0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: ISSOUF SANOGO / AFPISSOUF SANOGO / AFP

Być może z perspektywy rosnących cen prądu jest to trudne do uwierzenia, ale przed światem wielki nadmiar energii.

Z jednej strony rozwój czystych technologii przyspiesza w niesamowitym wręcz tempie. Być może najlepiej obrazuje to fakt, że fotowoltaika jest zdecydowanie najszybciej wprowadzanym źródłem energii w historii.

Z drugiej strony zapotrzebowanie na paliwa kopalne jest rekordowo wysokie, a wbrew wcześniejszym prognozom powinno rosnąć jeszcze przynajmniej przez kilka lat. Tym bardziej że w USA znów rządzi Donald Trump, którego celem jest rozkręcenie sektora paliwowego, a wraz z nim miłością do paliw ponownie zapałali kolejni światowi przywódcy.

Można uznać, że podobnie jak nic w przyrodzie nie ginie, tak wszystko, co robi człowiek, ma swoje konsekwencje. Polityczna nieprzewidywalność i rzucenie się gospodarek do energetycznego wyścigu oznaczają więc, że w najbliższych latach rywalizacja może ograniczać się nie tylko do tej rynkowej.

Przeczytaj także:

Radykalizm i ekstremiści

Zmiana klimatu, która zwiększy ryzyko ekstremalnych katastrof, braku jedzenia i picia, sama w sobie w oczywisty sposób zwiększy ryzyko konfliktów. Paradoksalnie zagrożenie to może jednak zwiększyć tak potrzebna transformacja, bez której ograniczenia emisji gazów cieplarnianych nie będzie.

„Ryzyko gwałtownych konfliktów wzrośnie w miarę nabierania tempa przez zieloną transformację” – pisze na łamach Financial Times Andrew Gilmour, dyrektor wykonawczy Fundacji Berghof i autor książki „Płonące pytanie: klimat i konflikt”. Zdaniem Gilmoura dążenie do ochrony klimatu może być dalej wykorzystywane przez partie konserwatywne i skrajnie prawicowe do prowadzenia „wojen kulturowych”. Efektem może być postępujący radykalizm. A przemoc, jaką można było zaobserwować kilka lat temu podczas protestów „żółtych kamizelek” we Francji, może okazać się łagodną.

Ale cokolwiek wydarzy się na Zachodzie, niemal na pewno zostanie przyćmione przez wydarzenia w takich krajach jak Irak, Libia i Nigeria.

We wszystkich tych krajach za ponad 90% eksportu odpowiadają paliwa kopalne, które przyczyniają się do kryzysu środowiskowego, a także do korupcji i przemocy w kraju. Jednocześnie w krajach przychody z paliw kopalnych są niezbędne, aby zapewnić podstawowe usługi, miejsca pracy i bezpieczeństwo.

„Rozbicie tej umowy społecznej i wynikające z tego pozbawienie prawdopodobnie doprowadzi do buntu, konfliktów między społecznościami i przyspieszonego werbowania do ekstremistycznych grup zbrojnych, takich jak Boko Haram, Al-Kaida i Państwo Islamskie – a także do brutalnych represji ze strony rządów w odpowiedzi” – uważa Gilmour.

Konflikty o „zasoby jutra”

W obliczu tej samej „klątwy”, do której przywykli producenci ropy naftowej, staną kraje posiadające zasoby niezbędne do transformacji energetycznej.

Jak wskazuje Uniwersytet Columbia, aby osiągnąć globalne cele klimatyczne do połowy wieku, zapotrzebowanie na rzadkie minerały tylko do baterii i paneli słonecznych wzrośnie sześciokrotnie. Konkurencja między krajami w zakresie pozyskiwania i przetwarzania tych surowców może zaś doprowadzić do konfliktów.

„Jednym z przykładów jest niedawny rozłam w relacjach USA-UE, gdzie widzieliśmy historycznych sojuszników w konflikcie z powodu postrzeganego jako niesprawiedliwy protekcjonizmu w nowych inwestycjach w czystą energię. Innym jest nasilenie napięć między Chinami a Zachodem w odniesieniu do kluczowych minerałów, baterii lub paneli słonecznych. Zachodni przywódcy są przy tym zaniepokojeni dominacją Chin w produkcji czystej energii i potencjalnym wykorzystaniem tej dominacji rynkowej jako broni” – wylicza Jason Bordoff, dyrektor Centrum Globalnej Polityki Energetycznej na Uniwersytecie Columbia.

Ale konflikty mogą być też wewnętrzne. Przykładem może być Demokratyczna Republika Konga, która posiada 70 proc. światowych rezerw kobaltu i siódme co do wielkości rezerwy miedzi, a więc surowce niezbędne do produkcji baterii. „Uzbrojone grupy walczą o kontrolę nad kopalniami i wykorzystują dochody do przedłużania konfliktów, podczas gdy wydobycie jest często prowadzone w brutalnych warunkach. Wraz ze wzrostem popytu na zieloną transformację ich wartość w dłuższej perspektywie wrośnie, podobnie jak zachęty do walki o kontrolę” – wyjaśnia Gilmour.

By nie iść drogą Zachodu

Wyzwania związane z energią są naprawdę poważne – i dotyczą też zmiany klimatu. Zeszłoroczny raport Fundacji Rockefellera pokazuje, że 3,8 mld ludzi nie ma wystarczającego dostępu do energii elektrycznej. To w znaczący sposób ogranicza możliwości ich rozwoju i jakość życia.

Żeby zmienić ten stan rzeczy, najbiedniejsze 72 kraje świata muszą do 2050 r. potroić produkcję energii elektrycznej.

Oznacza to podwojenie obecnej produkcji USA. Problem w tym, że jeżeli zrobią to w oparciu o paliwa kopalne, to staną się największymi emitentami gazów cieplarnianych na świecie. W ten sposób globalne temperatury wystrzelą jeszcze bardziej, a kryzys klimatyczny będzie zbierać coraz większe żniwo.

Spośród wymienionych państw aż 44 leżą w Afryce. Paradoks polega na tym, że wiele z nich ma idealne warunki, by produkować tanią i czystą energię elektryczną, zwłaszcza ze słońca. Problem w tym, że w tym celu potrzebują wsparcia – i finansowego, i technologicznego. A chętnych do jego udzielania brakuje.

Biedniejsze kraje mogą też oceniać, że nie można oczekiwać od nich ograniczania emisji, skoro odpowiadające za wielokrotnie większe emisje państwa rozwinięte przez dekady nie chciały tego robić. To argument, który regularnie przywołują chociażby Indie

„Wraz ze wzrostem presji na dekarbonizację można spodziewać się wzrostu wrogości między krajami rozwiniętymi i rozwijającymi się. Biedniejsze kraje zaczną się słusznie zastanawiać, dlaczego bogatsze kraje, które w pierwszej kolejności wywołały kryzys klimatyczny, teraz proszą je o ograniczenie zużycia paliw kopalnych” – zauważa Bordoff.

Raport Fundacji Rockefellera wskazuje, że konkluzja jest niepokojąca: biedniejsze kraje podążają ścieżką rozwoju energetycznego podobną do tej, którą obrały gospodarki rozwijające się pół wieku temu.

„Historia jasno pokazuje, że ludzie i kraje będą szukać możliwości bez względu na konsekwencje klimatyczne. Jedynym sposobem na osiągnięcie celów klimatycznych świata jest skalowanie rozwiązań i mobilizacja kapitału potrzebnego do zapewnienia 3,8 miliardom ludzi wystarczającej ilości czystej energii elektrycznej, aby poprawić ich życie i środki do życia” – komentuje dr Rajiv Shah, prezes Fundacji Rockefellera.

Paradoks nadmiaru

„Konflikty regionalne i napięcia geopolityczne ujawniają istotne słabości dzisiejszego światowego systemu energetycznego” – oceniła w ostatnim światowym przeglądzie rynku Międzynarodowa Agencja Energetyczna. W raporcie podkreślono, że ​​dzisiejsze napięcia geopolityczne i fragmentacja stwarzają poważne zagrożenia i dla bezpieczeństwa energetycznego, i dla globalnych działań na rzecz klimatu.

„Prognozy wskazują, że świat w nadchodzących latach wejdzie w nowy kontekst rynku energii, naznaczony ciągłymi zagrożeniami geopolitycznymi, ale także stosunkowo obfitą podażą wielu paliw i technologii” – zauważa MAE. Nadmiar ten obejmuje przede wszystkim dostawy ropy naftowej i skroplonego gazu ziemnego (LNG) po stronie paliw kopalnych oraz fotowoltaikę i baterie po stronie czystych technologii.

W ten sposób dochodzimy do niebezpiecznego paradoksu. Paradoksu, bo o nadmiarze energii piszemy w trakcie wychodzenia z kryzysu energetycznego, który był wywołany jej niedoborem. Niebezpiecznego, bo poszczególnym państwom i wielkim koncernom będzie zależało, by to właśnie ich źródła energii znalazły rynek zbytu.

„Jeśli nie będzie odpowiednio zarządzana, presja transformacji energetycznej może zwiększyć napięcia geopolityczne, stwarzając nowe zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego. Wiele z tych napięć będzie widocznych w tym, kto ma wpływ w powstającej gospodarce czystej energii i kto jest zwycięzcą, a kto przegranym w kurczącej się gospodarce paliw kopalnych” – komentuje Bordoff.

Pytanie o przyszłość nie dotyczy więc tego, czy dane źródło energii będzie potrzebne, a raczej tego, co jest w stanie zrobić dany kraj bądź korporacja, by na tym źródle zarobić.

Na zdjęciu: Inżynier wskazuje na linie wysokiego napięcia w elektrowni cieplnej Azito w pobliżu Abidżanu, 14 września 2016. Fot. AFP

;
Na zdjęciu Szymon Bujalski
Szymon Bujalski

Redaktor serwisu Naukaoklimacie.pl, dziennikarz, prowadzi w mediach społecznościowych profile „Dziennikarz dla klimatu”, autor tekstów m.in. dla „Wyborczej” i portalu „Ziemia na rozdrożu”

Komentarze