0:000:00

0:00

W związku z wizytą w Polsce 6 lipca 2017 roku prezydenta Donalda Trumpa, portal wpolityce.pl poprosił Krzysztofa Szczerskiego, szefa gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, o komentarz do wypowiedzi byłego ministra obrony Tomasza Siemoniaka. Polityk PO liczy na to, iż „prezydent Trump, podobnie jak jego poprzednik, upomni się o demokrację i praworządność w Polsce”.

Minister Szczerski odpowiedział, że “prezydent Trump nie funkcjonuje w tak zideologizowanej narracji jak jego poprzednik".

Dyskusja o demokracji jest kwestią ideologii, a nie rozmowy o faktach czy interesach. ... Chcemy się z nim [Trumpem] spotkać na polu rozmów o interesach, a nie ideologii
Trump i PiS mają podobny stosunek do demokracji
wpolityce.pl,12 czerwca 2017

Prezydencki minister dodał jeszcze, żeby nikt nie miał wątpliwości: "Jestem przekonany, że prezydent Trump będzie chciał rozmawiać przede wszystkim o faktach, realnych sprawach i interesach, a nie o ideologiach czy uprzedzeniach”.

"Dyskusja o demokracji" już się odbyła

Tomasza Plaskotę odpowiedź ta najwyraźniej zadowoliła, bo dalszych pytań na ten temat nie zadawał – całkiem niesłusznie. „Dyskusja o demokracji” nie jest bowiem, jak twierdzi minister, „kwestią ideologii”, co więcej ona się już odbyła i została rozstrzygnięta.

Art. 21 p. 3 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ stanowi, że „wola ludu jest podstawą władzy rządu”, zaś art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej stwierdza, że „Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka”.

Minister Szczerski mógłby oponować, przywołując fakt, że w wielu państwach członkowskich ONZ – jak choćby KRL-D czy Arabii Saudyjskiej – art. 21 p. 3 jest w sposób ewidentny łamany. Należałoby jednak mieć nadzieję, że szef gabinetu prezydenta nie chciałby, żeby Polska była do takich krajów zaliczana – tym bardziej, że on sam, w skromnie zatytułowanym panelu "Europa Wolności. Jak odmienić Unię?" (na Kongresie Polska Wielki Projekt, 20 maja 2017) wychwalał wolne wybory: "w Polsce ludzie dokonali zmiany siłą głosu wyborczego. Polska jest bardzo dobrym przykładem tego, jak może wyglądać Europa przyszłości”.

Rzecz jasna, w tamtej wypowiedzi pan minister ograniczył demokrację do samego aktu wyborczego, tymczasem Traktat o UE wyraźnie akt ten umieszcza obok innych, niemniej ważnych i wpływających nań instytucji.

Spór o to, czy akt wyborczy suwerena daje nieograniczoną władzę jego wybrańcom, stanowi sedno sporu politycznego w Polsce, i być może minister odrzuciłby ze wzgardą powoływanie nie na unijne ustawodawstwo.

W końcu to on sam, w wypowiedzi dla miesięcznika „Wpis” (nr 12 (74), zauważył, że „od pewnego momentu Unia zaczęła kojarzyć się bardziej z zakazami i nakazami niż z wolnością. My, Europejczycy, także w Polsce, coraz częściej słyszymy, że czegoś nam nie wolno. Nie wolno, bo jesteśmy w Unii Europejskiej”. Tymczasem suweren, czyli wyborcy PiS, chciałby, żeby mu wolno było wszystko – a już na pewno chcieliby tego jego wybrańcy.

Przeszkodą na drodze do absolutnej samowoli jest jednak Konstytucja RP, która aż sześć razy się na demokrację powołuje – raz w preambule, i pięć razy w tekście. Z tych odwołań najważniejsze dla refleksji nad myślą ministra Szczerskiego jest art. 2, stanowiący że „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym”, co zarazem rozstrzyga debatę o samowoli suwerena.

Obywatel Szczerski może wprawdzie także i Konstytucję uznać za „kwestię ideologii”, ale minister Szczerski już nie, bo jego przełożony sprawuje urząd, którego naczelnym zadaniem jest "czuwanie nad przestrzeganiem Konstytucji".

Art. 126.

  1. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej i gwarantem ciągłości władzy państwowej.
  2. Prezydent Rzeczypospolitej czuwa nad przestrzeganiem Konstytucji, stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa oraz nienaruszalności i niepodzielności jego terytorium.
  3. Prezydent Rzeczypospolitej wykonuje swoje zadania w zakresie i na zasadach określonych w Konstytucji i ustawach.
Jeśli minister prezydenta RP uważa, że rozstrzygnięcia Konstytucji są „kwestią ideologii”, winien niezwłocznie podać się do dymisji, lub też zostać przez przełożonego zwolniony ze swoich funkcji.

O ile na Konstytucji minister Szczerski się nie zna, to na prezydencie Trumpie i owszem. I to może dla obozu władzy ważniejsze, bo prezydent Trump będzie z nami przez prawie cztery lata, konstytucję zaś zamierzają wcześniej zmienić.

Nawet jeśli wolno mieć nadzieję, że jednak dłużej Konstytucji niż prezydenta, to argument Szczerskiego o Trumpie jest trafny: w wypowiedzi dla Fox News z okazji setnego dnia sprawowania urzędu, prezydent USA powiedział bowiem:

"Jak się patrzy na reguły Senatu, nawet na reguły Izby… to jest moim zdaniem coś złego dla kraju. To są archaiczne reguły i może w którymś momencie będziemy musieli się za te reguły zabrać, bo dla dobra narodu sprawy muszą się mieć trochę inaczej".

Różnica między stosunkiem do reguł prezydentów USA i Polski jest jedynie taka, że jeden zapowiada, że dopiero będzie musiał się za nie zabrać, drugi zaś już się zabrał, i to całkiem skutecznie.

Choć na usprawiedliwienie tego pierwszego trzeba zauważyć, że ten drugi miał jednak półtora roku więcej czasu.

Interesy prezydenta Trumpa

Minister Szczerski bardzo też trafnie rozpoznał, że z prezydentem Trumpem będzie się rozmawiać nie o demokracji, lecz o interesach.

„Nie jesteśmy tu po to, by pouczać – powiedział prezydent USA na szczycie państw islamskich w Riadzie 21 maja 2017 roku. – Nie jesteśmy tu po to, by mówić innym jak mają żyć, co mają robić, kim być czy kogo czcić. Zamiast tego, jesteśmy tu, by zaproponować partnerstwo – w oparciu o wspólne interesy i wartości – w dążeniu do lepszej przyszłości dla nas wszystkich”.

I rzeczywiście. Trump nie pouczał gospodarzy, że monarchia absolutna jest nie do pogodzenia z wartościami demokracji, ani też gości, na przykład egipskich, że w państwach prawa nie zdarza się, by w więzieniach siedziały tysiące więźniów politycznych.

Skoro nie zrobił tego w Riadzie, tym bardziej nie zrobi tego w Warszawie, gdzie sytuacja jest jednak bez porównania lepsza.

Słowem, będzie nie o ideologii, tylko o interesach – tym bardziej, że te, w przytoczonej wypowiedzi, poprzedzają wartości.

Ale jakie interesy może chcieć w Polsce robić 45. prezydent USA? Zaraz, zaraz… Warszawa nie ma jeszcze swojego Trump Tower. Taki napis pięknie by wyglądał na przykład na fasadzie Pałacu Kultury.

* Konstanty Gebert, publicysta m.in. "Wyborczej", założyciel i pierwszy dyrektor warszawskiego biura think tanku ECFR (European Council on Foreign Relations), w latach 70. współpracownik KOR, w latach 80. publicysta (ps. Dawid Warszawski) podziemnej "Solidarności", sprawozdawca rozmów Okrągłego Stołu (książka "Mebel"), wspierał Tadeusza Mazowieckiego jako specjalnego wysłannika ONZ do Bośni (1992-1993; książka "Obrona poczty sarajewskiej"), jeden z animatorów odrodzenia życia żydowskiego w Polsce (założyciel pisma "Midrasz", 1997).

;

Udostępnij:

Konstanty Gebert

(ur. 1953), psycholog, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, obecnie stały współpracownik „Kultury Liberalnej”. Założyciel i pierwszy redaktor naczelny żydowskiego miesięcznika „Midrasz”. W stanie wojennym, pod pseudonimem Dawid Warszawski, redaktor i dziennikarz podziemnego dwutygodnika KOS, i innych tytułów 2. obiegu. Autor ponad dwóch tysięcy artykułów w prasie polskiej i ponad dwustu w międzynarodowej, oraz kilkunastu książek. Książka „Ostateczne rozwiązania. Ludobójcy i ich dzieło” (Agora 2022) otrzymała nagrody im. Beaty Pawlak, Klio oraz im. Marcina Króla. Jego najnowsze książki to „Spodnie i tałes” (Austeria 2022) oraz „Pokój z widokiem na wojnę. Historia Izraela” (Agora 2023). Twórca pierwszego polskiego podcastu o Izraelu: „Ziemia zbyt obiecana”.

Komentarze