"Dziękuję za odwagę, nie mogłam wstać, by powiedzieć, co myślę" - mówiła Wanda Traczyk-Stawska osobom LGBT, które wybuczano, gdy składały kwiaty ofiarom rzezi na Woli '44. Publikujemy jej poruszającą mowę o pamięci, tolerancji i odwadze kobiet. "Dbajcie, by szkoła była znakomita i bezpartyjna"
"Jesteśmy podzieleni i pamiętajcie, że ten cmentarz woła, żeby umieli ze sobą współżyć ludzie, którzy są z każdego kraju, czy są czarni, czy są żółci, czy są biali, dzieci bawią się tak samo i tak samo potrzebują mamusi i taty, i tak samo potrzebują szkoły. Bo taka jest przyszłość narodu, jakie młodzieży kochanie. Dbajcie, rodzice, żeby szkoła była znakomita i bezpartyjna" - mówiła 5 sierpnia 2021 Wanda Traczyk-Stawskiej, 94-letnia powstanka warszawska, z zawodu nauczycielka, na Cmentarzu Powstańców Warszawy na Woli.
Obchodzono 77. rocznicę rzezi ludności cywilnej Woli, w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego 1944 roku, w której mogło zginąć nawet 50 tys. osób, zapewne największą jednostkową masakrę ludności cywilnej w II wojnie światowej.
Traczyk-Stawska, pseudonim powstańczy "Pączek", w wojskowym berecie z orzełkiem, przywołała postać Wandy Lurie, która - w zaawansowanej ciąży - straciła w masakrze troje dzieci i sama została postrzelona. "Myślała, że to dziecko, które miała urodzić lada chwila też nie żyje. A kiedy poruszyło się, to choć miała też postrzelone obie nogi, doczołgała się do kościoła św. Wojciecha, skąd po trzech dniach zawieziono ją do szpitala pod Warszawą i tam urodziła syna.
I to jest takie bohaterstwo, o którym macie wszyscy pamiętać, że kobiety są najdzielniejsze z dzielnych!".
Traczyk-Stawska, która jest przewodniczącą Społecznego Komitetu do spraw Cmentarza Powstańców Warszawy, apelowała: "Pamiętajcie, nie kwiatki składane pod pomnikami są potrzebne, najbardziej potrzebne są wasze myśli o tych, co tu leżą. Pamięć o nich.
Ale też to, co oni milcząc, mówią swoją śmiercią: nigdy więcej wojny, nigdy więcej!".
Uroczystość w 77. rocznicę straszliwej masakry ludności cywilnej Woli w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego 1944 roku, rozpoczęła się pod Pomnikiem Ofiar Rzezi Woli na rogu ul. Leszno i Al. Solidarności.
Doszło tam do incydentu, który ukazuje opublikowany na FB OKO.press film Roberta Kowalskiego. Pierwszy raz w oficjalnej uroczystości składania kwiatów - obok przedstawicieli Prezydenta RP, Marszałek Sejmu, Rządu RP itd. - wzięła udział delegacja środowisk LGBT, Monika Dąbrowska (właśnie dowiedziała się, że jej bliscy zginęli na Woli) oraz Linus Lewandowski. Podczas składania wieńca z kwiatów ułożonych w tęczowy wzór, część zebranych zaczęła buczeć.
Przedstawicielka Sejmu posłanka PiS Małgorzata Gosiewska głośno wypowiedziała osobliwą uwagę: "Znowu prowokują, nawet takiego dnia nie potrafią uszanować".
Po tym incydencie Wanda Traczyk-Stawska, już siedząc w taksówce, którą przejechała pod cmentarz na Woli rozmawiała z Dąbrowską i Lewandowskim:
"Dziękuję za odwagę, ja nie mogłam wstać, żeby powiedzieć, co myślę".
Traczyk-Stawska jest laureatką Korony Równości 2020, nagrody przyznawanej osobom, które „zasłużyły się w budowaniu lepszej przyszłości dla społeczności LGBT w Polsce". Podczas uroczystości wręczania "korony" mówiła o swoich nauczycielach:
"Przede wszystkim uczyli nas, że wszyscy ludzie są wolni i wszyscy mają ludzką godność, która jest bezcennym skarbem każdego człowieka i nie wolno mu tego odebrać. Nikomu".
Witając pochód, który dotarł spod Pomnika Pamięci na cmentarz, przemawiała bez kartki, trzymając w ręku mikrofon, odłożywszy kije do nordic walking, których używa przy chodzeniu. Blisko stał syn, skrzypek, mieszkający w Niemczech (córka mieszka w Londynie). "Jest tu mój syn, już mam opiekę" - powiedziała młodej dziewczynie, która oferowała pomoc.
Podnosiła głos dwa razy. Gdy - sama nauczycielka - mówiła o szkole, która ma być "znakomita i bezpartyjna" i drugi raz, gdy opisawszy los Marii Lurii, postrzelonej w czasie rzezi stwierdziła, że "Kobiety są najdzielniejsze z dzielnych!".
Najmilsi, z całego serca dziękuję. Jestem ogromnie wzruszona, wprawdzie jestem ten stary żołnierz, ale do łez prawie, z trudem powstrzymuję łzy. To dzięki wam uwierzyłam, że jak odejdziemy my, powstańcy, że będziecie pamiętali o tym cmentarzu. Bardzo wam dziękuję.
Bo my już tuż, tuż do odejścia, a ten cmentarz jest momentem najwyższej zmiany, miłości warszawiaków do swoich dzieci.
Bo musicie pamiętać, że Powstanie, dlatego zaistniało, że nasi rodzice wiedzieli, że między 27-28 [lipca 1944] Niemcy wywiesili plakaty, zarządzenie, że do kopania umocnień ma stanąć 100 tys. mężczyzn i kobiet. Cała Warszawa, wszyscy warszawiacy zrozumieli, że Niemcy będą o nasze miasto walczyć ze Związkiem Radzieckim i, że kamień na kamieniu nie zostanie z tego miasta.
Ale przede wszystkim nasi rodzice zrozumieli, że zabiorą nas - młodzież, dzieci. A nasze matki najbardziej się bały nie śmierci, tylko zdrady, bo bili nas, kiedy złapali, zmuszali do tego żebyśmy zdradzili wszystko, co wiedzieliśmy o konspiracji, o kolegach. I tegośmy się bali najbardziej.
Jestem bardzo wzruszona. Płakać mi się chce ze szczęścia, że tak wielu was przyszło mimo deszczu. I będziecie przychodzić, jak nas już nie będzie, bo to miasto Warszawa dzięki temu, że tak straszliwie, tak bardzo zostało zniszczone, ma prawo wołać na cały świat o pokój. Na cały świat. Ale wszystko zależy od nas.
To jest straszliwa mogiła, kurhan, w którym leży ponad 50 tys. ludzi razem, kobiet, dzieci, mężczyzn, staruszków i niemowląt, leżą w tym straszliwym kurhanie, bo zostali rozstrzelani, bo zostali zamordowani. Zwieziono ich z całej Warszawy, ze wszystkich dzielnic, ale najwięcej z Woli, odbyła się w ciągu pięciu dni, tak niewyobrażalna, tak straszliwa zbrodnia. Rozstrzeliwano kobiety, dzieci, wszystkich, ktokolwiek mieszkał w dzielnicy Wola.
Na tym cmentarzu - zapamiętajcie, wy dzieciaki, zapamiętajcie - leżą dzieci pani Wandy Lurie, kobiety, która miała troje dzieci i została razem z tymi dziećmi rozstrzelana. Do niej strzelili w kark ten sposób, że kula wyszła szczęką, nie uszkodziła mózgu, nie uszkodziła żadnych narządów. I ona trzy dni czekała na śmierć tuląc te zabite dzieciaki do siebie. I myślała, że to dziecko, które miała urodzić lada chwila też nie żyje.
A kiedy poruszyło się, kiedy dało jej sygnał, że żyje, to choć miała też postrzelone - przy dobijaniu tych, których na nią rzucali - obie nogi, doczołgała się do kościoła św. Wojciecha, skąd po trzech dniach zawieziono ją do szpitala pod Warszawą i tam urodziła syna.
I to jest takie bohaterstwo, o którym macie wszyscy pamiętać, że kobiety są najdzielniejsze z dzielnych!
To one rodzą i one bronią swojego dziecka, każda z nich.
I dlatego nie wolno dopuścić do następnej wojny. Nie możecie zapomnieć, czym jest nazizm.
Pamiętajcie o tym, że wolność człowieka jest najważniejszym elementem, w jaki Pan Bóg wyposażył każdego, a jeśli nie wierzysz w Boga, to [wiesz, że] wolność rodzi się razem z dzieckiem. I trzeba pamiętać, że dziecko, które matka rodzi musi być nauczone kochania, ono się uczy tego, że matka je kocha.
Mamy was bardzo kochają, bardzo, mówię to do wszystkich dzieci. Kochajcie też swoje mamy, bo wtedy nauczycie się kochać, a jak się nauczycie kochać, to już nie będzie wojny.
Będziecie umieli się tolerować, będziecie umieli współżyć ze swoimi kolegami w szkole, bo w szkole uczymy się współżycia, współpracy, poznajemy innych ludzi. Uczymy się tolerancji, że oni są inni, jeden ma takie [cechy], inny ma inne, jeden jest duży, drugi mały, jeden gruby, drugi cienki, ale wszystkich jednakowo mamy szanować, mówię w tej chwili do dzieci.
A wy dorośli pamiętajcie, że macie się nawzajem szanować.
Bo w tym szacunku do drugiego człowieka... Ale nawet, jak się kogoś nie lubi, to przynajmniej, tak jak Anglicy, bądźcie uprzejmi, żeby i oni dla was byli uprzejmi.
Tego nam brak w tej chwili, jesteśmy podzieleni i pamiętajcie, że ten cmentarz woła o to, żeby umieli ze sobą współżyć ludzie, którzy są z każdego kraju, czy są czarni, czy są żółci, czy są biali, dzieci bawią się tak samo i tak samo potrzebują mamusi i tak samo potrzebują taty i tak samo potrzebują szkoły.
Bo taka jest przyszłość narodu, jakie młodzieży kochanie. Dbajcie rodzice o to żeby szkoła była znakomita i bezpartyjna.
Obiecuję wam, że za rok będzie tu już izba pamięci. A w tej izbie pamięci będą pamiątki, które pozostały po tych, którzy tu leżą. Ale te pamiątki są potrzebne, panie dyrektorze [do dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego - red.], u pana jest ich dużo, ale jeszcze więcej potrzeba. Ktokolwiek ma w domu coś po swoim bliskim, czy to są jakieś okulary, czy coś innego, jakieś jego ulubione nawet książki, przynieście tu, przynieście, będzie tu izba pamięci, po to żeby zostały ślady, bo ten cmentarz bez tej izby nie opowie o sobie sam, bo oni milczą.
I pamiętajcie, nie kwiatki składne pod tymi pomnikami są potrzebne, najbardziej potrzebne są wasze myśli o tych, co tu leżą. Pamięć o nich. Ale też to, co oni milcząc, mówią swoją śmiercią: nigdy więcej wojny, nigdy więcej!
Nauczmy się przyjaźnić z każdym, kto jest człowiekiem i starajmy się, jeśli nawet jest głupi, szanować go. A szczególnie szanować tych, którzy są niepełnosprawni, bo to jest dowód na to, jaka jest kultura narodu.
Wszystkich was bardzo kocham i bardzo wam dziękuję za to, żeście tu przyszli. I mam nadzieję, odchodząc z nadzieją, że ten cmentarz jest pod waszą opieką. Mój tata, miał 96 lat [jak umarł], także jeszcze mam chyba niecałe dwa lata. Więc starajcie się, pomagajcie mi, żeby zdążyli ci, którzy tu pracują, starają się ze wszystkich sił, ale też dla nich trzeba mieć szacunek i okazywać im, że bardzo się interesujemy ich pracą.
A potem będzie już wszystko od was zależało, czy będziecie pamiętać, czy będziecie tu przynosić pamiątki i czy się zorganizujecie, bo ja do was mam taką wielką prośbę, nikomu dotąd nie mówiłam... Otóż 2 października jest dzień pamięci o ludności cywilnej Warszawy. Przyjdźcie do kościoła św. Wojciecha, będzie msza, a po mszy wszystko wam powiem, co zdołałam z miastem ustalić dla tych, którzy byli dziećmi w czasie powstania. Bo tak wam powiem szczerze,
mam to zawsze na sercu, że my, powstańcy nie opiekowaliśmy się rodzinami naszych poległych kolegów i zostały ich dzieci. To był PRL, my nawet nie mogliśmy się przyznawać do tego, że byliśmy powstańcami.
Ale dopiero teraz na starość, tych dzieci starość, bo oni teraz już są starzy bardzo, mają ponad 77 lat, więc proszę was przyjdźcie, pamiętajcie, że 2 października jest dzień wasz, dzień pamięci o ludności cywilnej Warszawy, która zginęła w Powstaniu.
I jeszcze jest jedna sprawa, o której bardzo proszę, pamiętajcie: bądźcie dla siebie uprzejmi na co dzień, codziennie. Jak jesteś w sklepie to uśmiechnij się do niego, do niej. I powiedz, że bardzo chciałabyś, żeby tak mówił do ciebie, jak ty do niego.
Dziękuję wam bardzo, kończę prośbą, żebyście pamiętali, jak my odejdziemy, że to jest miejsce święte. I to może wypromować Warszawę na cały świat, jako miasto pokoju, ale wszystko zależy od was.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze