0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

W kilku sprawach ważnych z punktu widzenia wrażliwości prawicy Trybunał decydował po jej myśli. Wystarczy przypomnieć orzeczenia w sprawie ochrony życia, religii w szkole czy klauzuli sumienia.
Prawda. Prawica ma więcej powodów do zachwytów Trybunałem niż lewica.
"Rzeczpospolita",03 września 2016
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” Ujazdowski powiedział wszystko to, na co nie zgadza się PiS – o potrzebie szacunku dla niezależności Trybunału Konstytucyjnego, konieczności przyjęcia ślubowania przez trzech sędziów wybranych przez Sejm VII kadencji oraz publikacji orzeczeń Trybunału z 9 marca i 11 sierpnia.

Według Ujazdowskiego jednym z argumentów na rzecz Trybunału Konstytucyjnego jest to, że jest „tarczą przed agresją lewicy”. To zaskakująca opinia, bo radykalni politycy i zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości – m.in. Krystyna Pawłowicz i Solidarni 2010 pikietujący podczas kongresu sędziów 3 września – nazywają Trybunał „lewackim kagańcem”.

Prawda jest po stronie Kazimierza Ujazdowskiego. W świetle dotychczasowego orzecznictwa to prawica powinna troszczyć się o Trybunał Konstytucyjny, a lewica domagać jego radykalnej reformy.

Niekonstytucyjna aborcja, konstytucyjna klauzula sumienia

Jeden jedyny raz TK rzeczywiście zablokował prawo, którą można nazwać „lewicowym”. Gdy w 1996 roku Sejm zliberalizował ustawę antyaborcyjną, wniosek do TK złożyła grupa senatorów. Ustawa została w maju 1997 roku uznana za niezgodną z małą konstytucją z 1992 roku, a Trybunał Konstytucyjny – pełnemu składowi orzekającemu przewodniczył Andrzej Zoll – uznał, że zgodnie z konstytucją życie ludzkie powinno być chronione od poczęcia, a aborcja ze względów społecznych (do 12. tygodnia ciąży) jest niezgodna z konstytucją.

Dodatkowo TK wypowiedział się wówczas na temat dopiero co uchwalonej Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku, stwierdzając, że jej artykuły byłyby podstawą do identycznego orzeczenia. To Trybunał w 1997 roku właściwie zablokował możliwość liberalizacji ustawy aborcyjnej w Polsce.

Tylko za ten wyrok prawica powinna czcić Trybunał Konstytucyjny i cmokać nad tą instytucją z zachwytu. A przykładów jest więcej.

Dobrą wiadomością dla prawicy był również wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 7 października 2015 roku. Sąd konstytucyjny orzekł wtedy, że klauzula sumienia dla lekarzy jest zgodna z konstytucją, natomiast za niezgodny z konstytucją uznano wymóg, aby lekarz powołujący się na klauzulę musiał wskazać miejsce, w którym zostanie przeprowadzony legalny zabieg przerwania ciąży.

Po wyroku tryumfował m.in. prof. Bogdan Chazan, ale popisał się ignorancją. Akurat jego sprawy, jako dyrektora szpitala, orzeczenie nie dotyczyło w najmniejszym stopniu.

Przeczytaj także:

Religia w szkołach i ubój rytualny

Orzeczenie z 2 grudnia 2009 roku dotyczyło wliczania ocen z obowiązkowych lekcji religii lub etyki do średniej ocen w szkołach. Zgodnie z oczekiwaniami prawicy zostało to uznane za zgodne z konstytucją jako konsekwencja zgodności z konstytucją możliwości uczenia religii w szkołach.

Zdanie odrębne złożyła wówczas Ewa Łętowska: „Podstawowe założenie motywów wyroku wynika zatem ze założenia i przez to fałszywej identyfikacji problemu konstytucyjnego: nie chodzi o konsekwencje konstytucyjności nauczania religii w szkołach, ale o konstytucyjność obliczania średniej z udziałem stopnia z religii” – pisała sędzia TK, wskazując możliwość zupełnie odmiennej linii orzeczenia.

Czwartym orzeczeniem, które było przedmiotem starć światopoglądowych, była decyzja Trybunału Konstytucyjnego z grudnia 2014 roku, gdy sędziowie postanowili uchylić przyjęte przez PO i PSL przepisy całkowicie zakazujące uboju rytualnego w Polsce. W ocenie Trybunału naruszały one wolność religijną.

Organizacje dbające o dobrostan zwierząt nie zostawiały na orzeczeniu TK suchej nitki, ponieważ zezwalało na stosowanie uboju rytualnego – czyli bez ogłuszenia zwierzęcia – nie tylko w celu pozyskania mięsa na użytek członków danej gminy wyznaniowej, ale również w celu prowadzenia działalności gospodarczej. Oznaczało to zgodę na hodowlę na masową skalę z przeznaczeniem mięsa na eksport na rynki wymagające uboju zgodnego z zasadami koszerności lub halal.

Nonsens o „lewackiej agresji”

Choć argumenty są po stronie Kazimierza Ujazdowskiego, to nieporozumieniem jest twierdzenie, że Trybunał bronił Polski przed „lewacką agresją” – bo tej nigdy w Polsce nie było. Ustawy będące wyrazem lewicowego światopoglądu właściwie nie przechodziły przez kolejne parlamenty i mniej lub bardziej konserwatywnych prezydentów.

Trybunał Konstytucyjny był tarczą przed agresją lewicy, chcącej naruszyć podstawy aksjologii wolnej Rzeczypospolitej.
Fałsz. Polska od lat nie uchwala praw o lewicowym charakterze.
"Rzeczpospolita",03 września 2016

Trybunał w takich sprawach – z wyjątkiem wyroku ws. aborcji z 1997 roku – właściwie nie orzekał, ponieważ "lewackich ustaw" w Rzeczypospolitej nie uchwalano. TK nie mógł być zatem tarczą przed "agresją", bo "agresji" nie było.

Ustawy liberalizujące twarde w Polsce zakazy dotyczące praw reprodukcyjnych kobiet czy orientacji seksualnej były zatrzymywane wcześniej – jeśli nie utknęły w „zamrażarce” nieprzychylnego projektowi marszałka Sejmu, to albo parlamentarzyści kolejnych kadencji odrzucali projekty już w pierwszym czytaniu, albo lądowały one „na wieczne nigdy” w komisjach sejmowych, albo były odrzucane przez Sejm w trzecim czytaniu lub wetowane przez prezydentów. Ostatecznie nikt nie kierował w ich sprawie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego.

Sprawy lewicy, których Trybunał nigdy nie badał

W efekcie TK nie miał pola do popisu: mimo czterech podejść w poprzedniej kadencji w Polsce nigdy nie została wprowadzona ustawa legalizująca związki partnerskie, nie mówiąc już o legalizacji małżeństw jednopłciowych, czy prawie par homoseksualnych do adopcji dzieci.

Nigdy też nie zalegalizowano marihuany – ani w celach medycznych, ani rekreacyjnych – a Aleksander Kwaśniewski, któremu najbliżej było do lewicowego prezydenta, podpisał nawet radykalną ustawę wprowadzającą surowe kary nawet za posiadanie niewielkiej ilości miękkich narkotyków (co zresztą później uznał za błąd).

Andrzej Duda na początku swojej kadencji zawetował nawet ustawę o uzgodnieniu płci – bez skierowania jej do Trybunału Konstytucyjnego.

Za lewicowe można by uznać – od biedy – tylko dwie uchwalone w ostatniej dekadzie ustawy, obie z 2015 roku. Pierwszą była ustawa o in vitro, drugą ustawa ratyfikująca Konwencję Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie, którą prawica oskarżała o „promocję gender”. Trybunał Konstytucyjny jednak nigdy nie orzekał w sprawie tych ustaw.

Udostępnij:

Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze