, który poprzedni Sejm wybrał, a legalność tego wyboru potwierdził wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 3 grudnia 2015 roku.

Apelujmy do prezydenta

Co to oznacza dla nas? Oznacza to, że powinniśmy obecnie bardzo wyraźnie żądać i prosić pana prezydenta Dudę, ażeby zamiast przyjmować przysięgę od ewentualnie nowo wybranego kandydata, który właśnie został desygnowany, zaprzysiągł któregoś z tych trzech sędziów wybranych przez poprzedni parlament. Tylko takie działanie będzie zgodne z Konstytucją, bo tylko takie działanie będzie zgodne z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 3 grudnia 2015 roku.

Obecnie nie ma już wytłumaczenia, że wszystkie miejsca są zajęte, więc nie można zaprzysiąc nadprogramowych sędziów. Nie ma już wytłumaczenia, że Prezydent nie zna wyroku wydanego 3 grudnia 2015 roku.

Jest miejsce, są kandydaci legalnie wybrani, w związku z tym nie trzeba nikogo wybierać, trzeba zaprzysiąc tych, którzy zostali legalnie wybrani przez poprzedni parlament.

Będzie to na pewno test dla pana prezydenta Dudy, będzie to test dotyczący tego, czy chce on przywrócić konstytucyjność działań parlamentu i swoich własnych. I jest to szansa na to, abyśmy mogli wrócić do samego początku tego kryzysu i być może naprawić te błędy, które zostały na samym początku popełnione. Trzymajmy kciuki i miejmy nadzieję, że zamiast powtarzać błąd, zamiast wybierać dublera dublera, rzeczywiście będziemy mieli powrót do konstytucyjności, polegający na tym, że pan prezydent Duda zaprzysięgnie któregoś z tych trzech sędziów, którzy zostali legalnie wybrani przez poprzedni parlament.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze