Jak uchronić swój las przed wycinką drzew? To nie jest prosta sprawa.
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że liczbę i zasięg wycinek oraz innych prac reguluje plan urządzenia lasu – dokument, który musi sporządzić każde nadleśnictwo. Tworzy się go raz na 10 lat.
W wyjątkowych sytuacjach – czyli na przykład wtedy, kiedy las zostanie zniszczony przez huragan albo inną klęskę żywiołową – PUL opracowuje się szybciej.
Dokument, jak informują Lasy Państwowe, ma zawierać opis lasów i gruntów przeznaczonych do zalesienia, analizę gospodarki leśnej w minionym okresie, program ochrony przyrody oraz określenie zadań związanych z pozyskaniem drewna, zalesieniami i odnowieniami, pielęgnacją i ochroną lasu, gospodarką łowiecką i tworzeniem infrastruktury leśnej.
Każdy i każda z nas ma prawo uczestniczyć w konsultacjach dotyczących PUL-ów. Te ruszają zwykle na dwa lata przed wygaśnięciem starego PUL. „Nadleśnictwa nie tylko publikują ogłoszenia, ale też kierują zaproszenia do instytucji, organizacji. Często odpowiedź w postaci frekwencji jest słaba. Nie ma uwag. Ludzie budzą się dopiero gdy widzą prace leśne. Próbują zainteresować samorządy, po czym okazuje się, że przedstawiciel samorządu nawet był na takich konsultacjach i nawet się nie wypowiedział” – pisała w mailu do OKO.press była już rzeczniczka LP Anna Malinowska w marcu tego roku.
Dlaczego tak jest? Inicjatywa Lasy i Obywatele, znana m.in. z głośnej mapy wycinek, tłumaczy: o konsultacjach nikt nie wie. Wiadomość o pracach nad nowym PUL-em według prawa powinna znaleźć się w biuletynie informacji publicznej, a także w lokalnej prasie.
Jeśli na BIP nie zaglądamy regularnie, a w lokalnej gazecie przegapimy wydanie z ogłoszeniem nadleśnictwa – o konsultacjach się nie dowiemy. Zwykle nie najdziemy jej na stronach internetowych i facebookowych poszczególnych nadleśnictw, choć powoli zaczyna się to zmieniać
Stąd nowy pomysł Lasów i Obywateli: interaktywna mapa konsultacji społecznych PUL-ów. Na mapie stworzonej przez inicjatywę można wyszukać nadleśnictwo, które nas interesuje i sprawdzić, czy nie ruszyły w nim konsultacje. Można także zwrócić się do ekspertów i społeczności aktywistów i aktywistek o pomoc w opracowywaniu swoich uwag do planów urządzenia lasów.

O nowej mapie rozmawiamy z Martą Jagusztyn z inicjatywy Lasy i Obywatele.
Katarzyna Kojzar, OKO.press: Stworzyliście już mapę obywatelskich inicjatyw leśnych, potem była mapa planowanych rębni, czyli wycinek. Teraz są konsultacje PUL-ów. Po co?
Marta Jagusztyn, Lasy i Obywatele: Konsultacje społeczne planów urządzenia lasu to podstawowy formalny mechanizm, dzięki któremu obywatele mają wpływ na to, co się w ich lesie dzieje.
Ale niestety te konsultacje w Polsce działają źle. Zbadaliśmy to z IPSOS na reprezentatywnej grupie Polaków.
Okazało się, że tylko 6,5 proc. z próby tysiąca osób wiedziało, że w ogóle może brać udział w konsultacjach na temat lasów.
Zapytaliśmy też, do jakiego stopnia lokalne społeczności powinny mieć wpływ na to, co się dzieje z lasem. Prawie 80 proc. osób odpowiedziało, że powinny mieć większy wpływ, niż mają obecnie.
Widzimy problem braku dialogu między społeczeństwem a leśnikami i staramy się to zmienić. Wierzę, że jeśli ludzie zaangażują się lokalnie – i nie tylko – to mamy szanse, żeby decydowanie o przyszłości lasu było bardziej demokratyczne i uwzględniało wielość perspektyw na las.
W dobie zmian klimatycznych i kryzysu bioróżnorodności nie wystarczy już podpisywać petycje i likować profile. Trzeba realnie i lokalnie brać odpowiedzialność i działać. Tego nikt za nas nie zrobi.
Mapa jest potrzebna, bo informacje na temat konsultacji są trudno dostępne. A bez tej informacji nie zachęcimy społeczeństwa do udziału w pracach nad planami urządzania lasów.
Jak wyglądają takie konsultacje?
Prace nad PUL zaczynają się najczęściej na dwa lata przed wygaśnięciem obowiązującego planu. W tym roku 20 nadleśnictw zaczęło te działania wcześniej, bo na 2 i pół roku wcześniej. Podczas tych dwóch lat społeczeństwo dostaje trzy okienka, w trakcie których może się wypowiedzieć.
Pierwsze z nich to komisja założeń planu, która odbywa się na samym początku prac, w ósmym bądź dziewiątym roku starego planu. Jak nazwa wskazuje, na niej ustalane są założenia PUL-u. Drugim okienkiem jest narada techniczno-gospodarcza, kiedy zgłaszane są uwagi. I jeśli pojawiają się jakieś wnioski i uwagi, organizowane jest trzecie spotkanie: komisja projektu planu.
A społeczeństwo o tych „okienkach” dowiaduje się…
…21 dni wcześniej. To bardzo krótki czas, często niewystarczający, żeby się dobrze przygotować, dopytać ekspertów, zastanowić nad wizją lasu i jego funkcjami. Konsultacje powinny być więc ciągłym procesem, a nie okienkami, w które możemy się wbić. Słyszałam już wiele historii, kiedy ktoś wysłał uwagi, ale się spóźnił jeden dzień i cała jego praca szła na marne. Robi się z tych konsultacji biurokratyczna gra w kotka i myszkę, żeby społeczeństwo nie miało realnego wpływu na plan dotyczący lasu.
Jeśli już komuś uda się złożyć uwagi, nadleśnictwa biorą je pod uwagę?
Zrobiliśmy przegląd protokołów procesu planowania wszystkich bieżących PUL z 430 nadleśnictw.
Okazało się, że większość uwag społecznych jest odrzucana, nawet jeśli są udokumentowane.
Wnioski składały nie tylko lokalne społeczności, ale też organizacje pozarządowe i samorządy. Niezależnie od tego, kto był autorem, większość z tych wniosków jest odrzucana.
Bo?
Bo mam wrażenie, że leśnicy nie rozumieją funkcji społecznej lasów. Uważają się za ekspertów od wszystkich funkcji lasu, ale tak naprawdę w ich myśleniu przeważa ta gospodarcza. Tak są kształceni.
Są więc zamknięci na dialog, a ich mantrą jest to, że promują trwale zrównoważoną gospodarkę leśną. Tylko że, według rozumienia leśników, zapewnia ona trwałość fabryki drewna, a nie lasu i ekosystemu.
To model wzięty z XIX wieku. Z tej perspektywy odrzucane są wnioski. Nie mówię, że wszyscy leśnicy tak patrzą na sprawę, bo zdarzają się tacy, którzy są otwarci na inne perspektywy patrzenia na las. Ale cała instytucja – Lasy Państwowe – otwarta nie jest.
Oferujecie wsparcie w opracowaniu uwag do wniosków. Jak taka pomoc wygląda?
Na naszej stronie internetowej dzielimy się przykładami, jak takie wnioski mogą wyglądać. Nie ma jednego wzoru, ale można się nimi inspirować. Można się do nas zgłosić przez formularz na naszej stronie www albo email, a my zapewnimy wsparcie ekspertów. W niektórych wypadkach możemy zapewnić nawet wsparcie na miejscu.
Mamy też grupę społecznościową, a w niej 600 działających na rzecz lasów osób, z którymi można się konsultować. Chętnie dajemy też informację zwrotną o wersji roboczej wniosku przed jej wysłaniem.
Na nowej mapie część nadleśnictw jest zaznaczonych bladozielonym kolorem – to znaczy, że PUL jest realizowany. Zielony – trwają konsultacje. Czerwony to miejsca, gdzie PUL-u w ogóle nie ma.
Niestety tych przypadków jest dużo – aż 35 nadleśnictw. Potwierdzaliśmy to z nimi telefonicznie. Często jest tak, że nowe plany są zatwierdzane późno, wiele miesięcy po wygaśnięciu tych starych.
Znanym przykładem jest nadleśnictwo Borki (woj. warmińsko-mazurskie), gdzie plan został zatwierdzony 17 miesięcy po wygaśnięciu poprzedniego.
PUL reguluje gospodarkę leśną i dzięki niemu możemy stwierdzić, czy to, co robią leśnicy, jest zgodne z prawem i zasadami. Kiedy tego zatwierdzonego planu nie ma, powstaje szara strefa. Tak nie powinno być – dlatego naszym zdaniem cały proces przygotowania PUL powinien zostać zmieniony.
Ma pani jakieś rady dla osób, które zdecydują się na udział w konsultacjach?
Trzeba znać swój las, zastanowić się, jaką rolę w naszym życiu odgrywa i jak powinien być zagospodarowany. To trzeba przedyskutować w lokalnej społeczności, umieć taki dialog zorganizować, wysłuchać różnych opinii i harmonizować interesy poszczególnych grup. Trzeba przygotować się na długi proces i na reakcje obronne leśników.
Pamiętać też trzeba o politykach unijnych – UE postuluje, naszym zdaniem słusznie, żeby część lasów pozostawić naturze. Pilnie trzeba się zastanowić, jak zmienia się nasza relacja z naturą i jak z tej zmiany mogą czerpać lokalne społeczności. Na przykład przez turystykę. W świecie idealnym leśnicy powinni to rozumieć, a dialog o planie urządzenia lasu powinien organizować ktoś obiektywny, bez konfliktu interesu. Ale na razie, niestety, sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
PiS już robi ofensywę w świeżo przejętej przez Partię lokalnej prasie – oto niektóre wycinki "dziennikarstwa" a propos ochrony lasów:
– "Czy to koniec rolnictwa w powiecie kolbuszowskim?" (nagłówek)
– "Zakaz spacerów i zbierania grzybów w lesie." (kolejny)
– "Do lasów prywatnych, które będą na obszarach chronionych, ich właściciele nie będą mieli wstępu. To jest nieprawdopodobne, ale tak będzie."
– "Takie zmiany pociągną za sobą skutki, których dzisiaj nikt się nie spodziewa. Automatycznie spadnie liczba miejsc pracy."
– "Proszę sobie wyobrazić, że nie będziemy mogli chodzić na grzyby ani zbierać jagód, ani wypoczywać, bo teren ten będzie objęty ochroną ścisłą"
Oni już ciężko pracują, żeby te wszystkie babcie i rycerstwo wolskie ruszyło masowo na konsultacje, broniąc własną piersią grubej słodkiej kasy dla Lasów Państwowych. Czy tam walcząc ze zniewoleniem unijnym. Po raz kolejny dochodzę do smutnej konkluzji, że ciemny lud kupi wszystko – wytną mu las i jeszcze będzie na kolanach proboszczowi i leśnikowi dziękował.
Wycinają najlepsze drzewa, najstarsze. U mnie chujki oznaczyli czerwonymi kropkami najlepsze sztuki. Osobiście to bym kazał nadziać leśników na pal, ale może są humanitarniejsze sposoby, jutro ide do lasu te kropki zamalować
Imponująco wygląda ta mapa wycinek, cała polska na czerwono. Tyle tylko, cała ta akcja oparta jest na manipulacji. Nie zakładam złej woli więc oskarżam was o ignorancję. Mogę użyczyć kontaktu do osoby, która wytłumaczy wam na czym polega hodowla i ochrona lasu. Uwzględniacie tylko punkt widzenia dyletantów, którzy nie mają całościowego spojrzenia na temat a zagadnienie jest z rodzaju NAUKOWYCH i tak należy je traktować.
Dyletanctwo to koronny argument LP w walce w przeciwnikami. Szkoda tylko, że krytycznie o obecnej działalności LP wypowiadają się również naukowcy, w tym ci kształcący przyszłych leśników.
Cenna inicjatywa, ale to trochę krew w piach. Proponuję szerzej rozpisać się o tym co robią nadleśnictwa z uwagami, które im się nie podobają. Konsultacje w nadleśnictwach obejmujących Góry Słonne i Pogórze Przemyskie będą tu doskonałym przykładem. Niestety cały ten system wymaga zmian, w tym obowiązującego prawa.
Zlitujcie się, specjalnie założyłem tu konto po zobaczeniu, że sugerujecie, że jakiś randomowy człowiek bez wykształcenia nawet stojącego koło biologii będzie umiał lepiej zdecydować podczas konsultacji o przyszłości lasu. Jasne, że Lasy Państwowe zarabiają na wycince drzew w chwili, gdy te zaczynają być coraz mniej użyteczne. Inaczej państwo musiałoby dokładać do następnej spółki. Jeśli jest coś o co warto naprawdę walczyć w lasach państwowych to strzelanie do psów biegających bez smyczy i zagryzających dzikie zwierzęta, często wyłącznie dla zabawy. One akurat ich nie rozmnażają, aby suma summarum odtworzyć ich populację, a nawet ją powiększyć.
Wiadomo wszystkim, że las jest jedynie fabryką desek i miejscem dla rozrywek myśliwskiej kasty.
Interesującą inicjatywą społeczną jest ustawa Zakrzewskiego. https://dzienniklodzki.pl/ustawa-zakrzewskiego-rewolucja-w-polskim-szkolnictwie/ar/c5-15618172