0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Grazyna Marks / Agencja Wyborcza.plGrazyna Marks / Agen...

Enigma Związku Branżowego Spółdzielni Drzewnych i Wytwórczości Różnej

"Jaki był Marian Rejewski?" – reporter spytał kolegów z pokoju.

"Pan Marian? Cichy, spokojny, uczynny. Zawsze służył pomocą, zwłaszcza kiedy ktoś miał problemy z matematyką.

Wiadomo było, że do szachów nie ma co z nim siadać, bo nikt nie miał szans.

A krzyżówki i inne szarady rozwiązywał tak szybko, jakby je sam wcześniej przygotował. Dlatego byliśmy nieco zdziwieni, kiedy ostatniego dnia pracy na odchodne powiedział: »Jeszcze o mnie usłyszycie…«. Nikt nie wiedział o co może chodzić i nie zdawał sobie sprawy, że ten człowiek mógł mieć taki wpływ na losy historii".

To fragment wywiadu przeprowadzonego na początku XXI wieku, kiedy w związku z kolejną rocznicą rozszyfrowania Enigmy reporter Telewizji Polskiej rozmawiał z emerytowanymi pracownikami Związku Branżowego Spółdzielni Drzewnych i Wytwórczości Różnej.

Było to ostatnie miejsce pracy Mariana Rejewskiego. Po odejściu z pracy w 1967 roku postanowił opowiedzieć o pracy w Biurze Szyfrów Oddziału II Sztabu Generalnego w latach 1930-1945. Od czasu zakończenia II wojny światowej i powrotu do rodzinnej Bydgoszcz z nikim o tym rozmawiał. Tajemnicę znała pewnie tylko żona.

Studia w Poznaniu, w lwowskiej szkole matematycznej

Marian Rejewski urodził się 16 sierpnia 1905 roku.

Dorastał w rządzonej przez Niemców od I rozbioru Polski Bydgoszczy w rodzinie kupieckiej. Ojciec prowadził skład cygar, a wolny czas poświęcał na aktywność społeczną. Dużą część edukacji Marian odbył w niemieckich szkołach, ale do matury pryzstąpił w Gimnazjum Klasycznym z polską dyrekcją. Był światkiem powrotu rodzinnego miasta do macierzy, dużych migracji Niemców z Bydgoszczy i przyjazdu Polaków z Galicji.

Decyzja o rozpoczęciu studiów była oczywista, tak samo jak wybór kierunku. Matematyka była tym przedmiotem, z którego miał najlepsze stopnie. Najbliższą uczelnią był Uniwersytet Poznański, a że oferował naukowcom doskonałe warunki pracy, szybkie awanse naukow, skusiło m.in. prof. Zdzisława Krygowskiego.

Był on byłym rektorem Politechniki Lwowskiej, a więc nie dość, że był reprezentantem lwowskiej szkoły matematycznej, to jeszcze miał doświadczenie w zarządzaniu uczelnią. Szybko stał się także mentorem Mariana Rejewskiego i wprowadził go w świat kryptologii.

Stało się to krótko po studiach, kiedy Sztab Generalny Wojska Polskiego zwrócił się do Krygowskiego o organizację kursu kryptologicznego dla najzdolniejszych studentów. To właśnie w tym momencie pojawiła się trójka genialnych polskich kryptologów – Rejewski, Zygalski, Różycki.

Początkowa praca kryptologiczna stanowiła jedynie dodatkowe źródło dochodów. Kryptolodzy zobowiązani byli do jedynie do 12 godzin tygodniowo w dogodnych dla siebie dniach. Pozytywna ocena ich pracy spowodowała, że zdecydowano się na stałą współpracę i przeniesienie całej trójki do Warszawy od września 1932 r.

Biuro Szyfrów Sztabu Generalnego mieściło się w Pałacu Saskim. Nie zdawali sobie sprawy, że czeka na nich specjalne zadanie. Po kilku tygodniach Rejewski został poproszony o dodatkową pracę, po godzinach. Miał bez wiedzy swoich kolegów zająć się rozszyfrowaniem Enigmy. Zrobił to: między Świętami Bożego Narodzenia i Nowego Roku rozszyfrował niemieckie depesze.

W grudniu obchodzić więc będziemy 90. rocznicę rozszyfrowania Enigmy.

Uproszczony opis techniczny Enigmy przedstawił Rejewski w aneksie do książki Władysława Kozaczuka ”W kręgu Enigmy”:

Enigma ma 26-literową klawiaturę, za którą znajduje się płytka z 26 literami podświetlanymi żarówkami.

Główne urządzenie szyfrujące stanowią umieszczone na jednej osi trzy wirniki szyfrujące i czwarty, nieruchomy, tzw. walec odwracający, który można za pomocą dźwigni przysunąć lub odsunąć od wirników szyfrujących.

Trzy wirniki szyfrujące mają umieszczone na swych obwodach litery alfabetu. Każdy ma po jednej stronie 26 koncentrycznie rozmieszczonych kontaktów stałych, a po drugiej - 26 kontaktów sprężynujących. Kontakty stałe są połączone z kontaktami sprężynującymi w sposób nieregularny za pomocą izolowanych drucików przechodzących przez ebonitowe wnętrza wirników.

Walec odwracający ma tylko z jednej strony kontakty sprężynujące, połączone parami między sobą.

Połączenia tych czterech podzespołów stanowią istotną część szyfrującą i tajemnicę Enigmy.

Z przodu maszyny, przed klawiaturą, znajduje się łącznica wtyczkowa, przypominająca łącznicę, jaką znamy z obrazków dawnych central telefonicznych.

Sześć par wtyczek umożliwiało zamianę 12 spośród 26 liter alfabetu. Naciśnięcie każdego z klawiszy maszyny powoduje obrót wirnika prawego o 1/26 część kąta pełnego i zamknięcie obwodu prądu, który biegnie przez wszystkie wcześniej wskazane części szyfrujące Enigmy.

W rezultacie zapala się jedna z żarówek, podświetlając literę, zawsze inną niż na uderzonym klawiszu. Każde kolejne naciśnięcie klawisza, nawet tego samego, powoduje kolejne przesunięcie wirnika i w ten sposób zaszyfrowanie kolejnej litery.

Maszyna służyć może zatem do zaszyfrowania tekstu otwartego na szyfr, jak i odwrotnie, na zamianę szyfru na tekst otwarty. Istotne jednak było to, aby osoba odczytująca szyfr potrafiła ustawić maszynę w taki sposób, w jaki nastawiła ją osoba szyfrująca. A zatem szyfrant najpierw nastawiał wirniki w ustalonej z góry, obowiązującej na dany dzień pozycji zasadniczej.

Jeżeli mamy wystarczającą liczbę depesz z danego dnia (około 80), w miejscach początków depesz wystąpią na ogół wszystkie litery alfabetu. Tworzą one na każdym miejscu wzajemne jednoznaczne przekształcenie zbioru liter na samego siebie, czyli są permutacją. Posiadany układ permutacji uzyskany z początków depesz stanowił punkt wyjścia do rozwiązania Enigmy.

Uzyskanie układów permutacji pozwoliło w zaledwie kilka dni na odtworzenie połączeń wewnętrznych maszyny. Te z kolei były podstawą do zbudowania kopii maszyny, które pozwalały przez wiele lat na rekonstruowanie zmieniających się codziennie kluczy i czytanie zaszyfrowanych depesz.

To prof. Krygowski tego uczył

Po latach powiedział, że wykorzystał jedynie to, czego nauczył go na studiach prof. Krygowski.

Rozszyfrowanie Enigmy było najbardziej skrywaną tajemnicą Wojska Polskiego. Dzięki temu Polacy czytali do drugiej połowy 1938 roku praktycznie wszystkie depesze zdobyte w ramach nasłuchu. Pomocne były w tym kolejne narzędzia budowane przez trójkę kryptologów: płachty Zygalskiego, cyklometr, czy niezwykle skuteczna bomba Rejewskiego.

Problem pojawił się dopiero we wrześniu 1938 roku, kiedy Niemcy rozbudowali maszynę, czyniąc narzędzia przygotowane przez Polaków nieskutecznymi.

Polskie dowództwo stanęło przed trudnym wyborem: zachować sekret dla siebie, czy podzielić się wiedzą z francuskimi i brytyjskimi partnerami? Kilka tygodni przed niemiecką agresją na Polskę, podczas spotkania w Pyrach polscy kryptolodzy zaprezentowali delegacjom z Paryża i Londynu wszystko, co wiedzieli – jak działa Enigma, w jaki sposób doszło do jej rozszyfrowania, a na koniec podarowali po jednej sztuce zrekonstruowanej maszyny.

Z Turingiem w Paryżu

Krótko po rozpoczęciu wojny trójka kryptologów opuściła kraj, pozostawiając rodziny w Warszawie. Przez Rumunię dostali się do Paryża, gdzie zamierzali kontynuować prace. Wsparcie, jakiego zapewnili im Francuzi, było niewielkie. Można tylko żałować, że Polacy nie trafili do Bletchley Park zaraz po rozpoczęciu wojny. Szczęśliwie mieli stały kontakt z tym ośrodkiem, a sam Rejewski spotkał się nawet z Alanem Turingiem w styczniu 1940 roku w Paryżu. Wspólnie rozszyfrowali Enigmy, co pozwoliło zespołowi w Bletchley wrócić do regularnego czytania niemieckich depesz.

Kolejne lata to niestety okres nieco zmarnowany, tułaczka pomiędzy południem Francji i północą Afryki, gdzie przerzucano kryptologów w zależności od sytuacji na froncie. Sytuacji nie zmieniło przerzucenie ich do Wielkiej Brytanii w sierpniu 1943 roku. Relacje polsko-brytyjskie po wypadku lotniczym w Gibraltarze, zmieniły się zasadniczo.

Koniec wojny zastał Rejewskiego i Zygalskiego we Francji, gdzie pojechali odebrać rzeczy pozostawione podczas ucieczki. Mogli pojechać do Wielkiej Brytanii lub przenieść się do jednego z krajów kolonialnych (gdzie w Resettlement Camps mogli liczyć na przeszkolenie i ofertę pracy w cywilu) albo wrócić do Polski.

40-latek zostaje księgowym na resztę życia

Rejewski wrócił do Bydgoszczy. Warszawa, którą opuścił w pierwszych dniach września 1939 roku, była zrujnowana. Jak zawsze podkreślał – pomimo tragedii wojny mógł uznawać się za szczęściarza – zarówno on, jak i członkowie rodziny przeżyli. Po siedmiu latach Marian Rejewski pojawiał się drzwiach mieszkania teściów przy ulicy Dworcowej, gdzie czekała na niego żona Irena, 10-letni syn Andrzej i 7-letnia córka Janina, dla której było to praktycznie pierwsze spotkanie.

Dla 40-letniego Rejewskiego, który całe swoje życie zawodowe pracował jako kryptolog, był to początek nowego życia. Powrót na uczelnię w Poznaniu okazał się niemożliwy. Najlepszym miejscem, gdzie Rejewski mógł znaleźć zatrudnienie, była księgowość.

Pracował w wielu miejscach pracy, jako pracownik działów księgowo-finansowych. Jak pisał Rejewski w liście do kolegi ze studiów,

brakowało mu pracy, którą by lubił i która dawałaby mu satysfakcję.

Nie miał jednak innego wyjścia — stał się jedynym żywicielem rodziny.

Rejewski wiedział, że wiedza, jaką posiadał, musiała pozostać tajemnicą. Służba Bezpieczeństwa zbierała o nim informacje, rozpytują znajomych, co robił za granicą, czytała jego korespondencję. Rozpracowanie oficjalnie zakończyło się dopiero w 1956 roku.

PAP nadaje z Paryża: gdzie są ludzie od Enigmy

Pisząc w 1967 roku swoje "Wspomnienia" musiał liczyć na większe zainteresowanie, może kontakt ze strony instytucji zajmujących się kryptologią. Tak się jednak nie stało. "Wspomnienia" trafiły do Wojskowego Instytutu Historycznego, ale odzew był w zasadzie żaden.

Sytuacja zmieniało się dopiero w 1973 roku, kiedy gen. Gustave Bertrand w swojej książce napisał, że to Polacy rozszyfrowali Enigmę. Wydana w języku francuskim publikacja nie mogła zostać przemilczana. Dzięki depeszy paryskiego korespondenta PAP zaczęło się poszukiwanie osób związanych z Enigmą. Jedno z takich ogłoszeń z "Expressu Wieczornego" trafiło do Rejewskiego. W liście do redakcji napisał:

Dowiedziałem się o podjętej przez Waszą Redakcję akcji znalezienia uczestników rozwiązania szyfru „Enigma”. Otóż nie ma nic prostszego: Proponuję, by Przedstawiciele Redakcji odwiedził mnie w dogodnym dla siebie czasie, a udzielę wszystkich potrzebnych wyjaśnień. Bo to właśnie ja jestem tym, który jako pracownik Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Głównego przed około 40 laty tę maszynę rozszyfrował”.

Te list rozpoczął nowy etap w życiu Rejewskiego. Rodzinne mieszkanie zmieniło się w centrum prasowe; dziennikarze przyjeżdżali z różnych krajów, chcąc poznać pogromcę Enigmy.

W maju 1979 roku Marian Rejewski udzielił ostatniego wywiadu. Dziennikarz Świata Młodych ciekawy był, jaki ślad pozostawił w nim sukces złamania tajemnicy "Enigmy"

"Co dziś sądzę o sprawie Enigmy? - powtarza pytanie Rejewski i zastrzegając się, że może zabrzmi to pompatycznie, formułuje taką myśl: "Dowodzi ona, że zawsze czy to na wojnie, czy w czasie pokoju najwięcej można zrobić dla kraju służąc mu wiedzą i przemyślaną pracą. A po wtóre — dowodzi potęgi matematyki, logiki, precyzji myślenia".

Przeczytaj także:

Marian Rejewski zmarł niespodziewanie w lutym 1980 roku.

Więcej o Rejewskim w książce Roberta Gawłowskiego "Jestem tym, który rozszyfrował Enigmę. Nieznana historia Mariana Rejewskiego", która ukazała się nakładem Wydawnictwa Episteme, Lublin 2022.

Udostępnij:

Robert Gawłowski

pracownik naukowy Wyższej Szkoły Bankowej w Bydgoszczy. Książka o Marianie Rejewskim jest jego debiutem w gatunku non-fiction.

Komentarze