Najbardziej prawdopodobne, że Turcja uwikła się teraz w serię kryzysów z USA i z Unią Europejską, co pchnie Erdoğana w stronę Moskwy i Pekinu. Będzie to zgodne z coraz bardziej represyjnym kursem w polityce wewnętrznej - przewiduje Dawid Warszawski. Jego analiza porządkuje chaos informacyjny, jaki panuje w polskich mediach
Co się zdarzyło w Turcji w piątkową noc?
Nie do końca wiadomo. Znany jest jednak przebieg wypadków:
Dlaczego zamach się nie powiódł?
Jakie są bezpośrednie konsekwencje nieudanego zamachu?
Prezydent Erdoğan, choć sam jest umiarkowanym islamistą, oskarżył o przygotowanie zamachu Fethullaha Gülena, tureckiego islamskiego myśliciela, przebywającego od prawie 20 lat na wygnaniu w USA. Gülen, którego wersja islamu zasadza się na potępieniu przemocy i dążeniu do dialogu z innymi kulturami, potępił zamach natychmiast po deklaracji Rady, a następnie kategorycznie odrzucił oskarżenia prezydenta. Mimo to Erdoğan zażądał od USA ekstradycji Gülena, dając do zrozumienia, że w przeciwnym razie współpraca wojskowa obu stron może zostać wstrzymana.
Turcja jest kluczowym sojusznikiem Waszyngtonu w Walce z Państwem Islamskim. Na rozkaz władz tureckich wstrzymano loty bojowe na terytoria syryjskie samolotów USA z tureckiej bazy Incirlik.
Turecki minister pracy oskarżył nawet Waszyngton, że stał za zamachem. Sekretarz stanu John Kerry z oburzeniem odrzucił te oskarżenia i stwierdził, że ewentualny umotywowany wniosek ekstradycyjny zostanie starannie rozpatrzony.
Turcja już raz usiłowała doprowadzić do ekstradycji Gülena; wniosek, życzliwie potraktowany przez administrację Obamy, został odrzucony przez sąd w Pensylwanii, gdzie Gülen mieszka.
Nazajutrz po nieudanej próbie zamachu aresztowano 2839 wojskowych podejrzanych o udział w niej. Zarazem Wysoka Rada Magistratury poinformowała o zwolnieniu z pracy 2475 prokuratorów i sędziów; dziesiątki z nich aresztowano. Nie wyjaśniono, jaki jest związek tych posunięć z zamachem stanu, ale Erdoğan od dawna oskarżał sędziów i prokuratorów, że są agenturą Hizmetu, i systematycznie ograniczał niezawisłość sądownictwa. Obserwatorzy są zgodni, że to tylko początek wielkiej czystki całego aparatu państwowego, pod kątem osobistej lojalności wobec prezydenta Erdoğana.
Jest czymś ironicznym, że Erdoğan, lubujący się w teoriach spiskowych, w końcu musiał stawić czoła realnemu spiskowi – choć jego teoria tego spisku, przypisująca odpowiedzialność zań Gülenowi, pozostaje póki co bezpodstawna. Jeszcze w trakcie trwania puczu pojawiły się też ulotki, zgodne z narastającymi w Turcji antysemickimi nastrojami, które uznały zamach za „spisek żydowski”. Można przypuszczać, że fakt, iż jego domniemany przywódca gen. Öztürk, był wcześniej attaché wojskowym w Izraelu, nastroje te może jeszcze wzmocnić. Pojawiły się zarazem tez interpretacje, ze spisek był prowokacja samego Erdoğana, szukającego pretekstu do rozprawienia się z opozycją. Powoływano się tu na – istotnie trudne do wyjaśnienia – błędy w przeprowadzeniu zamachu. Należy jednak zauważyć, że strona rządowa sprawiała wrażenie równie nieprzygotowanej.
Co to oznacza dla stosunków Turcji ze światem?
NATO, UE i USA, czyli główni partnerzy międzynarodowi Turcji, potępili zamach niemal natychmiast, mimo że wcześniej wielokrotnie krytykowali naruszanie przez Erdoğana zasad demokracji i praworządności. Uczyniła to też Rosja, z którą stosunki, fatalne od zestrzelenia w listopadzie 2015 roku rosyjskiego myśliwca nad Turcją, Erdoğan był dopiero ledwie co naprawił.
Doszło tez do pojednania z Izraelem, ale Jerozolima zwlekała z potępieniem zamachu aż stało się oczywiste, ze się nie powiódł.
Za to Egipt, z którym Ankara ma lodowate stosunki od zamachu stanu gen. Abdel Fattaha al-Sisiego, który obalił rządy demokratycznie wybranego prezydenta-islamisty Mohameda Morsi’ego, zablokował w Radzie Bezpieczeństwa, której jest obecnie niestałym członkiem, uchwałę wyrażającą poparcie dla „demokratycznie wybranego rządu tureckiego”. Kair chciał jedynie potępienia zamachowców, a uchwała wymaga jednomyślności. Najprawdopodobniej oznacza to, że wrogość między oboma wielkimi państwami muzułmańskimi się jeszcze bardziej nasili.
Sam zamach nie wpłynie na stosunki Turcji z NATO, ponieważ jest jasne, że znakomita większość armii go nie poparła, a więc standardy NATO-wskie nie zostały naruszone.
Jasne jest natomiast, że stosunki Turcji z USA są napięte. O ile Erdoğan, co mało prawdopodobne, nie przedstawi takich dowodów winy Gülena, które może uznać amerykański sąd, do ekstradycji nie dojdzie. Tym samym USA zostaną uznane za sojusznika śmiertelnego wroga tureckiego prezydenta. Trudno sobie w takiej sytuacji wyobrazić wznowienie współpracy wojskowej. Baza w Incirlik może pozostać zamknięta. Następny prezydent USA może uznać to za akt sojuszniczej nielojalności, zwłaszcza jeśli będzie nim Donald Trump.
W stosunkach z UE nic się natychmiast nie zmieni. Ale Erdoğan, w swym dążeniu do zwiększenia swej bazy politycznej, zapewne zrealizuje plan nadania setkom tysięcy syryjskich uchodźców tureckiego obywatelstwa w przekonaniu, że z wdzięczności będą na niego głosować. Uchodźcy ci przebywają w graniczącym z Syrią tureckim Kurdystanie, i ich głosy będą potrzebne, by osłabić tam poparcie dla kurdyjskiej HDP. Ale nadanie Syryjczykom tureckich paszportów prawie na pewno uniemożliwi spełnienie przez UE obietnicy o ruchu bezwizowym z Turcją, a to z kolei sprawi, że Erdoğan przestanie respektować porozumienie w sprawie uchodźców. Podobny efekt wywołają nieuchronne represji i wzrost autorytaryzmu po nieudanym zamachu. W konsekwencji stosunki z UE czeka kryzys.
Nie jest jasne, jak zamach wpłynie na najważniejszy dziś problem tureckiej polityki zagranicznej, czyli wojnę w Syrii. Wcześniej Erdoğan popierał islamistów walczących z Assadem, łącznie ze zbrojeniem ISIS i zapewnianiem im zaplecza. Pod presją USA musiał zrewidować stanowisko i dołączyć się do wojny z tzw. Państwem Islamskim, co zaowocowało serią krwawych zamachów terrorystycznych w Turcji.
Zarazem Erdoğan skłonny był zaangażować się w wojnie lądowej przeciwko armii Assada, czemu wojsko tureckie było kategorycznie przeciwne. To być może tłumaczy udział dowódcy II armii w spisku – ale ostatnio pojawiły się doniesienia, że po pojednaniu z Moskwą i Jerozolimą, Ankara chce także zakopać topór wojenny z Damaszkiem. Sadzić należy, że Erdoğan, skoncentrowany na problemach wewnętrznych, zmniejszy zaangażowanie Turcji w Syrii, także na skutek prawdopodobnych tarć z USA, i pragnieniu utrzymania dobrych stosunków z Moskwą.
Co będzie z Kurdami?
Z problemów wewnętrznych najważniejsza do tej pory była wojna z PKK (Partią Pracujących Kurdystanu), która pochłonęła w 2015 r. ponad dwa tysiące ofiar. W tej kwestii armia turecka była podzielona: część opowiadała się za rozwiązaniem politycznym, które Erdoğan był porzucił. Nie wiadomo, jakie było stanowisko zamachowców w tej kwestii, ani co zrobi teraz Erdoğan. Czy z nieufności do armii wstrzyma działania bojowe, a lojalność kurdyjskiej HDP wynagrodzi wznowieniem negocjacji? Czy też postąpi dokładnie odwrotnie. Należy jednak zauważyć, że skłonność do politycznych kompromisów nigdy nie była jego mocną stroną.
***
Najbardziej prawdopodobne jest, że Turcja uwikła się w serię kryzysów z USA, w związku z Gülenem, i z Unią Europejską, w związku z uchodźcami i narastającym autorytaryzmem – a to pchnie Erdoğana w stronę Moskwy i Pekinu (jeszcze kilka lat temu poważnie rozpatrywał przystąpienie do Organizacji Szanghajskiej). Będzie to zgodne z coraz bardziej represyjnym kursem, jaki zapewne w polityce wewnętrznej obierze.
Turcy, którzy w poprzednich czterech udanych wojskowych zamachach w ostatnich 60 latach, w znacznym stopniu popierali wojsko w nadziei, że przywróci w kraju ład, być może jeszcze pożałują, że tym razem, z troski o demokrację, nie postąpili podobnie.
Dawid Warszawski (Konstanty Gebert) – publicysta m.in. „Gazety Wyborczej”
Dawid Warszawski (Konstanty Gebert) - ekspert i publicysta, założyciel i pierwszy dyrektor warszawskiego biura think tanku ECFR (European Council on Foreign Relations). W latach 70. współpracownik KOR, w latach 80. publicysta (ps. Dawid Warszawski) podziemnej „Solidarności”, sprawozdawca rozmów Okrągłego Stołu (książka „Mebel”). Wspierał Tadeusza Mazowieckiego jako specjalnego wysłannika ONZ do Bośni (1992-1993; książka „Obrona poczty sarajewskiej”). Jeden z głównych animatorów odrodzenia życia żydowskiego w Polsce (założyciel pisma „Midrasz”, 1997). Specjalizuje się w tematyce bliskowschodniej, opisuje naruszanie praw człowieka w wielu miejscach świata. Dla OKO.press napisał kilkadziesiąt przenikliwych analiz o Turcji, Izraelu, polityce USA. Demaskował też politykę zagraniczną prezydenta Dudy, czy premiera Morawieckiego.
Dawid Warszawski (Konstanty Gebert) - ekspert i publicysta, założyciel i pierwszy dyrektor warszawskiego biura think tanku ECFR (European Council on Foreign Relations). W latach 70. współpracownik KOR, w latach 80. publicysta (ps. Dawid Warszawski) podziemnej „Solidarności”, sprawozdawca rozmów Okrągłego Stołu (książka „Mebel”). Wspierał Tadeusza Mazowieckiego jako specjalnego wysłannika ONZ do Bośni (1992-1993; książka „Obrona poczty sarajewskiej”). Jeden z głównych animatorów odrodzenia życia żydowskiego w Polsce (założyciel pisma „Midrasz”, 1997). Specjalizuje się w tematyce bliskowschodniej, opisuje naruszanie praw człowieka w wielu miejscach świata. Dla OKO.press napisał kilkadziesiąt przenikliwych analiz o Turcji, Izraelu, polityce USA. Demaskował też politykę zagraniczną prezydenta Dudy, czy premiera Morawieckiego.
Komentarze