15 marca Minister Zdrowia ogłosił na konferencji prasowej: zakażenia rosną, wprowadzamy nowy sposób zgłaszania się na testy na koronawirusa. Wystarczy wypełnić formularz na stronie gov.pl, oddzwoni lekarz-konsultant i wystawi skierowanie. Tylko że wcale nie
Trzecia fala pandemii niebezpiecznie rośnie – w stosunku do poprzedniego tygodnia liczba wykrytych przypadków wzrosła o 75 proc. Liczba osób pod respiratorem sięgnęła już 2084 – to 98 proc. szczytu z listopada, który wydawał się wtedy nie do przebicia. Zapełniają się szpitale zwykłe i tymczasowe – w ciągu tygodnia liczba pacjentów wzrosła o 3 tysiące.
W tej trudnej sytuacji rząd postanowił odciążyć lekarzy Podstawowej Opieki Medycznej, którzy w zeszłym tygodniu wystawiali już ponad 32 tys. skierowań na testy PCR. Minister Adam Niedzielski przedstawił nową możliwość zgłaszania się do kwalifikacji na testy: poprzez rządową stronę, pod adresem www.gov.pl/dom.
„Jeśli mają Państwo objawy koronawirusa albo mieliście kontakt z osobą zakażoną, możecie wypełnić formularz na stronie. Oddzwoni konsultant i wystawi skierowanie na test" – mówił minister. Taka sama informacja pojawiła się na rządowych mediach społecznościowych.
Wydawało się, że to bardzo dobra wiadomość, bo w trzeciej fali znowu trudno jest umówić się na telewizytę. Szczególnie dla osoby z objawami wiszenie na telefonie może być bardzo męczące i stresujące.
Wydawało się też, że zgodnie z regułami języka polskiego „lub" jest spójnikiem współrzędnym rozłącznym, czyli wystarczą albo objawy COVID, albo kontakt z osobą zakażoną, żeby algorytm zakwalifikował na test. Byłby to przełom, bo od jesieni nie testuje się osób „z kontaktu", tylko te z objawami. Ogranicza to znacznie możliwość kontrolowania epidemii i wygaszania jej ognisk - epidemiolodzy wskazują ograniczenie testowania jako jedną z przyczyn, dla których mamy wciąż tak dużo zakażeń i niestety zgonów.
Zaraz po konferencji prasowej zadzwoniłam więc do Kuby, który martwi się, bo ma COVID w rodzinie i chciałby wiedzieć, czy się zakaził. Ale żadnych objawów nie ma.
„System uznaje, że bezpośredni kontakt przez ponad 15 minut z osobą zakażoną przy zaznaczeniu dwóch objawów oznacza niskie ryzyko i nie dostaje się skierowania" – odpisał po chwili.
Potem na Facebooku odezwał się Robert: „Wchodzę na tę stronę. Pierwsze dwa pytania: czy miałeś kontakt z osobą z covidem. Jeśli odpowiem na oba "nie" dostaję informację że moje ryzyko jest niskie. I spadaj, testu nie będzie".
Potem napisał Kamil:
„To jest jakaś kpina – właśnie znajoma pisała, mąż pozytywny, ona 38 stopni i brak wskazań do testu...".
Spróbowałam i ja: zaznaczyłam kontakt powyżej 15 minut z osobą zakażoną, czyli kwalifikujące do kwarantanny kryterium Sanepidu. Dodałam jeszcze ból głowy, zmęczenie i biegunkę – bo w odróżnieniu od "starego" wariantu koronawirusa ten nowy brytyjski, który kolonizuje teraz Polskę, charakteryzuje się częściej dolegliwościami żołądkowymi, a nie utratą węchu lub smaku charakterystyczną dla dawniejszej odmiany.
System odpowiedział: „Zagrożenie zakażenia wirusem SARS-CoV-2 jest NISKIE" i zaproponował zainstalowanie aplikacji STOP COVID.
Trzy objawy i kontakt to za mało? Dodaję kaszel, gorączkę, duszności. NISKIE.
Dodaję grupę ryzyka: kontakt, otyłość, kaszel, gorączka, duszności, biegunka. NISKIE.
Próbuje też Adam Ozga z radia TOK FM: „Dołożyłem zmęczenie i też nic. Dopiero jak uzupełniłem objawy o biegunkę i utratę węchu oraz smaku, system łaskawie zgodził się na test. Dobrze, że nie dodał »i nie wracaj mi tu więcej«".
Zmęczenie plus utrata węchu oraz smaku okazały się kluczem do sukcesu. Jest WYSOKIE.
Tylko że to tak nie działa. Naukowcy z grupy MOCOS opracowali mapę objawów COVID-19. Nie ma objawów, które byłyby na tyle charakterystyczne, żeby występować w większości przypadków. Utrata węchu lub smaku wcale nie jest charakterystycznym objawem – choć występuje częściej u osób młodszych, które może chętniej korzystałyby z formularza online. Młodsi chorzy za to rzadko miewają trudności w oddychaniu.
Kiedy Ministerstwo Zdrowia jesienią wprowadzało kwalifikację na testy przez lekarzy POZ, ci walczyli, żeby zrezygnować z kryterium kwalifikacyjnego czterech objawów występujących jednocześnie: kaszlu, gorączki powyżej 38 stopni, utraty węchu lub smaku, duszności. Lekarze zwracali uwagę, że wszystkie te objawy naraz ma 4 proc. badanych.
Tymczasem formularz na stronie gov.pl najwyraźniej zakłada, że tych objawów musi być więcej niż cztery. Nie załapują się osoby z gorączką i chorym na COVID w domu. Pobawiliśmy się nim dzisiaj trochę, ale w tej formie nie jest pomocą dla chorych ani dla lekarzy POZ, do których zirytowani chorzy i tak w końcu zadzwonią – chyba że metodą prób i błędów będą sobie dopisywać kolejne „objawy".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze