Reakcje instytucji unijnych i organizacji międzynarodowych są jednoznaczne: próba zmiany systemu sądowniczego w Polsce łamie konstytucję i traktaty międzynarodowe. Tylko co z tego wynika?
Ryszard Petru w imieniu Nowoczesnej 18 lipca napisał list m.in. do Komisji Europejskiej, Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, Rady Europy, ale także senatorów amerykańskich, sekretarza generalnego ONZ i dyrektora Amnesty International. W liście nawołuje do okazania wsparcia i solidarności protestującym Polakom oraz wzywa do przyjazdu do Polski na obrady parlamentarne.
Ale i bez listu Petru zamach na niezawisłość sądów w Polsce nie pozostał bez echa w Brukseli. Dziś Kolegium Komisji Europejskiej zajmie się sytuacją rządów prawa i przestrzeganiem zasad Unii Europejskiej w Polsce.
PiS nazywa prośby o wsparcie do Zachodu puczem i zdradą narodową, zapominając, że jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, OBWE i Rady Europy – i w związku z tym obowiązują nas określone w traktatach międzynarodowych zasady wolności, demokracji, równości i rządów prawa.
Przedstawiciele pięciu grup w Europarlamencie, reprezentujący zdecydowaną większość eurodeputowanych – Europejskiej Partii Ludowej, Sojuszu Socjalistów i Demokratów, liberałów, Zjednoczonej Lewicy oraz Zielonych - napisali list do przewodniczącego parlamentu Antonio Tajaniego, wzywając go do zwrócenia się do Komisji Europejskiej w celu podjęcia „natychmiastowego działania i jasnego zarysowania konsekwencji przyjęcia tych ustaw”, oraz wezwania Komisji Weneckiej do „pilnej oceny nowych ustaw”.
Według eurodeputowanych, ustawy o Krajowej Radzie Sądowniczej i sądach powszechnych stoją w sprzeczności nie tylko z polską Konstytucją, ale też "fundamentalnymi zasadami traktatów Unii Europejskiej” oraz „znacząco osłabiają niezawisłość i bezstronność polskiego systemu sądowniczego oraz trójpodział władzy w Polsce”. Zwracają oni też uwagę na ryzyko braku gwarancji demokratycznego charakteru przyszłych wyborów.
"Rekomendujemy, by działania te zostały podjęte przed wrześniem. Powinniśmy także wezwać Prezydenta RP do niepodpisywania nowoprzyjętych dwóch ustaw, a polski parlament do wycofania projektu dotyczącego Sądu Najwyższego. Kiedy stawką jest przetrwanie demokracji i praworządności instytucje unijne muszą mówić głośno i działać"
- napisali europosłowie pięciu największych frakcji.
Listu nie podpisali przedstawiciele Grupy Konserwatystów i Reformatorów, której członkiem jest PiS. Poza PiS należą do niej brytyjscy konserwatyści i czeska partia ODS oraz pojedynczy przedstawiciele innych partii narodowych. Jej rzecznik, Jan Krelina, powiedział OKO.press:
„Nigdy nie podpisujemy tego rodzaju listów. To część naszej polityki – nie wierzymy, że one mogą coś zmienić. W tego rodzaju sprawach sprawczość nie jest w rękach europarlamentu, tylko w rękach demokratycznie wybranych rządów, oraz ewentualnie Komisji Europejskiej.
Osobiście uważam, że to część politycznej przepychanki, a Europejska Partia Ludowa tak bardzo naciska w tej sprawie tylko dlatego, że chce przenieść uwagę z Orbana i Węgier na Polskę. Moim zdaniem to śmieszne, że Parlament Europejski wtrąca się w takie sprawy.
Przecież ostatecznie to polskie społeczeństwo w następnych wyborach zdecyduje, czy jest zadowolona z działań obecnego, demokratycznie wybranego rządu”.
Na sugestię, że być może obywatele nie będą mogli już decydować, bo prawidłowość wyborów stwierdza Sąd Najwyższy, który do tego czasu może być już pod kontrolą rządu, Krelina powiedział: "Zobaczymy".
Przewodniczący Europarlamentu Antonio Tajani w odpowiedzi napisał list do prezydenta Dudy, w którym „wyraża swoje głębokie zaniepokojenie” oraz „z szacunkiem wzywa do głębszego rozważenia sprawy i wzięcia pod uwagę naszego zaniepokojenia”. Kopię listu Tajani wysłał też do przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Mocne słowa o polskim rządzie sformułował też Nils Muižnieks, komisarz praw człowieka Rady Europy, organizacji pilnującej standardów demokratycznych, zrzeszającej blisko 50 państw, przede wszystkim z Europy, ale też kilka pozaeuropejskich.
W artykule zatytułowanym „Polska ma obowiązek zachować niezależność sądów”, nazwał próby podporządkowania sądów rządowi „niesłusznymi i niebezpiecznymi”. Przypomniał też o tym, że Rada Europy, której członkiem jest Polska, przyjęła w 2010 roku rekomendację o ochronie niezależności, efektywności i odpowiedzialności sędziów, która mówi m.in. o nieusuwalności sędziów i o niezależności rad sądowniczych, z których co najmniej połowa członków powinna być wybierana przez społeczność sędziowską.
Z kolei do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego napisał Thorbjørn Jagland, sekretarz generalny Rady Europy. Wyraził zaniepokojenie podważaniem zasady nieusuwalności sędziów, która "jest otoczona szczególną czcią wśród standardów Rady Europy". Jego wątpliwości budzi też "pośpiech i procedura, według której przedstawiono projekt ustawy".
Przewodniczący Komisji Weneckiej (ciało doradcze Rady Europy) Gianni Buquicchio w swoim oświadczeniu podkreślił z kolei, że
niezależność sądów jest podstawowym elementem państwa prawa, gwarantowanym przez Europejską Konwencję Praw Człowieka i wyrokami Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Skrytykował też skrócenie kadencji sędziów, które nazwał "zuchwałym naruszeniem europejskiego dziedzictwa konstytucyjnego".
Z deklaracji instytucji unijnych i organizacji międzynarodowych niewiele wynika. PiS już nieraz pokazał, że jest gotów ignorować tego rodzaju sygnały ostrzegawcze.
A co na to Komisja Europejska, czyli jedyny organ Unii, który mógłby podjąć realne działania w takich sytuacjach? W odniesieniu do listu Petru rzeczniczka Komisji powiedziała OKO.press: „Nie mamy w zwyczaju odpowiadać na listy za pośrednictwem mediów. Mogę za to powiedzieć, że środowe kolegium komisarzy będzie obradowało m.in. na temat praworządności w Polsce. Nie mogę wypowiedzieć się na temat ewentualnego przyjazdu przewodniczącego i wiceprzewodniczącego do Warszawy”.
Po kryzysie związanym z Trybunałem Konstytucyjnym, Komisja Europejska rozpoczęła trzystopniową procedurę sprawdzającą praworządność, która jest nazywana "przygotowaniem do użycia artykułu 7".
PiS jednak się tym nie przejął – może dlatego, że polegała ona głównie na negocjacjach z polskim rządem i publicznej krytyce. Żeby wywrzeć realny nacisk na PiS, Komisja musiałaby uruchomić artykuł 7, traktatu UE który mówi o pogwałceniu podstawowych praw, i który jeszcze nigdy nie został użyty. Jeśli więcej niż 22 członków zagłosowałoby za tym, że Polska naruszyła podstawowe wartości UE, Rada Unii Europejskiej mogłaby wystosować oficjalne ostrzeżenie dla Polski. Jeśli polski rząd nie zareagowałby, dalsza część artykułu 7. przewiduje sankcje finansowe i zawieszenie prawa głosu.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze