W zasadzie to niewykluczone. Wpadła na to grupa brytyjskich studentów, a ich pomysł może przysłużyć się i naszym portfelom, i umęczonej planecie
Bawełna to niekwestionowana królowa tekstyliów. Znali ją starożytni Hindusi, Persowie i Egipcjanie. Wraz z Maurami trafiła w średniowieczu na Półwysep Iberyjski, a później do pozostałej części Europy.
Jej największym producentem w czasach nowożytnych nadal były Indie i Egipt. W XIX wieku do gry weszły Stany Zjednoczone. Stały się bawełnianym potentatem dzięki pracy niewolników.
Jeśli sądzą Państwo, że to przeszłość, to około 20 procent światowych zbiorów bawełny pochodzi z chińskiego Sinciangu, gdzie zbierają ją ręcznie przymuszani do pracy niewolniczej Ujgurowie.
Bawełna ma też inną mroczną stronę. Jej uprawy wymagają olbrzymich ilości wody. W czasach Związku Radzieckiego wokół Jeziora Aralskiego – wówczas czwartego co do wielkości jeziora na Ziemi – wybudowano system kanałów, by nawadniać bawełniane pola.
Republika Uzbecka stała się największym eksporterem bawełny na świecie (i Uzbekistan do dziś nim pozostaje), ale nie bez słonej ceny. Jezioro Aralskie wyschło.
Nie powinno to dziwić. Uprawa bawełny wymaga około 10 tysięcy litrów na kilogram zbiorów, ale to średnia statystyczna dla całego globu. W niektórych regionach potrzebuje nawet 22,5 tysiąca na kilogram.
Do zebrania ilości bawełny, z której wykonany jest jeden t-shirt potrzeba niemal trzech tysięcy litrów wody. To dziesięć pełnych wanien. Mamy oczywiście inne włókna naturalne i sztuczne, ale to bawełna króluje w przemyśle odzieżowym.
Grupa brytyjskich studentów z Imperial College London zastanawiała się, czy nie istnieją jakieś bardziej ekologiczne alternatywy dla bawełny. Jednym z ich pomysłów były ziemniaki.
To rozsądny wybór, bo to trzecia co do wielkości upraw roślina jadalna na świecie. Zjadamy jej bulwy, jednak reszta rośliny zawiera trującą solaninę. Z tego powodu nie nadaje się nawet na paszę dla zwierząt. Co roku ziemniaki generują 150 milionów ton odpadów.
A są to odpady bogate we włókna roślinne, trzeba je tylko odpowiednio przetworzyć.
Studenci przebadali sprawę i założyli start-up. Raczkującej firmie (Fibe) udało się opracować ekologiczny proces pozyskiwania ziemniaczanych włókien. Gdy naziemne części ziemniaków rozkładają się w kontrolowanych warunkach, pozostawiają właśnie cenne włókna.
Brytyjczycy stworzyli tkaninę z dodatkiem ziemniaczanych włókien i twierdzą, że jest niezwykle ekologiczna
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
W kwietniu firma ogłosiła, że po oczyszczeniu można z nich pozyskać włókna tkalnicze. I pokazała materiał, złożony w 25 procentach z ziemniaczanych włókien. Resztę tkaniny nadal stanowiła bawełna.
Nawet takie rozwiązanie (czyli dodawanie domieszki ziemniaczanych włókien do bawełny) byłoby niezwykle korzystne dla środowiska. Ziemniaczane włókna wymagają zaledwie 0,3 proc. ilości wody, która potrzebna jest do produkcji bawełny.
Nie mniej ważne jest, że produkcja ziemniaczanych włókien zajmuje, w porównaniu z uprawą bawełny, zero hektarów – bowiem ziemniaki uprawiano by i tak do celów spożywczych.
W planach Fibe ma tkaninę całkowicie złożoną z ziemniaczanych włókien. I, jak donosi “New Scientist”, firma finalizuje właśnie umowę na produkcję pilotażowej fabryki ziemniaczanej tkaniny. Powinna ruszyć w 2025 roku, zaś “bawełna z ziemniaków” – pojawić się w kolejnym roku.
Czemu na ten pomysł nie wpadł nikt w Polsce? Cóż, liderem w produkcji ziemniaków są dziś Chiny (w 2022 roku zebrano tam 95 mln ton tych bulw). Za nimi kolejno są Indie, Ukraina, Rosja, USA i Niemcy. Nie jesteśmy nawet w pierwszej dziesiątce.
Po Niemczech kolejne miejsca pod względem zbiorów ziemniaków zajmują Bangladesz, Francja, Pakistan, Holandia, Kanada i Egipt. Polska, ze zbiorami na poziomie 6 mln ton, znalazła się na trzynastym miejscu (szóstym wśród krajów europejskich, czwartym wśród krajów Unii).
Uprawa bawełny zajmuje 33,5 mld hektarów ziemi uprawnej na świecie, a jej zbiory wynoszą 25 mln ton rocznie. Ziemniaków zbiera się ponad 350 mln ton rocznie, a surowca do produkcji “ziemniaczanej bawełny” pozostawiają aż 150 mln ton.
Biorąc pod uwagę, że produkcja włókien z ziemniaków nie zajmuje dodatkowego areału, w tym wyścigu zwycięzca może być tylko jeden. Ale czy przekonamy się do ziemniaczanych tkanin?
Byłoby to ze wszech miar wskazane, bo odetchnęłaby nasza planeta. Szkodliwy wpływ dzisiejszego przemysłu odzieżowego i “szybkiej mody” (fast fashion) na środowisko to jednak temat na osobną opowieść.
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Komentarze