Materiał TVP.Info (tutaj) opublikowany 1 marca nosi tytuł „Zwalczali i skazywali na śmierć bez mrugnięcia okiem – kaci Żołnierzy Wyklętych”. Zaczyna się od opinii posła PiS Tomasza Rzymkowskiego, wiceministra edukacji i nauki (rocznik 1986).
„Po imieniu musimy nazywać tych, którzy byli pachołkami Moskwy i katami narodu polskiego. Wtedy moralne zwycięstwo żołnierzy, którzy po 1945 roku wciąż walczyli o wolną i suwerenną Polskę, będzie zapewnione”
– mówi Rzymkowski.
Portal z nazwiska wymienia Stefana Michnika, sędziego (przyrodniego brata Adama Michnika, naczelnego „Wyborczej”); Włodzimierza Ostapowicza, sędziego; Helenę Wolińską, prokurator; Julię Brystygier, działaczkę komunistyczną i oficer bezpieki.
Wśród tych osób (których udział w zbrodniach aparatu stalinowskiego był zróżnicowany) znalazł się także filozof i socjolog Zygmunt Bauman (1925-2017), jeden z najbardziej znanych na świecie polskich myślicieli, który zyskał międzynarodową sławę po przymusowej emigracji z PRL w 1968 roku.
Tak, Bauman był komunistą
Komunistyczny epizod w życiu Baumana nie jest tajemnicą, a on sam nigdy się go nie wypierał. Bauman, urodzony w żydowskiej rodzinie, uciekł przed Niemcami do Związku Radzieckiego w 1939 roku – co prawdopodobnie uratowało mu życie. Należał m.in. do Komsomołu (komunistycznej organizacji młodzieżowej). Był oficerem polityczno-wychowawczym w 1. Armii Wojska Polskiego. Brał udział w zdobywaniu przez nią Kołobrzegu i Berlina na wiosnę 1945 roku.
W czerwcu 1945 cała dywizja, w której służył, została wcielona do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego – formacji wykorzystywanej m.in. do zwalczania antykomunistycznego podziemia. Brał udział (chociaż w nieznanym charakterze) w jednej operacji zbrojnej – próbie rozbicia oddziału Zbigniewa Kuleszy „Młota” z Narodowego Zjednoczenia Wojskowego pod Ostrołęką w lutym i marcu 1946 roku (powiemy o tym więcej na koniec).
Historyk z IPN, dr Piotr Gontarczyk sugerował, że Bauman brał udział w zwalczaniu „wyklętych” z bronią w ręku, a nawet został za to odznaczony Krzyżem Walecznych. Ta informacja trafiła nawet do biogramu Baumana w polskiej Wikipedii. Nie ma jej w anglojęzycznej Wikipedii, która podaje – bliżej prawdy niż polska – że okoliczności służby Baumana w KBW są niejasne.
OKO.press pyta biografów (i biografkę)
OKO.press zapytało o to autorów (i autorkę) trzech biografii Zygmunta Baumana:
- Dariusza Rosiaka, dziennikarza, autora książki „Bauman” (wyd. Mando, Kraków 2019)
- dr hab. Izabelę Wagner, socjolożkę, autorkę książki „Bauman. A Biography” (wyd. Polity, Cambridge–Medford 2020)
- Artura Domosławskiego, dziennikarza, autora książki „Wygnaniec. 21 scen z życia Zygmunta Baumana” (wyd. Wielka Litera, Warszawa 2021)
Rosiak: nie ma dowodów
„Oskarżanie Baumana o zbrodnie na «wyklętych» nie ma żadnego sensu, ponieważ nie ma na to jakichkolwiek dowodów” – mówi OKO.press Dariusz Rosiak.
Rosiak – inaczej niż dwoje pozostałych biografów – uważa, że służbę Baumana w KBW trudno usprawiedliwić, a on sam nie zrobił rachunku sumienia. Nie ma jednak dowodów zbrodni.
„Mam do tego stosunek negatywny. Uważam, że to nie był powód do chwały – zarówno, że był w KBW, jak i to, że był w Informacji Wojskowej. Uważam, że się z tego nie rozliczył. Że z jakiegoś powodu nie chciał się na ten temat wypowiadać. Nie miał jednak refleksji Leszka Kołakowskiego, który po prostu odrzucił komunizm, uznał go za zły ustrój. Bauman go nigdy nie odrzucił. Jako biograf przyjmuję taką perspektywę, że jeśli nie ma dowodów na to, że mój bohater uczynił zło, to on go dla mnie nie uczynił. Mówi, że raz brał udział w akcji zbrojnej. Nie ma powodu sądzić, że to niemożliwe”.
Rosiak uważa także zarzuty dr. Gontarczyka, historyka z IPN, za wynik niedostatecznie starannych badań archiwalnych.
„Moim zdaniem Gontarczyk się myli, mówiąc, że dostał Krzyż Walecznych za walkę z bandami. Powołuje się na notatkę z 1950 roku Znalazłem jeszcze wcześniejszą, z 1946 roku. Uważam, że na podstawie tego, co tam jest napisane, a przede wszystkim na podstawie dat, nie jest to możliwe, żeby dostał go za walkę z «wyklętymi». Przyznano mu go jeszcze zanim powstało KBW, za Kołobrzeg”.
Wagner: Bauman był kiepskim żołnierzem
„Nie znalazłam w dokumentach NIC, co mogłoby obciążać Baumana” – mówi OKO.press dr hab. Izabela Wagner.
„Zresztą gdyby był skuteczny, to by go przytrzymali dłużej, a on był [na polu walki] niecałe dwa miesiące, wtedy gdy trzeba było wszystkich wysłać w pole. W opiniach o Baumanie mówi się, że powinien iść na szkolenie ze strzelania – czyli że był kiepskim żołnierzem. Miał walczyć z «Młotem» – nie udało się mu go złapać”.
Dlaczego Bauman wstąpił do KBW? Przecież, jak podkreśla Rosiak, nie musiał. Dr Wagner:
„Ważne jest osobiste podejście Baumana do walk powojennych. Wiedział o tym, że ginęli powracający Żydzi, że byli mordowani przez podziemie i to nie była propaganda. Nie każdy komunizm był zły – sam w sobie ideologicznie nie zakłada przecież unicestwiania wroga, ale przemiany i wyrównanie szans tym, których się dyskryminuje. Nie zabija się posiadacza, ale nacjonalizuje majątek.
Należy przypomnieć – bo o tym się zapomina niestety – że w czasach, gdy faszyzm rósł w siłę i był poprawny politycznie, tylko komuniści ostro się sprzeciwiali tej nowej i modnej wtedy ideologii. I nie chodzi mi o gloryfikowanie systemu, bo akurat w przypadku ZSRR mieliśmy do czynienia z dyktaturą komunistyczną – ale o wyjaśnienie powodów, dla których ideologia komunistyczna była atrakcyjna.
Byłoby bardzo dziwne – gdyby w tamtych latach i w sytuacji, w której Bauman się znajdował – wspierał inne ugrupowanie. Ważna jest też sytuacja rodzinna. W 1945, gdy wcielają go do KBW – Bauman, jako oficer czynny WP, miał o wiele większe szanse na to, by sprowadzić rodziców do Polski – a nie było to wcale takie oczywiste ani łatwe w powojennej sytuacji”.
Domosławski: To palenie czarownic
„Zygmunt Bauman nikogo nie skazywał «bez mrugnięcia» ani «z mrugnięciem». Nie brał też udziału w śledztwach przeciwko oponentom ówczesnej władzy. Jego oskarżyciele nie mają cienia dowodu na jakiekolwiek nikczemne czyny Baumana. Istotnie, brał on udział w jednym epizodzie bratobójczego konfliktu zbrojnego, jaki toczył się w Polsce tuż po II wojnie światowej. Były to najpewniej zatrzymania nacjonalistycznych partyzantów z Narodowego Zjednoczenia Wojskowego w okolicach Ostrołęki” – napisał OKO.press Artur Domosławski.
Podobnie jak dr Wagner, Domosławski uważa, że zaangażowanie młodego Baumana w komunizm było czymś naturalnym i zrozumiałym w powojennych warunkach.
Demonizowanie Baumana odbywa się, zdaniem Domosławskiego, w niezgodzie z prawdą historyczną i jest motywowane potrzebami prawicowej propagandy.
„Prawica robi z Baumana czarownicę, a ta czarownica jest jej potrzebna w konstruowaniu polityki historycznej, która wykrzywia prawdę o tamtych czasach.
Jak wielu ludzi ze swojego pokolenia, Bauman postawił po wojnie na komunizm – i nigdy się tego wyboru nie wyrzekał. Do końca życia uważał, że była to decyzja najlepsza z możliwych.
Warto z namysłem przyglądać się tamtej historii i poplątanym losom ludzi uwikłanych w bratobójczy konflikt, który momentami przypominał grecką tragedię. Od tworzenia czarownic i ich rytualnego palenia nie stajemy się mądrzejsi”.
Co naprawdę robił Bauman?
Biografowie starannie zrekonstruowali prawdopodobny przebieg służby Baumana w KBW. Od czerwca 1945 do lutego 1946 roku zajmował się „pogadankami politycznymi, doglądaniem żołnierskiej kuchni oraz tworzeniem drużyny piłkarskiej” (jak pisze Domosławski).
W lutym i marcu 1946 roku KBW rozpoczęło operację przeciwko partyzantom antykomunistycznym w okolicach Ostrołęki. Bauman dotarł tam razem z batalionem KBW z Pomorza 4 lutego.
Według Domosławskiego, w ciągu miesiąca żołnierze KBW razem z UB i MO przeprowadzają kilkadziesiąt obław i aresztują ok. 250 osób. Z nich ok. 60 być może miało związki z konspiracją. „Młot” nie został złapany. W kwietniu 1947 roku ujawnił się sam w ramach amnestii ogłoszonej przez władze. Aresztowano go kilka miesięcy później. Z więzienia wyszedł w 1956 roku, zmarł w 2003.
Bauman: Wysłano mnie tylko raz
Sam Bauman wspominał to tak w latach 90. (cytujemy jego manuskrypt za Izabelą Wagner): „W «teren» – w wiejskie okolice Białegostoku – wysłano mnie tylko raz, o ile pamiętam zimą z 1945 na 1946. Zbrojne oddziały rozsiane po Białostocczyźnie – czasem wywodzące się z podziemnych organizacji, ale w większości zwykłe gangi przestępcze, pozostałości następstwa wspomnianej wyżej okupacyjnej demoralizacji, napadały na posterunki milicyjne, zatrzymywały pociągi, wyciągały pasażerów, ściągały z nich haracz i często poddawały egzekucji na miejscu.
Zadaniem wyprawy miało być aresztowanie napastników: żołnierzy wyposażono w tym celu w listy adresów, pod którymi sprawcy napadów ponoć zamieszkiwali. Niczym się żołnierskie czynności do sensacyjnych ekspedycji pacyfikacyjnych na Wołyniu, Podolu czy Pokuciu nie umywały, ani pod względem radykalności użytych środków, ani rezultatów ich zastosowania…
Dowodził nami przysłany z Rosji «specjalista od tropienia terrorystów», ale jego ekspertyza okazała się w polskich warunkach mało przydatna. Pod adresami domowymi rebeliantów, spisanymi na podstawie miejscowych donosów, żadnego lub prawie żadnego z podejrzanych, o ile mi wiadomo, nie znaleziono.
Albo się tam nigdy nie znajdowali, albo mieli aż nadto wiele czasu, by się ukryć po lasach. Nie mam pojęcia, co «ekspert» napisał w swoim sprawozdaniu z ekspedycji (mało zresztą pozostało w mojej pamięci z tej wyprawy w teren, poza wspomnieniem okrutnego mrozu i wielkiego przeżycia: premiery «Zakazanych piosenek» w białostockim kinie), ale już więcej w «teren» mnie nie wysłano. Trzymano mnie zresztą z dala od wszelkich co «odpowiedzialniejszych» zadań, wymagających ludzi o twardych nerwach i miększych skrupułach”.
Ja mam zawsze pytanie w tyle głowy, czy Żydzi przed wojną traktowani byli jak równoprawni obywatele. Jak ludzie.
Polecam wywiad na YT z Markiem Edelmanem.
Oczywiście, że nie byli traktowani jak równi obywatele. Polecam tutaj książkę Tadeusza Markiela i Aliny Całej – "Zagłada domu Trinczerów". Doskonale wiemy o istnieniu gett ławkowych, nie możemy mówić o równości w takiej sytuacji. Polacy nie traktowali równo żadnej mniejszości narodowej. Osiedleńcy z Polski na Ukrainie płacili np. mniejsze podatki od Ukraińców.
Autorami "Zagłady domu Trynczerów" są Tadeusz Markiel i Alina Skibińska, nie Alina Cała.
Ja czytając obecne komentarze to myślę, że w czasie wojny faszyści nie mieli problemu z wprowadzaniem swojego planu w Polsce.
Jeszcze przed wojną delegacja niemiecka do Warszawy po powrocie relacjonował entuzjastycznie Hitlerowi nastroje panujące na ulicach naszej stolicy i snuła plany przyszłej owocnej współpracy z narodem polskim. To było powodem furii Hitlera, gdy w 39' rząd polski nie poszedł na ustępstwa.
Józef Beck chciał zaprosić do Polski, na zlot skautów, czy też harcerzy, uwaga! w 1938 roku przedstawicieli Hitlerjugend. Czy coś jeszcze trzeba dodawać???
Krańcowo głupi artykuł na kanwie jeszcze głupszego materiału propagandowego reżymowej telewizji "Kaci żołnierzy wyklętych" o Stefanie Michniku, Helenie Wolińskiej oraz właśnie Zygmuncie Baumanie. O ile Michnik i Wolińska rzeczywiście mogli być nazwani stalinowskimi katami o tyle Baumanowi żadnych zarzutów karnych nigdy nawet nie próbowano stawiać. Istotnie przepracował parę lat w niecieszącym się dobrą sprawą KBW ale znalazł się tam raczej z przypadku i w ramach służby nie dopuścił się żadnych przestępstw. Ale to mało istotne, podobnie jak jego kariera naukowa na UW. Ważne jest jedynie to, że jako jeden z nielicznych prawdziwą karierę zrobił dopiero po wyjeździe z Polski. Wolińska była doktorem prawa, pracowała w jakimś anonimowym instytucie po rozstaniu się z bezpieką, ale po wyjeździe z Polski do śmierci była jedynie żoną swojego męża. Po czystce anty-semickiej z 1968 z Wydziału Filozofii i Socjologii UW wyjechało z Polski wielu pracowników naukowych jak choćby Leszek Kołakowski, Maria Hirszowicz, Aleksander Matejko czy Adam Podgórecki. Zostali bez problemu zaangażowani przez rozmaite uniwersytety ale dziś nawet o Leszku Kołakowskim niewiele się na świecie mówi. Bauman jest jedynym polskim myślicielem, którego światowy wpływ wraz z uznaniem nie podlega większej dyskusji (biogram w Wikipedii w 59 językach!). Podczas gdy jego koledzy z wydziału byli jedynie emigrantami z Polski on stał się prawdziwym obywatelem świata, którego głos dalej pozostaje inspiracją. Jego poglądy z czasów kiedy mieszkał w Polsce, a już zwłaszcza poglądy dwudziestopięcioletniego Baumana z czasów służby w KBW, mają się nijak do jego epokowej pracy z lat spędzonych w UK. Niestety, artykuł Leszczyńskiego jest bezsensowną polemiką z kompletnie nieuzasadnionymi zarzutami i zaliczeniem tego człowieka do grupy ludzi, którzy rzeczywiście ubrudzili sobie ręce krwią w czasach stalinowskich a poza tym niczym specjalnym w życiu się nie wykazali.
Nie oglądam szczujni, więc stawiam pytanie: jako katów podziemia braci Wilhelma i Henryka Świątkowskich wymienili???
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Grzesiu a na czym ta "komunistyczna zdrada" Baumana miałaby polegać? Po tym co napisałeś widzę, że masz mózg wyprany przez prawicę i kompletny brak obiektywizmu. Dla Ciebie każdy przejaw flirtu z komunistami jest przejawem zdrady, zaś każdy moment walki z komunizmem to przejaw bohaterstwa. Dlatego bez zmrużenia okiem łykasz propagandę o żołnierzach wyklętych, którzy kilka razy starli się z żołnierzami Armii Ludowej i radzieckimi stacjonującymi w Polsce, a w większości przypadków napadali na niewinnych ludzi i ich mordowali. Bo nie mówi się o zbrodniach "żołnierzy wyklętych" na ludności cywilnej, którzy to żołnierze za wrogów uznawali mniejszości: białoruską, ukraińską, litewską, a także wyznawców prawosławia. Napadali na ich wioski i mordowali z całą bezwzględnością. Są przykłady zamordowania przez nich nawet trzymiesięcznego dziecka. Dla mnie "żołnierze wyklęci", jako zbiór określonej grupy, to zbrodniarze, jako całość (bo oczywiście znajduje się wśród nich taka osoba jak rotmistrz Pilecki, który był bohaterem i który nie napadał na niewinnych ludzi, ale jako zbiorowość, żołnierze wyklęci żadnymi bohaterami dla mnie nie są).
Wracając jeszcze do współpracy z komunistami – dla Ciebie zdradą jest to, że ludzie próbowali odbudować państwo z wojennych zgliszczy i próbowali stworzyć jakieś warunki życia dla całego społeczeństwa. Swego czasu, gdy studiowałem na KUL-u, wynajmowałem pokój w domku jednorodzinnym na Abramowicach. Mieszkałem wówczas u kobiety, która miała wtedy jakieś 80 lat (urodziła się w 1928 roku, i Jej syna, który miał ok. 55 lat). Jej syn to taki typowy nieudacznik prawicy, mieszkał z mamą, nie radził sobie w życiu i właśnie miał poglądy prawicowe. Mama miała poglądy lewicowe. I kiedyś, jak podczas jednego wieczora Jej syn podczas partii szachów znów perorował o złym komunizmie i komunistach do dziś rządzących, Jego mama odpowiedziała: "Wiesz co synu? Ja nigdy nie zdążyłam komunistom podziękować. Przed wojną mieszkałam z rodzicami w suterenie, gdy padał deszcz, pamiętam jak w domu zbierało się z podłogi miskami wodę wychodziło na zewnątrz, schodziło w dół ulicy i wylewało, bo woda lała się z okien. Tak wyglądało moje dzieciństwo. Przyszli Niemcy, nic się nie zmieniło, była tylko większa bieda i strach o życie, przyszli komuniści i bardzo szybko wybudowano nowe bloki i ludzi z suteren wyciągnęli, żeby mogli oni mieszkać jak cywilizowani ludzie, wreszcie mogłam wyglądać przez okno i widziałam świat. Nie wiesz nawet jak w takiej sytuacji zmienia się perspektywa, jak zmienia się świat. Komuniści naprawdę się nami interesowali, wolna Polska miała nas w d…". Nawet Kaczyński powiedział kiedyś o Gierku, że mimo tego, że był On komunistą, to trzeba przyznać, że był również patriotą, bo Kaczyński pamięta, że za komuny ludzie próbowali jakoś żyć. Nie wiem na czym miała polegać zdrada Baumana i wolę obronę Baumana niż robienie bohaterów ze zbrodniarzy. Nie twierdzę, że komunizm był dobry. Był również zły i na szczęście minął, ale nie traktuję wszystkich komunistów jako zdrajców i wrogów, byli wśród nich ludzie, którzy jakoś próbowali żyć, nie robiąc innym podłości…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
W tej mgdalence, jak raczyłeś przemianować tę słynną podwarszawską miejscowość (a co na to wójt gminy Lesznowola?), brał udział też śp. Lech Kaczyński, prezydent RP w latach 2005-2010 i brat bliźniak twojego obecnego mocodawcy. Żeby było ciekawiej, on NIGDY nie wypierał się swojego udziału w tej naradzie, a nawet mówił oficjalnie o jej wielkim znaczeniu dla porozumienia Okrągłego Stołu. To tak tylko, żebyś nie posądzał mnie o szarganie pamięci Lecha Kaczyńskiego…
A jakie są \"straszne\" skutki Magdalenki, czy komunizmu? Wyciągnięcie ludzi z suteren i danie im mieszkań, danie ludziom pracy i szansy na edukację, zrównanie szans bogatych i biednych za komunizmu nie uważam za coś strasznego (żeby nie było kolorowo, za negatywne skutki uważam upaństwowienie gospodarki i zamknięcie na społeczno-cywilizacyjny rozwój państw zachodu, prześladowanie żołnierzy AK i działaczy Solidarności, ale na komunizm patrzę całościowo i obiektywnie). Jeśli chodzi o Magdalenkę nie zauważam żadnych \"strasznych\" skutków dla zwykłych obywateli, ani dla Polski. Denazyfikacja jako straszny skutek, ktoś tu chyba próbuje być zabawny. PiS za to próbuje wyprzeć z historii ludzi lewicy…
A jakie są te " straszne skutki", które widać w Niemczech? Od lat spędzam tu dużo czasu, a faszystów widuję jedynie w Polsce…
Grzegorz Ropczynski "Tak jak byli porzadni nazisci."
Tacy jak Pan?
Bronić takiej gnidy – to tylko na oko.press…
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Kto kogo przezywa, sam się tak nazywa.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Nie on decydował – to co tam robił? Kawę parzył? Wódki nalewał? A co tam robili biskupi – Dąbrowski, Gocłowski i – wtedy jeszcze przyszły – biskup Orszulik? Byli dla ozdoby? Odprawiali nabożeństwa różańcowe dla komuchów?
No i wytłumacz mi, czym różni się były marksista od komucha.
Gdyby decydowali marksiści z komunistami to do dziś byśmy byli zależni od ZSRR, a sam ZSRR by nie upadł. Od Polski zaczęły się przemiany w bloku komunistycznym i Magdalenka była znakomitym tego przykładem.
Grzesiuńcio wcale nie jest taki głupi, za jakiego usiłuje uchodzić, i doskonale wie to, o czym piszesz. Tyle że nie za tę wiedzę mu płacą.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Pił z nimi wódkę, ale mu nie smakowała. (Grześ coś ostatnio ci śmierdzi. Może powinieneś wreszcie zmienić bieliznę?)
Nazywanie Baumana gnidą? Nie znajduję racjonalnych i obiektywnych argumentów stojących za tym określeniem.
Przepraszam wszystkie gnidy. 😛
Znaczy się, przepraszasz siebie samego. Dobre i to…
Trudno wymagać racjonalności i obiektywizmu od płatnych trolli. Ich zatrudnia się tylko po to, by inaczej myślących obrzucali błotem, bo zawsze coś z tego na dłużej się przyklei…
Dzisiaj, choć skala nieporównywalna, gardzimy popierającymi niszczenie państwa. Grozimy procesami po.
Oceniając historię nie potrafimy zdobyć się na próbę obiektywizmu.
Bauman nie był zbrodniarzem. Nie mordował ludzi. Mimo dużych chęci nie udowodniono niczego takiego.
Bauman był komunistą. Był komunistą zaangażowanym we wprowadzanie idei w życie, zgadzającym się na podrzędność państwa polskiego.
Korzystał z profitów tego państwa.
W tym samym czasie niemało ludzi dotykała opresyjność reżimu.
Widział i godził się na to pomimo doświadczeń pobytu u Sowietów.
Jak to oceniać?
Z perspektywy dokonań w późniejszych latach?
Nie był zbrodniarzem, był takim oto żołnierzem reżimu mawiającym o sobie: niczego złego nie robiłem, chciałem przeżyć.
Jak to oceniać? Trzeba się odnieść do przedwojennego ubóstwa i głodu praktycznie 90% polskiego (i niepolskiego, ale mieszkającego na terenie 2 RP) społeczeństwa.
Z jednej strony ludobójstwa Stalina, o których wiedzy w omawianym czasie było brak, z drugiej przerażająca biedota i nędza rodzin polskich chłopów (czy też ogólnie mieszkańców wsi).
Tylko krowa nie zmienia poglądów… Nie oceniam Baumana, słucham jego wykładów, socjologa, intelektualisty…
Polecam Wam "Wiek kłamstwa" – rozmowę Żakowskiego z Baumanem, zamieszczoną w zbiorze wywiadów "AntyTINA", wyd. SP POLITYKA, 2005.
Bauman nie żałuje tego co robił po wojnie. Z tego co pamiętam, uważa, że to była jedyna droga wówczas.
Ostatnio spotkałem się z twierdzeniem, że Polska utrzymała niepodległość po 1918 tylko dzięki temu, że rząd był wówczas przez kilka lat radykalnie lewicowy. Gdyby nie socjalistyczne obietnice, naród, czyli robotnicy i chłopi poszliby za czerwoną Rosją.
Teraz zastanowić się można, co nasza prawica nacjonalistyczna zrobiłaby z Polską po 45' gdyby nie sowiecka okupacja i powstanie pro-sowieckiego reżymu w Polsce. Zobaczmy co dzisiaj robią prawicowcy, i co planują, pamiętając, że po wojnie było ich znacznie więcej i ich poglądy były jeszcze bardziej radykalne.
Komentarz został usunięty ponieważ nie spełniał standardów społeczności.
Można przypuszczać, że drugą Irlandię w złym słowa tego znaczeniu. To znaczy przejęcie przez kościół instytucji państwowych i narzucenie radykalnego religijnego prawodawstwa.
Grzegorzu Ropczyński!
Odpowiadając na Twoje tezy o grubej kresce: a kto negocjował w Magdalence i przy Okrągłym Stole? Czy czasem nie przedstawiciele kościoła katolickiego? A co wynegocjowali? Czyż nie spalenie teczek, których byli bohaterami? Kiszczakowskie SB miało prawie na każdego księdza coś ciekawego w teczkach. I gdzie się te materiały teraz podziały? Zapomnieliście, że do dzisiaj są zastrzeżone materiały o pewym duchownym kapusiu, który był wysłannikiem prasowym w Watykanie? Komu najbardziej była potrzebna owa gruba kreska? Mazowieckiemu, Wałęsie, Kaczyńskim, a może zboczeńcom w kieckach?