Minister spraw wewnętrznych próbuje podważać wiarygodność Trybunału Konstytucyjny uznając go za dzieło dyktatora Jaruzelskiego. Błaszczak fałszuje historię i mimowolnie przypomina prawo z czasów "wojny polsko-jaruzelskiej", podobne do tego, które dziś forsuje PiS
Trybunał Konstytucyjny to był pomysł dyktatora Jaruzelskiego. Żeby pokazać, że Polska stanu wojennego ma jakiś wentyl demokratyczny. To było złudą.
Mariusz Błaszczak miał wtedy 12 lat, więc może nie pamiętać, że zjazd "Solidarności" nie popierał dyktatora Jaruzelskiego i w ogóle nie był zbyt lubiany przez komunistycznych bonzów ówczesnego świata, zwłaszcza za rewolucyjne "Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej". Radziecka agencja TASS nazwała zjazd "antysowiecką orgią", a kierownictwo PZPR "obłędną prowokacją".
Historyk Antoni Dudek w książce "Dzieje dziesięciomilionowej 'Solidarności'" opisał, jak sam Breżniew krytykował "Posłanie do ludzi pracy" i w rozmowie z pierwszym sekretarzem PZPR, Stanisławem Kanią żądał wprowadzenia stanu wojennego.
Tuż po zjeździe "Solidarności" pełną władzę w partii przejął Jaruzelski i przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego ruszyły pełną parą.
Pół roku później - 26 marca 1982, czyli podczas stanu wojennego - rzeczywiście przyjęto ustawę o zmianie Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, dzięki której w ustroju pojawiły się Trybunał Konstytucyjny oraz Trybunał Stanu, bo Jaruzelski chciał udawać demokratę. Ale pierwszą ustawę o Trybunale Konstytucyjnym uchwalono dopiero w kwietniu 1985 roku, bo TK nie był komunistom do niczego potrzebny.
Wpisując Trybunał Konstytucyjny do konstytucji PRL, komunistyczne władze wprowadziły zresztą zapis, który oznaczał wykpienie całej koncepcji niezawisłego sądu konstytucyjnego.
Konstytucja PRL po nowelizacji w 1982 roku stanowiła bowiem - w art. 33, ust. 2 - że "orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego o niezgodności ustaw z Konstytucją podlegają rozpatrzeniu przez Sejm".
Ten przepis nie został uchylony w małej konstytucji z 1992 r. Władzę Sejmu nad wyrokami Trybunału Konstytucyjnego zakończyło dopiero przyjęcie konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku, w której wyroki TK - zgodnie z art. 190 ust. 1 - "mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne".
Sprzeczny z ideą trójpodziału władzy pomysł Jaruzelskiego, by inna władza mogła cenzurować wyroki Trybunału wrócił dopiero wraz z "ustawami naprawczymi" PiS.
PiS chce m.in., by premier mial prawo do odmowy publikacji wyroku TK, co legalizowałoby obstrukcyjną praktykę rządu PiS, który wciąż nie opublikował wyroków z 9 marca i 11 sierpnia 2016 roku.
Mariusza Błaszczaka może też zaskoczyć działanie oskarżanego przez niego o genealogiczne związki z komuną sądu konstytucyjnego w sprawie ukarania autorów stanu wojennego.
20 maja 1992 roku Trybunał Konstytucyjny - w pełnym składzie - złożył do Prezydium Sejmu "wstępny wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności konstytucyjnej przed Trybunałem Stanu byłego Prezydenta PRL gen.Wojciecha Jaruzelskiego oraz byłego Ministra Spraw Wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka".
Zarzuty TK dotyczyły wywiezienia i zniszczenia 267 teczek zawierających dokumenty z posiedzeń Biura Politycznego KC PZPR z lat 1982-1989, co stało się w grudniu 1989 roku na polecenie Jaruzelskiego i Kiszczaka.
"Trybunał Konstytucyjny stwierdza, że zniszczenie dokumentów, o których mowa we wniosku, ma znaczenie dla wszechstronnego wyjaśnienia przez Sejm okoliczności i konsekwencji wprowadzenia stanu wojennego" - konkludują sędziowie w dokumencie, o którego istnieniu minister Błaszczak zapewne wie tyle, co o najnowszej historii Polski.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze