0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Mieczyslaw Michalak / Agencja GazetaMieczyslaw Michalak ...

W czwartek 10 października 2019 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał ważne orzeczenie w sprawie odstrzału wilków. I choć powstało ono w odpowiedzi na sprawę, która toczy się w Finlandii, to jest rozstrzygające dla wszystkich krajów Unii - również Polski.

"W [...] orzeczeniu Trybunał Sprawiedliwości UE przypomniał Państwom Członkowskim o obowiązku przestrzegania rygorystycznych zasad ochrony kluczowych europejskich gatunków" - napisała fundacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, która pierwsza poinformowała sprawie.

"Najważniejszy unijny sąd podkreślił, że odstępstwa od ochrony wilków i innych gatunków chronionych prawem unijnym dopuszczalne są jedynie w rzadkich, precyzyjnie określonych sytuacjach".

Przeczytaj także:

Zabić wilki "dla ich dobra"

Suomen riistakeskus - fiński urząd ds. dzikiej fauny - 18 grudnia 2015 roku zezwolił na zabicie maksymalnie siedmiu wilków w okresie od 23 stycznia do 21 lutego 2016 roku w regionie Sawonia Północna.

Wilki w Finlandii są w zasadzie na granicy przetrwania. Żyje ich tam obecnie ok. 200, podczas gdy w latach 2015-2016 naliczono ok. 275 - 310 osobników. Przyczyną tego spadku jest prawdopodobnie proceder nielegalnego zabijania tych zwierząt, dla którego - zdaniem fińskiego urzędu - rośnie w Finlandii akceptacja.

W uzasadnieniu swojej decyzji urzędnicy napisali, że niektóre osobniki z wilczych rodzin Sawonii Północnej powodują szkody i są uciążliwe, m.in. zdarzały się poranienia psów myśliwskich. A na dodatek mieszkańcy boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci.

Urzędnicy przekonywali, że ograniczenie liczby wilków przyczyni się do wzrostu społecznej tolerancji dla wilków, a przez to ograniczy skalę kłusownictwa i - finalnie - poprawi ochronę tego gatunku w Finlandii.

Miałoby to więc być poniekąd zabijanie wilków "dla ich własnego dobra".

TSUE po stronie wilków

Na takie dictum zgody nie wyraziła fińska organizacja pozarządowa Tapiola, która zaskarżyła decyzję urzędu ds. dzikiej fauny do sądu administracyjnego dla Finlandii wschodniej. Ten uznał skargę za niedopuszczalną, więc Tapiola odwołała się do Najwyższego Sądu Administracyjnego w Finlandii, który uchylił orzeczenie sądu niższej instancji i przystąpił do rozpatrywania skargi.

Ponieważ wilk jest gatunkiem chronionym w UE na mocy dyrektywy siedliskowej, to sąd w grudniu 2017 roku skierował tzw. pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE, by ten ocenił decyzję urzędu ds. dzikiej fauny zezwalającą na zabicie zwierząt.

„Trybunał stwierdził, że fiński urząd, wydając zgodę na odstrzał siedmiu wilków w celu przeciwdziałaniu kłusownictwu, nie uzasadnił i nie przedstawił wystarczających dowodów na to, że spełnia to wymogi dyrektywy” - mówi Agata Szafraniuk z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

"Orzeczenie Trybunału przypomina, że uciążliwości spowodowane przez wilki czy też bezpodstawna obawa przed dużymi drapieżnikami nie wystarczy, żeby zezwolić na ich odstrzał" - dodała prawniczka.

Natomiast wydaje się, że wyrok został zinterpretowany przez Federację Związków Łowieckich Państw Unii Europejskiej (FACE) w sposób mylący i wbrew intencji samego TSUE.

„Dzisiejsza decyzja potwierdza, że prawo UE pozwala państwom członkowskim na wykorzystanie polowań w zarządzaniu populacjami dużych drapieżników, które są ściśle chronione, również w celu zwalczania kłusownictwa i zwiększenia dla nich akceptacji społecznej” - powiedział Torbjörn Larsson, przewodniczący federacji, cytowany w oficjalnym komunikacje tej organizacji.

„Owszem, Trybunał w swoim stanowisku nie zakwestionował polowań jako sposobu zarządzania populacją wilków w UE. Ale jednocześnie wyraźnie wskazał, że nie ma żadnego dowodu naukowego na to, że polowania na gatunki chronione przyczyniają się do ograniczenia kłusownictwa” - mówi OKO.press Szafraniuk.

I - tym samym - mają pozytywny wpływ na utrzymanie tzw. właściwego stan ochrony tego gatunku, czego domaga się dyrektywa siedliskowa.

"Dlatego z wyroku TSUE absolutnie nie można wyprowadzić wniosku, że można wilki zabijać wtedy, gdy ludzie się ich boją i, w związku z tym nielegalnie je zabijają" - mówi Szafraniuk.

Myśliwi: trzeba strzelać do wilków

Wilki z kłusownikami mają problem nie tylko w Finlandii, ale też w Szwecji i Norwegii. Jak informuje ClientEarth, w Szwecji w latach 2014/15 było ok. 415 wilków, a w latach 2014/15 już tylko 300. Według szwedzkich organizacji pozarządowych, kłusownictwu można przypisać 50 proc. rocznej śmiertelności wilków w tym kraju.

Na tle Finlandii, Szwecji i Norwegii zjawisko kłusownictwa wilków w Polsce - gdzie jest ich dużo więcej, bo ok. 1500 - wydaje się marginalne. Od lat monitoruje to Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”, które zajmuje się badaniami i ochroną wilków, a także wypracowuje i upowszechnia metody łagodzenia konfliktów z tym dużym drapieżnikiem.

Źródło: Stowarzyszenie dla Natury "Wilk"

W latach 2002-2019 zostało zastrzelonych łącznie 31 wilków (choć danych tych - co zastrzega sama organizacja - nie należy traktować jako stuprocentowo pełnych). Większość - 24 osobniki - w obrębie obwodów łowieckich dzierżawionych przez Polski Związek Łowiecki. Trudno powiedzieć, ile z tych aktów kłusownictwa było motywowane - jak w Finlandii - lękiem przed wilkami.

Czasem jednak w rodzimej publicystyce łowieckiej pojawiają się głosy, że niektóre zabójstwa wilków mogą wynikać ze strachu, że jest ich w naszym kraju jest już ich "za dużo". I że przez to zaczną w większym stopniu zagrażać zwierzętom hodowlanym a nawet ludziom.

W środowisku polskich myśliwych od lat lansowany jest pogląd, że trzeba zacząć „zarządzać” populacją wilków, co oczywiście oznacza odstrzał. Zapędy te jednak studzi zdecydowana większość badaczy zajmująca się tym drapieżnikiem (chyba jedynym ekspertem od wilków, który postuluje przywrócenie polowań na ten gatunek, jest prof. Henryk Okarma z Instytutu Ochrony Środowiska PAN w Krakowie).

Naukowcy: strzelanie do wilków to nie rozwiązanie

Badacze z Instytutu Biologii Ssaków PAN - m.in. dr hab. Rafał Kowalczyk - w artykule „Dlaczego w Polsce chronimy wilki?” ("Brać Łowiecka", nr 10/2019) przekonują, że nie ma potrzeby, by wracać do regularnego odstrzału tych zwierząt.

Zdaniem tych naukowców nie należy się spodziewać dalszego dużego wzrostu populacji. Jako przykład podają Puszczę Białowieską, w której od lat 90. XX w., gdy wprowadzono ochronę wilków, wciąż żyją 3-4 grupy rodzinne.

Mamy dziś w Polsce do czynienia z sytuacją, w której „nadwyżka” wilków emigruje na zachód, gdzie - np. w Danii i Holandii - tworzy nowe watahy.

Pomimo znacznego wzrostu liczby wilków w Polsce, które - w ramach tzw. "akcji wilczej" w latach 60. i 70. - omal nie zostały wybite, wysokość odszkodowań wypłacanych za szkody powodowane przez nie od końca pierwszej dekady XXI w. utrzymuje się na stałym poziomie: 500–800 tys. zł rocznie.

„Jest to kwota naprawdę nieznaczna, jeśli ją porównać z wciąż rosnącymi wydatkami na odszkodowania za szkody wyrządzane przez bobry (15-22 mln rocznie)” - piszą badacze.

Problemem nie są również rzekome ataki wilków na ludzi. Owszem, w 2018 r. mieliśmy przypadki pogryzień - trzy osoby pokąsane przez dwa osobniki. Jednak „po szczegółowej analizie okazało się, że winę zawsze ponosił człowiek, bądź to przez oswajanie małych wilczków, bądź to przez wywoływanie utraty bojaźni przed ludźmi za sprawą przyzwyczajania zwierząt do obecności łatwo dostępnego pokarmu". Te nieliczne zdarzenia nie są więc w Polsce żadną regułą.

Badacze wyraźnie też zaznaczają, że

"regularny odstrzał wcale nie stanowi klucza do rozwiązywania konfliktów między człowiekiem a wilkiem".

Wnioski z europejskich i amerykańskich badań pokazują bowiem, że efekt jest często zupełnie przeciwny: wzrasta liczba ataków na zwierzęta domowe.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze