"Protestujący łamią prawo w Puszczy Białowieskiej" - mówi dyrektor Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski. Ale to jego przedsiębiorstwo łamie prawo nie respektując wezwania Trybunału Sprawiedliwości UE do zatrzymania wycinki. Zapewnienia, że Lasy jedynie dbają o bezpieczeństwo publiczne, nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością
Zbliża się posiedzenie Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) w sprawie Puszczy Białowieskiej. 11 września przedstawiciele Komisji Europejskiej (KE) będą referować przed Trybunałem zarzuty wobec rządu PiS w związku z naruszaniem przepisów unijnych przy masowej wycince w Puszczy Białowieskiej. Rząd ma reprezentować minister środowiska Jan Szyszko.
Ponieważ Lasy nie zaprzestały wycinki, to Komisja zwróciła się do TSUE o wydanie postanowienia wstrzymania wycinki (tzw. środki tymczasowe) do momentu rozstrzygnięcia sprawy przed Trybunałem. I 27 lipca 2017 TSUE taką decyzję wydał. Zostawił jeden wyjątek - można interweniować wtedy, gdy uschnięte drzewa stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego, np. stoją przy drogach lub szlakach turystycznych.
Jednak rząd PiS, jako pierwszy rząd członkowski Unii w historii, nie zastosował się do postanowienia TSUE.
Wywołało to żywą reakcję aktywistów ekologicznych. W ciągu ostatniego miesiąca bardzo intensywnie protestował Obóz dla Puszczy. W ubiegłym tygodniu do protestów ponownie przyłączyli się aktywiści Greenpeace.
29 sierpnia zablokowano pracę harvestera (maszyny zdolnej do wycięcia nawet 200 drzew w ciągu dnia), a dwa dni później uniemożliwiono wywiezienie ściętego drewna. Protest trwa, bo podwieszeni na drzewach aktywiści Greenpeace w dalszym ciągu linami blokują możliwość wjazdu ciężarówkom do wywózki ściętych pni.
Do protestów odniósł się Konrad Tomaszewski, Dyrektor Generalny Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe (LP). Powiedział:
W Polsce [...] podstawową zasadą jest zasada domniemania działania zgodnie z prawem. Jeżeli nie ma ostatecznego rozstrzygnięcia [...], czy to co w tej chwili czynią leśnicy na terenie puszczy jest nielegalne, to o legalności nie mogą rozstrzygać ekolodzy.
I dodał, że "wszelkie ruchy w kierunku blokowania dróg, sprzętu służącego usuwaniu drzew zagrażających bezpieczeństwu, wspinanie się na drzewa są bezprawne". Szef LP pominął faktyczne łamanie prawa przez puszczańskie nadleśnictwa.
Dyrektor Tomaszewski powiedział, że w Polsce obowiązuje "zasada domniemania działania zgodnie z prawem". Zapewne chodziło mu o domniemanie niewinności.
Owszem, ostatecznie o legalności zwiększonej od ubiegłego roku wycinki w Puszczy Białowieskiej zadecyduje TSUE. Łamanie środowiskowego prawa UE przez rząd PiS wydaje się być tak rażące, że wynik będzie raczej oczywisty.
Nie jest respektowane postanowienie TSUE, nakazujące Polsce wstrzymanie wycinki do momentu rozstrzygnięcia powyższej kontrowersji.
Przypomnijmy, czego zabronił TSUE w ramach środków tymczasowych:
Istniej tylko jeden wyjątek: sytuacje zagrożenia bezpieczeństwa publicznego. I - jak się można było tego spodziewać,
Ministerstwo Środowiska i LP zaczęły się przy okazji wszystkich wycinek powoływać właśnie na ten zapis.
Od 12 do 21 sierpnia prowadzili patrole. Sprawdzali, czy rzeczywiście wszystkie obecnie prowadzone przez LP cięcia respektują postanowienie TSUE.
Skontrolowano 30 wydzieleń leśnych. I okazało się, że aż na 16 z nich - czyli ponad połowie - doszło m.in. do następujących nadużyć:
Oznacza to, że LP łamią w Puszczy zapisy postanowienia TSUE. Pojęcie "bezpieczeństwa" nie jest bowiem gumą, którą można rozciągać do woli.
Ale znaczy to również tyle, że nie można - jak chce to widzieć Tomaszewski - przedstawiać protestów ekologów jako po prostu łamania prawa.
Blokady harvesterów i forwarderów i ciężarówek wywożących drewno są działaniami pokojowymi. Ich celem jest wyegzekwowanie respektowania przez Polskę postanowienia TSUE. Mieszczą się w tradycji akcji bezpośrednich non-violence.
Ponadto, o czym Tomaszewski również nie wspomniał, Greenpeace zwrócił się do LP z propozycją powołania komisji składającej się z przedstawicieli leśników, naukowców i organizacji pozarządowych. Jej celem miałoby być właśnie zapewnienie prawidłowej realizacji zapisu TSUE o bezpieczeństwie publicznym. Propozycja pozostała bez odpowiedzi.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze