Jarosław Kaczyński obrzucił błotem opozycję. Twierdzi, że łamiąc prawo chciała zablokować budżet i uderzyć w programy socjalne typu 500 plus. Że naruszyła demokrację, bo chciała uniemożliwić sprawowanie rządów większości, która broni interesów "zwykłych ludzi". Że postępuje przy tym jak kasta uprzywilejowanych, w odróżnieniu od pana od telewizora
Już po przyjęciu bez poprawek przez Senat budżetu na 2017 rok i tuż przed ekspresowym posiedzeniem Sejmu, Jarosław Kaczyński miał 11 stycznia tuż przed 18.00 krótką konferencję prasową.
Wylewnie podziękował senatorom PiS, a następnie w kilku punktach wyłożył PiS-owska wersję sporu o 16 grudnia. Polegało to na poczwórnym oskarżeniu opozycji, opartym na przekłamaniach i dość prostackich manipulacjach. Przy okazji pokazał, jak rozumie "demokrację", czyli jaki ustrój stara się wprowadzić.
Żadna demokracja nie może się opierać na zasadzie, że jakaś grupa mniejszości może, i to przy pomocy działań nielegalnych, blokować funkcjonowanie Sejmu i parlamentu
Oczywiście, że nie wolno robić rzeczy sprzecznych z prawem. Blokowanie mównicy 16 grudnia można uznać za złamanie regulaminu sejmowego, ale było to działanie w imię obrony innego, równie ważnego, jeśli nie ważniejszego prawa, prawa posła do głosu. Nie można natomiast uznać za nielegalne przebywanie posłów PO i Nowoczesnej w sali sejmowej.
Jeśli 33 posiedzenie Sejmu nie zostało prawidłowe zamknięte - a tak twierdzi opozycja - to posłowie PO i Nowoczesnej mieli prawo przebywać na sali sejmowej. Ich zdaniem była to tylko przedłużająca się przerwa w obradach.
W dodatku akcja opozycji była jak najbardziej zgodna z definicją demokracji - w obronie praw opozycji, która w tym Sejmie jest tylko kwiatkiem do kożucha, jej opinie są ignorowanie przez większość. Opozycja może sobie najwyżej pogadać, a i to PiS jej często utrudnia. W polskim Sejmie prawa opozycji w żaden sposób nie są uregulowane, wszystko opiera się na obyczaju. Ale to nie znaczy, że większości wolno wszystko.
To [co robiła opozycja] było celowo skierowane przeciwko polskiej demokracji. Cała ta walka, która się toczy, to walka przeciw demokracji, przeciw temu, żeby większość parlamentarna mogła decydować w interesie zwykłych ludzi
Prezes Kaczyński wszystko pomieszał, tak by wyszło na jego, czyli na to, że jego oponenci polityczni są wrogami Polaków. Z definicji demokracja to rządy większości ograniczone prawami mniejszości. W Sejmie tej kadencji ta definicja praktycznie nie działa. Opozycja usiłowała wymusić swoim protestem zachowanie resztek wpływu na proces demokratyczny, a także wyrazić swój sprzeciw polityki PiS.
Kaczyński bez najmniejszej żenady odwołuje się do nieliberalnej demokracji jako formuły tzw. tyranii większości, w dodatku populistycznie opisanej jako rządy w imieniu i interesie "zwykłych ludzi".
Kaczyński nie jest oryginalny. W różnych miejscach świata (z bliższych nam - Turcja, Rosja, Węgry) dyskutuje się i wprowadza w życie „demokrację nieliberalną", "ograniczoną”, „delegowaną”, "systemy semidemokratyczne” czy „miękki autorytaryzm”.
Generalnie chodzi o taki ustrój, który stosuje - choć nie zawsze i nie w pełni - demokratyczne procedury. Władza pochodzi z wyborów, ale łamane są prawa obywatelskie a kultura obywatelska zanika na skutek demobilizacji społeczeństwa i oddziaływań propagandowych.
Rzadki splot okoliczności sprawił, że otrzymawszy poparcie od mniej niż 19 proc. obywateli i obywatelek, PiS zdobył większość sejmową, ma też większość w Senacie i swojego prezydenta, a od połowy grudnia 2016 kontroluje Trybunał Konstytucyjny. Nawet gdyby na PiS głosowało 91 proc. obywateli, większość PiS byłaby jednak zobowiązana do ochrony praw mniejszości w Sejmie.
Działania PiS w Sejmie 16 grudnia 2016 były próbą "parlamentarnej przemocy". Zastosowano bezpodstawnie wykluczenie posła, utrudniano - słowem i ciałem - dostęp posłom opozycji do obrad nad budżetem, a zwłaszcza do aktywnego w nich udziału, użyto straży marszałkowskiej. Na terenie Sejmu większość sejmowa - kierowana pewną ręką prezesa Kaczyńskiego - pokazała, że chce podejmować decyzje nie licząc się z opozycją.
Kaczyński ma rację, że opozycja próbowała przeciwstawić się tej parlamentarnej przemocy. Nie ma jednak racji, że walczyła z demokracją. Wręcz przeciwnie, broniła zasad demokracji liberalnej.
Budżet został uchwalony. Dziękuję za to, że cały zamysł [opozycji], by pozbawić Polaków tego wszystkiego, co uzyskali w ubiegłym roku: 500 plus, obniżenie wieku emerytalnego, że ten zamysł się całkowicie nie powiódł
Kaczyński doskonale wie, że nie było celem opozycji obalać budżetu. W wielu wypowiedziach politycy i polityczki opozycji podkreślali, że idzie im o przestrzegania reguł sejmowej demokracji, argumenty dotyczące budżetu w ogóle nie padały.
Mając większość PiS miał pewność uchwalenia budżetu w powtórnym głosowaniu i opozycja to podkreślała.
A nawet gdyby całe zamieszanie doprowadziło do opóźnienia uchwalenia budżetu, niczym to nie groziło beneficjentom programów pomocowych i nikomu innemu. Rząd posłużyłby się wtedy prowizorium budżetowym na rok 2017 , które "musi obowiązywać krócej niż rok".
Nie przyjmiemy do wiadomości, że Polacy dzielą się na dwie kategorie. Tych, którzy muszą przestrzegać prawa i mogą wylądować w więzieniu, bo nie płacą raty za telewizor, a inni mogą demonstracyjnie łamać też przepisy prawa karnego i nic im się nie dzieje.
Ci drudzy, w oczywistej sugestii Jarosława Kaczyńskiego, to opozycja, która stawia się w roli aroganckich elit ponad prawem.
To znany motyw PiS-owskiej narracji, a prześladowany przez komornika i sądy pan z ośrodka pomocy jako ofiara elit III RP wraca w opowieściach Kaczyńskiego od dawna (tym razem prezes zastanowił się, czy "ten pan" jeszcze żyje).
Kontynuatorką bycia ponad prawem elit III RP jest obecna opozycja, która protestuje m.in. po to, by nie stracić przywilejów.
Ta opowieść jest uderzająco nieprawdziwa w tym sensie, że spór z państwem PiS dotyczy właśnie praworządności - przestrzegania całego prawa, od Konstytucji po regulaminy sejmowe. Wiele analiz najwybitniejszych autorytetów oraz instytucji prawnych polskich i zagranicznych, pokazuje, że w ostatnim roku
to władze PiS stawiają się w kategorii tych, którzy mogą "demonstracyjnie łamać przepisy prawa i nic im się nie dzieje".
Tak też było 16 grudnia, eksperci (poza PiS-owskimi) dowodzą, że PiS parokrotnie naruszył prawo i regulamin Sejmu.
Redaktor w OKO.press. Inżynier elektronik, który lubi redagować. Kiedyś konstruował układy scalone (cztery patenty), w 1989 roku zajął się pisaniem i redagowaniem tekstów w „Gazecie Wyborczej”. W latach 80. pomagał w produkcji i dystrybucji „Tygodnika Mazowsze” i w prowadzeniu podziemnej Wszechnicy „Solidarności”. Biegle zna pięć języków, trzy – biernie. Kolekcjonuje wiedzę na każdy temat. Jego tekst „Zabić żubra” rozpoczął jeden z najgłośniejszych cykli w OKO.press.
Redaktor w OKO.press. Inżynier elektronik, który lubi redagować. Kiedyś konstruował układy scalone (cztery patenty), w 1989 roku zajął się pisaniem i redagowaniem tekstów w „Gazecie Wyborczej”. W latach 80. pomagał w produkcji i dystrybucji „Tygodnika Mazowsze” i w prowadzeniu podziemnej Wszechnicy „Solidarności”. Biegle zna pięć języków, trzy – biernie. Kolekcjonuje wiedzę na każdy temat. Jego tekst „Zabić żubra” rozpoczął jeden z najgłośniejszych cykli w OKO.press.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze