Skoro wyroki Trybunału Konstytucyjnego podlegają publikacji z mocy prawa, prawo musi przewidywać odpowiedzialność za ich niepublikowanie. Dla premier i członków rządu – to Trybunał Stanu, a dla tych, którzy ją do tego nakłaniali, czyli dla podżegaczy, sąd karny - pisze Krzysztof Stępiński, adwokat, członek Rady Archiwum Osiatyńskiego
Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, nawet jeśli są czyimś zdaniem wynikiem spotkania grupy kolesi przy kawie, podlegają publikacji. Tak stanowi Konstytucja. Nie wchodząc w szczegóły można przyjąć, że orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego dotyczące aktów normatywnych ogłaszanych w Dzienniku Ustaw należy niezwłocznie opublikować w tymże Dzienniku Ustaw. Pozostałe orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego publikuje się w Monitorze Polskim. Za publikację orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego odpowiada Prezes Rady Ministrów i podlegli mu/jej urzędnicy.
Przynajmniej dwa wyroki Trybunału Konstytucyjnego, odnoszące się do spraw najważniejszych dla obywateli, oczekują na publikację w Dzienniku Ustaw od dwóch lat. Wiele wskazuje na to, że nie zostaną opublikowane przez czas bliżej nieokreślony.
W kodeksie karnym (art. 231 KK) jest tzw. przestępstwo nadużycia funkcji, potocznie określane, jako przestępstwo urzędnicze. Jego sprawcą może być wyłącznie funkcjonariusz publiczny. Zatem jest to przestępstwo indywidualne. Wyczerpująca lista osób, które są funkcjonariuszami publicznymi jest zawarta w art. 115 § 13 KK. Otwiera ją, co zrozumiałe, Prezydent RP, a blisko końca figuruje - nomen omen - funkcjonariusz Służby Więziennej, czyli osoba, która pilnuje tych, którzy złamawszy prawo, trafiają do więzienia.
W sprawie nieopublikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego było prowadzone śledztwo. Jak powszechnie wiadomo zostało umorzone, choć nie do końca wiadomo, dlaczego. Teraz - dzięki Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka - publikowane są dokumenty, na podstawie których śledztwo zostało umorzone, w tym zeznania szefowej Rządowego Centrum Legislacji Jolanty Rusiniak, z których może wynikać, że w sprawie decyzji o niepublikowaniu wyroków możemy mieć do czynienia ze świadomym działaniem premier Beaty Szydło, której skutkiem jest dwuletnia przewłoka.
Gdyby tak istotnie było, otwiera się droga do zastosowania art. 231 KK. Bo skoro wyroki Trybunału Konstytucyjnego podlegają publikacji z mocy prawa, prawo musi przewidywać odpowiedzialność urzędniczą za ich niepublikowanie. W ten sposób koło się zamyka.
Polityków takich jak Prezes Rady Ministrów i członkowie Rady Ministrów – gdyby okazało się, że są uwikłani w akcję „nie publikujemy” – może czekać Trybunał Stanu, instytucja równie szacowna, co bezczynna (po 1989 r Trybunał Stanu wydał wyrok w jednej sprawie!).
Gorsze perspektywy mają przed sobą potencjalni podżegacze – vide art. 18 § 3 KK i art. 19 KK - czyli ci, który mogli szeptać do ucha premier „nie publikuj”, nakłaniając ją w ten sposób do niepublikowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego.
Im może nie pomóc nawet immunitet poselski (art. 105.1. Konstytucji RP). Bo ten wyłącza odpowiedzialność posła tylko w zakresie czynności wchodzących w zakres sprawowania mandatu.
Komentarze