0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Rafal Michalowski / Agencja GazetaRafal Michalowski / ...

Materiał TVP.Info (tutaj) opublikowany 1 marca nosi tytuł „Zwalczali i skazywali na śmierć bez mrugnięcia okiem - kaci Żołnierzy Wyklętych”. Zaczyna się od opinii posła PiS Tomasza Rzymkowskiego, wiceministra edukacji i nauki (rocznik 1986).

„Po imieniu musimy nazywać tych, którzy byli pachołkami Moskwy i katami narodu polskiego. Wtedy moralne zwycięstwo żołnierzy, którzy po 1945 roku wciąż walczyli o wolną i suwerenną Polskę, będzie zapewnione”

- mówi Rzymkowski.

Portal z nazwiska wymienia Stefana Michnika, sędziego (przyrodniego brata Adama Michnika, naczelnego „Wyborczej”); Włodzimierza Ostapowicza, sędziego; Helenę Wolińską, prokurator; Julię Brystygier, działaczkę komunistyczną i oficer bezpieki.

Wśród tych osób (których udział w zbrodniach aparatu stalinowskiego był zróżnicowany) znalazł się także filozof i socjolog Zygmunt Bauman (1925-2017), jeden z najbardziej znanych na świecie polskich myślicieli, który zyskał międzynarodową sławę po przymusowej emigracji z PRL w 1968 roku.

Tak, Bauman był komunistą

Komunistyczny epizod w życiu Baumana nie jest tajemnicą, a on sam nigdy się go nie wypierał. Bauman, urodzony w żydowskiej rodzinie, uciekł przed Niemcami do Związku Radzieckiego w 1939 roku - co prawdopodobnie uratowało mu życie. Należał m.in. do Komsomołu (komunistycznej organizacji młodzieżowej). Był oficerem polityczno-wychowawczym w 1. Armii Wojska Polskiego. Brał udział w zdobywaniu przez nią Kołobrzegu i Berlina na wiosnę 1945 roku.

W czerwcu 1945 cała dywizja, w której służył, została wcielona do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego - formacji wykorzystywanej m.in. do zwalczania antykomunistycznego podziemia. Brał udział (chociaż w nieznanym charakterze) w jednej operacji zbrojnej - próbie rozbicia oddziału Zbigniewa Kuleszy „Młota” z Narodowego Zjednoczenia Wojskowego pod Ostrołęką w lutym i marcu 1946 roku (powiemy o tym więcej na koniec).

Historyk z IPN, dr Piotr Gontarczyk sugerował, że Bauman brał udział w zwalczaniu „wyklętych” z bronią w ręku, a nawet został za to odznaczony Krzyżem Walecznych. Ta informacja trafiła nawet do biogramu Baumana w polskiej Wikipedii. Nie ma jej w anglojęzycznej Wikipedii, która podaje - bliżej prawdy niż polska - że okoliczności służby Baumana w KBW są niejasne.

OKO.press pyta biografów (i biografkę)

OKO.press zapytało o to autorów (i autorkę) trzech biografii Zygmunta Baumana:

  • Dariusza Rosiaka, dziennikarza, autora książki „Bauman” (wyd. Mando, Kraków 2019)
  • dr hab. Izabelę Wagner, socjolożkę, autorkę książki „Bauman. A Biography” (wyd. Polity, Cambridge–Medford 2020)
  • Artura Domosławskiego, dziennikarza, autora książki „Wygnaniec. 21 scen z życia Zygmunta Baumana” (wyd. Wielka Litera, Warszawa 2021)

Rosiak: nie ma dowodów

„Oskarżanie Baumana o zbrodnie na «wyklętych» nie ma żadnego sensu, ponieważ nie ma na to jakichkolwiek dowodów” - mówi OKO.press Dariusz Rosiak.

Rosiak - inaczej niż dwoje pozostałych biografów - uważa, że służbę Baumana w KBW trudno usprawiedliwić, a on sam nie zrobił rachunku sumienia. Nie ma jednak dowodów zbrodni.

„Mam do tego stosunek negatywny. Uważam, że to nie był powód do chwały - zarówno, że był w KBW, jak i to, że był w Informacji Wojskowej. Uważam, że się z tego nie rozliczył. Że z jakiegoś powodu nie chciał się na ten temat wypowiadać. Nie miał jednak refleksji Leszka Kołakowskiego, który po prostu odrzucił komunizm, uznał go za zły ustrój. Bauman go nigdy nie odrzucił. Jako biograf przyjmuję taką perspektywę, że jeśli nie ma dowodów na to, że mój bohater uczynił zło, to on go dla mnie nie uczynił. Mówi, że raz brał udział w akcji zbrojnej. Nie ma powodu sądzić, że to niemożliwe”.

Rosiak uważa także zarzuty dr. Gontarczyka, historyka z IPN, za wynik niedostatecznie starannych badań archiwalnych.

„Moim zdaniem Gontarczyk się myli, mówiąc, że dostał Krzyż Walecznych za walkę z bandami. Powołuje się na notatkę z 1950 roku Znalazłem jeszcze wcześniejszą, z 1946 roku. Uważam, że na podstawie tego, co tam jest napisane, a przede wszystkim na podstawie dat, nie jest to możliwe, żeby dostał go za walkę z «wyklętymi». Przyznano mu go jeszcze zanim powstało KBW, za Kołobrzeg”.

Wagner: Bauman był kiepskim żołnierzem

„Nie znalazłam w dokumentach NIC, co mogłoby obciążać Baumana” - mówi OKO.press dr hab. Izabela Wagner.

„Zresztą gdyby był skuteczny, to by go przytrzymali dłużej, a on był [na polu walki] niecałe dwa miesiące, wtedy gdy trzeba było wszystkich wysłać w pole. W opiniach o Baumanie mówi się, że powinien iść na szkolenie ze strzelania - czyli że był kiepskim żołnierzem. Miał walczyć z «Młotem» - nie udało się mu go złapać”.

Dlaczego Bauman wstąpił do KBW? Przecież, jak podkreśla Rosiak, nie musiał. Dr Wagner:

„Ważne jest osobiste podejście Baumana do walk powojennych. Wiedział o tym, że ginęli powracający Żydzi, że byli mordowani przez podziemie i to nie była propaganda. Nie każdy komunizm był zły - sam w sobie ideologicznie nie zakłada przecież unicestwiania wroga, ale przemiany i wyrównanie szans tym, których się dyskryminuje. Nie zabija się posiadacza, ale nacjonalizuje majątek.

Należy przypomnieć - bo o tym się zapomina niestety - że w czasach, gdy faszyzm rósł w siłę i był poprawny politycznie, tylko komuniści ostro się sprzeciwiali tej nowej i modnej wtedy ideologii. I nie chodzi mi o gloryfikowanie systemu, bo akurat w przypadku ZSRR mieliśmy do czynienia z dyktaturą komunistyczną - ale o wyjaśnienie powodów, dla których ideologia komunistyczna była atrakcyjna.

Byłoby bardzo dziwne - gdyby w tamtych latach i w sytuacji, w której Bauman się znajdował - wspierał inne ugrupowanie. Ważna jest też sytuacja rodzinna. W 1945, gdy wcielają go do KBW - Bauman, jako oficer czynny WP, miał o wiele większe szanse na to, by sprowadzić rodziców do Polski - a nie było to wcale takie oczywiste ani łatwe w powojennej sytuacji”.

Domosławski: To palenie czarownic

„Zygmunt Bauman nikogo nie skazywał «bez mrugnięcia» ani «z mrugnięciem». Nie brał też udziału w śledztwach przeciwko oponentom ówczesnej władzy. Jego oskarżyciele nie mają cienia dowodu na jakiekolwiek nikczemne czyny Baumana. Istotnie, brał on udział w jednym epizodzie bratobójczego konfliktu zbrojnego, jaki toczył się w Polsce tuż po II wojnie światowej. Były to najpewniej zatrzymania nacjonalistycznych partyzantów z Narodowego Zjednoczenia Wojskowego w okolicach Ostrołęki” - napisał OKO.press Artur Domosławski.

Podobnie jak dr Wagner, Domosławski uważa, że zaangażowanie młodego Baumana w komunizm było czymś naturalnym i zrozumiałym w powojennych warunkach.

Demonizowanie Baumana odbywa się, zdaniem Domosławskiego, w niezgodzie z prawdą historyczną i jest motywowane potrzebami prawicowej propagandy.

„Prawica robi z Baumana czarownicę, a ta czarownica jest jej potrzebna w konstruowaniu polityki historycznej, która wykrzywia prawdę o tamtych czasach.

Jak wielu ludzi ze swojego pokolenia, Bauman postawił po wojnie na komunizm - i nigdy się tego wyboru nie wyrzekał. Do końca życia uważał, że była to decyzja najlepsza z możliwych.

Warto z namysłem przyglądać się tamtej historii i poplątanym losom ludzi uwikłanych w bratobójczy konflikt, który momentami przypominał grecką tragedię. Od tworzenia czarownic i ich rytualnego palenia nie stajemy się mądrzejsi”.

Co naprawdę robił Bauman?

Biografowie starannie zrekonstruowali prawdopodobny przebieg służby Baumana w KBW. Od czerwca 1945 do lutego 1946 roku zajmował się „pogadankami politycznymi, doglądaniem żołnierskiej kuchni oraz tworzeniem drużyny piłkarskiej” (jak pisze Domosławski).

W lutym i marcu 1946 roku KBW rozpoczęło operację przeciwko partyzantom antykomunistycznym w okolicach Ostrołęki. Bauman dotarł tam razem z batalionem KBW z Pomorza 4 lutego.

Według Domosławskiego, w ciągu miesiąca żołnierze KBW razem z UB i MO przeprowadzają kilkadziesiąt obław i aresztują ok. 250 osób. Z nich ok. 60 być może miało związki z konspiracją. „Młot” nie został złapany. W kwietniu 1947 roku ujawnił się sam w ramach amnestii ogłoszonej przez władze. Aresztowano go kilka miesięcy później. Z więzienia wyszedł w 1956 roku, zmarł w 2003.

Bauman: Wysłano mnie tylko raz

Sam Bauman wspominał to tak w latach 90. (cytujemy jego manuskrypt za Izabelą Wagner): „W «teren» - w wiejskie okolice Białegostoku - wysłano mnie tylko raz, o ile pamiętam zimą z 1945 na 1946. Zbrojne oddziały rozsiane po Białostocczyźnie - czasem wywodzące się z podziemnych organizacji, ale w większości zwykłe gangi przestępcze, pozostałości następstwa wspomnianej wyżej okupacyjnej demoralizacji, napadały na posterunki milicyjne, zatrzymywały pociągi, wyciągały pasażerów, ściągały z nich haracz i często poddawały egzekucji na miejscu.

Zadaniem wyprawy miało być aresztowanie napastników: żołnierzy wyposażono w tym celu w listy adresów, pod którymi sprawcy napadów ponoć zamieszkiwali. Niczym się żołnierskie czynności do sensacyjnych ekspedycji pacyfikacyjnych na Wołyniu, Podolu czy Pokuciu nie umywały, ani pod względem radykalności użytych środków, ani rezultatów ich zastosowania...

Dowodził nami przysłany z Rosji «specjalista od tropienia terrorystów», ale jego ekspertyza okazała się w polskich warunkach mało przydatna. Pod adresami domowymi rebeliantów, spisanymi na podstawie miejscowych donosów, żadnego lub prawie żadnego z podejrzanych, o ile mi wiadomo, nie znaleziono.

Albo się tam nigdy nie znajdowali, albo mieli aż nadto wiele czasu, by się ukryć po lasach. Nie mam pojęcia, co «ekspert» napisał w swoim sprawozdaniu z ekspedycji (mało zresztą pozostało w mojej pamięci z tej wyprawy w teren, poza wspomnieniem okrutnego mrozu i wielkiego przeżycia: premiery «Zakazanych piosenek» w białostockim kinie), ale już więcej w «teren» mnie nie wysłano. Trzymano mnie zresztą z dala od wszelkich co «odpowiedzialniejszych» zadań, wymagających ludzi o twardych nerwach i miększych skrupułach”.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Przeczytaj także:

Komentarze