0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Bryan R. Smith / AFPFot. Bryan R. Smith ...

„Udział w spisku mającym na celu podważenie uczciwości wyborów w 2016 roku” – to jeden z 34 zarzutów, jakie usłyszał we wtorek 4 kwietnia 2023 Donald Trump.

„Prokuratorzy zarzucili byłemu prezydentowi, że był częścią bezprawnego planu tłumienia negatywnych informacji – w tym zlecił nielegalną płatność w wysokości 130 tys. dolarów, aby stłumić informacje szkodzące jego kampanii” – napisano w akcie oskarżenia.

„To proces polityczny. To zły dzień dla Ameryki. Będziemy walczyć” – powiedział jeden z prawników Trumpa tuż po wyjściu z sądu.

„Wreszcie!”, „Zamknijcie go!”, „Trump cały czas kłamie” – z jednej strony. Z drugiej: „Popieram Trumpa”, „Wybierzmy Trumpa jeszcze raz!”, „Czarni za Trumpem”.

We wtorek 4 kwietnia 2023 r. przed nowojorskim sądem kryminalnym na Dolnym Manhattanie zebrały się dwa tłumy: zwolenników i przeciwników byłego prezydenta.

Tysiące ludzi wraz z tysiącami reporterów z całego świata oczekiwało na ogłoszenie 34 zarzutów przeciwko Trumpowi. Przedstawiono mu je w związku z przekazaniem byłej gwieździe porno Stormy Daniels 130 tys. dolarów z funduszy na kampanię prezydencką w 2016 roku.

Zgromadzenia były ochraniane przez tajniaków, którzy dbali o bezpieczeństwo Trumpa i o to, by nie doszło do zamieszek.

Policja rozdzieliła obie grupy barierkami:

View post on Twitter

Trump przed sądem z zaciśniętą pięścią

Swój apartament w Trump Tower były prezydent opuścił około godz. 13:30 czasu nowojorskiego i udał się do sądu. Po wyjściu na ulicę wzniósł zaciśniętą pięść. Do sądu wszedł bocznym wejściem, a nie jak się spodziewano – głównym.

Przez kilkadziesiąt minut był poddawany policyjnym procedurom, m.in. pobrano od niego odciski palców. Nie zakuto go w kajdanki. Około 14:30 Trump ponownie pojawił się przed kamerami – przeszedł na salę sądową. Nie podszedł jednak do kamer, nie zabrał głosu, czego spodziewała się część reporterów. Nie wypowiedział się również po wyjściu z sądu. Komentatorzy CNN zwracali uwagę, że to dlatego, że wszystko, co teraz powie, może zostać użyte przeciwko niemu w toczącej się sprawie.

Donald Trump wchodzi do budynku sądu w otoczeniu policji i ochrony
Fot. ANDREW CABALLERO-REYNOLDS/AFP

Trump przed sądem. „Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje w Ameryce!”

„Kierujemy się na Dolny Manhattan, do sądu. Heading to Lower Manhattan, the Courthouse. To surrealistyczne – wow, zamierzają mnie aresztować. Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje w Ameryce. MAGA!” – napisał Trump na platformie społecznościowej Social Truth.

„He makes history [tworzy historię]” – powtarzają od czwartku amerykańskie media. To wtedy ława przysięgłych ogłosiła, że Trumpowi należy postawić zarzuty. Nie zostały one jednak ujawnione, to dzieje się dopiero dziś – w obecności samego Trumpa.

Każda minuta wydarzeń na Manhattanie była relacjonowana przez amerykańskie telewizje. Nie było jednak zbyt wiele do pokazania. Nie zobaczyliśmy na żywo tego, co działo się w sądzie. Dostęp mediów został ograniczony, sędzia odmówił telewizjom możliwości relacjonowania na żywo wydarzeń z sali sądowej. Operatorzy zostali wpuszczeni na korytarz sądu, a na sali obecnych było jedynie pięcioro fotoreporterów. Jednak kiedy proces się zaczął, nawet oni musieli wyjść.

Reporterzy, którzy pozostali na sali, nie mogli korzystać z telefonów ani laptopów. Amerykańskie media wspólnie apelowały do sądu o umożliwienie im relacjonowania na żywo historycznej sprawy (m.in. „Washington Post”, Associated Press, NBC, ABC, „New York Times”). Sędzia jednak odmówił, uzasadniając to względami bezpieczeństwa i obroną godności oskarżonego i sądu.

Dlaczego Trump stanął przed sądem?

Sprawa, w której byłemu prezydentowi zostały postawione zarzuty, sięga 2006 roku.

Trump miał wtedy spędzić noc ze Stormy Daniels – aktorką filmów porno i striptizerką. Były prezydent zaprzecza. Jednak dziesięć lat później, w 2016 roku, jego prawnik Michael Cohen wypłacił jej 130 tysięcy dolarów. Działo się to w październiku, gdy prezydencka kampania wyborcza zbliżała się do finału. A Daniels próbowała sprzedać swoją historię amerykańskiej prasie.

Podpisała jednak tzw. non-disclosure agreement (NDA) – zobowiązała się do milczenia w tej sprawie. To, że doszło do takiej umowy, ujawnił w 2018 roku dziennik „Wall Street Journal”. Cohen początkowo zaprzeczał, lecz miesiąc później w końcu przyznał, że to prawda.

Sam Trump również najpierw zaprzeczał, później jednak też powiedział, że Cohen reprezentował go w sprawie Daniels.

Już w 2018 roku Cohen został skazany za wiele finansowych nieprawidłowości, w tym za działania związane ze sprawą Stormy Daniels.

Z prawnego punktu widzenia kluczowy w tej sprawie nie jest fakt, że Trump miał pozamałżeński stosunek (tuż po narodzinach dziecka), czy nawet to, że zapłacił za milczenie. Zarzuty dotyczą wykorzystania kampanijnych pieniędzy.

Cohen najpierw sam zapłacił Stormy Daniels, a później Trump mu te pieniądze zwrócił. Wypłata dla Cohena została zaksięgowana jako opłata za usługi prawne. Oskarżyciele będą zapewne argumentować, że Trump złamał prawo wyborcze i te 130 tys. dolarów to nieprawidłowa darowizna na rzecz kampanii wyborczej.

Trump natomiast już oświadczył, że jest niewinny. Jego prawnicy zapewne będą próbowali najpierw oddalić powództwo, a następnie obalić każdy z 34 zarzutów. Już wiadomo, że kolejne przesłuchania odbędą się dopiero 4 grudnia 2023.

Trump uważa, że w Nowym Jorku nie będzie miał sprawiedliwego procesu i domaga się przeniesienia sprawy do sądu na Staten Island.

„Bez względu na to kim jesteś, nie będziemy normalizować przestępstwa”. Jakie zarzuty usłyszał Trump

„Ludność stanu Nowy Jork przeciwko Donaldowi Trumpowi” – tak brzmi tytuł sprawy Trumpa. Cały akt oskarżenia można przeczytać tutaj.

Były prezydent został oskarżony o przestępstwo „sfałszowania ksiąg biznesowych pierwszego stopnia, z naruszeniem ustawy karnej §175.10”. Do tego głównego odnoszą się wszystkie 34 zarzuty. Każdy jest zagrożony karą czterech lat więzienia.

W akcie oskarżenia wymieniona została nie tylko płatność dla Stormy Daniels, ale również dla byłego portiera Trump Tower, któremu Trump miał zapłacić 30 tys. dolarów za milczenie o pozamałżeńskim dziecku byłego prezydenta.

Kolejna płatność „za milczenie” trafiła do Karen McDougal – gwiazdy „Playboya”, która podobnie jak Stormy Daniels chciała sprzedać historię romansu z Trumpem. Dostała 150 tys. dolarów.

Według oskarżenia Trump „z zamiarem oszustwa i z zamiarem popełnienia innego przestępstwa oraz pomocy i ukrycia jego popełnienia” dokonał wielu fałszywych wpisów w księgach.

„Prokuratorzy powiedzieli, że była to część spisku, który rozpoczął się w 2015 roku i wiąże się z wypłatą co najmniej 130 tys. dolarów na rzecz Stormy Daniels” – relacjonowała reporterka CNN obecna na sali. Trump i jego współpracownicy mieli zakopywać pod dywan negatywne historie i w ten sposób promować jego kandydaturę.

„Zgodnie z prawem stanu Nowy Jork, fałszowanie dokumentacji biznesowej z zamiarem oszukania i ukrycia innego przestępstwa jest przestępstwem. To jest dokładnie to, o czym jest ta sprawa: 34 fałszywe oświadczenia złożone w celu ukrycia innych przestępstw. To są przestępstwa kryminalne w stanie Nowy Jork” - powiedział prokurator okręgowy Alvin Bragg po przedstawieniu Trumpowi zarzutów.

„Bez względu na to, kim jesteś, nie możemy i nie będziemy normalizować poważnych przestępczych zachowań”.

Będą kolejne sprawy sądowe Trumpa

To zaledwie pierwsza z kilku spraw, w których Trump został oskarżony i zdaniem większości ekspertów to wcale nie ona jest największym zagrożeniem dla byłego prezydenta. W kolejce czekają jeszcze zarzuty dotyczące:

  • przechowywania tajnych dokumentów w prywatnym domu już po tym, jak Trump przestał być prezydentem;
  • podżegania do zamieszek na Kapitolu 6 stycznia 2021 roku;
  • oskarżenie o gwałt ze strony dziennikarki E. Jean Carroll.

Tuż po wysłuchaniu zarzutów Trump wrócił na Florydę, gdzie mieszka. Ma tam później wygłosić przemówienie.

Czy proces zaszkodzi Trumpowi?

Donald Trump już rozpoczął kampanię przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się w 2024 roku. I jest na razie bezkonkurencyjnym kandydatem Republikanów w prawyborach – jego poparcie sięga 75 proc. w republikańskiej bazie.

Czy rozpoczęty właśnie proces pomoże mu, czy zaszkodzi?

Znany z analiz sondaży portal FiveThirtyEight przedstawił trzy scenariusze dotyczące tego, jak proces w sprawie Stormy Daniels może wpłynąć na wyborcze szanse Trumpa.

Autor analizy Nathaniel Rakich przywołuje przypadki amerykańskich polityków, którzy stracili część poparcia po tym, jak ujawniono np. ich korupcyjne praktyki. Jednak Trump to polityk innego formatu - żywi się skandalami. Jednak nawet biorąc to pod uwagę, ponad połowa pytanych w niedawnych sondażach uważa, że zarzuty wobec Trumpa są bardzo poważne.

Jak pisze analityk: „Republikanie nie muszą nawet przestać lubić Trumpa, ani wierzyć, że jest niewinny. Muszą tylko dojść do wniosku, że ma zbyt dużo za uszami, aby ich reprezentować w 2024 roku”.

Ale krótkie zatrzymanie i proces mogą też zagrać na korzyść Trumpa.

Aż 75 proc. zwolenników Republikanów jest przekonanych, że „niektórzy członkowie Partii Demokratycznej i organy ścigania pracują nad delegitymizacją byłego prezydenta Donalda Trumpa poprzez politycznie umotywowane dochodzenia” (sondaż Ipsos dla Reutersa). Trump bardzo uważnie rozgrywa całą sprawę, jeździ po kraju, spotyka się ze zwolennikami, którzy organizują wiece poparcia. Jego sprawa ma być dowodem skorumpowania całego sądowo-politycznego systemu.

Ważne może być jeszcze coś innego. Trumpa jako rzekomą ofiarę może być trudniej atakować. Może tu zajść znany polityczno-społeczny mechanizm gromadzenia się wokół flagi – inni republikańscy politycy zbledną, nie będą też chcieli atakować byłego prezydenta i obecnego pretendenta do prezydentury.

Już teraz jedna z kontrkandydatek, Nikki Haley, stwierdziła, że kłopoty byłego prezydenta to bardziej zemsta niż sprawiedliwość.

Trzeci możliwy scenariusz: ta sprawa nie będzie miała większego znaczenia.

Cała historia ciągnie się już od 2018 roku, nie jest niczym nowym dla opinii publicznej. Nawet przed początkiem procesu 65 proc. Amerykanów uważało, że Trump zrobił coś, co było nielegalne. Czyli w obrazie Trumpa, który wyborcy mają od lat, tak naprawdę zmienia się niewiele.

View post on Twitter
;
Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze