0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 25.03.2025 Radom , hala MOSiR . Kandydat na stanowisko prezydenta RP Rafal Trzaskowski podczas spotkania z mieszkancami Radomia . Fot. Marcin Kucewicz / Agencja Wyborcza.pl25.03.2025 Radom , h...
  • W środę kandydat KO Rafał Trzaskowski zaproponował debatę Karolowi Nawrockiemu popieranemu przez PiS.
  • Sztab Nawrockiego postawił jednak warunek: udział powinny wziąć także Telewizja Republika i wPolsce24, ale na to nie zgadza się sztab Trzaskowskiego.
  • Debata, w której bierze udział Trzaskowski, ma być transmitowana przez trzy telewizje TVP, TVN i Polsat o godz. 20:00.
  • Telewizja Republika zapowiedziała, że zrobi swoją własną debatę o godz. 18:50 na rynku w Końskich.

Pomysł organizacji debaty telewizyjnej, w której mieliby wziąć udział tylko dwaj najsilniejsi sondażowo kandydaci na prezydenta, został ostro skrytykowany przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię, który w sondażach ma bardzo niskie wyniki (oscylują między 5-6 proc.). Hołownia podkreśla, że obowiązkiem TVP jako telewizji publicznej jest organizacja debaty ze wszystkimi kandydatami biorącymi udział w wyborach prezydenckich.

Jacek Cichocki, szef sztabu Hołowni, napisał w czwartek do Tomasza Syguta, dyrektora generalnego spółki, by zaprosił pozostałych kandydatów. Również napisał mu, że TVP nie ma prawa organizować debaty tylko dwóch kandydatów.

Oprócz Hołowni zamiar udziału w debacie zadeklarowali też Magdalena Biejat oraz Krzysztof Stanowski. Do Końskich nie wybiera się kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen, który przebywa obecnie w Ustrzykach Dolnych. Także Adrian Zandberg nie zamierza brać udziału w debacie. „Ja kandyduję na urząd prezydenta Rzeczypospolitej, a nie na urząd klauna w cyrku” – powiedział na konferencji.

Jedna debata czy dwie?

Debatę mają transmitować TVP, TVN i Polsat. Osobne wydarzenie organizuje prawicowa Telewizja Republika – tam zapowiedział się Karol Nawrocki.

Telewizja Republika i wPolsce24 od czwartku naciskają na zmianę warunków wydarzenia w Końskich. Chcą dołączyć do TVP, TVN i Polsatu i wystawić swojego dziennikarza, który będzie zadawał pytania kandydatom. Na to nie zgadza się sztab kandydata KO Rafała Trzaskowskiego.

Ponieważ nie ma zgody między sztabami, w Końskich instalują się już telewizje – jedne na rynku miasta, inne w sportowej hali.

Dlaczego akurat tam? Pięć lat temu Rafał Trzaskowski nie pojawił się na debacie prezydenckiej z Andrzejem Dudą w Końskich. TVP, wtedy jeszcze w rękach PiS, wykorzystywała to przeciwko niemu, podkreślając jego nieobecność. Niektórzy wskazują, że to mogło zaważyć na wyniku wyborów. Różnica była niewielka. Andrzej Duda w II turze wyborów dostał 51,03 proc. głosów, Trzaskowski – 48,97 proc. – tylko 211 194 głosy zdecydowały o przegranym wyniku Trzaskowskiego.

Kto finansuje debatę?

Dziennikarze Wirtualnej Polski ujawnili, że halę na debatę w Końskich, w której ma wziąć udział Rafał Trzaskowski, wynajął Dom Mediowy AM Studio z Warszawy. W artykule napisano, że firma w przeszłości „wielokrotnie wykonywała usługi dla partii Donalda Tuska, a jej właściciel grał przed laty z premierem w piłkę”.

Sztabowcy Trzaskowskiego w rozmowie z portalem potwierdzili, że to oni zadbali o dostępność i wynajem sali w Końskich: zobowiązali się do wstępnego przygotowania przestrzeni, czyli m.in. przygotowania kotar i zabezpieczenia technicznego podłogi. „Po stronie stacji telewizyjnych są kamery, nagłośnienie, kable, przygotowanie miejsc dla kandydatów” — powiedziała nieoficjalnie osoba ze sztabu kandydata KO w rozmowie z WP.

Zapytaliśmy sztab Rafała Trzaskowskiego o finanse i koszty związane z debatą. Na odpowiedź wciąż czekamy.

Oficjalnie TVP zaprzecza, że organizuje debatę.

Poprosiliśmy Telewizję Publiczną o komentarz w tej sprawie. Oto pytania, jakie zadaliśmy:

  1. Kto pokrywa koszty wynajęcia sali, w której odbywa się debata?
  2. Kto finansuje zaplecze techniczne – w tym m.in. ekrany LED, nagłośnienie, oświetlenie, transport i montaż sprzętu?
  3. Czy w organizację wydarzenia zaangażowani są jacyś podwykonawcy? Jeśli tak – kto ponosi koszty ich pracy?
  4. Na jakiej podstawie prawnej TVP organizuje debatę jednego lub dwóch kandydatów na prezydenta?

Odpowiedź od telewizji była krótka: „Telewizja Polska nie jest organizatorem tej debaty. Koszty pokrywa sztab Rafała Trzaskowskiego”.

Do wiadomości dołączono link do artykułu TVP, w którym możemy przeczytać: Telewizja Polska S.A. wyraża gotowość do wyprodukowania sygnału z „Debaty Przedwyborczej” w Końskich z udziałem kandydatów na Urząd Prezydenta: Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego.

Oraz że: Telewizje porozumiały się w sprawie zasad debaty przed wyborami prezydenckimi. Podkreślają, że nie są organizatorami debaty, a sygnał zostanie udostępniony zainteresowanym mediom.

Burmistrz Końskich Krzysztof Obratański w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” powiedział, że o debacie dowiedział się w środę, 9 kwietnia. Dzień wcześniej miała do niego zadzwonić ministra ds. polityki senioralnej, pochodząca ze Skarżyska-Kamiennej Marzena Okła-Drewnowicz, która zapytała go, czy można wynająć salę sportową. Obratański nie odmówił. Warunkami najmu zajął się zarządca obiektu – ZOSiR.

Burmistrz powiedział też, że „formalnie najemcą hali została Telewizja Polska”, choć nie doprecyzował, co owo „formalnie” miałoby znaczyć. TVP ma halę zajmować od godziny 19:00 w czwartek 10 kwietnia do godziny 06:00 w sobotę 12 kwietnia.

Czy TVP ma prawo współfinansować debatę?

Art. 120 kodeksu wyborczego głosi, że TVP "ma obowiązek przeprowadzenia debat pomiędzy przedstawicielami tych komitetów wyborczych w wyborach do Sejmu lub w wyborach do Parlamentu Europejskiego w Rzeczypospolitej Polskiej, które zarejestrowały swoje listy kandydatów we wszystkich okręgach wyborczych, a w przypadku wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej – pomiędzy kandydatami”, a szczegółowe zasady debaty ma określić rozporządzenie KRRiT.

Rozporządzenie mówi, że debata ma trwać co najmniej 45 minut, ma być nadana między godz. 18:00 a godz. 22:15 na dwa tygodnie przed wyborami. Debaty muszą odbywać się na żywo, a telewizja musi o niej poinformować widzów z wyprzedzeniem.

Czy w świetle prawa publiczny nadawca może współfinansować organizację debaty jednego kandydata?

„Jeśli telewizja zaprasza wszystkich kandydatów i wydarzenie ma charakter otwarty, to ma prawo je finansować. Problem pojawia się w momencie, gdy wydarzenie przyjmuje formę agitacji na rzecz jednego kandydata. Wtedy koszty powinien ponosić komitet wyborczy” – mówi w rozmowie z OKO.press Anna Frydrych-Depka, adiunktka z Katedry Prawa Konstytucyjnego na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, członkini zarządu Fundacji Odpowiedzialna Polityka.

Dodaje, że kampanię wyborczą mogą prowadzić wyłącznie komitety, a Telewizja Polska, jako podmiot prawny, nie jest komitetem. Dlatego nie ma prawa wydatkować środków publicznych na działania, które mogłyby być uznane za kampanię jednego z kandydatów.

Prawniczka tłumaczy, że sama debata musi zakładać udział co najmniej dwóch kandydatów, inaczej nie spełnia przepisowego sformułowania „debaty pomiędzy kandydatami” i „jeśli występuje tylko jeden kandydat, nie jest to debata w rozumieniu prawa”.

Jeśli w wydarzeniu, które nazywane jest debatą, udział bierze tylko jeden kandydat, rozmawia z dziennikarzami, a pozostali nie zostali zaproszeni, to nie jest to debata.

„Możliwe, że telewizja powie, że to nie jest debata z artykułu 120, ale transmitowała spotkanie w Końskich kandydata, które miało być spotkaniem z innym kandydatem, ale tamten nie przyszedł. Czy byłoby to nielegalne, raczej nie, ale można się zastanawiać czy nie jest to pewne nadużycie ze strony publicznego nadawcy. Nieznane są mi okoliczności toczonych rozmów ze sztabami, więc ciężko cokolwiek więcej w tej sprawie powiedzieć” – podkreśla Frydrych-Depka.

Czy może być wiele debat? Tak

W świetle przepisów dopuszczalne jest podzielenie debaty na kilka części – np. w formie debat grupowych, bo w tegorocznych wyborach na prezydenta jest wielu różnych kandydatów. Można sobie wyobrazić sytuację, że np. Trzaskowski debatuje z Nawrockim, a potem w kolejnym tygodniu jest debata Mentzen, Hołownia, Nawrocki, Trzaskowski.

W sytuacji, w której inni kandydaci nie zostali zaproszeni lub nie mieli realnej szansy uczestniczyć, może dojść do naruszenia zasady równości szans.

„Jeśli ktoś występuje publicznie, odpowiada na pytania i odbywa to się pod szyldem jednego komitetu wyborczego, to bardziej to przypomina kampanię wyborczą niż debatę. A gdyby jeszcze telewizja nadała temu formatowi nazwę „debata” i próbowała wmówić widzom, że to rzeczywista konfrontacja poglądów, to byłby czysty absurd” – mówi.

;
Na zdjęciu Natalia Sawka
Natalia Sawka

Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.

Komentarze