0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. MATTHEW HATCHER / AFPFot. MATTHEW HATCHER...

Takiego wyścigu o to, kto zostanie kandydatem na wiceprezydenta, Stany Zjednoczone jeszcze nie widziały. Przez ostatnie dwa tygodnie kilkoro kandydatów z krótkiej listy ścigało się, przekonując, że to właśnie ich Kamala Harris powinna wybrać. Jeździli po kraju, zbierali pieniądze na jej kampanię, udzielali wywiadów, które stawały się (lub nie) viralami.

Kamala Harris została kandydatką Demokratów na prezydenta po tym, jak 21 lipca 2024 roku Joe Biden zrezygnował z ubiegania się o drugą kadencję.

Na kampanijnego towarzysza i zastępcę w Białym Domu Harris mogła wybrać np. byłego astronautę – senatora Marka Kelly'ego albo polityczną gwiazdę ze stanu, który może przesądzić o wyniku wyborów – gubernatora Pensylwanii Josha Shapiro. A jednak postawiła na byłego nauczyciela z Minnesoty – gubernatora Tima Walza. Dlaczego?

Były trener szkolnej drużyny, były żołnierz. Gubernator, który zapewnił dzieciom darmowe posiłki w szkołach, rodzicom – płatne urlopy wychowawcze i zdrowotne, a kobietom z Minnesoty – dostęp do aborcji. Donald Trump już grzmi: „Lewak!”

Tymczasem w ciągu kilkudziesięciu godzin nieznany szerokiej, ogólnokrajowej publiczności lokalny polityk został hitem internetu. Zaroiło się od memów z Walzem w roli głównej. I może właśnie o to w tym wyborze i w tej kampanii chodzi?

Harris miała co najmniej trzy ważne powody, żeby wybrać właśnie Walza.

Reszta tekstu pod tweetami.

View post on Twitter
View post on Twitter

To musi być biały mężczyzna

Bardzo szybko po rezygnacji Bidena w komentatorskiej przestrzeni ustaliło się założenie, że kandydatem Demokratów na wiceprezydenta musi być mężczyzna (skoro Kamala Harris jest kobietą). Koniecznie biały (skoro Kamala Harris biała nie jest).

„Nie wiem, czy to kupuję” – skomentowała Gretchen Whitmer, gubernatorka Michigan, w rozmowie z Ezrą Kleinem, publicystą „New York Timesa”. Sama Whitmer pojawiała się w spekulacjach jako możliwa kandydatka na prezydentkę. I jako jedna z niewielu powątpiewała w przekonanie, że dwie kobiety to za dużo i zbyt ryzykownie.

Kandydat na wice miał też reprezentować jeden z tak zwanych swing states (stanów niezdecydowanych). To te stany, gdzie de facto rozstrzygną się wybory. Niektórzy dorzucali jeszcze, że musi w ewidentny sposób być patriotą.

Jeszcze dwa dni temu wedle medialnych doniesień faworytem był niezwykle popularny gubernator Pensylwanii Josh Shapiro (zobaczcie nagranie poniżej). Jednak we wtorek 6 sierpnia 2024 roku Kamala Harris zaskoczyła: jej wybór padł na 60-letniego gubernatora Minnesoty Tima Walza.

Walz spełnia tylko trzy z czterech powyższych warunków.

View post on Twitter

Jedni (telewizja ABC) twierdzą, że to wybór bezpieczny, inni („New York Times”) – że wręcz przeciwnie: ryzyko, które jednak może się opłacić.

Najbardziej progresywna frakcja wśród Demokratów jest wręcz zdziwiona, że Harris wybrała kogoś spośród nich. Ale gratulacjami i westchnieniem ulgi powitał ten wybór najbardziej konserwatywny Demokrata – Joe Manchin. Ucieszył się też Barack Obama: „Gubernator Walz nie tylko ma doświadczenie [konieczne], by być wiceprezydentem, ale także wartości i uczciwość, które sprawią, że będziemy dumni”.

Co dziś mówią sondaże o szansach Harris?

Patrząc na Walza i Harris wchodzących po raz pierwszy razem na scenę w Filadelfii 6 sierpnia 2024 roku wieczorem, roześmianych, pełnych energii, najwyraźniej świetnie czujących się w swoim towarzystwie, trudno było oprzeć się wrażeniu, że to dream team. Para, która idzie po zwycięstwo.

View post on Twitter

A jednak popularny analityk sondaży, Nate Silver, bez ogródek pisze, że wybór Walza jest zły. Czy zatem ten sympatyczny sześćdziesięciolatek może mieć jakąś super moc, której spece od kampanii nie dostrzegają?

Sztab Harris szukał kandydata z jednego ze swing states. Tyle że Minnesota, gdzie gubernatorem jest Walz, do nich nie należy.

Ogólnokrajowe sondaże pokazują, że Kamala Harris raczej pokonałaby dziś Donalda Trumpa (45,7 do 43,6 proc.). Przy czym: po pierwsze, ta różnica mieści się w granicach błędu statystycznego, czyli jest to raczej wynik „ze wskazaniem na”. Po drugie, w Stanach Zjednoczonych nie ma ogólnokrajowego głosowania. Głosowanie odbywa się w ramach poszczególnych stanów. I zaledwie kilka z nich zdecyduje o ostatecznym wyniku.

Jesienne wybory rozstrzygną się w: Arizonie, Georgii, Michigan, Karolinie Północnej, Pensylwanii i Wisconsin. We wszystkich Kamala Harris sondażowo radzi sobie gorzej niż w całym kraju, a w niektórych – gorzej niż Trump.

Na tej liście nie ma Minnesoty, bo w Minnesocie Republikanin nie wygrał od 1972 roku! Wówczas był to Richard Nixon. Harris może być absolutnie pewna, że pokona tam Trumpa.

Jeśli zatem kandydat na wiceprezydenta miałby zapewnić zwycięstwo w którymś z niepewnych stanów, dużo bardziej logiczny byłby wybór Josha Shapiro, gubernatora stanu Pensylwania. W 2016 roku Trump wygrał tam jako pierwszy republikański kandydat od 1988 roku. W 2020 roku Joe Biden „odbił” ten stan Trumpowi. W 2024 roku może wydarzyć się wszystko.

Wygrana w Pensylwanii zapewnia 19 głosów elektorskich – tylko w czterech innych stanach można ich zdobyć więcej. Słowem: warto walczyć o Pensylwanię. Nate Silver określa Pensylwanię wręcz jako najważniejszy wyborczo stan i twierdzi, że wygrana tam pozwala przewidzieć wygraną w całych Stanach.

A Walz nie przyniesie na talerzu głosów ani z tego, ani z żadnego innego dużego, ważnego, swingującego stanu. Zatem co daje Kamali Harris?

Normals

Demograficznie Minnesota jest zbliżona do kluczowych stanów – Wisconsin, Pensylwanii i Michigan. Ze znacznym odsetkiem białych mieszkańców, którzy nie ukończyli college'u. W 2016 i 2020 roku zwykle głosowali oni na Donalda Trumpa. Demokraci chcieliby ich znów przekonać do siebie.

A Walz umie z takimi ludźmi gadać. Demokraci szukali osoby, która umiałaby trafić do klasy ludowej, robotniczej. Do osób, którym liberalna, czarna kobieta z San Francisco wydaje się zbyt odległa. Nie podziela ich doświadczeń, drogi życiowej, codziennych problemów. Zupełnie inaczej niż wychowany w maleńkiej miejscowości (West Point w Nebrasce, niespełna cztery tysiące mieszkańców), od dziecka pracujący na roli Walz. Pierwszy od 1964 roku kandydat Demokratów na wiceprezydenta, który nie ma w szufladzie dyplomu prawnika.

„Jego charakterystyczną cechą jest umiejętność mówienia jak człowiek oraz traktowania każdego z przyzwoitością i szacunkiem” – nazwał tę supermoc były prezydent Barack Obama.

View post on Twitter

„Brzmi jak człowiek ze wsi. I dobrze!” – mówią demokratyczni działacze cytowani przez media.

„Wiejskie regiony Ameryki wreszcie mają swoją reprezentację”.

Komentatorzy spodziewają się, że w sondażach będzie można zaobserwować wzrost poparcia dla Harris wśród mężczyzn. Chodzi zwłaszcza o młodych mężczyzn, którzy w 2020 roku wybierali Trumpa. A teraz nie mieli zamiaru głosować na kobietę. Może też trafić do starszych wyborców, których miał po swojej stronie Biden i którzy stanowią większość głosujących. I wyborczo ważą dużo więcej niż zafascynowane Kamalą Harris studentki.

Do tej pory to kandydaci Republikanów przedstawiali siebie jako reprezentantów zwykłych ludzi (jakkolwiek śmiesznie to brzmi, gdy pomyślimy o biografii Trumpa). Demokraci mieli być oderwanymi od rzeczywistości radykałami.

Teraz to Walz wyznacza standard normalności, z którym ekipie Trumpa trudno będzie się mierzyć. Bo jak tu atakować byłego żołnierza pomagającego ludziom podczas powodzi i innych klęsk żywiołowych, którego cenią nawet Republikanie z jego stanu?

Jednak te oczekiwania można też ostudzić: w ciągu trzech miesięcy Walz nie zdoła przecież pojechać do każdej wioski i miasteczka. A ludzie i tak ostatecznie głosują na głównego kandydata. I w końcu: sztab Trumpa na pewno coś wymyśli, żeby obrzydzić ludziom Walza.

Lecz to nie koniec „supermocy” gubernatora Minnesoty.

„Nie używam promptera”

Podczas „rozmowy kwalifikacyjnej” ze sztabem Kamali Harris Walz miał w pewnym momencie wymienić swoje słabości: kiepsko wypada w debatach, nie reprezentuje swingującego stanu. Przede wszystkim ostrzegł, że nie używa promptera. Urządzenie, na którym wyświetla się tekst przemówienia, jest podstawowym narzędziem amerykańskich polityków podczas gromadzących tysiące ludzi wieców i konwencji.

Na jakie swoje mocne strony zwrócił uwagę? Zadeklarował, że będzie graczem zespołowym. I to jest jego druga supermoc.

Sztabowcy Harris, jak relacjonują reporterzy CNN, zapytali, czy Walz planuje w przyszłości kandydować na prezydenta. Odpowiedź brzmiała: „Nie”. A to oznacza, że między nim i Harris nie będzie rywalizacji. Walz nie potraktuje stanowiska „wice” jako przystanku na drodze do prezydentury. A tak zapewne by było w przypadku Josha Shapiro.

Walz będzie grał na Harris, nie na siebie.

Sztabowcy Harris powiedzieli wielu dziennikarzom, że zdecydowała chemia, którą kandydatka Demokratów poczuła właśnie z Walzem, a nie z Shapiro. Może i tak, choć na takim poziomie politycznej rozgrywki dużo więcej jest kalkulacji niż porywów sympatii. Jednak składową tej „chemii” może być poczucie bezpieczeństwa, jakie Walz daje Harris. A owa „chemia” już stała się medialnym produktem.

Jak z hollywoodzkiego filmu

„Tim Walz był nauczycielem i mentorem, o jakim śni każde dziecko w Ameryce i na jakiego każde dziecko zasługuje. Taki trener sprawia – bo jest takim człowiekiem – że ludzie czują, że należą do wspólnoty, a następnie inspiruje ich do wielkich marzeń. I takim będzie wiceprezydentem” – przedstawiła Walza Harris we wtorek w Filadelfii.

Trener, coach – to jedna z najmocniejszych figur w amerykańskiej wyobraźni i popkulturze.

Walz wjechał do polityki na amerykańskim micie o nauczycielu, mentorze, który pomaga marzyć, a potem osiągać to, co niemożliwe.

On sam doprowadził do tego, że szkolna drużyna z Minnesoty po raz pierwszy w historii zdobyła stanowy puchar. Czy jest coś bardziej amerykańskiego?

Dotąd to Trump zagarniał sferę mitu. Bogacz, który wie, jak kręcić interesem, wychodzić na swoje i żyć w luksusie (choć w rzeczywistości raczej umie bankrutować).

Życie Walza to materiał na inną historię. A wręcz na wiele historii. W Filadelfii Harris opowiedziała jedną z nich: o dwojgu ludzi z ciężko pracujących rodzin z klasy średniej, którzy dochodzą aż na szczyt i wspólnie walczą o prezydenturę. Wcielony american dream. „Tylko w Ameryce to jest możliwe” – wołała Harris.

To wszystko daje sztabowi Harris ogromne możliwości tworzenia kampanijnych spotów, budowania narracji, wymyślania haseł.

Wiral. Wujaszek. Mem. Medialny fenomen

Walz mówi po mandaryńsku, bo przez rok uczył w Chinach. Przez lata starali się z żoną o dziecko, a kiedy w końcu się udało, nazwali córkę Hope (Nadzieja). Biografia Walza opływa w błyskotki, na które mogą się rzucić tabloidy i użytkowcy mediów społecznościowych. Mają materiał na wiele parę tygodni. A ludzie mogą o nich rozmawiać w kuchni i się wzruszać.

„Tim Walz pomoże Harris wygrywać toczącą się dzień po dniu walkę o uwagę, [dominujący] przekaz i entuzjazm” – zauważył Ezra Klein.

Ta kampania jest o płci, wieku, ale jak każda współczesna kampania, przede wszystkim jest o mediach i o zdobywaniu uwagi.

Kilka tygodni temu Kamala Harris zhakowała kampanię Trumpa. Trump jest tym typem, który wchodzi do pokoju i odbiera powietrze – natychmiast staje się jednocześnie najgłośniejszym rozmówcą i przedmiotem rozmowy. Harris wykopała go z pokoju i została społecznościowym fenomenem.

View post on Twitter

Walz robi dokładnie to samo. Rozbija bank medialnej uwagi. „Tim Walz jest jak wujek, którego chciałabyś mieć. Donald Trump jest jak ten upiorny wujek, którego unikasz podczas Święta Dziękczynienia” – napisała jedna z użytkowniczek portalu X (dawniej Twitter).

„Dziękuję, że przywróciłaś radość” – mówił Walz do Kamali Harris w Filadelfii. On tej radości wnosi jeszcze więcej.

View post on Twitter

Po raz pierwszy Tim Walz został internetowym wiralem, kiedy w wywiadzie dla MSNBC powiedział o Trumpie i jego kandydacie na wiceprezydenta J.D. Vance'ie: „Ci goście są dziwni [weird]”.

Jeśli jakieś zdanie zostanie okrzyknięte sloganem tej kampanii, to właśnie to. Słowo „weird” zdobyło internet.

View post on Twitter

Tamponowy Tim

Nawet kiedy to zwolennicy Trumpa próbują rozsadzić kampanię Walza memami, on wychodzi z tego zwycięsko. Przykład to hasztag #TamponTim.

Już w dniu ogłoszenia wyboru Walza twórcy memów wspierający Trumpa zaczęli wyśmiewać gubernatora Minnesoty, bo dzięki jego polityce w szkołach pojawiły się darmowe tampony.

View post on Twitter
View post on Twitter

Okazało się, że to świetny sposób, żeby zmobilizować kobiety, które przejęły hasztag, oburzyły się na seksizm i na wyścigi zaczęły deklarować poparcie dla Walza.

View post on Twitter
View post on Twitter

Nie ma darmowych obiadów? Ależ są!

Nawet najbardziej progresywni zwolennicy Demokratów nie kryją zaskoczenia, że Harris wybrała kogoś, kto jest na lewo od demokratycznego mainstreamu. Jednak to właśnie progresywna frakcja miała naciskać na sztab Harris, by nie wybierał Josha Shapiro.

Po pierwsze dlatego, że niezbyt postępowy (jest np. zwolennikiem czegoś w rodzaju bonu edukacyjnego). Po drugie jako Żyd z pochodzenia nie gwarantowałby zdecydowanie propalestyńskiej linii, a to dziś ważny wymiar wyborów, zwłaszcza dla młodego pokolenia Demokratów.

Liderzy progresywnej frakcji, Bernie Sanders i Alexandria Ocasio Cortez, od razu entuzjastycznie Walza poparli.

Na całe Stany głośny już jest program darmowych posiłków w szkołach, który Tim Walz wprowadził w Minnesocie. Ale to nie wszystko.

Nordycki socjalista w Stanach?

Za jego rządów studenci pochodzący z rodzin, w których dochód wynosi mniej niż 80 tysięcy dolarów rocznie, mogli za darmo uczyć w się w college'u. Wprowadził „prawo do naprawy” używanych rzeczy (dzięki niemu drobni przedsiębiorcy, rzemieślnicy mają dostęp do danych konstrukcyjnych np. telefonu czy komputera, które pozwalają naprawić popsuty sprzęt).

Podpisał też jedną z najbardziej progresywnych ustaw dotyczących praw pracowniczych (m.in. innymi zapewnia płatne chorobowe – sześć dni w roku, zapewnia ochronę płac pracowników budowlanych, wprowadza dodatkowe przepisy dotyczące bezpieczeństwa i utrudnia blokowanie tworzenia związków zawodowych).

Zalegalizował marihuanę.

View post on Twitter

Należy też do gubernatorów najbardziej przejętych zmianami klimatycznymi. W 2023 roku podpisał ustawę, według której Minnesota do 2040 roku całkowicie odejść od węgla i polegać wyłącznie na czystych źródłach energii.

View post on Twitter

Skąd przekonania, które pchają Walza do wprowadzania takich regulacji. Portal Politico spekuluje, że ważną rolę odgrywają tu związki Walza... z Norwegią. W Minnesocie mieszka największa liczba osób pochodzenia norweskiego w całych Stanach. A sam Walz służył w Norwegii jako żołnierz.

Niektórzy jednak już próbują zdjąć z niego łatkę lewaka. „Opisywanie go jako lewicowca nie ma kompletnie nic wspólnego z rzeczywistością. [Walz] jest politykiem środka. Jest Demokratą z serca Ameryki” – powiedziała w popularnym programie „Morning Show” Nancy Pelosi, była speakerka Izby Reprezentantów.

Z Kamalą Harris kłopot był taki, że nie zapisała się w pamięci opinii publicznej jako orędowniczka jakichś konkretnych rozwiązań. Jakie polityki chciałaby realizować? O co właściwie jej chodzi? Chyba jedyna sprawa, co do której jej przekonania są jasne, to aborcja. I tu przychodzi Tim Walz z całym pakietem społecznych rozwiązań, które wprowadzał jako gubernator.

Sztabowcy Harris chcą wykorzystywać w kampanii jej doświadczenie prokuratorki. Osoby, która będzie rozliczać Trumpa. Walz daje możliwość mówienia również o konkretnych rozwiązaniach, które Demokraci mogliby wprowadzić w przyszłości w całym kraju. Już zadeklarował, co powinno być pierwszą reformą ogłoszoną przez nowy rząd: płatny urlop rodzinny i zdrowotny. W Stanach Zjednoczonych na poziomie federalnym prawa do takiego urlopu naprawdę nie ma.

Tim Walz może dodać kampanii Harris treści i programowej wiarygodności. Chodzi też o zupełnie realne poparcie: jest stronnikiem związków zawodowych, a te są silne w swingujących stanach, w Pensylwanii, Michigan i Wisconsin.

I to może być jego czwarta supermoc.

;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze