Antoni Macierewicz twierdzi, że w latach 70. "zawarł krótki sojusz z lewicą laicką". To nieprawda. Minister sam przeszedł długą drogę ideową - na początku swojej drogi fascynował się Che Guevarą i Mao Tse Tungiem. Był więc dużo bardziej "na lewo", niż Jacek Kuroń i Adam Michnik
Na okres związany (…) ze stworzeniem Komitetu Obrony Robotników zawarliśmy, między nami a lewicą laicką, pewnego rodzaju pakt o nieagresji. Na bardzo krótki, jak się okazało, czas.
Z jego informacji wynika, że Macierewicz w połowie lat 60. był wielkim wielbicielem Che Guevary i Mao Tse-Tunga: „Nawet jego wybór studiów zdradzał radykalne zainteresowania. Podczas gdy większość polskich opozycjonistów zanurzało się tylko w historii Polski, Macierewicz zgłębiał historię Ameryki Łacińskiej, nawet ucząc się starożytnego języka Majów”.
W 1972 r., kiedy do Warszawy przyjechał z oficjalną wizytą prezydent USA Richard Nixon, Antoni Macierewicz próbował zorganizować niezależną (od władz) demonstrację przeciwko amerykańskiemu zaangażowaniu w Wietnamie.
Był zafascynowany maoistowską partią MIR w Chile, która wzywała rząd Salvadora Allende do uzbrojenia robotników i atakowała go z lewej strony. Wspierał aktywistów MIR, którzy po prawicowym zamachu stanu gen. Pinocheta w Chile w 1973 r. szukali schronienia w PRL.
Te poglądy Macierewicza są dobrze udokumentowane - wspominają je jego znajomi z dawnych czasów, w tym m.in. Adam Michnik czy Janusz Onyszkiewicz, wówczas koledzy, a później polityczni przeciwnicy.
Macierewicz zaprzecza informacjom o swoich młodzieńczych fascynacjach. W 2013 r. mówił: "Takie fałszywe plotki doprowadziły nawet do tego, że jeden z byłych opozycjonistów twierdził, że otrzymałem nagrodę od kubańskiej akademii nauk za pracę na temat Che Guevary. Adam Michnik powtarza takie kłamstwa od kilkudziesięciu lat i korzystając z możliwości medialnych powtarza to także "Gazeta Wyborcza" i wszystkie przychylne jej media".
Według innego źrodła w pokoju Macierewicza nad łóżkiem wisiał portret Che. W jeszcze innej wersji to studentki Macierewicza wieszały nad łóżkiem plakaty z Che dlatego, że on wyrażał się o rewolucjoniście z takim podziwem. OKO.press oczywiście szanuje zaprzeczenia Macierewicza, ale jesteśmy bardziej skłonni wierzyć jego przyjaciołom z dawnych czasów i historykom.
Choć słowo “lewactwo” jest dziś nadużywane przez prawicę, to akurat do poglądów Macierewicza z tamtych lat pasuje jak ulał.
To tytuł książki dr Justyny Błażejowskiej, o Komitecie Obrony Robotników, którą chwalą i intensywnie promują środowiska związane z PiS. Autorka, opowiadając historię KOR, podkreśla w niej przede wszystkim rolę Antoniego Macierewicza i jego współpracownika, Piotra Naimskiego, w powstaniu tej najważniejszej organizacji opozycyjnej w PRL przed "Solidarnością".
Książkę chwalił sam prezes Jarosław Kaczyński. W niedzielę, 27 listopada na targach książki historycznej w Warszawie odbyło się spotkanie z dr Błażejowską, Macierewiczem i Naimskim (można je w całości obejrzeć w internecie), na którym minister obrony narodowej zapomniał o swojej fascynacji południowoamerykańskimi rewolucjonistami.
W najnowszej wersji swojej biografii Macierewicz twierdzi, że KOR został "przejęty" przez środowiska związane z "lewicą laicką", a po 1989 r. z Unią Demokratyczną i Unią Wolności - m.in. Adama Michnika i Jacka Kuronia, choć tak naprawdę w KOR Macierewicz współpracował jeszcze i z jednym, i z drugim. Ich drogi rozeszły się później.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze