Prezydent USA Donald Trump martwi się losem Ukraińców i stanem ich zrujnowanych przez rosyjskie naloty miast. Oraz poziomem ich demokracji. Sprawdzamy jego twierdzenia o niskim poparciu dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego
Podczas konferencji prasowej 18 lutego 2025 w Palm Beach na Florydzie jedna z dziennikarek zapytała prezydenta USA Donalda Trumpa, czy Amerykanie popierają pomysł Rosji, by podpisanie porozumienia pokojowego uzależnić od przeprowadzenia nowych wyborów w Ukrainie. Prezydent Trump odpowiedział:
„Mamy sytuację, w której w Ukrainie nie było wyborów, w której w zasadzie mamy w Ukrainie stan wojenny. W której ukraiński przywódca, nie chcę nic mówić, ale jego rządy dobrze ocenia 4 proc., w której jego kraj został rozwalony na drobne kawałki. (…) Większość budynków jest zniszczona, wygląda to, jak wielki teren rozbiórki”.
[...] nie chcę nic mówić, ale jego [Wołodymyra Zełenskiego] rządy dobrze ocenia 4 proc.
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Dodał też, że logiczne wydaje się, że Ukraińcy powinni sami wypowiedzieć się w wyborach. Oraz że to wcale nie jest kwestia wychodząca od Rosji, bo Trump sam tak twierdzi. I jego zdaniem myśli tak „wiele krajów”.
W tej samej odpowiedzi porównywał stan ukraińskich miast do Strefy Gazy, kolejny raz opowiadał, że wojna nie rozpoczęłaby się, gdyby był prezydentem i nazwał prezydenta Bidena „żałosnym”.
4 proc. poparcia dla Zełenskiego przywołał jeszcze raz, powołując się na sondaż – nie podał jednak kiedy miał być on przeprowadzony ani przez kogo.
I nic dziwnego – taki sondaż najpewniej nie istnieje. Rzeczywiste sondaże przeprowadzone w Ukrainie pokazują, że twierdzenie Trumpa jest nieprawdziwe.
Gdy prezydent Trump mówi o ocenie rządów prezydenta Zełenskiego, ma na myśli „approval rating”, czyli wskaźnik poparcia. To bardzo popularny w USA sposób badania poparcia dla prezydenta. Amerykanie bardzo regularnie są sondowani, jak bardzo popierają działania swojego prezydenta.
Trump słynie z tego, że zależy mu na jak najwyższych wynikach, więc bardzo dobrze rozumie ten koncept, i najpewniej stąd odwołanie do niego w wypowiedzi o prezydencie Zełenskim.
Ukraińskie sondaże nie są bezpośrednio porównywalne do amerykańskich. Amerykanie pytają badanych: „Czy aprobujesz, czy dezaprobujesz sposób, w jaki Donald Trump sprawuje prezydenturę?”.
W ukraińskich sondażach natomiast pyta się o zaufanie do polityka – w tym przypadku do Wołodymyra Zełenskiego.
Mamy jednak wystarczająco danych, by stwierdzić, że poparcie dla Zełenskiego jest znacznie wyższe, niż twierdzi Trump.
Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii kilka razy w roku bada zaufanie do prezydenta. W najnowszym badaniu z pierwszej połowy lutego 2025:
To poprawa wyniku zaufania o 5 punktów procentowych w stosunku do grudnia zeszłego roku. To też znacznie słabszy wynik niż na początku wojny – wówczas zaufanie deklarowało 90 proc. badanych. Ale jednocześnie lepszy niż chwilę przed inwazją z lutego 2022 roku, kiedy proporcje były odwrócone – 37 proc. ufności i 52 proc. nieufności.
Według innego sondażu od Centrum Razumkowa z końca września 2024 roku, 51,2 proc. obywateli ufało wówczas prezydentowi Zełenskiemu.
Rozstrzał wyników w podobnych sondażach innych grup badawczych bywa spory. Świeży sondaż ukraińskiej sondażowni Active Group z lutego mówi o 42 proc. zaufania do Zełenskiego i 46 proc. nieufności, co daje netto ujemny wynik.
Trump nie mógł mówić o tym sondażu, bo został on opublikowany dziś. To jedyny ujemny wynik z ostatniego roku, większość ma znaczącą przewagę wyników pozytywnych nad negatywne. A zaufanie do Władymira Zełenskiego zawsze przekracza 40 proc.
Gdyby prezydent Trump miał na myśli zaufanie netto – po odjęciu ocen negatywnych od pozytywnych – również nie miałby racji. Wyniki sondażu ukraińskiego nie mogą być w pełni porównywalne z amerykańskimi sondażami poparcia – to nieco inne pytania.
Ale nawet gdy o tym pamiętamy, wynik Zełenskiego jest tutaj lepszy niż wynik Trumpa. Prezydent Ukrainy ma bowiem w sondażu KIIS 20 punktów na plusie, prezydent USA od początku roku balansuje natomiast w granicy zera, czyli aprobujących i nieaprobujących jest mniej więcej tyle samo. W dodatku w najnowszych sondażach lekko przeważają odpowiedzi negatywne.
Dlaczego w ogóle Trump porusza temat ukraińskich wyborów? W normalnej sytuacji powinny się one odbyć już wiosną 2024 roku po upływie pięcioletniej kadencji. Problem w tym, że obecnie nie jest możliwe przeprowadzenie wyborów zgodnie z prawem.
Ustawa „O reżimie prawnym stanu wojennego” stanowi, że wybory – prezydenta, członków parlamentu i władz lokalnych – są zabronione w czasie trwania tego stanu (art.19). Ten sam artykuł zabrania organizowania strajków, masowych zgromadzeń i akcji, więc kandydaci nie mogą prowadzić kampanii wyborczej na żywo. Walczący na froncie nie będą mogli ani kandydować, ani głosować.
Gdyby jednak wybory miały się odbyć, Wołodymyr Zełenski nie byłby bez szans. W niemal wszystkich sondażach z ostatnich miesięcy zajmuje drugie miejsce. W sondażu SOCIS z grudnia 2024 ma 24 proc. i ustępuje tylko Waleremu Załużnemu – byłemu naczelnemu dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy – który otrzymał 36 proc. wskazań badanych.
Dla Trumpa 24 proc. poparcia może wydawać się kiepskim wynikiem – on sam w ostatnich miesiącach przed wyborami notował 43-47 proc. poparcia, ostatecznie otrzymał 49,8 proc. głosów. Ale wynika to z zupełnie innych systemów politycznych w obu krajach.
W Ukrainie, podobnie jak w Polsce, w wyborach startuje wielu kandydatów, a poparcie w pierwszej turze rozkłada się inaczej. Sondaży dotyczących potencjalnych ukraińskich wyborów jest niewiele, ale na podstawie dostępnych dziś danych nie można wykluczyć, że Wołodymyr Zełenski miałby szanse na reelekcję.
Przypomnijmy jeszcze, że wybory prezydenckie w Rosji powszechnie uważane są za nieuczciwe i niedemokratyczne. W ostatnich wyborach w 2024 roku Putin zdobył ponad 87 proc. głosów, a niezależny rosyjski portal Meduza na podstawie analizy anomalii statystycznych nazwał wybory „najbardziej nieuczciwymi w historii”. Mimo tego Donald Trump uważa Władimira Putina za partnera do rozmów i nie domaga się przeprowadzenia uczciwych wyborów w Rosji.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze