Od stycznia 2024 średnie wynagrodzenie nauczycielek wzrośnie od 1567 do 2197 zł/mies. Tusk modyfikuje obietnic, ale nie zostawia na lodzie młodych nauczycieli. ZNP uważa, że to „dobry początek”. Niewykluczone, że nie będzie się upierać przy podwyżce 1500 zł płacy zasadniczej
„W budżecie zapewniliśmy środki na podwyżkę średnich wynagrodzeń dla nauczycieli o 30 proc., a dla nauczycieli początkujących o 33 proc.” – przekazał premier Donald Tusk po posiedzeniu Rady Ministrów. Te różnice, według Tuska, wynikają z prostej kalkulacji – chodziło o to, by każdy nauczyciel w Polsce na pasku wypłat dostał faktycznie minimum 1500 zł więcej. Od razu wyjaśnijmy, że premierowi chodzi o całkowite zarobki (z dodatkami i nadgodzinami), które jest regulowane przez tzw. wynagrodzenie średnie.
„Ci, którzy mają więcej godzin i dodatki będą mieli wyraźnie więcej. Najbardziej zasłużeni, najciężej pracujący będą mieli nawet 2 tys. zł podwyżki. Ale zależało nam, żeby żadna grupa nie spadła poniżej 1500” – mówił premier.
Dodał, że może być tak, że mała grupa nauczycieli początkujących, która pobiera tylko pensję zasadniczą, faktycznie spadnie poniżej tego poziomu. „W związku z tym wydzieliliśmy fundusze tak, żeby we wrześniu sprawdzić, kto został nieusatysfakcjonowany, żeby wyrównać ewentualne straty. Tak żeby każda nauczycielka, każdy nauczyciel w Polsce, którzy pracują w normalnym wymiarze dostali minimum 1500 zł podwyżki” – mówił Tusk.
Tylko raz w kampanii wyborczej Donald Tusk doprecyzował, co będzie punktem odniesienia dla zapowiadanych podwyżek. Podczas prezentacji 100 konkretów KO w Tarnowie mówił: "każdy nauczyciel, każda nauczycielka dostaną podwyżkę [moment zawahania] do zasadniczego o minimum 1500 zł, co znaczy 30 proc. podwyżki dla wszystkich nauczycieli”.
Później ta propozycja coraz bardziej się rozmywała, dryfując w stronę podniesienia średnich wynagrodzeń, czyli takich, które uwzględniają wypłatę dodatków (np. za wychowawstwo, czy wysługę lat) oraz pracę ponadwymiarową (w systemie zastępstw lub po prostu powyżej pensum).
Jak widać na wykresie poniżej, pomimo podniesienia odsetka do 33 proc. do podwyżki pensji zasadniczej o 1500 zł brakuje nauczycielkom początkującym 282 zł, mianowanym 333 zł, a dyplomowanym tylko 135 zł.
Całkowite zarobki z dodatkami i nadgodzinami po podwyżce o 33 i 30 proc. od 1 stycznia wyniosą odpowiednio: 6354 zł, 7454 zł i 9524 zł (brutto). Najliczniejsza, bo stanowiąca ponad 52 proc. szkolnej kadry, grupa nauczycielek dyplomowanych może liczyć więc na wzrost średnich płac o 2 197 zł. Za to nauczyciele początkowi będą zarabiać o 1 576 zł więcej.
Gdyby początkujące nauczycielki dostały 30 proc. podwyżki ich średnie wynagrodzenie wyniosłoby 6211 zł, co oznaczałoby wzrost o 1433 zł. To dlatego rząd zwiększył odsetek podwyżki dla tej grupy do 33 proc.
Donald Tusk najwyraźniej potraktował swą wypowiedź z Tarnowa jako pomyłkę, zamieniając ją na obietnicę minimum 1500 zł średnich zarobków.
Na poniższym wykresie porównujemy zapowiadane przez premiera podwyżki z „wariantem 1500 zł” wzrostu płacy zasadniczej i takiego samego wzrostu – w procentach – płac średnich.
Szczególnie ciekawa wydaje się zapowiedź premiera dotycząca wrześniowej ewaluacji podwyżek. Będzie ona wymagała sprawdzenia, ilu nauczycieli w Polsce, którzy pracują na pełen etat faktycznie pobiera „gołą pensję”, czyli bez dodatków i nadgodzin.
Głównie chodzi o wąską grupę nauczycieli początkujących oraz nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej, które nie mogą ratować budżetów nadgodzinami.
Czy ta propozycja satysfakcjonuje związki zawodowe? „Finałem naszych dywagacji będzie załącznik do rozporządzenia o płacach minimalnych nauczycieli, w którym zobaczymy, jak to dokładnie będzie się kształtowało. Na pewno dobrym rozwiązaniem jest to, że premier pomyślał o początkujących nauczycielach” – mówi OKO.press prezes ZNP, Sławomir Broniarz.
„My wszyscy jesteśmy spadkobiercami grzechu ministra Handtkego, który tworząc skomplikowany system wynagradzania nauczycieli, sprawił, że wiele z nas go nie rozumie. To niby jasne, że nauczyciel, który przychodzi do zawodu nie dostaje odprawy emerytalnej przewidzianej w dodatkach. Ale średnie wynagrodzenia go uwzględniają” – dodaje.
ZNP będzie rozmawiać z nową ministrą edukacji już jutro, w środę 20 grudnia o 12.00. w gmachu MEN na ul. Szucha w Warszawie. Z czym ZNP pójdzie do Barbary Nowackiej?
„Z kwiatami” – odpowiada Sławomir Broniarz. I dodaje, że deklaracja premiera w dużej mierze jest zaspokojeniem wniosków i oczekiwań nauczycieli, które od 2016 roku reprezentowała strona związkowa. „Trzeba było wykonać wyraźny gest, żeby zahamować odpływ nauczycieli i stworzyć podstawy do rozpoczynania pracy w zawodzie” – mówi prezes ZNP.
Ale to nie tylko symbol. Dla ZNP to początek dyskusji o tym, co zrobić z pauperyzacją zawodu nauczyciela w przyszłości. „Chcemy uwolnić dyskurs o płacach od relacji z politykami. Chcemy zrobić to, co zakłada nasz obywatelski projekt ustawy, czyli odnieść waloryzację płac do danych GUS. Zakładamy, że będziemy o tym dyskutowali w przyszłym roku i następnych latach” – mówi Broniarz.
I dodaje, że dzisiejsza deklaracja to z pewnością krok w dobrą stronę. „Mamy wiele tematów na jutrzejsze spotkanie, na pewno w najbliższych tygodniach siądziemy do pracy z nowym rządem. A zgodnie z deklaracją premiera przyjrzymy się ponownie tej podwyżce, bo statystyka pokaże też, jak duża grupa nauczycieli odchodzi i co z młodymi nauczycielami. Wydaje się, że na dziś przesłanie jest optymistyczne” – mówi prezes ZNP.
Poprzednie zapowiedzi (np. w uchwale z 4 grudnia), że ZNP będzie twardo domagać się dosłownej realizacji obietnicy z Tarnowa zostały złagodzone. Związek uznał zapewne, że podwyżki i tak są bardzo duże.
Jeszcze niedawno wiceszefowa ZNP Urszula Woźniak mówiła, że nauczyciele wciąż nie wierzą, że dostaną aż tyle.
Takiej podwyżki faktycznie jeszcze nie było.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze