0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Photo by Omar AL-QATTAA / AFPPhoto by Omar AL-QAT...

Donald Trump zmusił Izraelczyków do poważnych rozmów z Hamasem. Niecały miesiąc temu, 9 września, Izrael uderzył w przywódców Hamasu w Katarze. Rakiety nie dosięgnęły żadnego z kluczowych członków palestyńskiego ruchu, ale zabiły sześć osób i zamknęły kanał dyplomatyczny z Katarem.

Tydzień temu 29 września Trump ogłosił 20-punktowy plan pokojowy dla Gazy. I chociaż można mieć co do jego treści poważne zastrzeżenia, to trzeba przyznać: przybliża nas on do momentu, w którym izraelska zbrodnicza kampania w Gazie się zakończy.

Na odpowiedź Hamasu Amerykanie i Izraelczycy czekali do piątku 3 października. Późnym wieczorem odpowiedź przyszła. W oświadczeniu czytamy: „ruch ogłasza swoją zgodę na uwolnienie wszystkich więźniów – zarówno żywych, jak i ich szczątków – zgodnie z formułą wymiany zawartą w propozycji prezydenta Trumpa, przy spełnieniu niezbędnych warunków na miejscu do realizacji wymiany”.

I właśnie o tych warunkach toczyć się będą obecnie rozmowy. Bo Hamas nie przyjął planu Trumpa w całości. Trump narzucił go Netanjahu, wobec Hamasu jego głównym środkiem nacisku była izraelska armia. Ta od dwóch lat nie zbliżyła się do momentu, w którym Hamas został zmuszony, by się poddać. Trump stracił więc cierpliwość do Netanjahu. Zmusił premiera Izraela, by przeprosił emira Kataru za atak z września.

Trump: Hamas gotowy na POKÓJ

Kluczowe dla przejścia do kolejnego kroku było to, jak odpowiedź Hamasu przyjmie Trump. Mógłby przecież uznać, że skoro Hamas nie obiecuje bezwarunkowego złożenia broni, to odrzuca jego plan.

Jednak na platformie Truth Social prezydent, chwilę po opublikowaniu oświadczenia przez Hamas, napisał:

„Na podstawie oświadczenia wydanego właśnie przez Hamas uważam, że są gotowi na trwały POKÓJ. Izrael musi natychmiast przerwać bombardowanie Gazy, abyśmy mogli bezpiecznie i szybko uwolnić zakładników! Obecnie jest to zbyt niebezpieczne. Jesteśmy już w trakcie dyskusji nad szczegółami do uzgodnienia. Chodzi nie tylko o Gazę, ale o długo wyczekiwany POKÓJ na Bliskim Wschodzie”.

Gdy w piątek Trump zadzwonił do Netanjahu, by podzielić się tym, co uważał za dobre wieści, izraelski premier nie był zadowolony. Według źródeł amerykańskiego serwisu Axios Trump wypalił: „Czemu zawsze jesteś tak kurewsko negatywny? To wygrana. Przyjmij ją”. Kolejnego dnia w rozmowie z Axios amerykański prezydent powiedział, że Netanjahu pogodził się z jego planem. „Zaakceptował go. Musi go zaakceptować. Nie ma wyboru. Ze mną musisz to zaakceptować” – przekazał Trump.

Przeczytaj także:

Rozmowy w Egipcie

W planie widnieje jednak, że w 72 godziny po jego przyjęciu wszyscy zakładnicy wrócą do domów. To się nie wydarzyło. Trwają jednak rozmowy w Egipcie. Miały się rozpocząć dziś (6 października) o godzinie 16:00 czasu lokalnego w egipskim Szarm asz-Szejch. Czego dotyczą?

Według planu Trumpa, w zamian za zwrot zakładników, Izrael ma wypuścić niemal dwa tysiące Palestyńczyków zatrzymanych po 7 października 2023 roku. Według anonimowych źródeł panarabskiego medium Al-Arabi al-Dżadid uwolnienie palestyńskich więźniów ma nie być kluczowym punktem dla Hamasu. Jednocześnie negocjatorzy Hamasu mają naciskać na uwolnienie Marwana Bargutiego, który jest więziony przez Izrael od 2002 roku. Barguti cieszy się dużym politycznym autorytetem wśród Palestyńczyków, a w sondażach prezydenckich regularnie wyprzeda kandydatów Hamasu i Fatahu.

Barguti nie jest członkiem Hamasu, a nacisk Hamasu na jego uwolnienie może sugerować próby znalezienia przyszłego politycznego lidera dla Palestyńczyków w nowej rzeczywistości po zniszczeniu Gazy i znacznym osłabieniu Hamasu.

Jednocześnie na razie członkowie Hamasu mają sugerować, że są faktycznie gotowi wycofać się z rządzenia Gazą. Hamas zgłasza też wątpliwości co do linii, na którą wycofać mają się wstępnie izraelskie wojska.

Z kolei dla Izraela lista uwolnionych palestyńskich więźniów będzie kluczowa. Sam premier Netanjahu mówił, że Izrael zawetuje ją, jeśli znajdą się na niej członkowie Hamasu, którzy brali udział w ataku z 7 października 2023 roku.

Na razie sygnały z obu obozów sugerują, że porozumienie tym razem faktycznie jest możliwe. A kraje wspomagające negocjacje, jak USA czy Turcja, mają naciskać na obie strony, by jak najszybciej uporały się z różnicami. Jeśli wszystko dalej będzie odbywało się w tym duchu, możemy się spodziewać porozumienia w tym tygodniu.

W Strefie Gazy dalej giną ludzie, choć tempo ich zabijania spadło. Izrael wprawdzie ogłosił, że ogranicza się jedynie do działań defensywnych, ale kontynuowano naloty. Od piątku, gdy Hamas ogłosił zgodę na propozycję Trumpa, zginęły przynajmniej 104 osoby.

Trump i jego motywacje

Wśród komentarzy po zeszłotygodniowym ogłoszeniu przez Trumpa planu pokojowego i zmuszenia Izraela oraz Hamasu do rozmów, pojawiają się komentarze, że jeśli się uda, to Trump zasługuje na pokojowego Nobla. A także, że poziom nacisku, jaki Trump zastosował wobec Netanjahu daje nadzieję, że w kolejnych krokach uda się doprowadzić do powstania faktycznego państwa palestyńskiego.

Warto jednak na razie zachować dozę sceptycyzmu. Jeśli Trumpowi rzeczywiście uda się zatrzymać zbrodnie w Gazie, będzie to wyłącznie pozytywna wiadomość. Trudno jednak zachowywać optymizm co do tego, co stanie się potem. Nie znamy głównej motywacji Trumpa do zmuszenia Netanjahu do zaakceptowania jego planu. Raczej nie jest to jednak humanitaryzm wobec mieszkańców Strefy Gazy. Trump miał narzędzia, by zrobić to, co teraz, na początku kadencji. Bo USA mają jak naciskać na Izrael – dostarczają mu pomoc wojskową. Gdyby Trumpowi zależało przede wszystkim na zatrzymaniu wojny w Gazie, mógłby zrobić to wcześniej.

Wszyscy wiedzą też, że chciałby dostać pokojową nagrodę Nobla. Można mieć wątpliwości, czy nagrodę taką powinni otrzymywać aktywni politycy – i w ostatnich latach są oni w mniejszości wśród laureatów – ale zakończenie takiej wojny może być osiągnięciem, nad którym Norweski Komitet Noblowski musiałby się przynajmniej pochylić. Trudno jednak wyobrazić sobie, że Trumpowi zależało na tym, by zaprowadzić faktyczny i długotrwały pokój pomiędzy Izraelem i Palestyną. Wielokrotnie swoimi wypowiedziami i pomysłami udowadniał, że nie rozumie Palestyny ani ich dążeń do posiadania własnego państwa. Na Strefę Gazy patrzy głównie jak na szansę dla amerykańskich potentatów branży nieruchomości.

Doprowadzenie do długotrwałego, sprawiedliwego i akceptowalnego dla obu narodów rozwiązania jest dziś ekstremalnie trudnym zadaniem. Trump z całą pewnością nie ma na to ani pomysłu, ani nie ma do tego cierpliwości.

A rząd Izraela też może mieć różne intencje.

„Nie sądzę, żeby rząd Izraela myślał w kategoriach trwałego porozumienia pokojowego. Myślę, że możemy zobaczyć zawieszenie broni i wymianę zakładników na więźniów. Nie jestem wcale pewien co do zakończenia wojny. Pokój jest wciąż bardzo daleko” – powiedział dziś Al-Dżazirze były izraelski dyplomata Alon Liel.

Na razie jednak trzeba się skupić na innym, namacalnym celu: na powstrzymaniu przelewu krwi w Strefie Gazy. Ten cel jest dziś najbliżej od czasu zawieszenia broni z początku roku.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.

Komentarze