0:00
0:00

0:00

Choć rząd ustami ministra środowiska Henryka Kowalczyka i innych polityków PiS straszy katastrofą ekologiczną, to opinie naukowców są zdecydowanie bardziej stonowane. Owszem, awaryjny zrzut ścieków, który trwa od środy 28 sierpnia 2019 roku jest problemem i zagrożeniem. Ale nie dla mieszkańców Warszawy, tylko dla przyrody, choć raczej nie katastrofalnym.

Głos ekspertów jest bardzo jasny: Wisła powinna dać sobie z nieczystościami, choć wpływają do rzeki w wydawałoby się zawrotnej ilości 3 m sześcienne na sekundę. Podkreślali to dr Tomasz Jurczak z UŁ i dr Michał Wasilewicz z SGGW.

Kluczową sprawą jest tutaj zdolność rzeki do samooczyszczenia, bo Wisła na północ od Warszawy w wielu miejscach jest znaturalizowana, niemal dzika.

"Gdyby do tej awarii doszło w sytuacji, gdy cała Wisła byłaby uregulowana - to ścieki szybko spłynęłyby do Bałtyku, bez szansy na choćby częściowe oczyszczenie" - mówi OKO.press Piotr Nieznański z WWF Polska, członek Koalicji Ratujmy Rzeki (KRR).

A przecież do podobnych zdarzeń może dojść w przyszłości. Naturalnej Wisły potrzebujemy więc dla bezpieczeństwa naszego i przyrody.

Problem w tym, że PiS chce Wisłę uregulować (kilka innych rzek też). M.in. temu ma służyć zamierzona budowa drugiego stopnia wodnego w Siarzewie pod Włocławkiem, będąca częścią planowanej przez rząd kaskady Wisły od Warszawy do Gdańska.

Rząd chce włączyć ten odcinek w sieć międzynarodowych szlaków wodnych, po których - jak rozmarzyła się Beata Szydło w swoim exposé - „będą płynąć pełne towarów barki zwodowane w rodzimych stoczniach".

Krytykuje to Koalicja Ratujmy Rzeki, wskazując na brak podstaw ekonomicznych tego pomysłu i katastrofalne konsekwencje ekologiczne.

Przeczytaj także:

Wisła powinna sobie poradzić

„Wisła na północ od Warszawy jest rzeką uregulowaną tylko częściowo. Oczywiście gdzieniegdzie są sztuczne umocnienia brzegów” - mówi OKO.press Nieznański. „Ale jeśli spojrzymy na tę rzekę z lotu ptaka na tym odcinku, to zobaczymy, że jej koryto - z wyjątkiem odcinka włocławskiego - jest w przeważającym stopniu kształtowane przez procesy naturalne” - dodaje.

Jak zauważa ekspert, koryto rzeki zmienia się dość dynamicznie. Po każdej większej powodzi woda przemieszcza i nanosi piaski, formują się łachy, powstają mielizny czy odsypiska.

"Nie bez powodu mówi się, że Wisła jest jedną z najdzikszych rzek Europy. Ta dzikość sprawia również, że Wisła ma możliwości częściowego samooczyszczenia" - mówi.

A jak rzeka sama pozbywa się nieczystości, np. ścieków, które właśnie są do niej pompowane? Kluczowy w procesie samooczyszczenia się jest piasek rzeczny. Żyjące w nim mikroorganizmy rozkładają zanieczyszczenia organiczne, tym samym je unieszkodliwiając.

Ważną rolę odgrywa również roślinność nadbrzeżna, którą nazywa się często „pułapkami” na azot i fosfor. A to dlatego, że wyłapują te pierwiastki z zanieczyszczeń i wykorzystują je jako nawóz do wzrostu.

"Z tych właśnie względów mamy nadzieję, że - przynajmniej częściowo - Wisła poradzi sobie z tą awarią" - mówi Nieznański.

I przypomina, że do 2012 roku ścieki z lewobrzeżnej Warszawy trafiały do rzeki. Dopiero uruchomienie podziemnego kolektora umożliwiło ich przesył do Oczyszczalni Ścieków „Czajka", znajdującej się na prawym brzegu.

„Rzeka sama musiała wcześniej sobie z nimi radzić. Tym bardziej szkoda, że do tej awarii doszło, ponieważ przez tych siedem lat Wisła zdążyła się już z pewnością znacznie zregenerować. Teraz zostało to w jakimś stopniu zmarnowane” - dodaje.

Wisła uregulowana to Wisła bezbronna

Co by się natomiast stało, gdyby do zrzutu ścieków doszło w realiach Wisły przekształconej na modłę wyobrażeń rządowych o wielkiej rzecznej żegludze? Każdy kolejny stopień wodny po drodze oznaczałby spowolnienie przepływu wody i większe prawdopodobieństwo wystąpienia tzw. przyduchy, która powoduje śnięcie ryb. Nie byłoby też piaszczystych łach i brzegów, a także roślin nabrzeżnych, które razem działałyby jak filtr.

Regulacja rzeki po prostu sprawia, że traci ona zdolność do samooczyszczenia i pozbycia się takich zanieczyszczeń.

„Dlatego również z tego powodu tak ważne jest, by zachowywać rzeki w stanie możliwie jak najbardziej naturalnym, albo je renaturalizować. Natomiast plany regulacji rzek, które snuje obecny rząd, są całkowicie w kontrze do tego” - mówi Nieznański.

Obecnie nie wiadomo, co stanie się, gdy nieczystości dopłyną do Włocławka, gdzie jest stopień wodny i zbiornik zaporowy. Być może niektóre frakcje płynących Wisłą zanieczyszczeń opadną na dno zbiornika zaporowego przed stopniem wodnym i tam zalegną, co byłoby złą wiadomością.

"Zbiorniki zaporowe są w takich wypadkach niebezpieczne, ponieważ zamieniają się de facto w odstojniki dla zanieczyszczeń. Te gromadzą się w nich latami, przekształcając się w bomby biologiczne" - wyjaśnia ekspert.

Polityczna gównoburza

W znajdującym się na wysokości Mostu Północnego 11 metrów pod dnem Wisły tunelu doprowadzającym nieczystości lewobrzeżnej Warszawy do Oczyszczalni „Czajka” zdarzyła się podwójna awaria. We wtorek 27 sierpnia 2019 doszło do rozszczelnienia jednej z rur. Przepływ przejęła więc druga rura.

Ale ona również się rozszczelniła – ok. 07:20 w środę. W takiej sytuacji trzeba było zrobić awaryjny zrzut ścieków do Wisły, kilkadziesiąt metrów za Mostem Północnym. Nie wiadomo jeszcze, kiedy rury zostaną naprawione, daleko więc jeszcze do opanowania sytuacji.

Jeszcze w środę przed południem prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zorganizował sztab kryzysowy, wspierany przez naukowców z Politechniki Warszawskiej. Dzień później powstał rządowy sztab kryzysowy.

Zewnętrzne źródło
Tylko naturalna Wisła poradzi sobie z wyciekami ścieków. A PiS chce ją zamienić w wodną autostradę

Od samego początku awarii PiS wykorzystywał sytuację jako okazję do ataku na Trzaskowskiego i PO. Wyolbrzymiano skalę awarii, mówiono o „katastrofie ekologicznej” i o tym, że Trzaskowski rzekomo ukrywał awarię przed opinią publiczną (nieprawda - pisaliśmy o tym tu).

Politycy PiS skrupulatnie przy tym przemilczali, że ścieki z lewego brzegi Warszawy obfitym strumieniem spływały za stołecznej prezydentury Lecha Kaczyńskiego, który zakończył urzędowanie w 2006 roku. A pozwalającą na oczyszczanie ścieków z lewobrzeżnej Warszawy modernizację „Czajki” przeprowadziła w latach 2008-2012 Hanna Gronkiewicz-Walt z PO, następczyni nieżyjącego już prezydenta.

Premier Mateusz Morawiecki zlecił ułożenie mostu pontonowego na Wiśle, na którym ma zostać poprowadzony awaryjny rurociąg. Zaś Rafał Trzaskowski zapowiedział ozonowanie wody. Prace mają ruszyć jeszcze w ten weekend.

Nie potwierdziły się za to informacje o możliwych zagrożeniach ujęć wody w Płocku, do którego zrzucane w Warszawie ścieki dopłynęły w piątek 30 sierpnia przed południem.

„Informujemy, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców Płocka w związku z awarią kolektora ściekowego w lewobrzeżnej części Warszawy. [...] Wyniki badań z dzisiaj wykonanych w godzinach porannych (30.08.2019) z ujęcia wody Grabówka (woda surowa) nie różnią się od wyników badań wykonanych w dniu 28 i 29.08.2019 roku” - poinformowały Wodociągi Płockie, które są odpowiedzialne za zaopatrzenie w wodę mieszkańców.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze