Protokół nr 30 w sprawie stosowania Karty Praw Podstawowych, do którego w 2007 roku przystąpiła Wielka Brytania i Polska, nie ogranicza obowiązywania w Polsce Karty, ani nie zakazuje Trybunałowi Sprawiedliwości UE zajmowania się niezależnością sądownictwa w Polsce. Dementujemy fake-newsy
Zwolennicy zmian w wymiarze sprawiedliwości, forsowanych przez rząd PiS, próbują używać każdego argumentu, aby odmówić Trybunałowi Sprawiedliwości UE kompetencji do oceny niezawisłości sądownictwa w państwach członkowskich UE. O tym, że Trybunał Sprawiedliwości UE ma taką kompetencję, wielokrotnie pisaliśmy w Archiwum Osiatyńskiego (tu, tu, tu).
W debacie publicznej pojawia się błędny argument, powtarzany ostatnio m.in. przez Jana Rokitę we "Wprost", że TSUE nie może oceniać stanu sądownictwa w Polsce, ponieważ Polska podpisała opracowany dla Wielkiej Brytania Protokół nr 30 w sprawie stosowania Karty Praw Podstawowych UE.
Za rządów PiS w 2007 roku Polska dołączyła do Protokołu, nie mając wpływu na jego treść. Miało to zabezpieczać przed nadmierną ingerencją UE w kwestię praw podstawowych w Polsce, co było zresztą zbędne, ponieważ postanowienia Karty odnoszą się do państw członkowskich tylko wtedy, gdy stosują one prawo Unii (art. 51 ustęp 1 Karty).
Przystąpienie do protokołu wynikało głównie z bezpodstawnych, irracjonalnych obaw - pokazujących lęki polskiej prawicy - że Karta Praw Podstawowych nakaże wprowadzić małżeństwa jednopłciowe czy będzie podstawą dla niemieckich roszczeń wobec Ziem Odzyskanych.
Prof. Jan Barcz, znawca prawa europejskiego, ocenił przystąpienie przez Polskę do Protokołu jako niemające wielkiego znaczenia.
Postanowienia Protokołu ani nie ograniczają obowiązywania w Polsce Karty, ani nie zakazują TSUE zajmowania się niezależnością polskiego sądownictwa, a zasady, o naruszenie których oskarżona jest Polska – zasada skutecznej ochrony sądowej i zasada niezawisłości sędziów – wiążą każdego członka Unii niezależnie od Karty Praw Podstawowych.
Przedstawiamy analizę przygotowaną dla Archiwum Osiatyńskiego przez Jakuba Kocjana, Karola Piwońskiego i Bartosza Szylera pod opieką naukową dr. Macieja Taborowskiego z Katedry Prawa Europejskiego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
19 października 2018 roku Trybunał Sprawiedliwości UE wydał bezprecedensowe postanowienie o zastosowanie środka tymczasowego: nakazu zawieszenia stosowania przepisów ustawy o SN oraz przywrócenia sędziów powyżej 65. roku życia do orzekania.
Ten zdecydowany ruch TSUE daje podstawy przypuszczać, że Trybunał w marcu 2019 roku orzeknie o niezgodności z prawem unijnym kwestionowanych przez Komisję Europejską przepisów ustawy o SN.
W ocenie przepisów ustawy o SN, Trybunał Sprawiedliwości UE może się powołać na Kartę Praw Podstawowych UE, która od wejścia w życie traktatu lizbońskiego jest prawnie wiążąca, tak jak pozostałe źródła prawa pierwotnego UE, w tym traktaty. Karta została przyjęta, jak wskazuje się w jej preambule, dla uporządkowania i potwierdzenia praw „wynikających zwłaszcza z tradycji konstytucyjnych i zobowiązań międzynarodowych wspólnych państwom członkowskim”.
Jednym z nich jest prawo każdej osoby do niezawisłego i bezstronnego sądu, zawarte w art. 19 Traktatu o Unii Europejskiej oraz art. 47 Karty, o którego naruszenie oskarżana jest Polska przez Komisję w ramach skargi z art. 258 TFUE ze względu na, m.in. przymusowe, przedwczesne wysłanie w stan spoczynku grupy sędziów Sądu Najwyższego.
Zwolennicy reformy wymiaru sprawiedliwości przeprowadzanej przez obecny rząd, próbując uzasadnić odmówienie Trybunałowi kompetencji do oceny tejże reformy, powołują się często na Protokół nr 30 w sprawie stosowania Karty Praw Podstawowych UE, który z inicjatywy Wielkiej Brytanii został dołączony do Traktatu lizbońskiego. Do Protokołu przystąpiła także Polska.
Dokument przywoływany bywa w debacie publicznej jako prawna gwarancja pełnej suwerenności Polski w kształtowaniu organizacji wymiaru sprawiedliwości – zrobił to chociażby Jan Rokita w tekście we „Wprost” nr 24/2018 pt. „Radość w Luksemburgu” czy mec. Piotr Andrzejewski na portalu „wPolityce.pl” w tekście z 3 sierpnia 2018 pt. “Mec. Andrzejewski o orzeczeniu SN: Zawieszanie funkcjonowania ustawy w trybie cywilistycznego zabezpieczenia ociera się o absurd”.
Tymczasem znaczenie Protokołu ogranicza się do potwierdzenia postanowień Karty i podkreślenia jej porządkującego celu.
Przyjęcie Protokołu, oprócz zaspokojenia postulatów znacznej części brytyjskiego społeczeństwa niechętnej integracji europejskiej, wynikało głównie z odmienności brytyjskiego systemu prawnego, który nie opiera się na spisanej konstytucji. Zdaniem rządu Zjednoczonego Królestwa zachowanie ustawodawstwa krajowego jako podstawy ochrony jednostki wymagało ograniczenia bezpośredniej skuteczności niektórych praw zawartych w Karcie, szczególnie praw socjalnych (tytuł IV Karty), na co wskazuje art. 1 ustęp 2 Protokołu.
Obrazuje to niespójność działań Polski, która dołączyła do Protokołu, nie mając wpływu na jego treść, jednocześnie dodając deklarację nr 62 do Traktatu lizbońskiego, w której potwierdza pełne poszanowanie, z uwagi na dziejową rolę “Solidarności”, dla praw społecznych i pracowniczych, o których mowa właśnie w tytule IV Karty.
Karta wzbudzała wiele kontrowersji i nieuzasadnionych obaw, jakoby mogłaby ona narzucić Polsce obowiązek wprowadzenia małżeństw jednopłciowych i stanowić podstawę dochodzenia niemieckich roszczeń w sprawie Ziem Odzyskanych. W 2007 roku taki błędny pogląd przedstawiała minister spraw zagranicznych Anna Fotyga, mówiąc, że "w Karcie są postanowienia, które mogą się odnosić do niemieckich roszczeń majątkowych w Polsce, które mogą się odnosić do moralności publicznej, prawa rodzinnego", a ludzie są "zagrożeni utratą majątków stanowiących 30 proc. terytorium Polski".
Protokół miał więc stanowić zabezpieczenie przed nadmierną ingerencją organów Unii w kwestię praw podstawowych w Polsce. Zabezpieczenie zresztą zbędne, wobec wąskiego zakresu zastosowania Karty, która do państw członkowskich odnosi się tylko wtedy, gdy stosują one prawo Unii (art. 51 ustęp 1 Karty).
Jednak wbrew oczekiwaniom części polityków i publicystów, postanowienia Protokołu wykluczają interpretację, według której ograniczałby on obowiązywanie w Polsce Karty czy zakazywał Trybunałowi Sprawiedliwości zajmowania się niezależnością polskiego sądownictwa.
Świadczą o tym następujące argumenty:
Nie mają zatem racji ci, którzy doszukują się podstaw wyłączenia spod kontroli Unii Europejskiej polskiej reformy sądownictwa. W Wielkiej Brytanii popularne jest powiedzenie You can’t eat your cake and have it – które oznacza, że nie można mieć wszystkiego. Polska jest członkiem wspólnoty prawa - Unii Europejskiej, a wstępując do niej, zgodziła się nie tylko na miliardy euro płynące z unijnego budżetu, ale także na poszanowanie fundamentalnych europejskich wartości, które nie przetrwają bez odrębnych od innych władz, niezawisłych sądów. Jeśli polski rząd nie zrezygnuje z kolejnych ataków na tę niezawisłość, ryzykujemy utratę jednego i drugiego.
Komentarze