Niemal gotowy już tunel w Świnoujściu budzi emocje. PiS wypomina Tuskowi, że nie chciał jego budowy i chce przypisać sobie większość zasług. Jednak środki na inwestycję w końcu zapewniła UE i miasto.
Dla mieszkańców Świnoujścia nowy tunel to zbawienie. Dziś, by dostać się do centrum miasta, muszą korzystać z przeprawy promowej. Na prom samochodem można wjechać w dwóch miejscach. Przeprawa "Bielik" z osiedla Warszów od 04:00 do 22:00 jest dostępna jedynie dla samochodów z lokalnymi rejestracjami i identyfikatorami mieszkańca.
Drugi prom kursuje pomiędzy Wolinem a centrum Świnoujścia niedaleko mostu prowadzącego na wyspę Karsibór. Z tej przeprawy mogą skorzystać wszyscy - również turyści odwiedzający nadmorski kurort w województwie zachodnio-pomorskim.
"Niestety oznacza to często dla turystów i osób niemających prawa do przeprawy w centrum miasta kilkugodzinne oczekiwanie na wjazd do Świnoujścia, rekordowo oczekiwanie może trwać do 4-6 godzin" - ostrzega jeden z lokalnych portalu.
Lepiej więc porzucić swój pojazd w pobliżu jednego z punktów przeprawy, przepłynąć do centrum "Bielikiem" bez niego, a dopiero po 22:00 (kiedy oba kursujące pomiędzy Wolinem a Uznamem promy przyjmują wszystkie samochody) wrócić po swój samochód - radzą urzędnicy.
Nawet bez kolejek przeprawa przez okalającą świnoujskie wyspy rzekę Świnę zajmuje 40 minut. Po otwarciu tunelu dla ruchu - czyli pod koniec czerwca - promy zostaną utrzymane, będą kursować jednak rzadziej.
Dlatego od ponad 25 lat mówiło się o wydrążeniu drogowego tunelu pod Świną, który połączyłby lewobrzeżną część Świnoujścia (zasiedloną przez 80 proc. mieszkańców) z resztą miasta. Komitet Budowy Tunelu powstał już w 1996 roku.
Przez lata przeszkodą dla inwestycji był brak środków. Przez to Świnoujście musiało polegać na coraz bardziej awaryjnych promach, których kursowanie było uzależnione również od warunków na Świnie.
Pierwsze konkrety dotyczące powstania nowego połączenia centrum miasta z lądem pojawiły się na kilka lat po wstąpieniu Polski do UE. W 2010 roku samorząd zlecił analizę możliwych wariantów nowej przeprawy. W 2014, również na zlecenie miasta, z unijnych środków powstał Program Funkcjonalno-Użytkowy tunelu, czyli opis inwestycji dla wykonawcy projektu i robót.
Kolejne kroki do powstania tunelu - w tym zorganizowanie przetargu i wyłonienie wykonawcy - również były uzależnione od działania samorządu. Jedynie na ostatnim etapie Świnoujście oddało pole państwu, wyznaczając na inwestora zastępczego (nadzorującego samą budowę) Główną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad.
Budowa pochłonęła ponad 900 mln złotych. 775,7 mln złotych, czyli 85 proc. kosztów, wyłożyła Unia Europejska, resztę pokryły własne środki samorządu - informowały władze Świnoujścia w komunikacie dla mediów.
Podsumujmy więc: na każdym z etapów planowania i powstawania tunelu kluczową rolę odgrywały lokalne władze, a całość środków na jego budowę pochodziła z unijnych i samorządowych środków. Mimo to politycy obozu Zjednoczonej Prawicy wielokrotnie podkreślali swoje zasługi dla tej inwestycji.
O tunelu mówił również prezydent Andrzej Duda. We wrześniu 2021 roku mówił o przekopie pod Świną z dumą, jako o realizowanym właśnie pomyśle z własnej kampanii wyborczej.
"Nasze inwestycje" - mówił o budowie między innymi trasy S3 i tunelu w Świnoujściu premier Mateusz Morawiecki. Jednocześnie politycy PiS starają się przypominać słowa Donalda Tuska z 2010 roku. Ówczesny premier miał wtedy wątpliwości co do możliwości powstania przekopu pod Świną.
"Ta ponad miliardowa inwestycja w czasie kryzysu finansowego, kiedy szuka się oszczędności, przekracza dziś nasze możliwości"- mówił 13 lat temu Tusk, zapewniając, że będzie szukał na budowę tunelu środków w unijnej perspektywie budżetowej. - "Nie odkładamy tego ad acta, ale z całą pewnością trochę czasu będzie musiało upłynąć, zanim ta inwestycja ruszy".
Słowa Tuska wracają teraz w mocno zniekształconej formie. Jego opór przed wydawaniem pieniędzy na tunel w Świnoujściu przypomina między innymi Joachim Brudziński z PiS.
"Władze samorządowe słyszały przez ten czas, zarówno od Tuska, jak i jego lokalnych polityków, że ta inwestycja to fanaberia i nie ma sensu wydawać na nią pieniędzy unijnych" - stwierdził europoseł rządzącej partii.
Zdaniem Brudzińskiego pierwszy rząd PiS współpracował z samorządem i był gotów sfinansować inwestycję nawet z własnych środków (choć szukał też tych unijnych). Tunel byłby wcześniej, gdyby starań o jego powstanie nie zarzucił Tusk - przekonuje Brudziński.
O zasługach polityków PiS, bez których tunelu by nie było, przekonywał również zachodniopomorski poseł Artur Szałabawka. Zdjęciami tunelu na Twitterze chwalił się też Michał Dworczyk, używając hasztagu #DotrzymujemySłowa.
Tuska skrytykował również prowadzący programu "#Jedziemy" TVP Info Michał Rachoń. "Na ten projekt w czasie swoich rządów pieniędzy ani woli politycznej z jakiegoś powodu nie mógł znaleźć Donald Tusk" - mówił na antenie Rachoń, którego wypowiedź cytowało potem oficjalne konto stacji na Twitterze.
W odpowiedzi na post o braku wkładu środków budżetowych w inwestycję przypomnieli przedstawiciele Komisji Europejskiej w Polsce.
Dyskusję tę może przecinać wypowiedź prezydenta Świnoujścia. "Tak ogromne przedsięwzięcie jak budowa tunelu pod Świną nie może być efektem pracy czy starań tylko jednej osoby. Na powodzenie tej inwestycji ma wpływ długoletnia współpraca świnoujskiego samorządu z władzami krajowymi, samorządem województwa. Natomiast, o czym mówiłem podczas uroczystości związanej z początkiem drążenia tunelu w marcu, ojcem chrzestnym tej inwestycji jest pan Joachim Brudziński. Bez jego zaangażowania trudno byłoby rozpocząć proces inwestycyjny" - wyjaśniał Janusz Żmurkiewicz na łamach dziennika "Rzeczpospolita".
Za co prezydent Żmurkiewicz może tak doceniać Brudzińskiego, absolwenta Szkoły Rybołówstwa Morskiego w Świnoujściu? Między innymi za jego sprawą temat budowy tunelu miał trafić na rządową agendę w 2007 roku i zyskał kwalifikację do unijnego finansowania.
Zasługą po stronie rządowej może być też zwiększenie dostaw gazu przez terminal LNG. Jego działanie w granicach miasta przekłada się na zyski z podatków płynących do miejskiej kasy. Trudno powiedzieć jednak, która z ekip rządzących zasługuje w tym przypadku na większe uznanie.
Gazoport powstał przy zaangażowaniu zarówno rządu PiS, jak i PO-PSL. Decyzja o jego budowie zapadła w 2006 roku - gdy premierem rządu PiS był Kazimierz Marcinkiewicz. Budowa ruszyła w 2009 roku, w czasie rządów koalicji PO-PSL, zakończyła się zaraz po ponownym objęciu władzy przez PiS.
Tunel w Świnoujściu powstał dzięki zaangażowaniu posłów PiS i jest inwestycją rządu. Jego budowy nie chciał Donald Tusk.
Na łamach "Rzeczpospolitej" o swoim wkładzie w inwestycję mówił również szef PO na Pomorzu Zachodnim Olgierd Geblewicz. "W 2014 roku kierowany przez niego samorząd podpisał umowę na dofinansowanie prac przygotowawczych dla budowy, tj. opracowanie planu funkcjonalno–użytkowego, a następnie ujął budowę tunelu w Kontrakcie Terytorialnym dla województwa zachodniopomorskiego" - opisuje dziennik.
Nie można więc powiedzieć, że rząd i organy od niego zależne nie zrobiły nic dla budowy tunelu pod Świną. Politycy obozu rządzącego przypisują sobie jednak o wiele za duże zasługi dla jego powstania. Szczególnie razić powinny słowa Mateusza Morawieckiego, który jasno zasugerował, że tunel jest inwestycją rządową. W rzeczywistości kluczowe dla jego powstania na każdym etapie było zaangażowanie samorządu.
Gospodarka
Joachim Brudziński
Donald Tusk
Komisja Europejska
Prawo i Sprawiedliwość
Unia Europejska
inwestycje drogowe
świnoujście
tunel w świnoujściu
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze