0:000:00

0:00

[Tekst został opublikowany jednocześnie na stronie portalu Dzień Dobry Bełchatów. I powstał w ramach współpracy OKO.press z DDB*].

Bełchatowianie chcą jednego - posprzątania tysięcy beczek z chemikaliami. Spór o to, kto ma podjąć się tego zadania, musiał rozstrzygać sąd, który wskazał na Urząd Marszałkowski w Łodzi. Czy jest realna szansa, że odpady wkrótce zostaną zutylizowane?

Katastrofa ekologiczna?

Czy w okolicach Bełchatowa grozi nam katastrofa ekologiczna? To pytanie od wielu miesięcy zadają sobie mieszkańcy po tym, jak w okolicach Elektrowni Bełchatów ujawniono gigantyczne składowisko odpadów chemicznych. Na ogromnym placu, w bliskim sąsiedztwie największej w Europie elektrowni konwencjonalnej, składowanych jest według wstępnych szacunków około 50 tysięcy pojemników z chemikaliami.

Pożaru i skażenia środowiska obawiają się nie tylko mieszkańcy, ale również pracownicy okolicznych zakładów pracy. W czerwcu, gdy miały miejsce upały, doszło do wycieku z beczek i mauzerów [to wielkie zbiorniki na chemikalia]. Według relacji świadków, pod wpływem gorąca niektóre pojemniki eksplodowały i spadły z najwyższych rzędów składowiska, rozlewając chemikalia na placu. Dwukrotnie musiała interweniować straż pożarna, która zabezpieczyła wyciek.

"Są to wymieszane substancje smoliste z rozcieńczalnikami" - mówił Michał Wieczorek, rzecznik prasowy Straży Pożarnej w Bełchatowie. - "Mierniki nie wykazały w powietrzu niebezpiecznych substancji. Na szczęście, tam, gdzie są wycieki, teren jest wybetonowany" - dodaje.

Skąd odpady w pobliżu elektrowni?

W jaki sposób chemikalia pojawiły się pod Bełchatowem? W 2017 roku działalność zaczęła tam prowadzić firma Plastiks, która zapowiedziała uruchomienie linii technologicznej do regranulacji tworzyw sztucznych.

Starostwo powiatowe w Bełchatowie wydało zezwolenie na zbieranie odpadów, jednak kolejne kontrole Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska wykazały, że w Rogowcu zbierane są też odpady niedozwolone. Starostwo wszczęło postępowanie w sprawie cofnięcia zgody na składowanie odpadów.

Procedury urzędnicze trwały, a beczek z chemikaliami przybywało. Śledztwo wszczęła prokuratura. Wątek związany z Rogowcem pojawił się w odrębnym postępowaniu w sprawie porzucania niebezpiecznych odpadów w całym kraju, które prowadzi Prokuratura Regionalna w Katowicach. Zatrzymano kilkadziesiąt osób, w tym również te związane z działalnością firmy w Rogowcu.

O bezpieczeństwo boją się okoliczni mieszkańcy, a także pracownicy spółek zależnych PGE, którzy jeszcze do niedawna musieli pracować blisko ogromnego składowiska. Jedna z firm podjęła już decyzję o przeniesieniu załogi w inne miejsce z dala od składowiska.

"Ludzie uskarżali się na trudności w oddychaniu i pieczenie oczu. To jest niepojęte, aby w bliskim sąsiedztwie zakładów pracy, pod bokiem elektrowni, powstało tak ogromne składowisko" – opowiada jeden z pracowników.

Przeczytaj także:

Czy chemikalia w końcu znikną?

Pracownicy PGE, a także mieszkańcy Bełchatowa, coraz głośniej domagają się posprzątania składowiska. Ponieważ wyegzekwowanie tego od osób odpowiedzialny będzie dość trudne, to zgodnie z przepisami, obowiązek spadnie na instytucje publiczne. Do tego dochodzą ogromne koszty utylizacji, które mogą wynieść nawet… kilkaset milionów złotych.

Przez wiele miesięcy trwał spór pomiędzy bełchatowskim starostwem a marszałkiem województwa o to, kto ma podjąć działania w sprawie uprzątnięcia ogromnej ilości odpadów. Ostatecznie Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok, w którym wskazał marszałka województwa łódzkiego.

O odpady w Rogowcu zapytaliśmy w Urzędzie Marszałkowskim w Łodzi. Czy zostaną wkrótce uprzątnięte?

"Urząd nie tylko planuje, ale już podejmuje działania zmierzające do wykonania orzeczeń sądu. Trwa wygaszanie decyzji Starosty Bełchatowskiego z zakresu gospodarki odpadami tj. na zbieranie i przetwarzanie odpadów, analizowany jest rodzaj i ilość odpadów znajdujących się na terenie spółek, szacowane są koszty utylizacji odpadów" – mówi Jacek Grabarski z wydziału prasowego Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi.

Zaznacza również, że obowiązek uprzątnięcia odpadów w pierwszej kolejności spoczywa na posiadaczu odpadów. W tym przypadku są to spółki Tradepol, Roppol i Plastiks.

"Jeśli nie podejmą żadnych działań, marszałek województwa wszczyna postępowanie egzekucyjne i w trybie wykonania zastępczego sprząta teren" – tłumaczy Jacek Grabarski.

Koszty uprzątnięcia odpadów będą ogromne. Skąd urząd weźmie na to pieniądze? Jak wyjaśnia Jacek Grabarski, w celu ustalenia kosztów konieczne będzie zlecenie wykonania ekspertyzy dotyczącej ilości, składu zgromadzonych odpadów oraz kosztów ich unieszkodliwienia. Po ustaleniu szacunkowej kwoty, urząd marszałkowski będzie występował do Wojewody Łódzkiego o środki na ten cel.

Kiedy więc mieszkańcy Bełchatowa mogą spodziewać się „rozbrojenia” tykającej ekologicznej bomby? Niestety, to może potrwać ze względu na procedury.

"Termin usunięcia odpadów nie zależy tylko od Urzędu Marszałkowskiego i trudno go podać jednoznacznie. Na pewno będziemy robić wszystko, żeby utylizacja nastąpiła jak najszybciej. Proszę pamiętać, że orzeczenie sądu o kompetencjach marszałka w tej sprawie zostało wydane przed miesiącem, a zaniedbania w tym zakresie narastały przez lata" – mówi Jacek Grabarski.

To bardziej opłacalne niż narkotyki

Według oficera policji, który wystąpił 20 lipca w materiale Faktów TVN, nielegalne składowanie niebezpiecznych odpadów jest dla przestępców bardziej opłacalne niż handel narkotykami.

W całym kraju jest takich składowisko blisko 400. Firmy, które wytwarzają toksyczne odpady w trakcie swojej działalności, zamiast je utylizować, co sporo kosztuje, płacą grupom przestępczym za wywóz takich odpadów. Przestępcy, zamiast je utylizować, składują je na nielegalnie na składowiskach, takich jak w Rogowcu. Spora część tych odpadów jest sprowadzana z zagranicy.

*Tekst powstał przy wsparciu The German Marshall Fund.

;

Udostępnij:

Grzegorz Maliszewski

Dziennikarz portalu Dzień Dobry Bełchatów

Komentarze